teczka bikera meteor2017

meteor2017 bs-profil

Hołmpejcz
Wujka To Miego pocztówki zza miedzy
Szef kuchni poleca - Bubble Berry Coffee
Mini Atlas Motyli
Archiwum MfPRDKW
Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy

Kalendarium
- 2025, Wrzesień8 - 5
- 2025, Sierpień28 - 18
- 2025, Lipiec30 - 64
- 2025, Czerwiec24 - 38
- 2025, Maj28 - 40
- 2025, Kwiecień12 - 25
- 2025, Marzec18 - 46
- 2025, Luty12 - 32
- 2025, Styczeń15 - 50
- 2024, Grudzień21 - 69
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
- dystans 30.80 km
- 4.30 km terenu
- czas 01:36
- średnio 19.25 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
Znowu rundka przedupalna
Poniedziałek, 8 września 2025 · dodano: 11.09.2025 | Komentarze 1
Wilżyna ciernista.Komonica lub coś podobnego
Znalazłem miejsce. gdzie krzaki były oblepione całymi kiściami ślimaków przydrożnych.
- dystans 12.10 km
- czas 00:35
- średnio 20.74 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Nie nad Wisłę
Niedziela, 7 września 2025 · dodano: 11.09.2025 | Komentarze 2
Jakoś od wiosny wybieram się nad Wisłę i dotrzeć nie mogę, cały czas coś mi staje na przeszkodzie - a to gorąco, a to deszcz, a to upał, a to jadę na jagody/grzyby/itp., a to skwar, a to awaria...Tym razem nie ma jagód, grzybów, a różnych ziół nie można było zbierać, bo trochę mokro. Za to aura przyjemna, z rana 15 stopni, chmury i była szansa, że w ciągu dnia nie przebije 20°C... a do tego mżawka. No, mżawkę to bym sobie odpuścił, ale nie było to coś co bardzo przeszkadza, tyle co kilkaset metrów musiałem przecierać okulary, za miastem gdzie mniej się dzieje, zwłaszcza w niedzielę rano, zacząłem przecierać nieco rzadziej. Jechało się przyjemnie, WTEM!
(ale najpierw mały przerywnik - daniel z parku w Drzewiczu, jest ich tam więcej, ale ten był w miarę blisko ogrodzenia)
WTEM! Coś mi się stało z przednim kołem i przekoziołkowałem nad kierownicą, udało się w miarę bezboleśnie wylądować, okupiłem to tylko lekkim obtarciem nogi (musiałem zahaczyć o ramę, lub kierownicę). Co się stało? Obręcz mi pękła i to tak że wykluczała dalszą, nawet ostrożną jazdę. No cóż, znów nie dane mi pojechać nad Wisłę.
No to zacząłem powrót z buta, szczęście że awaria miała miejsce niedaleko od domu, jakby tak pierdyknęło na 50. kilometrze, to by było wesoło...
No to mogłem cyknąć parę fotek, korzystając z kadrów którymi chwilę wcześniej wzgardziłem - ten daniel z Drzewicza, czy winobluszcz pięknie obrastający jeden z budynków dawnego zakładu poprawczego w Oryszewie (ale tu musze wrócić, jak będzie lepsze światło, a zwłaszcza gdy zacznie się czerwienić).
Pierwszy odcinek był bardzo przyjemny, bo od Oryszewa na bocznej drodze ruch w niedzielny poranek był zerowy i o dziwo nie jazgotały żadne wiejskie kundle, a aura nadzwyczaj przyjemna. Dopiero gdy minąłem szosę na Wiskitki, zaczęły jeździć jakieś samochody, ale nadal mało (dobrze, że to nie było w sobotę w południe - dzień wcześniej jak tak jechałem, to była jakaś masakra na drogach, nawet bocznych).
W połowie drogi, zaraz za autostradą, zrobiłem sobie postój na przystanku. Jak tak odpoczywałem i się posilałem, samochodów jeździło coraz więcej, widziałem też dobijającą szosę z Baranowa, na której ruch był kilka razy większy. Postanowiłem więc, zamiast skręcać w standardową drogę na Żyrardów, w którą te wszystkie samochody skręcały, pójść dalej prosto i potem odbić na gruntówy (wertep, pioch i różne badziewie, ale na piechotę mi to nie przeszkadzało) i rzeczywiście samochodów znów mniej mnie mijało (choć na tej gruntówie ze dwa mnie minęły), tylko jazgoczące kundle uprzykrzały mi drogę... jeden był szczególnie upierdliwy - biegł przede mną i szczekał, aż się wkurzyłem i schyliłem się po kamień by weń rzucić (oczywiście nie tak, by go trafić, tylko postraszyć) i od razu zadziałało, nie musiałem nawet rzucać, bo jak zobaczył że sięgam po kamień, to zwiał w bok.
