teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 113337.50 km z czego 16413.95 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.97 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 14.17 km
  • 3.20 km terenu
  • czas 00:51
  • średnio 16.67 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Świąteczno-grzybkowa pętelka leśna

Niedziela, 25 grudnia 2022 · dodano: 26.12.2022 | Komentarze 10

Deszczowo, ale udało się wykorzystać dłuższą przerwę w opadach, by wykręcić krótką świąteczną pętelkę. Wbiłem się do lasu, ale zbyt daleko tam nie jechałem, bo mokro i błotniście, starałem się jechać ścieżkami i niejeżdżonymi dróżkami, żeby nie ubabrać się za bardzo w błocie.



Były grzybki






I więcej grzybków



I jeszcze trochę




To chyba też, choć nie wykluczone że jest to grzyb zlichenizowany, czyli porost.





I eee... też chyba grzybki




O, a tego znam - pięknoróg






Te fioletowe kuleczki obok, wyglądają na śluzowca. Być może jakiś kędziorek




To też może być kędziorek (choć możliwe, że inny z kędziorków), w późniejszej fazie życia



Przez chwilę podejrzewałem, że to śluzowiec. Po przeprowadzeniu testu na dotyk okazało się, że jest twardy, więc raczej grzyb.



A to też niby wygląda na grzyb, a jednak jest to galas



A tu nie ma wątpliwości - porosty w dwóch smakach



A na koniec mech






  • dystans 10.15 km
  • 1.25 km terenu
  • czas 00:41
  • średnio 14.85 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

W mżawce po mieście i lesie

Piątek, 23 grudnia 2022 · dodano: 23.12.2022 | Komentarze 7

Odwilż galopuje, śniegu w mieście już prawie nie ma, tylko w miejscach co większych zasp coś zostało. Tyle że jest mokro, bo nie tylko topnieje, ale tez i pada.

Okres przedświąteczny, to jeden z najgorszych okresów w roku - raz że są to najkrótsze dni, dwa że sklepy przepełnione ludzi w świątecznym amoku zakupów (dobrze, że są kasy samoobsługowe, to jak człowiek musi coś kupić, to może się przez nie prześlizgnąć i nie tkwić w korku załadowanych czubato wózków), trzy że ulice też zawalone samochodami... 

Musiałem odreagować jazdę po mieście w tym kociokwiku i wbiłem się na chwilę do lasu, niezbyt daleko bo śnieg i błoto. A przy okazji liczyłem, że jakieś grzybki wpadną pod obiektyw. No i wpadły, oto na przykład próchnilec gałęzisty:



Były też inne







Znalazłem też kilka martwych piędzików, widać nie przetrwały ataku zimy, ale teraz przynajmniej wiem gdzie można je spotkać bliżej miasta i w niesprzyjających warunkach nie będę musiał daleko jechać, by ich poszukać.



Miejscami w lesie było nawet tak:



A z miasta... jemiołowy rower



Bateria gołębi gotowa do ostrzału... spróbuj tylko pomiędzy nimi przejść.



Jeszcze parę fotek z okresu mroźno-śniegowego. Ślady skrzydeł, to jedne z moich ulubionych śladów na śniegu.




Ponieważ brakowało ptaka między skrzydłami, to Kluska go dorysowała.



Poza tym mamy na balkonie barometr... a właściwie bardzo prosta stację meteo - kubek z wodą. Jak woda zamarza, to znaczy że jest mróz, a jak nie, albo odmarza, to znaczy że temperatura jest dodatnia.

Przy okazji udało nam się stworzyć model Wielkiego Wybuchu







Zaćmienie słońca przez Big Bang.



Oprócz wszelkich niedogodności i uciążliwości, w święta jest też parę przyjemnych rzeczy. Podpisy przy pierniczkach są zainspirowane "Piosenką ekstremalnie świąteczną" autorstwa Ranko - ulubionej ukistki Kluski (i naszej). Kluska gra i śpiewa kilka jej piosenek.




A oto wspomniana piosenka:



  • Wędrówka

Na kawę do bobrów 2

Poniedziałek, 19 grudnia 2022 · dodano: 22.12.2022 | Komentarze 19

Za oknem postępuje odwilż, śniegu już prawie nie ma, głównie pozostałości zasp po odśnieżaniu. Tyle że mokro. Ale ja jeszcze wrzuce parę fotek z poniedziałku - poranek śnieżny, słoneczny i mroźny (początkowo -, ale potem robiło się cieplej).

Ponownie wybrałem się na zalane w wyniku bobrzej działalności łąki i zagajniki. Kawa na lodzie... lód pod śniegiem.




Ależ się błyszczy (oczywiście w realu było nieporównywalnie ładniej).



