teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 70.11 km
  • 5.00 km terenu
  • czas 04:53
  • średnio 14.36 km/h
  • rekord 34.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Nocny Rower #3: pod skrzydłami Bociana i Boeinga

Sobota, 26 lipca 2014 · dodano: 28.07.2014 | Komentarze 19

Na nocny rower pojechaliśmy nieco wcześniej niż zazwyczaj, bo też upał nie był aż taki nieznośny dzięki chmurom... ale jak chmury sobie poszły, to zaczęło się nagrzewać. Zaczęliśmy więc od bunkra w utrzymanego w gorących klimatach - Tobruk, o dziwo nie w piasku ale w prawdziwie tropikalnej dżungli (klimat się zmienia?)



Przemknęliśmy obok peronu 8 Warszawy Zachodniej... dawniej osobna stacja Warszawa Wola.




Dalej Odolanami do Włoch (a więc dlatego tak ciepło)... a oto do czego prowadzi zrobienie labiryntu na mało używanych bocznicach.






Tak dotarliśmu do wybudowanego kilka lat temu przystanku koljowego Aleje Jerozolimskie... obok istniejącego wcześniej przystanku WuKaDki. Niestety graffiti przy ławkach są coraz bardziej zasrayowane przez wandali, te bociany jeszce się jakoś trzymają, ale na kolejnych przystankach już niemal całkowicie zasrayowali...



Żeby podjąć, a potem odłożyć skrzynkę musieliśmy przeczekiwać ludzi... w sumie postój trwał prawie 30 minut, w międzyczasie coś tam wszamaliśmy, obfociliśmy bociany i pociągi - Elfy, EN57, a nawet radziecka Tamara (czyli TEM2 tudzież SM48). Perony i wiaty nagrzane, jest gorąco...





Jak odjeżdżaliśmy, akurat zachodziło słońce, a klimaty kolejowe powoli zamienialiśmy na lotnicze... Mercedes Benz, czy Boeing Bęc? Jako że w użyciu był pas startowy, którym samoloty wylatują nad Włochami (pewnie z powodu corocznego letniego remontu, zwykle startując przelatują nad Ursusem), był to już któryś z kolei samolot który nad nami leciał.




Ruszyliśmy na Gliniankę Fajansową... kilka lat się tu wybieraliśmy i co? Jak się wybraliśmy, to okazało się że niedawno ją zasypali i zostało w tym miejscu tylko kilka kałuż :-( Za to połazilismy sobie po krzakach wyższych od lavinki. Co prawda w krzakach jest nieco chłodniej niż na peronie, ale strasznie parno... chodziło się jak w tropikalnej dżungli, człowiek po chwili spływał potem.



W te okolice prowadziła bocznica kolejowa... ale ta cysterna i ciuchcia już stąd nie odjadą.





No dobra, ale miało już być bardziej lotniczo  a nie kolejowo... no to proszę - podstawa działa przeciwlotniczego (ponoć 75 mm Flak 97(f), ale trudno mi to zweryfikować czy w ogóle podać więcej szczegółow). A pikanterii temu miejscu dodawały latające nam nad głowami samoloty.




Ruszamy na Fort Okęcie, a tam takie oto znaki... myśleliśmy że może to jakaś ścieżka edukacyjna i oznaczenia prowadzące do pomnika ale nie, to parking lotniskowy, jak lecicie sobie samolotem to możecie tu zaparkować ;-) A obok fortu pomnik katarstrofy lotniczej, Tam robimy sobie pierwszą większą rozwałkę z kawą i kanapkami.




Samoloty latają nam nad głowami, bo jesteśmy dokładnie nad linią pasa... jak podjechaliśmy pod skrzynkę prawie na terenie lotniska tuż za końcem pasa, grupa spotterów z aparatami stała obok, co nieco nam utrudniało jej podjęcie... zwłaszcza jak jeden koleś do nas podszedł wysępić szluga i nie chciał uwierzyć że nie palimy.

A potem ruszyliśmy naokoło lotniska... w sumie zrobiliśmy półkole aż dotarliśmy na drugi koniec tego pasa.

- lavinka, stań pod tablicą.





Po drodze zahaczyliśmy o Fort Zbarż, ostatnio tu byliśmy w styczniu 2010 i trwała budowa szosy, tunelu kolejowego na lotnisko i diabli wiedzą czego jeszcze... okazało się że fort jest zalany jeszcze bardziej niż był, prawdopodobnie nasypy trasy itp zablokowały odpływ wód i spiętrzyły je jeszcze bardziej. Tutaj szukaliśmy trzech skrzynek, a na koniec zrobiliśmy sobie rozwałkę na trawie...

Ponieważ wracaliśmy tędy po 4-ej, to podjechaliśmy pod fort zrobić poranne zdjęcie. Poniżej dla porównania zdjęcia z 2010 (też byliśmy po nocy, więc zdjęcia tylko z bliska z fleszem).





Opuszczamy okolice lotniska i ruszamy nad torami na wschód... a tam znajdujemy skrzynkę w sweterku :-) Teraz co prawda są upały, ale w zimę z pewnością też jest jej ciepło.



Kręcimy się w okolicach toru wyścigów konnych Służewiec... co czuć ;-) Wbijamy się w Ursynów i oto jedna z przypadłości - asfaltowy chodnik i kostkowa śmieszka, zaś lavinka pokazuje jak się w takim miejscu jeździ.



