teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Styczeń, 2019

Dystans całkowity:950.57 km (w terenie 57.50 km; 6.05%)
Czas w ruchu:52:25
Średnia prędkość:18.13 km/h
Maksymalna prędkość:40.80 km/h
Liczba aktywności:36
Średnio na aktywność:26.40 km i 1h 27m
Więcej statystyk
  • dystans 15.20 km
  • czas 00:49
  • średnio 18.61 km/h
  • temperatura 0.5°C
  • rower Zardzewiały Rower itp
  • Jazda na rowerze

A niech to nagła odwilż kopnie!

Sobota, 12 stycznia 2019 · dodano: 12.01.2019 | Komentarze 3

W nocy dopadało śniegu, który zaraz zaczął się rozpuszczać, bo dziś temperatura szorowała brzuchem o 0°C i to od góry... tak więc dziś była chlapa, ciapa, breja, jak zwał tak zwał, może być nawet zimna solanka w sosie benzynowym przystrojona grudką piachu. A jutro będzie jeszcze weselej, bo ma być jeszcze cieplej i padać deszcz.

Jako że temperatura na plusie, to niektórzy żyrardowscy rowerzyści jeździli bez rękawiczek, a większość miała czapki niezakrywające uszu (rowerzystki jednakowoż wszystkie w rękawiczkach i kryjących uszy czapkach). Tytuł rowerzystki dnia zdobyła pani z sześcioma siatkami zakupów na kierownicy.

Z perspektywy namakającego Żabiego Oczka.




Hmmm, ale i tak już nieaktualne, chociaż... nie napisali przecież którego roku.



Jako że Klu nam się rozchorowała, wczoraj przeczytaliśmy większość wypożyczonych książek... toteż podskoczyłem dziś do biblioteki uzupełnić zapasy. Do poniedziałku powinno starczyć.



A poza tym ostatnio Klu pojechała do Włoch do... biblioteki. Z babcią i wujkiem odwiedziła Bibliotekę Dziecięcą nr 22 przy Wypożyczalni dla Dorosłych nr 30. Tak więc chyba przyszła pora na zwiedzanie warszawskich bibliotek.

Poczet stempelków z książek i innych naklejek:




I jeszcze ślad ptasich skrzydeł z wczorajszego wieczora.




  • dystans 36.55 km
  • 3.20 km terenu
  • czas 02:06
  • średnio 17.40 km/h
  • temperatura -9.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Mroźne zeropasmówki

Piątek, 11 stycznia 2019 · dodano: 11.01.2019 | Komentarze 4

Korzystając z korzystnych warunków mrozowych, wyskoczyłem do lasu skitrać jedną skrzynkę. Najpierw trzeba się jednak przebić przez miasto.



Biała droga w las



Dolina Suchszego Dopływu Suchej



Aktualnie warunki śniegowe nie sprzyjają robieniu zdjęć tropów... starsze ślady zwierzęce zostały zasypane, w nowszych obsypuje się świeży śnieg. Natomiast na lodzie z cienką warstwą śniegu, ślady były dobrze widoczne.

Ślady myszek (czy innych gryzoni)






A także saren (kilka saren spotkałem na łąkach, ale nie zdążyłem strzelić fotki).





Być w Mrozach w mrozie i zrobić zdjęcia, to tak jakby być w Paryżu i nie widzieć Krzywej Wieży w Pizie (parafrazując Profesorka Nerwosolka).



Ostatnie interRegio w Polsce (relacji Warszawa - Łódź), tutaj skład EN57AL jeszcze w barwach łódzkich, a nie jedna z nowszych modernizacji w barwach Polregio.



Stacja Jesionka. Przy wielu, nawet małych stacjach, stawiane są teraz stojaki rowerowe (i to nawet U-kształtne). Tutaj ich nie ma, ale akurat w takich przypadkach przydają się licznie stawiane przy stacyjkach barierki.

Parki rowerowy pod Semaforem.



Parking rowerowy przy Pochylni. Dziś mało rowerów, bo nie sezon... ale w tzw. sezonie rowerowym jest ich dosyć dużo.