Pasiasty zagajnik olchowy







A tu już lód, gdzie śnieg podmakał i w związku z tym prawie cały się rozpuścił... ale za to potem ta woda, czy breja ładnie zamarzła. No i sporo tropów.









O, a te ślady są już z okresu, gdy nie było warstwy śniegu, bo nie ma tej śniegowej otoczki dookoła. Ale jak zwierzak szedł, to jeszcze powierzchnia była miękka.






A tu śladu w płytkim snięgu na twardej powierzchni. Obstawiam, że to i większość powyższych to liski. Niedawno został opublikowany filmik z liskiem w centrum Żyrardowa.




A to już moje ślady, mimo solidnego mrozu w nocy, śnieg gdzieniegdzie nadal jest podmoknięty.



Jeszcze trochę różności.







Na koniec ślady ptasich skrzydeł po drodze






  • temperatura -5.0°C
  • Wędrówka

Na kawę do bobrów

Niedziela, 18 grudnia 2022 · dodano: 20.12.2022 | Komentarze 1

Nawaliło śniegu, że nawet główne ulice były nadal częściowo pokryte śniegową breją, a miejscami oblodzone, a boczne drogi i ulice... lepiej nie mówić. Swoje już się najeździłem w takich warunkach i w tym roku trochę mi się nie chce walczyć z żywiołem, więc w weekend zamiast rowerem za miasto, uderzyłem z buta na łąki.

Celem były zalane łąki, co było efektem działalności bobrów, które wybudowały dużą tamę przegradzając rów, którym płynie rzeczka Wierzbianka i jeszcze kilkusetmetrową niziutką tamkę przez łąki. To jest świetne miejsce do chodzenia po lodzie, bo jest płyciutko i nawet jak lód się zarwie, to w najgorszym wypadku człowiek ryzykuje zmoczenie nóg. W obecnych warunkach, gdy mróz nie był duży, a lód był pokryty śniegiem i tak naprawdę nie wiadomo było po czym człowiek stąpa, lepiej było się nie ładować na jakąś głębinę.



Dowód, że tu bobry grasują.




Jak na kawę, to fotka kubka z kawą.



Poprzedniej zimy w tym zalanym zagajniku olchowym mogłem zrobić sobie taki fotki.



Teraz co najwyżej takie



A w poniedziałek, jak wyszło słońce - takie



Zbliżenie na jedną z olch



Większość rozlewiska była pokryta śniegiem, ale miejscami było tak





Ponadto miejscami pod śniegiem, a na lodzie była woda. Podejrzewam, że tak gdzieś z pęknięcia lodu wydobyła się woda, a że była pod śniegową kołderką, to nie zamarzała (zresztą dużego mrozu nie było). Tak więc trzeba było chodzić ostrożnie i gdy moje ślady podsiąkały wodą, wycofać się, żeby nie stąpać po niepewnym lodzie.



Co ciekawe, w poniedziałek już tego śniegu nie było - chyba ta woda spod śniegu go pochłonęła. Ale że w nocy złapał dwucyfrowy mróz, to powierzchnie pozbawione śniegu ładnie zamarzły i ten lód był w miarę pewny.





O, tak to w poniedziałek wyglądało - wał wokół śladu pokazuje poziom śniegu w niedzielę.



Wiedząc, że będzie solidny mróz, postanowiłem odśnieżyć przy pomocy kijka kawałek lodu, gdzie była woda. Moja kalkulacja była taka, że bez pierzynki ładnie to zamarznie i da się bezpiecznie dojść do tej części bez śniegu. Przy okazji odkryłem chyba dlaczego tam jest woda, odkryłem bowiem żyłę ciemniejszego i chyba cieńszego lodu - zdaje się że jest tam nurt do miejsca gdzie przez tamę wycieka woda.



Przy pomocy scyzoryka przebiłem się przez lód, by sprawdzić jego grubość - jakieś 4 cm, więc wystarczająco by mnie utrzymać, ale z drugiej strony taki nasiąknięty od góry lód może był trochę zbyt kruchy.




A w poniedziałek wszystko pięknie zamarznięte i można było spokojnie przejść, ale po bokach nadal jeszcze było mokro pod śniegiem.



Jeszcze ślady - trafiłem spore ślady ptaka, tak ze dwa razy większe od gołębi.




A po drodze ślady saren




i dzików






  • dystans 16.24 km
  • czas 01:02
  • średnio 15.72 km/h
  • temperatura -10.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Śnieg, Lód, Mróz, Słońce

Środa, 14 grudnia 2022 · dodano: 15.12.2022 | Komentarze 11

No, wreszcie zrobiła się pogoda - złapał solidny mróz i nastał słoneczny dzień. Wszystko pieknie zmrożone, a w kontekście jazdy - zwłaszcza drogi.  Rano jeszcze solidny mróz, gdy wyjeżdżałem było -10°C, ale oczywiście robiło się coraz cieplej, a dzięki słońcu i braku wiatru w ogóle się tej temperatury nie odczuwało. Na fotostopach wręcz się nagrzewałem.