Barierka przy wiadukcie nad autostradą... tak, wycięta przez złomiarzy i to całkiem sporo tak wykosili. Gdybym nie był spieszony, to bym chyba nie zwrócił uwagi. Na innym takim wiadukcie widziałem że wycięli barierę energochłonną.
A to sam wiadukt - na górze jest komplet barierek, za to ładnie zarasta (inny, z którego regularnie korzystam, też pięknie zakrzaczony, zwłaszcza gdy to wszystko kwitło, było bardzo przyjemnie). Swoją drogą, autostradą jechał konwój wojskowy, zdaje się, że są jakieś ćwiczenia.
Nie tylko złomiarze czyhają na barierki, zagrożeniem są też polscy kierowcy.
Do miejsca skręt w gruntówy miałem prawie 2,5km, rowerem to są dwa machnięcia pedałem, ale z buta to się trochę idzie... dobrze że punktem orientacyjnym jest kapliczka, bo nawet zacząłem się zastanawiać, czy nie przegapiłem odbitki, ale stwierdziłem, że kapliczki chyba bym nie przegapił.
A poza tym muszę przyznać, że rowerzyści którzy mnie mijali interesowali się co się stało i trzy razy otrzymałem ofertę pomocy (gdyby to była tylko lekka awaria).
Jeszcze parę kadrów z trasy - niezłe wałki tu odchodzą.
Żagwiak łuskowaty (chyba), dosyć okazały.
No cóż, bywa i tak - nie pierwsza awaria i nie ostatnia, jak się jeździ, to wióry lecą (czy jakoś tak). Już raz rypałem do domu podobną odległość prowadząc rower, zwykle kończyło się dużo mniejszym dystansie, lub dało się jakoś turlać, lub przynajmniej prowizorycznie naprawić.
A więc teraz rower do serwisu (dobrze że już wrzesień), a ja przesiadam się na rower zapasowy, którym jeżdżę po mieście... tyle że on też już prosi się o serwis, bo ma mocno zużyty napęd.
Tylko takiego fajnego dnia szkoda.
- dystans 41.10 km
- 4.80 km terenu
- czas 02:05
- średnio 19.73 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Wykiwać deszcze
Sobota, 6 września 2025 · dodano: 08.09.2025 | Komentarze 1
W zasadzie byliśmy w takiej szczelinie między dwoma obszarami deszczowymi, z rana tylko trochę ten wschodni zahaczał i coś tam nawet popadało, ale poza kilkoma mżawkami, tylko raz bardziej popadało, ale też niedługo i nie za bardzo intensywnie. Przydałaby się wreszcie solidna zlewa, bo dawno porządnie nie padało, może nawet od lipca, z zapowiadanych opadów część w ogóle nie dochodzi, a jeśli w ogóle, to ledwie ledwie popada... sucho strasznie.W końcu, gdy stwierdziłem, że mała szansa by coś jeszcze tu przyszło, ruszyłem na rower. I rzeczywiście, tylko przez chwilę pokropiło, a poza tym bezdeszczowo. Jak podjechałem na zachód od Żyrka, to tam chyba w ogóle deszcze nie dotarły, bo suchutko, natomiast na wschodzie padało zdecydowanie mocniej, jak nieco się oddaliłem, to nawet jakieś kałuże były.
Może bym jeszcze trochę pojeździł, ale zaczęło się robić coraz cieplej, a chmury coraz cieńsze i było coraz goręcej, a ja zacząłem marzyć o wskoczeniu pod prysznic... znak, że temperatura przebiła 20 stopni. Co by więc spełnić to marzenie, nie kombinowałem już i skierowałem się prosto do domu.
Kilka razy próbowałem uwiecznił motylka, ale najpierw uciekł mi jakiś bielinek, potem rusałka admirał, dopiero rusałka pawik ładnie mi zapozowała. Jeszcze parę innych mi odleciało, ale nawet nie byłem w stanie stwierdzić gatunku.
Z awifauny była jeszcze mucha na sadźcu konopiastym
Bodziszek łąkowy
Rdestowiec ostrokończysty - gatunek inwazyjny
Krzaki są wyższe od człowieka i zagłuszają jakąkolwiek inną roślinność. Żeby była skala porównawcza, fotka ze znakiem drogowym.