Sześć lat temu przeprowadziłem klasyfikację zimowych dróg - w tym wpisie... co prawda najlepiej ona wychodzi przy większej ilości śniegu, ale teraz też się dało(tylko czteropasmówek nie uświadczyłem). A oto co odnotowałem w terenie:

Jednopasmówki - na poniższym zdjęciu widać bardzo ciekawy przypadek z warstwowanym poboczem. Składa się ona z:
1) Suchego pasa głównego pośrodku
2) Kilku pasków pobocza, a mianowicie:
- mokre pobocze asfaltowe
- śnieżne pobocze na asfalcie
- śnieżne (rozjeżdżone) pobocze na gruncie
- śnieżne (nierozjeżdżone) pobocze na gruncie



Dwupasmówka



Trzypasmówka



Czteropasmówek przy aktualnych warunkach śniegowych nie stwierdziłem.

Zeropasmówka (która udaje dwupasmówkę). Zeropasmówki bywają nazywane Wybijaczami Zębów, albo Łamaczami Kości.



A gdy byłem na tej  Niewiadomojakiejpasmówce, wreszcie wyszło słońce.




Niestety na weekend zapowiada się odwilż :-(


.


  • dystans 31.40 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 01:47
  • średnio 17.61 km/h
  • temperatura -7.0°C
  • rower Zardzewiały Rower itp
  • Jazda na rowerze

Do przedszkola we wszystkim

Czwartek, 10 stycznia 2019 · dodano: 10.01.2019 | Komentarze 5

Trzy dni temu jechaliśmy w mrozie, przedwczoraj w śnieżycy, a wczoraj w brei i solance... dziś było wszystkiego po trochu, ale żadna z tych rzeczy nie była tak duża jak w wymienione dni. W nocy popadał śnieg i nadal trochę prószył, mróz był, ale raczej taki średni (-5 do -6°C, pod wieczór było zimniej), no i przez to wszystko drogi posolone i rozjeżdżone były mokre, a miejscami i brejowate.



W parku



Staw na Bielniku



Stara Pisia



Wczoraj z łąk przyniosłem trochę suchego zielska i gdy wieczorem wracaliśmy z sanek, upgrade'owaliśmy nasze bałwanki pod domem (uzupełniliśmy o ręce i włosy).




Niektóre żyrardowskie śmieszki rowerowe wyglądają aktualnie tak:



inne natomiast tak:



Powyższa śmieszka to istne kuriozum - wydawałoby się, że gdy Żyrardów wyjdzie z epoki kostki gładzonej i odkryje asfalt, to komfort nowych śmieszek będzie wyższy. Nic bardziej mylnego. Lobby kostkowe trzyma się mocno i wyjazdy z posesji są zrobione z kostki i to fazowanej! Miejscami na tej "asfaltowej" śmieszce powierzchnia kostkowa stanowi z 50%.

A że nasi wykonawcy nie potrafią połączyć równo dwóch nawierzchni, to jest dup-dup przy każdym takim czymś - a takich wyjazdów jest 31. Do tego z 6 przekroczeń bocznych uliczek (przekroczeń, bo nie wszędzie są zrobione przejazdy), gdzie są spore uskoki.



To jeszcze nic, ponieważ odcinki między wyjazdami z posesji są wyniesione, powstał tor muldowy. Ze względu na brak słońca, na zdjęciu powyżej tego nie widać, dlatego załączam fotkę z lata:



Tak wiec po czymś takim jedzie się GÓRA-DÓŁ DUP-DUP GÓRA-DÓŁ DUP-DUP...

A do jakich jeszcze absurdów dochodzi, widać poniżej, gdzie pasek asfaltu między wyjazdami nie ma nawet pół metra. Dodajmy do tego jeszcze te nieszczęsne listwy-separatory, które stały się żyrardowską specjalnością...



W ogóle można się zastanawiać, czy był sens budowania tu śmieszki... ulica nie jest jakoś bardziej ruchliwa, poza tym zamontowane sa na niej progi.





  • dystans 10.50 km
  • czas 00:35
  • średnio 18.00 km/h
  • temperatura -0.1°C
  • rower Zardzewiały Rower itp
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

W solankowej brei do przedszkola

Środa, 9 stycznia 2019 · dodano: 09.01.2019 | Komentarze 2

Myk do przedszkola, jak widać sekcja rowerowa nie odpuszcza. Dziś mieliśmy okazję minąć się z dwójką przedszkolaków jadących "po żyrardowsku" - dziewczynka siedziała na poduszce, ale chłopak jechał na hardkora siedząc na gołym bagażniku.





Warunki drogowe były lepsze niż wczoraj. Główniejsze i nowsze, czyli o równiejszej nawierzchni ulice były całkiem znośne - w miarę czyste i niezbyt mokre. Na dziurawych i nierównych dużo kałuż. Zaś na bocznych ulicach, w zależności od natężenie ruchu i posolenia - solanka i  breja śniegowa w różnych proporcjach.

Śmieszki rowerowe w Żyrardowie zasadniczo są w większości lepiej lub gorzej odśnieżane. Po poprzednim zaśnieżeniu (mniejszym) i zalodzeniu było w miarę ok, natomiast omijać je należało nie z powodu okresowego zalodzenia/zaśnieżenia, lecz niestety z powodu wad projektowo-konstrukcyjnych, które niestety fatalnie wpływają na jakość jazdy przez cały rok.

O, ta śmieszka była odśnieżona siedmiu rowerzystów temu. Co ciekawe część dla pieszych jest nieodśnieżona i tworzy tor saneczkowo-narciarski... w miejscu takim jak to, gdzie ruch pieszy i rowerowy jest zasadniczo niewielki, ta połówka ciągu wystarczy. Jako że śnieg w miarę świeży, to jechało się po tym w miarę dobrze.



Jeden z gorszych ciągów pieszo-rowerowych, a to z tych powodów, że jest w bardzo uczęszczanym przez pieszych miejscu i trzeba slalomować, do tego brak przejazdów i w zasadzie trzeba zsiadać z roweru by przeprowadzić przez przejścia dla pieszych (czego prawie nikt nie robi), do tego za wysokie krawężniki (to żyrardowska norma, ale tutaj są nawet większe).

Do tego widać, że odśnieżenie/posolenie w takich miejscach nie obejmuje całego ciągu, więc de facto z pieszym trzeba się mijać po śniegu, a jak złapie mróz (już w nocy), to po lodzie.



No i kolejny cpr... teoretycznie jest :odśnieżony".



Generalnie w trudnych warunkach pogodowych, rowerzysta może zamiast ulicą jechać chodnikiem. W takich przypadkach przydałaby się odwrotna możliwość, żeby nie trzeba jechać zalodzoną śmieszką, tylko czystą ulicą.


Wybrałem się też (ale nie rowerem, tylko uderzyłem z wibrama) na łąki, nad Wierzbiankę ulepić bałwanka skrzynkowego GeoBałwanek 7.0.




Jest i Wierzbianka



A oto kolejna edycja GeoBałwanka.




Wizyta w "Cafe u Boberów" i można wracać.



  • dystans 16.10 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 00:55
  • średnio 17.56 km/h
  • temperatura -3.0°C
  • rower Zardzewiały Rower itp
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

W śnieżycy do przedszkola, biblioteki i lepienie bałwana

Wtorek, 8 stycznia 2019 · dodano: 09.01.2019 | Komentarze 39

Rano lekki mróz i  śnieżyca, która właśnie się zaczęła, gdy wychodziliśmy z domu. Jednak jak widać, przedszkolna sekcja rowerowa jest mocna i jej to nie przeszkadza... ba dzisiaj z rana bardzo dobrze się jechało (gorzej popołudniu).



Można pomachać Klusce - od jej salki są te trzy prostokątne okna u góry z lewej. Strategiczna lokalizacja, blisko kuchni, która jest na półpięterku w dobudówce z lewej.



Dziś miejskich rowerzystów nie liczyłem, zaznaczę tylko że jeden pan jechał w czapce z daszkiem, drugi w kaszkiecie (w obu przypadkach uszy na wierzchu), a trzeci w ogóle bez czapki... no co? Ciepło jest! Tylko -3, a wiaqtr i śnieg? Eee tam...



