teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2019

Dystans całkowity:967.05 km (w terenie 83.90 km; 8.68%)
Czas w ruchu:58:09
Średnia prędkość:16.63 km/h
Liczba aktywności:35
Średnio na aktywność:27.63 km i 1h 39m
Więcej statystyk
  • dystans 2.64 km
  • czas 00:11
  • średnio 14.40 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola i gołębie

Wtorek, 14 maja 2019 · dodano: 31.05.2019 | Komentarze 1

Rano jedziemy do przedszkola... co prawda jesteśmy już spóźnieni, ale co tam, śniadanie nie zając, nie ucieknie, trzeba się pobawić perełkami.







Parking rowerowy Bzzzz



Kasztanowiec czerwony




Żabie Oczko



Pisia Gę Gą Gę Gin...



O gołębiach od jajka do pisklaka było już w tym wpisie, oraz w tym.  Co z nimi? Ano rosną, pierzą się itp. Skoro już się wykluły, Klu ustaliła że rodzice nazywają się Alicja i Alan.

11 maja




12 maja

tata: Nie wyłazić mi spod kupra, zimno jest!



13 maja



16 maja



18 maja



21 maja



22 maja



Klu podpisując to zdjęcie ustaliło które jest które, ponieważ mają upierzenie identyczne jak rodzice, to możemy ustalić płeć:
- Cappucino to samiczka, ma upierzenie jak mama - pióra na przemian ciemno- i jasnoszare
- Nango to samczyk - jasnoszary z ciemnoszarymi paskami



22 maja - w międzyczasie rodzice w drugim rogu balkonu, w szczelinie za donicą przygotowali drugie gniazdo i zaczęli składać jaja



23 maja





Trzeba było wymyślić nowe imiona - tym razem Dżanga i Mango




24 maja




27 maja



28 maja



29 maja

Od pewnego czas Cappuccino i Nango wychodzą ze swojego gniazda i łażą po sąsiednich donicach, gdzie sypiemy im ziarenka i mają wodę. Ale przede wszystkim do rodziców, którzy karmili ich ptasim mleczkiem. Takie karmienie to niezły spektakl, bowiem pisklaki natarczywie się dopominają się o jedzenie machając skrzydłami i rodzice nieraz w łeb dostaną. Poza tym chodząc cały czas lekko ruszają skrzydłami - mięśnie ćwiczą.

Ostatnio zwykle karmi je tata, bo mama siedzi na jajach. Ale już coraz częściej młode dziubią ziarenka (jednak ptasie mleczko na deser musi być!). Mam nawet jak podleci po ziarenka, to jak wypadnie dzieciarnia do niej, to woli sobie polecieć gdzie indziej coś zjeść, bo tu jej nie dadzą... Poza tym Nango ćwiczy latanie - siada na krawędzi doniczki i mocno macha skrzydłami, trochę podskakuke i na chwilę lekko się unosi.





30 maja




Ale w konkursie czystości ich gniazdo nie wygra.


.



  • dystans 6.89 km
  • czas 00:28
  • średnio 14.76 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu do przedszkola

Poniedziałek, 13 maja 2019 · dodano: 08.06.2019 | Komentarze 0



  • dystans 27.98 km
  • 1.50 km terenu
  • czas 01:27
  • średnio 19.30 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Szybki myk do biblioteki w Jaktorowie

Poniedziałek, 13 maja 2019 · dodano: 30.05.2019 | Komentarze 0

Po deszczu jeszcze niektóre drogi były mokre, zwłaszcza te w laskach i zagajnikach, na jednym odcinkiem spotkałem przechodzące winniczki, przeprowadziłęm je przez ulicę (sześć sztuk), bo co prawda tamtędy mało co jeździ, ale zawsze jakieś ryzyko było, że któryś nie zdąży.



Być w Jaktorowie i nie odwiedzić tura? Oto tur w jarzębinach.