Podjeżdżamy do skrzynki "Kolej Grójecka"... dla nas jako założycieli skrzynek na tej linii (ale bliżej Grójca), jest to punkt obowiązkowy. Okazuje się że jest to jedna z serii Ursynowska Ścieżka Edukacyjna (info). W środku znajdujemy zdjęcie (lepsza jakość tutaj a tu link z drugą fotką) i wspomnienie.




Ale samej skrzynki początkowo w ogóle nie mogliśmy znaleźć, w międzyczasie udało nam się nawet namierzyć tabliczkę uliczki Bocianiej (!)



Jedziemy dalej i jest kolejna skrzynka z tej serii - Czerwoniak, który niestety otynkowali (foto historyczne tutaj). A potem Lew... skrzynki niestety  nie znaleźliśmy, a stare totki są tu i tu.



Trochę się jeszcze kręcilimy po okolicy, znajdujemy parę skrzynek i robimy rozwałkę w nowym parczku koło Kopy Cwila. Okazuje się że zlikwidowali ogródki działkowe, ale krzaczków, drzewek itp nie wykosili tylko wytyczyli alejki, postawili ławki i można tam chodzić podżerać śliwki :-)

Na fotce tunel, którym się przebijamy na drugą stronę Puławskiej... w ogóle to jakaś koszmarna, trzypasmowa autostrada, do ego obok wielkie estakadowe skrzyżowanie, przebić się na drugą stronę na długim odcinku nie ma gdzie.



Plan wykonany (wszystkie skrzynki spisane odwiedzone, choć nie wszystkie znalezione), powoli ruszamy w kierunku pociągu... trafiamy do Włoch idealnie pośrodku dwugodzinnej przerwy między pociągami (byśmy mieli więcej czekania, gdyby nie myk na poranne zdjęcie w forcie Zbarż).





Ostatecznie jednak postanawiamy wsiąść we wcześniejszy pociąg do Grodziska i zapada decyzja nie czekać na ten do Żyrka, tylko przyciąć stamtąd już rowerami... po drodze ostatnie bociani akcent, bocian przeleciał nam dwa metry (może mniej) nad głowami. Słońce coraz wyżej i jak dojeżdżamy do domu (6:35) zaczyna się robić gorąco.

No to co, pora na kawkę... dwie kawki poproszę!






Komentarze
huann
| 19:39 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj Tak czytam i widzę tu poplątanie tematów, niczym wstęg makaronu u Potwora.
Gość wariag | 19:12 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj Miała nagrywać po powrocie nowy recital z Budką Suflera i ten kawałek ponoć jej poświęcono :
https://www.youtube.com/watch?v=cXfPL90bkGk
lavinka
| 19:06 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj Ponoć rozpoznał ją po obrączce czy pierścionku, badań genetycznych wtedy nie robiono, ich małżeństwo wisiało na włosku, ale pechowo akurat chcieli do siebie wrócić. Nie wierzę, choć brzmi fantastycznie ;)
Gość wariag | 19:06 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj @Lavinka - cokolwiek jadła wyszło jej w rezultacie na zdrowie
Gość wariag | 19:04 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj Nie wiem co serwowali podczas lotu ale wiem co serwowali po locie - plotkę, że A. Jantar uprowadzili do haremu w Stambule, że zginęła podobna do niej kobieta i że mąż w rozpaczy zniszczył jej nagrobek (jako osoby żyjącej). Plotka pewnikiem rodem z Mazowsza (kto wie czy nie zachodniego) ;)
lavinka
| 19:03 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj A co jadła, że się jej otrzewna zapaliła?
meteor2017
| 18:56 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj A bo stryjek huann jak zwykle ciągnie wątek o jedzeniu... byś napisał co serwowali w czasie feralnego lotu, to by była dyskusja na cztery ekrany ;-)
Gość wariag | 18:52 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj No nie, ja tu takie ciekawe opowiastki serwuję a Wy znowu o jakichś pierdółkach. Wkurzyłem się, idę się napić ;)
Aha, korekta - to było zapalenie otrzewnej.
lavinka
| 18:15 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj Była nawet przy niej skrzynka, Pieczone Gołąbki czy coś ;)
huann
| 16:27 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj Kawki się pija, a nie zżera :P zżera się gołąbki! Zresztą - jest nawet stacja - Warszawa-Gołąbki.
lavinka
| 11:46 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj A nie no, miałam oczywiście na myśli samolot i Annę Jantar.
meteor2017
| 11:40 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj Ja o tej narzeczonej nie wiedziałem ;-)
lavinka
| 10:09 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj Wiemy, wiemy.
Gość wariag | 07:53 wtorek, 29 lipca 2014 | linkuj W tej katastrofie lotniczej zginęła Anna Jantar. Rejsem tym miała lecieć narzeczona (stewardessa) mojego starszego kolegi (lotnika LOT-u, już niestety nieżyjącego) ale wcześniej dostała ataku wyrostka i wylądowała w szpitalu.
meteor2017
| 21:59 poniedziałek, 28 lipca 2014 | linkuj Pewnie huann... nie czekając na zamówioną mrożoną ;-)
lavinka
| 21:54 poniedziałek, 28 lipca 2014 | linkuj Napisałam, że to były letnie kawki, ale mi coś zeżarło. ;)
huann
| 21:45 poniedziałek, 28 lipca 2014 | linkuj Pieczone gołębie do zmrożonej kawy - a kury - w pieczarach.
meteor2017
| 20:38 poniedziałek, 28 lipca 2014 | linkuj Teraz to chyba pieczone łatwiej dostać ;-)
huann
| 20:09 poniedziałek, 28 lipca 2014 | linkuj Kawki - ale zmrożonej!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nogei
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]