Zrobiłem małe kółko po mieście, zanim zaczną solić i zanim temperatura wzrośnie. Zrobiło się bardzo ładnie, jeździło się bardzo dobrze, bo na zmrożonych ulicach śnieg się nie rozpuszczał i nie miękł. Później w miarę dosypywania, było więcej śniegu, ale też zaczęli solić i ulice zatonęły w śniegowej solance... toteż fotki poranne jeszcze z niewielką ilością śniegu, bo potem nie chciało mi się taplać więcej niż to potrzebne.




W parku. Pisia Gągolina



Jaz Lutza (vel Luca) na tejże



Ujście Starej Pisi do Pisi tuż poniżej powyższego. Teraz tu jest zimowisko kaczek.




Bo staw na Bielniku zamarzł całkowicie... chociaż nocą widziałem, że kaczki śpią na środku zamarzniętego stawu.



W stawie i kanałku prowadzącym doń poziom wody nieco niższy niż na początku mrozów, skutek jak widać




Strumyk prowadzący od kanałku do Żabiego Oczka.




Żabie Oczko. Zamarznięte i nawet widać że ktoś po nim chodził... jak dla mnie mróz był zbyt krótko by wchodzić na lód, poza tym pod śniegiem ciężko ocenić grubość lodu. Ale z drugiej strony, Żabie Oczko jest tak płytkie, że jedynym niebezpieczeństwem jest zmoczenie nóg...




Popołudniu trzeba było się przebić przez ogromne solankowe brejowisko do przedszkola, a potem przechlupaliśmy się do biblioteki (jednej i drugiej). Pierwsza wizyta w bibliotece w tym roku!




A może by jakąś planszówkę wypożyczyć?



Marchewa!



Reksio!




Wieczorem jeszcze obowiązkowe lepienie bałwana, bo wreszcie wystarczająca ilość śniegu i do tego z powodu dodatniej temperatury idealnie się lepił.





Fotki poranne





  • dystans 20.10 km
  • czas 01:15
  • średnio 16.08 km/h
  • temperatura -10.0°C
  • rower Zardzewiały Rower itp
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Przez zamarznięte miasto do przedszkola

Poniedziałek, 7 stycznia 2019 · dodano: 08.01.2019 | Komentarze 3

Z rana przyzwoity mrozek, jakieś -10°C (+/-2°). Żeby nie było że tylko my jeździmy w taki mróz do przedszkola rowerem - to pod przedszkolem już stał jeden rower z fotelikiem, a jak odjeżdżałem jeden przedszkolak był właśnie wieziony "po żyrardowsku"*

*) - znaczy na bagażniku bez żadnego fotelika, ot poduszka/kocyk pod pupę i jazda! Oczywiście też bez żadnych kasków.  Nazywam taką jazdę "po żyrardowsku", bo sporo dzieciaków jest w ten sposób tutaj wożonych (zwłaszcza w wieku późnoprzedszkolnym i wczesnoszkolnym), ale tak naprawdę jest ona po prostu popularna w małych miejscowościach (tymczasem warszawscy rodzice łapią się za głowę widząc zdjęcia z takiej jazdy, że ojej ktoś chce zabić dziecko!)

Oto kilka fotek jest w tym wpisie, ponadto mam też fotkę spod przedszkola Kluski, tyle że z maja: foto, Kluska także już ćwiczy wożąc tak koleżankę: foto.

Dodam, że w bardziej rowerowych krajach w ten sposób często się wozi dorosłych. Kiedyś było badanie, bodaj w Kopenhadze, w jaki sposób przewożona jest druga dorosła osoba na rowerze





Żeby potwierdzić, że przy nieco większych mrozach jeżdżą nie tylko jacyś "rowerzyści z bikestatsa", policzyłem spotkanych z rana (między 8 a 9) zwykłych rowerzystów na mieście. Doliczyłem do 7.



Jest mróz, jest zabawa. Bawimy się w zamarzanie różnych rzeczy, na balkon wystawiamy wodę do przemiany w lód w różnych foremkach, a na zdjęciu plastikowe zabawki w lodzie, które potem Kluska wytapia z kąpieli. Oczywiście nie trzeba czekaż na mróz i można skorzystać ze zdobyczy techniki typu zamrażalnik (z czego w razie potrzeby korzystamy, bo roztapianie lodu jest u nas częstą zabawą kąpielową), ale lepsza jest zabawa, gdy można wystawić na balkon by zamarzło.