A obok inny gatunek inwazyjny - nawłoć kanadyjska lub późna, nie jest tak wysoka, ale i tak wyższa od większości roślin łąkowych, a gdy się rozpleni, tworzy całe łany również zagłuszając jakąkolwiek inną roślinność.
Wspominałem już, że na gliniankach bardzo mało wody ( w tym wpisie ), no to właśnie z tego powodu na gliniankach pod Wiskitkami wprowadzili zakaz połowu ryb.
Niektóre boczne stawy już zupełnie wyschły lub niewiele im do tego brakuje.
- dystans 28.50 km
- 8.60 km terenu
- czas 01:31
- średnio 18.79 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Krótka rundka przedkoszmarna
Piątek, 5 września 2025 · dodano: 08.09.2025 | Komentarze 0
Czyli przedupalna pętelka minimum. Z rana to nawet przyjemnie było, ale jak przejechałem przez, w którym cały czas jeszcze chłodek z nocy, to jak z niego wyjechałem dostałem nagle żarem, bo słońce w tym czasie nie próżnowało i lampa od rana nagrzewała tereny otwarte. To skutecznie pozbawiło mnie jakiejkolwiek chęci do jazdy i w miarę najkrótszą drogą wróciłem do domu.To już sezon na krzyżaki
Poranna rosa, tym razem na barierce
Słonecznik bulwiasty
- dystans 28.00 km
- 3.50 km terenu
- czas 01:11
- średnio 23.66 km/h
- rower Srebrny Rower
- Jazda na rowerze
po mieście i opłotkach
Czwartek, 4 września 2025 · dodano: 07.09.2025 | Komentarze 1
Moje zainteresowanie motoryzacją jest prawie zerowe. Nawet zabytkowe pojazdy nie wzbudzają we mnie jakiegokolwiek entuzjazmu. jedynie niektóre pojazdy z czasów PRLu są w stanie ze mnie wykrzesać odrobinę zainteresowania, takie jak Duży i Mały Fiat, Syrenka, Warszawa, także Stary (od jakiegoś czasu wybieram się do Starachowic, gdzie poustawiali w mieście stare Stary jako pomniki techniki), a nawet Robur (Robur, Robur, zabójca kur!).Ja to jestem pokolenie postmotoryzacyjne, jak byłem mały to rodzice jeszcze mieli Dużego Fiata, a potem już nie (najwyżej jeździło się z wujkiem, też Dużym Fiatem). Podczas gdy dla większości cztery kółka były wtedy tylko marzeniem, dla mnie były wspomnienie. I tak na przykład nie zbierałem papiórków z samochodami z gum Turbo (co w tym ciekawego?), za to zbierałem Alfa (co prawda sitcom, ale z nutą science fiction, której miłośnikiem byłem). Niestety nikt ze znajomych nie zbierał, więc trudno było się wymieniać, ale czasem ktoś miał jednego, albo kilka Alfów i mogłem pozyskać jakiegoś brakującego, nawet jeśli po zdzierskim kursie 2:1. W odróżnieniu od Turbówek były to naklejki, więc nadmiarowe można było gdzieś przykleić. Udało mi się uzbierać komplet i do tej pory gdzieś je mam.
Ostatnio w Żyrku widywałem Dużego Fiata na chodzie, stylizowanego na taksówkę ze Zmienników, a gdy zobaczyłem go zaparkowanego, to postanowiłem strzelić fotkę. Może bym nie zaszczycił go uwiecznieniem w kadrze i umieszczeniem na bikestatsie, ale to był jeden z moich ulubionych seriali, toteż mam pewien sentyment, chociaż wolałbym ten żółty.
Nad Stawem Górnym/Centrala, który jest na tyłach żyrardowskiej fabryki (większość dawnych budynków fabrycznych jest po prawej poza kadrem).
I nieco dalszy kadr, z Pisią wpadającą do stawu.