Gong ppoż przed remizą




Parking rowerowy pod biblioteką... a właściwie bardziej pod gimnazjum





Hmmm, mój rower ma kierownicę, ale może jak będę powoli i w ponurym nastroju nucąc marsz pogrzebowy, to będę mógł tędy przejechać? Mogę nawet obiecać, że z wiaduktu rzucę okiem na cmentarz.



Oto książka dla nas



Poniżej stadia bałaganu... faktycznie Bałagan I stopnia da się osiągnąć tylko chwilowo zaraz po porządkach... i to lokalnie. Żeby cały pokój do tego stanu doprowadzić, jest to niemożliwe, nawet jeśli znaczną część się uporządkuje, to przy robieniu porządków w jednym kącie, zabałagania się kąt wcześniej uporządkowany. Zwykle mamy w domu Bałagan V-VI stopnia.

Powiększenie poniższych fragmentów po kliknięciu w fotki.




Nagle stała się rzecz straszna, znienacka pojawił się porządek!




  • dystans 4.00 km
  • czas 00:17
  • średnio 14.12 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Niedziela, 12 maja 2019 · dodano: 08.06.2019 | Komentarze 0



  • dystans 31.52 km
  • 5.50 km terenu
  • czas 01:43
  • średnio 18.36 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Polowanie na kukułki i po glony dla kijanek

Niedziela, 12 maja 2019 · dodano: 29.05.2019 | Komentarze 3

Najpierw nad bobrze jeziorko uzupełnić zapas glonów, bo kijanki na wyczyściły improwizowane akwarium z zieleniny.



Poproszę tę paczkę glonów po lewej... nie, tę większą. I jeszcze tą obok, oraz szczyptę rzęsy.




Świeży transport glonów



Głodno i kupy na dnie



Po zmianie wody i dołożeniu glonów



Dzień później, gdy wymiotły ogonkami bieżnię dookoła pojemnika (a może i trochę wyżarły).



A wracając w teren - spotkanie z jaszczurką




Konwalia majowa



Konwalijka dwulistna



Następnie podjechałem na pewną łąkę poszukać storczyków, tudzież kukułek, tudzież stoplamek... jak zwał, tak zwał. Generalnie trafiałem na nie również na innych łąkach, ale nie pamiętam gdzie, a z roweru praktycznie nie da się ich wyhaczyć, trzeba poszwędać się po łące. Tej łąki jestem pewien, więc jechałem na pewniaka.

Tydzień temu jeszcze nie było, dziś już kwitną:






Ta łąka ma tę zaletę, że można tu spotkać też skalnicę ziarenkowatą





Przerwa na motylka



A skoro już byłem na łące, to obfociłem co tam było

Jaskry






Kuklik zwisły




Firletka poszarpana



Przetacznik



Takie coś



Trzmielina pospolita



Mazowieckie krajobrazy I



Mazowieckie krajobrazy II




I chodu przed burzą


  • dystans 84.78 km
  • 15.50 km terenu
  • czas 04:44
  • średnio 17.91 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Żabia Wola i eSeŁka pod Tarczynem

Sobota, 11 maja 2019 · dodano: 28.05.2019 | Komentarze 8

Kuklówka - głaz-pomnik Chełmońskiego. Fotka w wiosennych okolicznościach przyrody.



Cisy przy głazie już przekwitły... oto pozostałości po żeńskich kwiatach, te zielone to chyba zawiązujące się owoce (póki co jeszcze trochę jak szyszki wyglądają). No i młode pędy.




Pierwszy cel wycieczki, czyli biblioteka w dworku w Żabiej Woli, podjechałem oddać książki.




Akurat jakieś przedstawienie dla dzieci się odbywało w salce domu kultury... skończyły się miejsca w wyrwikółce, to przypiąłem się do tablicy.



Na dachu ćwierkały trzy wróbelki,



W zasadzie miałem tylko oddać książki, bo Żabia Wola jest troszkę daleko i nie po drodze, ale jak sobie zerknąłem jakie są książki i co można jeszcze wypożyczyć przy następnej wizycie z Klu, to w końcu się nie powstrzymałem i kilka książek wziąłem na wynos... znów żadna z żabą, ale znów w jednej była żaba.



Jadę dalej... rowem przeciwczołgowym, a w nim zapory przeciwrowerowe w postaci zwalonych drzew.



Jedna z kilku żwirowni w okolicy.



Twardziel



Nie tylko piochy i żwiry, ale też kamyki... no dobra, też żwir, ale gruby.




Mikroskamieniałości



Po i eSeŁka, przepust którym płynie Tarczynka




Norka



Fauna nie wyjrzała z norki, no to jakaś fotka flory - kościenica wodna



Trainspotting kawałek dalej na wiadukcie



I dalej na nasypie bez wiaduktów, czy przepustów.



Bzzz, bzzz, pszczoły i bzy




Pałac w Jeżewicach tak zarósł, że gdy drzewa i krzaki wypuszczają liście, to znika w zieleni. W 2012 nieco bardziej wystawał z dżungli - foto.





Od drugiej strony.



Tajna baza NATO?



Przez chwilę myślałem że to Werrona tam sterczy i łowi ryby. Niby jest zakaz, ale znając ją to pewnie strajlowała właściciela. Okazało się jednak, że to tylko strach na wróble... na ryby? na co w ogóle może to być strach?




Kolejna żwirownia, o tyle nie typowa, że drzewa na skarpie obgryzione przez bobry. Niecodzienny widok.





A tu chyba mieszkanko.



Petrykozy, przy swoim dworku Wojciech Siemion urządził mini skansen... niestety po jego śmierci miejsce zaczęło podupadać, zabrakło gospodarskiej ręki - skansen zaczął niszczeć, a dwór spłonął . Ostatnio byliśmy tu po pożarze, wtedy po całym terenie dało się łazić, łącznie z sąsiedztwem dworku, obiekty skansenowe w większości były jeszcze zamknięte, z wyjątkiem kuźni i szpitalika (tam już dach przeciekał). Obecnie zaś wszystkie są pootwierane, da się wejść, wiatraki jakoś się trzymają ale chałupy mają dziurawe dachy i woda się leje do środka... część terenu wokół została odgrodzona, więc nie da się dojść do kamiennego kręgu, jednej zagrody skansenowej, dworu itp. Sam dwór jest w trakcie odbudowy

 A tutaj zdjęcia sprzed 4 lat

Obecnie jest za to bardzo klimatycznie, taki urbex-skansen w dżungli, dopóki jeszcze stoi.





Karczma






Szpital dla ubogich





Kuźnia




Ule



Rzut obiektywem zza ogrodzenia na krąg



Jeszcze taki obiekt od strony drogi



I znów na eSeŁce



Bruk na wiadukcie



Winnica Dwórzno






Przy jednej ze skrzynek wypłoszyłem ptaszka... patrzę, a tam gniazdo z pisklakami, więc szybka fotka i chodu, żeby ich nie niepokoić.



Główni elektrycy




Kapliczka nad stawem św. Anny. Z tabliczki można odczytać, ze stała tu kapliczka z figurą św. Anny z XVIII wieku. Figura została skradziona w latach 60. XX wieku, a w latach 80. dokonano rekonstrukcji figury i kapliczki, jednak wkrótce została spalona, ale ponownie ją zrekonstruowano.




No tak, ale... dlaczego w środku jest standardowa Maryjka, a nie figura św. Anny? Teraz się wyjaśniło, bo na nowej tablicy informacyjnej jest wzmianka, że figura została ponownie skradziona.

Obok jest nowa kapliczka i figura, nawet całkiem ładne, ale nijak się nie mają do tych pierwotnych, ze zdjęć z okresu międzywojennego wynika, że faktycznie ta pochylona kapliczka była w miarę wierną rekonstrukcją, co do figury trudno stwierdzić bo jest tylko owa Maryjka (powiększenie: tablicy informacyjnej, raz zdjęć archiwalnych na tablicy)








  • dystans 16.25 km
  • czas 01:10
  • średnio 13.93 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu na dworzec i do przedszkola

Piątek, 10 maja 2019 · dodano: 08.06.2019 | Komentarze 0



  • dystans 9.24 km
  • czas 00:51
  • średnio 10.87 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Do Pruszkowa z Klu

Czwartek, 9 maja 2019 · dodano: 21.05.2019 | Komentarze 2

Wyrabiamy Klusce paszport... z tym, że obecnie nie da się tego zrobić w Żyrardowie, trzeba jechać do Warszawy lub Pruszkowa. Ponadto musimy się stawić w komplecie, znaczy we trójkę.

Najpierw na pociąg w Żyrku, tu przy stacji obserwujemy sikorkę buszującą w sosenkach.




Stacja Pruszków... W zeszłym roku odcinek Grodzisk - Warszawa był zamknięty ze względu na remont, ponowne otwarcie linii było przesuwane, ale jesienią znów pojechały nią pociągi. Tyle, że remont nie został ukończony - perony, tunele, dworce są nadal w remoncie (normalka - wielomiesięczne opóźnienie), na perony prowadzą takie oto prowizoryczne przejścia.




Pruszkowski rower miejski.




Do urzędu jedziemy sobie bocznymi uliczkami, przy okazji szukamy skrzynek itp.






No i w urzędzie... Kliska instaluje się w kąciku dla dzieci, ale zabawki które tam są nie interesują ją, zabrała ze sobą klocki Lego. Co prawda się porozwalały, ale szybko naprawiamy helikopter. Dopiero Martynka* wygrywa z klockami.

*) - jedyna ciekawa pozycja na półce z książkami




Kolejki nie było, dało się w miarę szybko załatwić, to jedziemy do Muzeum Starożytnego Hutnictwa. Wybierałem się tu od dawna, ale zawsze coś... na starą wystawę się więc nie załapałem, potem był remont, a na nową też jakoś nie było okazji. Dziś nadrabiamy.

Zaczynamy od spaceru wokół budynku i obejrzenia ogrodu. Klu bardzo się interesuje rzeźbami, stawia na bezpośredni kontakt ze sztuką.







Głaz narzutowy... Klusce od razu się skojarzył z pomnikiem tura w Jaktorowie, jak rasowy tur pokazała rogi i  tak jak tam od razu chciała włazić na głaz. Właściwe odruchy! Ale że krok w krok za nami łaził ochroniarz, odwiedliśmy ją od tego, kierując jej uwagę na co innego. W ogóle ochroniarz był dosyć upierdliwy, bo ciągle wchodził w kadr i trzeba było nieźle się nagimnastykować, żeby nie mieć go na zdjęciu.




Tajemniczy budynek na tyłach.



Schodki do podziemi budynku, to białe to nie śnieg, tylko pylące topole.



Jest tu też trochę zebranych brył żużlu pozostałych po wytopie żelaza. Żużel zbierał się w dolnej, podziemnej części dymarki tzw. kotlince  (jak zwał, tak zwał, był to po prostu wykopany dołek). Takie żużle widzieliśmy kiedyś in situ w Brwinowie (link). Są to pozostałości po Mazowieckim Centrum Metalurgicznym (mniej znanym od świętokrzyskiego), gdzie do wytopu żelaza używano mojego ulubionego surowca, czyli rudy darniowiej.




Wbijamy się do środka:
- Ave Ziutek!

A pod stopami geologiczny salceson. Kluska widziała salceson w domu koleżanki, więc od niedawna wie co to jest, jak jej powiedziałem, to spojrzała pod nogi i rzuciłą:
- Fuuuuuj!!!