  • dystans 38.09 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 02:09
  • średnio 17.72 km/h
  • rekord 38.40 km/h
  • temperatura -8.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Poopalać się na ławce w Radziejowicach

Poniedziałek, 7 stycznia 2019 · dodano: 07.01.2019 | Komentarze 2

Wczoraj stwierdziłem, że pogoda fajna, ale gdyby było więcej słońca, mniej wiatru i może jeszcze nieco niższa temperatura, to byłoby prawie idealnie. No i dziś właśnie tak było (przynajmniej na początku dnia, bo potem naszły chmury, wiatr się wzmógł i ociepliło się).

Tak więc postanowiłem skorzystać z okazji i pojechać poopalać się na ulubionej ławeczce nad stawem w parku w Radziejowicach. Tak więc częściowe powtórzenie wczorajszej trasy, ale dziś było ładniej.

Znak na dziś:









W Radziejowicach zaległem na ulubionej ławeczce, na słonku było przyjemnie cieplutko, toteż powygrzewałem się popijając kawą z termosu i zagryzając kanapką z nutellą. A w międzyczasie porobiłem nieco zdjęć.

Lód na stawie bardziej popękany niż wczoraj











Nie chciało mi się ruszać, ale w końcu się zebrałem w drogę powrotną. Myk na ulubiony mostek na Pisi Gągolinie, niestety w międzyczasie naszło więcej chmur i słońce się schowało. Poza tym pojawiło się trochę lodu na Pisi, wczoraj jeszcze nie było go wcale nawet przy brzegach, ale minus 10 stopni albo i niżej to już przyzwoity mróz i nawet Pisię zaczęło ścinać.

Widać też wysoki stan wody, to drzewo w nurcie normalnie jest cypelkiem na brzegu, widać też że woda doszła do dolnej części mostku (nie jest to maksymalny stan jaki widziałem, kiedyś przechodziłem przez ten mst gdy był cały pod wodą).










A tymczasem w Międzyborowie



Bo jak się okazuje już nie tylko Centalny Port Lotniczy ma być w Baranowie, ale też Centralny Dworzec Kolejowy i plany węzła kolejowego obejmują naprawdę ogromny obszar. Sam jak zobaczyłem jakiś czas temu taką mapkę na jakiejś wiejskiej tablicy ogłoszeń, to omal nie spadłem z roweru.



  • dystans 5.00 km
  • czas 00:17
  • średnio 17.65 km/h
  • temperatura -6.5°C
  • rower Zardzewiały Rower itp
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Niedziela, 6 stycznia 2019 · dodano: 06.01.2019 | Komentarze 0



  • dystans 78.11 km
  • 7.90 km terenu
  • czas 04:07
  • średnio 18.97 km/h
  • temperatura -4.5°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Dobry dzień by pojechać na Mrozy

Niedziela, 6 stycznia 2019 · dodano: 06.01.2019 | Komentarze 6

Na początek rzut okien na aktualny stan lodowy stawu na Bielniku. Dziś w parku stary, nieprzezroczysty lód, do tego przyprószony trochę śniegiem, brak lodowych arcydzieł, to nie utknąłem tu na dłużej.



Trzech Króli? TrzechZająców? Nie, Trzech Kaczorów!

- Ej, nie filozuj, tylko kopsnij okruszka.



No i o



Może tego na fotce za bardzo nie widać, ale rowerzysta z Mrozów (ten dziadek po lewej) jedzie w czapce z daszkiem i bez rękawiczek... no i wszystko się zgadza z Termometrem Rowerzysty, bo dopiero przy -5°C powinien wkładać jedną rękę do kieszeni, a dziś było jakoś między -3° a -4,5°C.

