teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2022

Dystans całkowity:678.02 km (w terenie 95.08 km; 14.02%)
Czas w ruchu:41:54
Średnia prędkość:16.18 km/h
Maksymalna prędkość:52.50 km/h
Suma podjazdów:820 m
Liczba aktywności:27
Średnio na aktywność:25.11 km i 1h 33m
Więcej statystyk
  • dystans 50.43 km
  • 1.20 km terenu
  • czas 02:27
  • średnio 20.58 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kurs biblioteczny

Wtorek, 20 września 2022 · dodano: 06.10.2022 | Komentarze 0



  • dystans 25.14 km
  • 0.30 km terenu
  • czas 01:28
  • średnio 17.14 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Poniedziałek, 19 września 2022 · dodano: 06.10.2022 | Komentarze 4

Wrzesień - w parku kwitną zimowity.










  • dystans 18.51 km
  • 9.70 km terenu
  • czas 01:07
  • średnio 16.58 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kolejna leśna pętelka

Niedziela, 18 września 2022 · dodano: 05.10.2022 | Komentarze 2

Znów las żyrardowski, ale inna miejscówka. Dalej na lepsze miejscówki nie miałem czasu pojechać, zresztą bardziej na wizycie w lesie mi zależało, niż na samych grzybach... ale jeśli coś się znajdzie, to też dobrze.

Tym razem troszkę podgrzybków było - niewiele, bo kilka, może kilkanaście, ale jednak. Widać, że miejscówka wyzbierana, bo niemal wyłącznie łebki, które dopiero co wyskoczyły spod ziemi.





Czubajka w trakcie rozwijania kapelusza.






  • dystans 15.24 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 00:58
  • średnio 15.77 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Bliski rekonesans grzybowy

Sobota, 17 września 2022 · dodano: 05.10.2022 | Komentarze 6

Nie miałem czasu jechać na dalsze i lepsze miejscówki grzybowe, więc tylko na szybko wyskoczyłem do lasu żyrardowskiego. W tym lesie jest mniej grzybów i więcej grzybiarzy ze względu na bliskość miasta, ale coś tam można zebrać. Dzisiaj jednak było słabo - jedna miejscówka grzybowa (na objechanie i obejście kolejnych nie było czasu) kompletnie pusta.

Przez jakiś czas myślałem, że we wpisie będzie tylko zdjęcie żuczka przedzierającego się przez mchową dżunglę.





No i czubajki, kiedyś gdy jeździłem głównie do tego lasu na grzyby, często były one jedynym, a przy nieco lepszych warunkach grzybowych głównym zbiorem.




Trafił się w końcu jakiś symboliczny zajączek



Oraz podgrzybek, na zdjęciu ładnie wygląda, jednak był robaczywy.








  • dystans 32.76 km
  • 6.00 km terenu
  • czas 02:06
  • średnio 15.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Wieczorny kurs

Piątek, 16 września 2022 · dodano: 05.10.2022 | Komentarze 0



  • dystans 50.79 km
  • 14.50 km terenu
  • czas 03:09
  • średnio 16.12 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rekonesans grzybowy

Czwartek, 15 września 2022 · dodano: 04.10.2022 | Komentarze 2

No to pora pojechać zobaczyć jak tam sytuacja z grzybami (na nizinach). Pojechałem w jeden rejon lasu, który obfituje w różne gatunki grzybów, ale było raczej tak sobie... znalazłem pojedyncze sztuki tego i owego, ale bez szału.

Prawdziwki ze zdjęcia były robaczywe, potem znalazłem jakiegoś nierobaczywego.



Poza tym udało się zebrać po  kilka sztuk kozaków, maślaków, zajączków i kanię.






Czubajek było więcej i kilka zebrałem... ale ich nie ma sensu dużo zbierać, zwłaszcza z rozłożonymi kapeluszami, bo są strasznie łamliwe, a do tego mało wydajne. Człowiek się nazbiera, naczyści, a jest tego tyle co kot napłakał.



Tylko kurek było nieco więcej.




Były też gąski, ale ich nie zbieram, nie znam się na nich, a poza tym gąska zielonka jest może jadalne, ale sa podobne gatunki niejadalne, a nawet trujące.



Korzeniówka pospolita (tu już przekwitnięte badyle), która pasożytuje na grzybach... gdzieś widziałem wzmiankę, że własnie na gąskach, co by się zgadzało z ta lokalizacją.



Były też inne grzyby



Oraz coś, co może jest grzybem, a może nie.



Resztki jeżyn, na nielicznych krzakach były jeszcze owoce, udało mi się uzbierać ledwie garstkę.



Pnącze, które zostawia ślady na młodym, drzewie



Tu widać pęd pnącza z zeszłego roku, a może nawet starszy, obrastany przez drzewo.



Przemieściłem się na miejscówki podgrzybkowe, tam trafiłem na grzybiarzy i obawiałem się że mogą być wyzbierane. I rzeczywiście miejscówka była częściowo wyzbierana, ale można było trafić na miejsca gdzie nikt nie dotarł i udało się jeszcze nazbierać nieco więcej podgrzybków. Trzeba było od razu tu przyjechać... no, ale dzięki temu mam wielogatunkową domieszkę.




Taki pajączek na mnie wlazł






  • dystans 37.43 km
  • 2.20 km terenu
  • czas 02:06
  • średnio 17.82 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rundka biblioteczna

Środa, 14 września 2022 · dodano: 03.10.2022 | Komentarze 2

No, dokończyłem relację z Beskidu, teraz pora nadrobić zaległości z połowy września.

Po powrocie na niziny trzeba skoczyć do biblioteki po świeży zapas książek.

Po drodze spotkałem gąsienicę, była to trociniarka czerwica, jedna z nielicznych gąsienic, które jestem w stanie rozpoznać z pamięci. Ta larwa jest dosyć duża.




O, druga nieco mniejsza.





Dożynka w Korytowie. Nieco się zdziwiłem, bo zasadniczo u nas dożynki się nie pojawiały, tyle co widywałem je na bikestatsie np. u Trollkinga. A tu proszę, zawitały i pod Żyrardów, ciekawe czy w kolejnych latach na nowa świecka tradycja rozprzestrzeni się na inne wsie w regione.






  • dystans 1.90 km
  • czas 00:11
  • średnio 10.36 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Bazowanie w Regetowie XII: Nocka w pociągu

Wtorek, 13 września 2022 · dodano: 03.10.2022 | Komentarze 2

Nocka w pociągu i kilometry po mieście o czwartej nad ranem.

Wyjazd bardzo udany, cieszymy się że ktoś wypadł z obsady bazy, dzięki czemu spontanicznie my wskoczyliśmy w to miejsce. