teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 66.19 km
  • 25.50 km terenu
  • czas 04:06
  • średnio 16.14 km/h
  • rekord 36.80 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Od upału do nawałnicy

Niedziela, 19 lipca 2015 · dodano: 23.07.2015 | Komentarze 3

Myk w rejon okopów i ziemianek nad Rawką... jako, że dziś upał straszny, to zalegliśmy tam na dłużej.











Po 18ej były zapowiadane deszcze... ale lavinka sprawdziła ICM że deszcze z prognozy zniknęły, dla pewności sprawdziliśmy zarówno meteogramy jak i mapy opadów - zero deszczy. No to super, nie musimy się spieszyć z powrotem i pojechaliśmy jeszcze poszwędać się po okopach i ziemiankach.





Przy okazji podjedliśmy jagód.



Wracamy... chyba jednak te chmury deszczowe wędą. Potem słyszymy grzmoty, aha idzie burza. Jak wyjechaliśmy na chwilę z lasu to nie było wątpliwości... mieliśmy nadzieję, że przemknięmy skrajem tego, ale wkrótce zaczęło kropić a potem lunęło.




Byliśmy już kompletnie przemoczeni, bo ulewa była fest, gdy zatrzymaliśmy się pod wiaduktem obwodnicy za Sokulem trochę przeczekać... zastanawialiśmy się czy jechać dalej, bo jakby zaczęło się przejaśniać, gdy nagle od dyłuy zaszła nas druga chmura i jak lunęło, jak zawiało... pod wiaduktem pionowo wiało deszczem, musiałem aż bandamę trzymać żeby mi nei zwiało. Przed deszczem wiadukt żadnej ochrony nie stanowił, ale mieliśmy nadzieję że jak przywieje jakie drzewo, albo krowę to spadnie na wiadukt i na nas.

W końcu nawałnica przeszłą, a my ruszyliśmy dalej... już po chwili cieszyliśmy się, że przeczekaliśmy ją pod wiaduktem. Na skraju lasu drzewo wyrwane z korzeniami, drogi całe z mniejszych lub większych gałęziach, pierwsze zwalone w poprzek drogi drzewo natrafiliśmy we wsi za zakrętem.



Im dalej tym więcej zwalonych drzew (nim przez miasto dojechaliśmy do domu, naliczyliśmy ich około dzisięciu)



A do tego zalane ulice.





Strażacy nie musieli daleko jechać z interwencją... pierwsze drzewo było zaraz obok remizy (tam już się krzątali z piłami, a chwilę później wyjechały dwa wozy w teren). Szczęśliwie udało się przejechać przez park, którego jeszcze nie zamknęli (potem był zamknięty co najmniej do wtorku, tylko piły słychać było zza ogrodzenia).



O, a na tą ulicę zalewało od zawsze... pamiętam jak wracając ze szkoły, przechodfziliśmy po siatce ogrodzeniowej, bo i chocnik zalamny (tak jak dziś). Ten fragment jest lekko w dołku, co doskonale widać na tym zdjęciu.




Małpi Gaj - tutaj tylko gałęzie połamane i to niezbyt grube... ale tak właśnie wyglądało całe miasto.



No pod domem odłamało nam kolejny kawałek jesiona... to mniej więcej mój rówieśnik, gdy się wprowadzaliśmy byłem berbeciem młodszym niż Kluska, a to był taki mały kikutek drzewka. A obok drugi, tylko kilkanaście lat temu to drugie drzewo złamało sie w czasie wichury i już go nie ma... a ten jesion stracił już duży konar kilka lat temu w czasie jakiegoś orkanu.



Jeśli to drzewko nie uschnie, to można by je jak bonsai formować



Kluska wyciera na balkonie - "patrz pan ile mi tu wody nanieśli". Najpierw mnie pogoniła żebym nie właził w mokrych sandałech, bo robię ślady, a potem kazała sobie dać szmatkę i zaczęła wycierać. Zaczęło się od śladów, potem reszta balkonu, a na koniec liście kwiatkom...




Aha, ale wracając do ICMu, ta prognoza którą akurat sprawdzaliśmy w lesie była kompletnie do kitu... coś mu się źle wyliczyło. Na porannej deszcze były, na wieczonej też, a na tej w środku dnia nie. Już kiedyś nakryłem ICM na czymś takim.

.



Komentarze
lavinka
| 20:46 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj Kurczę, wcięło mi komcia. To jest klon jesionolistny, nie jesion - taka drobna poprawka.

Jurku, jakieś tam deszcze miały być, więc kurtkę wzięłam, ale na pewno nie byłam przygotowana na taki szkwał. W sumie było dość ciepło, jak lało, ale jak staliśmy w miejscu, to stojąc w mokrym zmarzłam i do domu jechałam szczękając zębami. Mogłam założyć polar, bo miałam w sakwie, ale byliśmy tak blisko od domu, że mi się nie opłacało.
meteor2017
| 20:02 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj lavinka założyła kurtkę, ale ja sobie odpuściłem... ciepło było, a że już niedaleko domu, to najwygodniej się jechało w koszulce z krótkim rękawem, mniej ciuchów do suszenia potem ;-P
yurek55
| 19:45 czwartek, 23 lipca 2015 | linkuj Dobrze, że ubraniowo byliście przygotowani na załamanie pogody. To była naprawdę straszna niedziela. Mój samochód odczuł to najbardziej, gdy przejeżdżałem Prymasa Tysiąclecia obok lasku na Kole. W powietrzu było az gęsto od gałązek małych i większych, waliły o karoserię jak grad.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa obser
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]