Poza tym warto zwrócić uwagę na panią z lewej w tle, która idzie droga, a nie chodnikiem... stan chodnika można ocenić po prawej, jak widać jest tak zalodzony, że faktycznie bezpieczniej iść ulicą niż chodnikiem. Generalnie chodniki na wsi wyglądały dziś w większości tak... nawet jak przed niektórymi domami były odśnieżone (mniej więcej przed co drugim, czy co trzecim), to przy następnym już nie. Zresztą w Żyrardowie na chodnikach przed domkami jednorodzinnymi sytuacja wyglądała podobnie (może tylko nieco większy procent był odśnieżony i nieco bardziej wydeptane w czasie wczorajszej odwilży).



Co do warunków drogowych, to były niezłe - drogi co najmniej średnio uczęszczane były generalnie czyste, jedynie te z ruchem średni-małym miały bardzo trudne, zalodzony odcinki w lesie.

Natomiast drogi asfaltowe bardzo boczne i z minimalnym ruchem były dwupasmowe. Wyjeżdżone pasy  były czasami zupełnie czyste, ale często w znacznym stopniu zalodzone (w lesie w 100%). Co prawda wydawałoby się, że taką drogą jak na fotce poniżej, jechać powinno się fatalnie, to wbrew pozorom jechało się dosyć dobrze, trzeba tylko pamiętać żeby ostro nie hamować, nie zjeżdżać z pasa , no i nie rozpędzać się za bardzo.

Natomiast gruntówy były fatalne... to znaczy jak była taka, którą nić zupełnie ostatnio nie przejechało, to po śniegu jechało się dobrze, ale takie nawet w minimalnym stopniu rozjeżdżone były fatalne. No cóż, kilka dni temu rozjeżdżone błoto nagle zamarzło, a na to naszła warstwa topniejącego i zamarzającego śniegu. Na tych nierównościach trzeba było bardzo uważać, aby nie glebnąć, po dłuższym odcinku drogą leśną, omijałem już dzisiaj gruntówy.



Na drogach gruntowych i leśnych ścieżkach nawet na śladach rowerów i pieszych można było się poślizgnąć... bowiem te ślady opon rowerowych, są często wyryte w miękkiej, błotnistej ziemi, która zamarzła, a na to lód - zarówno ten biały śniegowy na skraju, jak i przezroczysty w koleinie...




Tradycyjny postój na cmentarzyku w Studzieńcu (cmentarz mieszkańców wsi, oraz pracowników i wychowanków zakładu poprawczego).




Puszcza Mariańska, świeży, jeszcze ciepły kopiec... no kopczyk... kopczunio.




Dokładnie rok temu będąc na cmentarzu w Puszczy Mariańskiej (o, ten wpis), zauważyłem tabliczkę że planowana jest budowa nowego grobu Czesława Tańskiego przy głównej alejce i przeniesienie jego szczątków tamże. Coś mi świtało, że grób miał wyć ukończony w 2018, więc postanowiłem go obejrzeć... okazało się jednak, że nadal jest tabliczka, tylko jakby nakleili nową datę - czerwiec 2019 (faktycznie, jak sprawdziłem, na początku zapowiadali na wrzesień/październik 2018).



Przerwa na kawę. W lesie, bo nie lubię jak mi w kawę wieje.



Suchszy Dopływ Suchej.





Brzeziniak dla lavinki




Pałac w Radziejowicach



Lód na stawie wziął i pękł




No właśnie, jaki dziś mamy poziom lodu?



Uwaga, oblodzona barierka!



Archipelag wysp arktycznych




I jeszcze rzut okiem na staw na Hamerni.




Powyższe stawy na Pisi Gągolinie, zajrzałem też na ulubiony mostek na rzeczce, ale było już zbyt ciemno na zdjęcia. Jak mi się uda, do może jeszcze jutro tam podskoczę.


  • dystans 37.99 km
  • 7.00 km terenu
  • czas 02:10
  • średnio 17.53 km/h
  • rekord 35.80 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

W drobne krakowskie kaszkie...

Piątek, 4 stycznia 2019 · dodano: 04.01.2019 | Komentarze 2

Po nocy wszystko było ładnie zmrożone, ale w ciągu dnia było dosyć ciepło - między -1 a -2°C. Korzystając z okazji, postanowiłem wyskoczyć do lasu, mając nadzieję że błoto po dwóch nocach i jednym dniu mrozów już zamarzło.