W ekspozycji jako tło prezentowanych eksponatów, użyto różnych naturalnych materiałów - piasek, drewno, skórę... mnie się najbardziej podobały te z użyciem piasku itp. czasem ta aranżacja dominowała gablotkę i ciężko było zlokalizować eksponaty. Ale i tak ładna.



"Denary rzymskie, srebro, Nowy Drzewicz" - czyli wykopane prawie u nas na podwórku... no troszkę przesadzam, ale blisko nas. Kiedyś znajomy nam mówił, że w Nowym Drzewiczu był wykopany skarb, to mieliśmy właśnie okazję go obejrzeć.




U góry: "fragmenty szybów pieców dymarskich"

U dołu: "cegły dmuchowe"



A tu żelastwo wyciągnięte z szopy przeworskiego złomiarza.



Kącik dla dzieci, czyli puzzle magnetyczne... niestety już ułożone, toteż w Klu nie wzbudziły zainteresowania (po co układać coś, co jest już ułożone?).



Wystawa stała jest nieduża - ot dwie salki na pięterku. Oblecieliśmy i zainstalowaliśmy się obok w parku na kawkę i kanapki... ale szybko zmieniliśmy park, bo tam grasowali z kosiarkami.

Tutaj zaczynamy od fontanny




Atrakcją parku, był słynny pruszkowski tańczący gołąb.




A zaraz potem na plac zabaw.




A my się instalujemy pod pergolą.





Tutaj siedzimy aż do momentu, gdy musimy się zbierać na pociąg... dobre miejsce na czekanie, bo blisko dworca.

Czekamy na prowizorycznym przejściu.



Trainspotting




Peron cały czas w budowie.



Dworzec jakiś tydzień po naszej wizycie został otwarty po remoncie (a przejście podziemne?).






Podróże Kolejami Mazowieckimi... dobrze że jest Impuls (dwie jednostki), bo tam jest więcej miejsca na rowery - w sumie sześć stojaków w jednostce, na początku składu cztery, a w środku dwa i stolik pod którym da się oprzeć jeden-dwa dodatkowo (czyli oprzeć w sumie 7-8 rowerów). W Elfie, czy Flircie są tylko trzy stojaki/wieszaki na jednostkę i nie ma za bardzo gdzie oprzeć dodatkowo.

Tu na zdjęciu jest 7 rowerów (6 w pierwszym planie i jeden na następnym pomoście), a były też oczywiście na stojakach na początku jednostki i gdzieniegdzie na pomostach... nie licząc drugiej jednostki.




  • dystans 11.82 km
  • czas 01:11
  • średnio 9.99 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Kijankowa wycieczka nad Żabie Oczko

Środa, 8 maja 2019 · dodano: 13.05.2019 | Komentarze 0

(Klu 4.63km  35min)

Dziś Klu na własnym rowerku do przedszkola.



A po przedszkolu na kijanki, znaczy nad Żabie Oczko do parku.







Wyłowiliśmy do słoiczka kilka kijanek... początkowo mieliśmy zamiar złapać ze trzy, ale ostatecznie skończyło się na ośmiu. Do tego jakieś roślinki, żeby miały co jeść.



A tu Klu zrobiła z trawy domek dla kijanek i żabek, a potem zepchnęła go na wodę. Tak w ogóle jest to ujście parkowego strumyka do Żabiego Oczka, ustaliliśmy że jest to Żabie Udko Pierwsze (bo udka są dwa, co oczywiste, drugie wpada na końcu stawu z lewej). O ile Żabie Oczko to nazwa, która powszechnie jest stosowana do tego stawu, to Żabie Udko jest naszym wymysłem, tak się nazywał strumyk w książce o Hani Humorek.




Oczywiście trzeba władować się w największy krzal... jakieś sitowie, cy cuś?




Topienie Marzanny na bis... tym razie w roli Marzanny wystąpił mlecz.



