teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108860.05 km z czego 15577.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2017

Dystans całkowity:529.62 km (w terenie 54.80 km; 10.35%)
Czas w ruchu:32:22
Średnia prędkość:16.36 km/h
Maksymalna prędkość:42.80 km/h
Liczba aktywności:24
Średnio na aktywność:22.07 km i 1h 20m
Więcej statystyk
  • dystans 3.85 km
  • czas 00:19
  • średnio 12.16 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Po klu do przedszkola

Środa, 4 października 2017 · dodano: 22.10.2017 | Komentarze 8

Na początek taki podsłuchany dialog zabawek Kluski:

- Umrzełaś?
- Nie, chciałam tylko troszkę pospać.
- To dobrze że nie umrzełaś. To by było troszkę szkoda.

A co tam dzisiaj dają do jedzenia?



Jesienny program nauki angielskiego (powiększenia - kartka 1, kartka 2)



Kasztany lecą... te kasztanowce przy przedszkolu to fajna rzecz, a że duże i mają sporą wydajność, to jak sezon kasztanowy na dobre się zacznie, starczy dla wszystkich dzieciaków i jeszcze zostanie. Kuba na przykład chyba codziennie upycha po kieszeniach i do czapki.




Odprowadziliśmy Wiktorkę i Kubę na przystanek autobusowy... w tym winobluszczu Kuba ma ukryty kijek, ale czego tam dziewczyny szukają, to nie wiem.



  • dystans 40.90 km
  • 6.50 km terenu
  • czas 02:11
  • średnio 18.73 km/h
  • rekord 37.40 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rowerzystę stratowało stado zajączków

Poniedziałek, 2 października 2017 · dodano: 21.10.2017 | Komentarze 1

- 111 zajączków
- 14 kań
- 12 podgrzybków
- 9 prawdziwków
- 1 kozak

Ciepło, sucho i las pachnie suszonymi grzybami... grzybów było dużo, wręcz ciężko było postawić nogę by jakiegoś nie zdeptać, tyle że większość niejadalne. Jadalne też były, ale nie jakieś zatrzęsienie




No może poza zajączkami, których było zadziwiająco dużo (mniej więcej w jednym miejscu).





  • dystans 4.14 km
  • czas 00:16
  • średnio 15.52 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Po Klu na dworzec

Niedziela, 1 października 2017 · dodano: 23.10.2017 | Komentarze 0



  • dystans 88.06 km
  • 13.00 km terenu
  • czas 04:57
  • średnio 17.79 km/h
  • rekord 38.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

A na Radom kury jadom 2: Złota Jabolowa Jesień

Niedziela, 1 października 2017 · dodano: 19.10.2017 | Komentarze 5

materac z mchu - Ulów - Waliska - Nowe Miasto nad Pilicą - Łęgonice - Nowe Łęgonice - Sadkowice - Szwejki Nowe - Szwejki Małe - Biała Rawska - Zawady - Studzieniec - Żyrardów (MAPA)

Galeria zdjęć z wyjazdu

Noc dosyć zimna - jakieś 2-3 stopnie, może dlatego poranek jakiś taki leniwy i zbieramy się wyjątkowo powoli.



Gotuje się woda na kawę.



A teraz grzeje się woda do mycia zębów.



Kawa zbyt szybko stygnie, więc trzeba kubek wstawić do podgrzewacza.



Spacer po lesie zaowocował zebraniem
- 9 podgrzybków
- 2 zajączków
- 1 sitka



Decyduję się nawlec je na nitkę i przytroczyć na bagażniku... a właściwie na namiocie.



Uśmiech grzybiarza.



A tak to wyglądało na starcie i po kilku godzinach jazdy w słońcu i wietrze... całkiem ładnie się podsuszyły, niesety parę odpadło na początkowym, wertepiastym odcinku, kiedy nie zaczęły podsychać, kurczyć się i lepiej trzymać na nitce.




No to pora wyjechać z lasu.




Pod lasem natykamy się na stary, opuszczony sad i napełniamy sakwy jabłkami. Obok są już nowe, niskopienne sady. Tak na marginesie - wjeżdżamy w strefę przejściową, są jeszcze tunele z papryką, ale pojawiają się też sady jabłkowe. Potem jest las, Pilica i za Nowym Miastem folii już nie ma, same sady.



Trochę drewnianej zabudowy po drodze... a droga przez las gruntowa i dziurawa niemożebnie. Do tego pobocza zawalone samochodami (sezon grzybowy), my jednak w dobrym miejscu nocowaliśmy - głębiej w lesie, podjechać samochodem za bardzo się nie dało, więc i grzybiarz z kulawą nogą nam się nie przyplątał z rana.




Kościółek, tzw. kaplica na Borowinie... obecnie w Waliskach. Ponoć wybudowany w XVII w. przy cudownym źródełku. W 1850 kuria zamknęła kościół i zakazała organizowania odpustów "z powodu odbywających się podczas odpustów burd i pijatyk".



Nepomuk



Furtka... ponieważ sama się otwiera, jest zastawiana kamieniem, który też jest pomalowany na zielono.




Na jednym z fotostopów minęło nas dwóch grzybiarzy... trochę gubili grzybów, bo chwile potem zauważyliśmy  jeden walający się na asfalcie.



Widok przez stawy i dolinę Pilicy na Nowe Miasto.



Przekraczamy Pilicę i rzut okiem z mostu na pałac.




W Nowym Mieście ruszamy poszukać pozostałości po Zakładzie Przyrodoleczniczym, bo o ile ostatnio udało mi się znaleźć budynek zakładu, to już pozostałości ujęcia wody nie. Tym razem znając już teren, przeanalizowałem dostępne zdjęcie (o stąd) i wytypowałem  potencjalną lokalizację... okazało się, że prawidłowo, bo faktycznie znaleźliśmy kapliczkę. Wyjaśniło się dlaczego poprzednio jej nie znalazłem - była na terenie ogrodzonym (choć da się na niego wejść), z dala od drogi i w krzakach.




Jako cokół służy rura ujęcia wody.




Kluczowy okazał się ten widok na budynki pozostałe po zakładzie, jak dotarliśmy w miejsce skąd tak je widać, to i kapliczkę dało się namierzyć. 




Od Nowego Miasta jedziemy trasą, która w znacznej części pokrywa się z tą, którą pokonałem 2,5 miesiąca wcześniej. Dlatego nie wrzucam teraz zbyt dużo zdjęć z Nowego Miasta, okolic i miejscowości na trasie, bo były już w odpowiednim wpisie.

Pod MiGiem



Górna część ulicy Pilicznej.




Nowy witacz, ostatnio był jeszcze ten stary.



Parę widoczków po drodze.





Z Łęgonic i Górki Zgody, żeby nie jechać szosą główną, objeżdżamy bokiem - trochę asfaltu, ale też trochę gruntówy. Po drodze okzało się, że górka zmieniła się z powodu żwirowni w dołek.





Babie Lato, a właściwie zaczyna się już Złota Polska Jesień... jesiony się złocą, niektóre gałęzie klonów też już łapią kolory, poza tym zielono. Co ciekawe, w Ameryce taką pogodę o tej porze roku nazywa się Indiańskim Latem (Indian Summer).





Jedziemy przez warecko-grójeckie zagłębie sadownicze.



No i na co ci było Szwejku tu przyjeżdżać? Nie wiedziałeś że na polskich drogach panuje prawo dżungli i trup się gęsto ściele? Ostatnio ten znak widziałem jeszcze w pionie.