Staw na Bielniku już w znacznej części zamarznięty, tylko miejsce gdzie kaczki pływają jest wolne od lodu. Lód jest jednak bardzo cienki, jak kaczki szły, to pod nimi trzeszczał i pękał.



- O, ludź! Biegiem, może ma jakieś okruszki!



- Em sknera jeden. Posiedzimy tu, może przyjdzie inny z jakimś żarciem.



Irysy z lodu na Żabim Oczku.



Staw na kanałku (nazwany Kaczym bodajże) ładnie zamarzł i można było na nim oglądać lodowo-mrozowe cudowne różności.









Te malunki mrozowe na całkiem przezroczystym lodzie bardzo słabo wychodzą na zdjęciach (słabiej niż w rzeczywistości, ale coś tam widać).






Nad Pisią Gągoliną



O, wiewiórka




Dobra, pora jechać dalej, bo ledwie półtora kilometra przejechałem i utknąłem w parku... w zasadzie mógłbym tak długo jeszcze oglądać tu lód, że bym musiał od razu wracać do domu.

A za miastem wjechałem w drobne krakowskie kaszkie... nie, nie zalałem się w drobne krakowskie kaszkie jak mawiał Walery Wątróbka, tylko zaczęło prószyć drobniusim śniegiem, do którego takie właśnie określenie pasowało jak ulał. Drogi leśne zaczęły powoli robić się coraz jaśniejsze.



Błoto w lesie owszem zamarzło, przejechać się dało, ale była to ciężka jazda... jako że tuż przed tym jak chwyciły mrozy, było bardzo mokro (a co za tym błotniście), to wszystko to zamarzło nie wyrównawszy się przedtem i teraz zęby sobie można wybić na koleinach.

Zresztą co tam mówić, nie tylko na takich drogach jak poniżej, ale nawet na mniej rozjeżdżonych drogach i ścieżkach jechało się ciężko i wertepiaście, nawet jak nie było takich kolein, to koła samochodów, rowerów, a zwłaszcza ciągników i ich głęboki bieżnik odcisnęły się w rozmiękłej ziemi, a potem tak zamarzło. Dyr, dyr, dyr... Toteż za dużo po lesie nie jeździłem i szybko wyjechałem na asfalt.



Czerwone drzewo (no... rude) z zieloną nogą.



W dolinie Suchszego Dopływu Suchej.



Zdrowie rzeczki w Nowym Roku! Toast oczywiście kawą.



Tu już lód był przyprószony drobną krakowską kaszką.



A jak się go przetarło, to wyglądał tak:



Ponieważ mróz trzymał i drogi były suche, to śnieg tyle co wbijała się w szczeliny i zagłębienia, a poza tym był zamiatany. A propos rowerzystów, ja to jestem w porównaniu z nimi cienki Bolek jeśli chodzi o ubiór, na przykład pewna babcia w Wiskitkach jechała w spódnicy i bez czapki (i tak, że w rękawiczkach)... no bo ciepło jest, co najwyżej minus dwa stopnie! To jest chyba dobry moment, żeby przypomnieć Termometr Rowerzysty.



Drogi gruntowe zaś, zrobiły się już białe.



Na gliniankach pod Wiskitkami, nie można już było oglądać lodowych malunków, bo pokryła je drobna krakowska kaszka.





Co ciekawe, na północ od Wiskitek i Żyrardowa było jakby cieplej, coś koło zera stopni, bo drogi i chodniki robiły się mokre (nie wyglądało na to, że od posypania soli), a gdy dojechałem z powrotem do Żyrka, to znów był suchy (a więc zimniej).

O tym jak się jeździło popołudniu po śliskich drogach z ubitym śniegiem, pisałem w równoległym wpisie z jazdy z Kluską na innym rowerze. Było tak fajnie, że może bym się w nocy, gdy ruch samochodowy zelżeje, żeby pojeździć jeszcze po mieście, ale potem zrobiło się cieplej, bo jak wieczorem wyjrzałem przez okno, to drogi zaczęły się robić obrzydliwie mokre.