Boczne drogi były całe w lodośniegu i zamrożonej masie śniegowo-błotnej, toteż się w nie nie pchałem, ale główne były czyste... choć im dalej, tym bardziej zalodzone (na zdjeciach jeszcze mniejsze zalodzenie) i dlatego w pewnym momencie zawróciłem, bo stwierdziłem że wjeżdżanie na zalodzony wiadukt może być niebezpieczne, a właściwie zjeżdżanie z niego. A na koniec i tak się władowałem w drogę pokrytą lodośniegiem i śniegobłotem (szczęściem, że zmrożonym), drogą która wiodła przez wieś już na opłotkach Żyrardowa i z większym ruchem niż np. te ze zdjęć. Akurat tę obstawiałem bardziej, że będzie czysta - pługi tu nie jeździły, czy co?





Śnieg aż iskrzył w słońcu, zdjęcie oczywiście nawet w minimalnym stopniu nie oddaje jego uroku, ale udało się zarejestrować te błyski.

\\

Wtem! Spotkanie oko w oko z królikiem (chyba, bo na kicajcach się nie znam). Siedział sobie na poboczu i gdy mijałem go w odległości 1,5 - 2mm myślałem, ze zaraz ucieknie, ale nawet jak zaraz się zatrzymałem, to się nie ruszał z miejsca. Zajęty był wygrzebywaniem czegoś spod śniegu i jedzeniem (chyba jakieś smaczne zielsko znalazł) i tylko zerkał na mnie, nie przejawiając chęci do odkicania. Ciekawe czy dziki, czy się urwał z jakiegoś gospodarstwa?





Wkrótce i ja zaległem w krzakach na poboczu i wyszedłem z nich dopiero gdy zaczęły mi się wyczerpywać bateria i miejsce na karcie.

















A po drodze tak było:











Niestety taki był tylko jeden dzień -  w czwartek było cieplej (od -5°C wzwyż), do tego pochmurno i jeszcze trochę sypnęło śniegiem... może niedużo, ale wystarczyło na świeżą, cienką warstwę  brei na ulicach. A na piątek jeszcze zapowiadają solidną śnieżycę przy podobnej temperaturze. Trochę już nie chce mi się babrać rowerem w takich warunkach, więc kolejna przerwa przynajmniej do weekendu (może znów przymrozi?)



  • dystans 3.43 km
  • czas 00:14
  • średnio 14.70 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po białym mieście

Wtorek, 13 grudnia 2022 · dodano: 14.12.2022 | Komentarze 8

Krótka przerwa w rowerowaniu, bo w tym roku nie chciało mi się babrać w śniegowej brei i przemieszczałem się z buta. Dopiero jak solidnie zmroziło to wszystko, to wsiadłem na siodełko.

Pogoda w sam raz na leżakowanie



Obok taki sympatyczny krabik



Osada fabryczna - domy robotnicze




Domy robotnicze i szkoła fabryczna.



Piętrowa komórka przy domach robotniczych



Plac (dawny rynek), a za nim fabryka (obecnie centrum handlowe, lofty itp.).



Wieża "dużego kościoła".





  • dystans 23.01 km
  • 7.80 km terenu
  • czas 01:25
  • średnio 16.24 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Pętelka... no pętelkowa

Piątek, 9 grudnia 2022 · dodano: 10.12.2022 | Komentarze 5

Postanowiłem rzucić okiem jak tam rośnie pięknoróg... no pięknie, ale niezbyt szybko.






Inne grzybki też się trafiły.



Nocą coś tam dzień wcześniej poprószyło, śnieg można było jednak znaleźć w nielicznych miejscach, np. na pniach.



Jeszcze inne grzybki.




Postanowiłem sprawdzić, czy są jeszcze piędziki. Są, choć jakby mniej i tym razem głównie nie na pniach grabów, tylko dębów - może schowały się w jej szczeliny przed opadami deszczu i śniegu.











  • dystans 15.01 km
  • 0.30 km terenu
  • czas 00:54
  • średnio 16.68 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Czwartek, 8 grudnia 2022 · dodano: 09.12.2022 | Komentarze 4

Sezon kaczek na lodzie rozpoczęty




Kra kre mija... znaczy Kwa kre mija.

\

Jakiś egzemplarz mewo-, czy też rybitwopodobny.



Głąb... znaczy gołąb.