Wystarczy patyk, jakaś woda i jest taaaka zabawa! Można robić kręgi na wodzie, można nacisnąć patykiem muł na dnie i patrzeć jak bąbelkuje...



Kos.



A to chyba pani kos



Śpiąca kaczka, obeszliśmy ją szerokim łukiem, a Kluska cichutko zaśpiewała jej kołysankę.



Ponieważ dziś ich grupa miała wycieczkę (pieszą) do biblioteki pedagogicznej, to Klu oczywiście musiała mnie też tam zaciągnąć by pokazać gdzie byli.




To jest obok filii jej przedszkola, w dawnym Medyku (kiedyś tu była szkoła pielęgniarska) uruchomiono w zeszłym roku przedszkolnym tę filię, bo połowa przedszkola była w remoncie... a ze względu na zapotrzebowanie, w tym roku nadal filia funkcjonuje.



A to nasze zaimprowizowane kijankowe akwarium. Oprócz kijanek troszkę rzęsy, kilka roślinek i glony, a poza tym jakieś śmietki (suchy liść, trawy). Poza tym okazało się, że sporo zebrało nam się takich małych żyjątek, to dobrze, bo ponoć gdy kijankom wyrastają łapki, robią się mięsożerne. Oczywiście gdy już podrosną, wypuścimy je z powrotem, zanim nam się rozlezą po mieszkaniu.





  • dystans 14.39 km
  • 0.20 km terenu
  • czas 01:00
  • średnio 14.39 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Dmuchawce, gołębie, biblioteka

Wtorek, 7 maja 2019 · dodano: 10.05.2019 | Komentarze 0

(5,69km  26min Klu)

Dziś po przedszkolu do biblioteki, ale najpierw fotka przed przedszkolem z książeczką o Żyrardowie (tą co ostatnio).



- Kluka, kilka kroków do przodu, bo tutaj nie widać, że ten budynek na rysunku to twoje przedszkole.




Parking rowerowy pod bzem.




Plac zabaw pod kasztanami... tutaj trochę zasłoniętymi bzami.



Pomalowali i uruchomili fontannę, to fotka z fontanną, kościołem i moją szkołą... babiniec był tydzień temu zamiast szkoły.





Dom kultury



Fabryka



Sezon dmuchawcowy w pełni




A tu cmentarz pod kasztanami... nie bez powodu jedna z uliczek przy cmentarzu nazwana jest Kasztanową (kiedyś kasztanowców było więcej, ale te przy ulicy zostały wycięte przy budowie parkingu, ostały się te na terenie cmentarza i ulicy Limanowskiego wiodącej do głównej bramy). Poza tym kiedyś funkcjonował w Żyrardowie zwrot "przenieść się pod kasztany".





A poza tym wspominałem już, że gołębie założyły nam na balkonie gniazdo (w tym wpisie). Pierwsze jajko odkrylśmy rano 14 kwietnia (ale złożone mogło być od wieczora 12. do ranka 14. kwietnia), zaś drugie 16. rano.

Jeszcze 29 kwietnia prezentowały się tak i jest to ostatnie zdjęcie jajek.



Później przez tydzień nie widzieliśmy jajek, staraliśmy się nie płoszyć ptaków, które też były mniej płochliwe (tata gołąb jako bardziej płochliwy miał swoją metodę - siedział tyłem i miał to wszystko w ... ).



6 maja odkryliśmy, że gołąbki się wykluły. Nie wiemy dokładnie kiedy, ale mam wrażenie, że jakoś w połowie tego tygodnia, mam wrażenie że rodzice bardziej dbali o dogrzanie świeżo wyklutych piskląt. Poza z tej okazji Kluska postanowiła nadać imiona rodzicom (jajka zostały nazwane - Nango i Cappuccino, przy czym C. to to starsze) i stanęło na tym, że są to Alicja i Alan.



7 maja



9 maja