- dystans 61.60 km
- 10.80 km terenu
- czas 03:07
- średnio 19.76 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Międzydeszczówka
Środa, 3 września 2025 · dodano: 07.09.2025 | Komentarze 0
Ale tym razem nie jazda między deszczami, tylko deszcz między jazdami. Prognozy były takie, że coś chyba będzie padać, ale co prognoza to inna - a to że w nocy, a to że rano, albo w ogóle koło południa. Gdy wstałem, to ICM twierdził, że właśnie leje, ale rzutem oka za okno stwierdziłem, że sucho jak pieprz. Drugi rzut oka, tym razem na radary, pozwolił stwierdzić stan faktyczny - na zachodzie faktycznie coś pada, w okolicach Łodzi, natomiast to co ma szansę do nas dotrzeć z południa, dopiero mija Radom.Na szybko więc zrobiłem kawę i nawet jej nie dopiłem (dobra, akurat będzie jak wrócę), wrzuciłem na ruszt tosta z domowym dżemem jagodowym (sezon na świeże jagody się skończył, to pora zacząć zjadać przetwory) i długa, by zdążyć przed deszczem. Zdążyłem, tylko trochę mnie pokropiło, zresztą przez dłuższy czas właśnie tylko kropiło przelotnie i dopiero bliżej południa coś bardziej popadało, ale też niezbyt intensywnie, nadal jest bardzo sucho. Jak przeszło, to jeszcze druga rundka na rowerze.
Pole gryki... bo ja wiem czy ta gryka taka jak śnieg biała? Na moje oko, to lekko panieńskim rumieńcem pała... czyli trochę chała, ale kto poecie zabroni.
Mięta, nie jestem pewien, ale wydaje się, że mięta nadwodna.
- dystans 57.60 km
- 16.50 km terenu
- czas 02:57
- średnio 19.53 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Wrześniowa rundka przedkoszmarna
Wtorek, 2 września 2025 · dodano: 06.09.2025 | Komentarze 0
Gorący początek września... no cóż, formalnie to jeszcze lato, więc wszystko się zgadza. Udało mi się wcześnie zebrać (no może nie aż tak bardzo, ale dzień zaczyna się teraz istotnie później niż np. w lipcu), więc wykręciłem coś więcej niż przedupane minimum, a nawet więcej niż przedupalny standarcik.Wspominałem już kilka razy, że w tym roku mam wyjątkowe szczęście do padalców, spotkałem już ich więcej niż w jakimkolwiek roku... seria spotkań trwa - oto kolejny.
Chłodno z rana, więc był dosyć nieruchawy, toteż musiałem go wziąć na ręce i przenieść w las, bo leżał na zjeździe na boczną dróżkę,
Poranne klimaty
To chyba oman łąkowy, tutaj o płatkach pokrytych poranną rosą.
To chyba żagwiak łuskowaty (w zasadzie grzyb jadalny), ale nie mogłem się dokładnie przyjrzeć, bo rósł wysoko, a fotka na dalekim zoomie.
Znajome kozy na ul. Baby Jagi (sic!) i jednocześnie na mostku na Suchej.
Na pochyłą górkę to i koza wlezie... tak to jakoś szło. Od dziś ten stos to dla mnie Kozi Wierch.
- dystans 71.10 km
- 17.50 km terenu
- czas 03:39
- średnio 19.48 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Całkiem przyjemnie
Poniedziałek, 1 września 2025 · dodano: 06.09.2025 | Komentarze 0
Dogoniłem wrzesień... uff!Trochę powtórka z rozrywki, bo znowu przyjemny (choć trochę cieplejszy) poranek i chmury... ale obawiałem się, że znów się zrobi lampa. Postanowiłem pojechać więc tak, by w razie czego mieć więcej cienia i ne mieć zbyt dalekiej drogi powrotnej i słusznie, bo w końcu zrobiła się lampa i pora było wracać. Mimo że miałem niewiele mniej, bo kilkanaście kilometrów, to tym razem się nie zmasakrowałem... a to dlatego, że ogólnie było jakoś 3-4 stopnie mnie, niby niewiele, a okazuje się, że różnica była kolosalna.
Spotkałem takiego delikwenta w trakcie porannej gimnastyki... czy co on tam robił. Pozycja odstraszająca to raczej nie jest, bo robił wygibasy robił zanim się zbliżyłem. Kiedyś już spotkałem osobnika, który się tak dziwnie zachowywał.
Dokładnej identyfikacji się nie podejmę, to chyba jakiś trzmiel, trzmielec, lub coś podobnego.
A to na czym siedział, to łopian pajęczynowaty. Rzeczywiście pączki i kielichy kwiatowe są oplecione jakby pajęczyną. Rzepy potem pewnie też.
Mięta nad wodą, to może nadwodna?