To jeszcze mchy i porosty na trylince







  • dystans 29.11 km
  • 10.30 km terenu
  • czas 01:52
  • średnio 15.59 km/h
  • temperatura 1.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Wypad na motylki

Poniedziałek, 5 grudnia 2022 · dodano: 06.12.2022 | Komentarze 4

Postanowiłem pojechać w to samo miejsce, co dzień wcześniej, mając nadzieję że jest ich tam więcej i spotkam jeszcze jakiegoś piędzika, albo kilka. Nie było to pewne, bo może miałem tylko farta trafiając na tego motylka.



Jednak już po drodze kątem oka zarejestrowałem kątem oka podejrzaną jaśniejszą plamę na jednym z liści na drodze.



Jest to nieduży motylek



Bach na plecki! Ciemka była senna, więc mogłem ją dokładnie obejrzeć ze wszystkich stron.



Na miejscu trafiłem na kolejne, w sumie z tym po drodze udało mi się spotkać dziesięć motylków.

Stwierdziłem, że na 90% są to przedstawiciele gatunku piędzik przedzimek. Piędzik siewierak ma bowiem tylne skrzydełka jaśniejsze. Co prawda ciężko je obejrzeć, bo zwykle sa one schowane pod przednimi, ale na ile mi się na nie zerknąć, to tutaj zarówno tylne jak i przednie skrzydełka były w zbliżonej kolorystyce.

Miałem cichą nadzieję, że znajdę nielotną samiczkę, albo jajeczka, ale niestety najprawdopodobniej były one wyżej na gałęziach, tam gdzie gąsienice będą miały więcej pączków i liści po wykluciu. Za to samce sobie spały na pniach grabów i dębów niżej.




Oko w oko z przedzimkiem



Jeszcze garść zdjęć





Ten ma wyraźne przepaski na skrzydłach





Ten ma bledsze skrzydełka ze słabo widocznym wzorkiem, zapewne jest starszy i skrzydełka bardziej mu się zużyły.



A poza tym trochę grzybków się trafiło



Na gałązce trafiły się takie puchatki






A na innej gałązce takie sitko





Pomarańczowy pięknoróg, w kadr z prawej załapał się też zielony nalot, pewnie jakieś glony.



I jeszcze szponiaste dłonie





Być może to ten sam gatunek, albo przynajmniej rodzaj, co te białe



Sorry, ale tym razem tak się zająłem motylkami i grzybkami, że o mchach i porostach zapomniałem.



  • dystans 20.96 km
  • 7.50 km terenu
  • czas 01:17
  • średnio 16.33 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Pętelka motylkowa

Niedziela, 4 grudnia 2022 · dodano: 05.12.2022 | Komentarze 7

Ostatnio królują tutaj mchy, porosty i grzyby nadrzewne w rodzaju huby. Tym razem udało mi się wykonać bardziej urozmaicone zdjęcia.

Przede wszystkim trafił mi się motyl... może nie był jakiś spektakularny, ale w grudniu cieszy nawet taka niepozorna ciemka, zwłaszcza że nie miałem do tej pory przyjemności się z nią zapoznac. Ba, udało mi się ją zidentyfikować - jest to piędzik przedzimek lub piędzik siewierak.

Oba gatunki piędzików w postaci dorosłej występują od października do grudnia, przy czym ten ze zdjęć to samiec, bo samiczki w ogóle nie przypominają moty - mają mocno zredukowane skrzydła i są nielotne, a do tego ich odwłok jest dosyć pękaty.





Motyla spotkałem siedzącego na pniu grabu. W tym miejscu na grabach widywałem wcześniej poczwarki, teraz rozejrzałem się i znalazłem kilka (być może już pustych). Nawet brałem pod uwagę, że może są to poczwarki piędzika (choć bardziej mi wyglądają na poczwarki innych owadów, albo mniej motylopodobnych motyli), ale w domu sprawdziłem, że piędzik ma inne poczwarki.



W pewnym momenci kątem oka uchwyciłem, że coś leci... przez chwilę myślałem, że to motyl, ale okazało się, że to tylko nasionko grabu.



Niektóre z drzew były pokryte rudym nalotem. Widuję taki wielokrotnie i zakładałem, że to pewnie jakieś porosty. Postanowiłem jednak sprawdzić co to może być i o dziwo udało mi się ustalić - otóż sa to glony z rodzaju Trentepolia.




Drzewo u dołu zzieleniało, a wyżej zardzewiało.



Owoce kaliny





Trafiły się nawet grzybki nienadrzewne




A także nadrzewne, a dokładnie napniaczkowe, za to fioletowe. Wydaje się, że jest to chrząstkoskórnik purpurowy.







I co, że nie będzie w tym wpisie mchów i porostów? A właśnie że będą!