Kielisznik zaroślowy
- dystans 65.40 km
- 5.40 km terenu
- czas 03:22
- średnio 19.43 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Półprzyjemnie
Niedziela, 31 sierpnia 2025 · dodano: 05.09.2025 | Komentarze 0
Dzień zaczął się przyjemnie - poranny chłodek, do tego chmury... prognozy groziły jakimiś opadami, choć ostatnie twierdziły że będą to co najwyżej przelotne mżawki, a ja liczyłem że dzięki temu będzie pochmurno. No i się trochę przeliczyłem, bo mżawki żadnej nie było, za to niestety w pewnym momencie przez dziury w chmurach zaczęło wyglądać słońce i robić się gorąco. Zarządziłem więc odwrót, miałem jakieś 20km do domu, ale wkrótce pojawiła większa dziura i niestety zrobiła się lampa, a ja licząc na chmury pojechałem wyjątkowo w rejony z mniejszą ilością drzew i cienia. Trochę mnie ta końcówka zmasakrowała.Spotkałem zaskrończyka, takiego malutkiego zaskrońca. Próbowałem go przegonić z asfaltu, ale tylko prezentował kolejne esyfloresy, ósemki i inne Uroborosy.
W końcu musiałem go wziąć do ręki i przenieść na zieleń.
Wężowe sploty na wydmach międzyborowskich.
Młode łabędzie na stawie w Chylicach całkiem ładnie już podrosły.
Dożynka w Kraśniczej Woli, tutaj widzę już chyba czwarty rok z rzędu. W tym roku trafiłem też po raz pierwszy w Kolonii Bolimowskiej Wsi (foto w tym wpisie), ale mogli zacząć stawiać wcześniej, bo w ostatnich latach rzadko tamtędy przejeżdżałem. Natomiast w Korytowie nie było, a tam ze dwa lata z rzędu widziałem, ale to mogło być nawet 4-5 lat temu.
W tym roku chyba modne są pszczółki, u Trollkinga też taką widziałem, a u mnie takie jest 50% dożynek (znaczy jedna).
O mały włos, a bym się wbił takie dożynki... nawet je słyszałem, ale centrum Cegłowa tradycyjnie ominąłem bocznymi drogami.
Dożynka widmo w Baranowie... może nawet dożynka-zombie, stoi tu od zeszłego roku, a może i dłużej, bo już w zeszłym roku prezentowała podobny stan.
- dystans 25.10 km
- 11.20 km terenu
- czas 01:18
- średnio 19.31 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Krótka rundka przedkoszmarna
Sobota, 30 sierpnia 2025 · dodano: 05.09.2025 | Komentarze 0
Początkowo poranek był przyjemny, po nocnym deszczu były mokre drogi, krzaki, oraz szczelna warstwa chmur. Miałem nadzieję, że będzie tak nieco dłużej, ale błękit wkrótce wyparł chmury z nieba i zrobiła się lampa i skwar. Postanowiłem więc nie szaleć za bardzo i tylko krótką pętelkę wykręciłem. Niby ciutkę chłodniej, ale nadal koszmarnie.Winniczek w galopie, spieszy się nim zrobi się za sucho i za gorąco.. zawróciłem go w te krzaki, bo dalej była ddr-ka, a dalej droga.
Tym razem to nie rosa, ale krople deszczu.
Deszcz nie był intensywny, to wpis jeszcze z sierpnia, ale nawet dzisiaj moge powiedzieć że jest strasznie sucho, bo deszcze nas omijały, a jak coś docierało, to ledwie posiąpiło, nie było jakiejś solidnej zlewy, która by wszystko przemoczyła. Poziom wody na gliniankach pod Wiskitkami drastycznie spadł, wręcz wysychają. Glinianki pod Wręczą też mają niski poziom, tam gdzie są mielizny z których korzystają ptaki, teraz pojawiły się wyspy.
Jeśli chodzi o kwiatki to dominowała kolorystyka fioletowo-niebieska.
Sadziec konopiasty
Oset jakiś
Traganek, wyka, albo coś w tym stylu
Chaber bławatek
To wygląda na jakąś psiankę (albo przynajmniej coś z psiankowatych) , najbardziej podobna wydaje mi się psianka czarna, ale głowy nie dam. Jeśli chodzi o psianki, najbardziej znane psianki to psianka ziemniak i psianka podłużna (bakłażan). Zaś jedynym gatunkiem rodzimym jest w Polsce psianka słodkogórz, która już kilka razy u mnie na bikestatsie gościła.
Czarny bez wreszcie zaczął się robić czarny
A dzika róża...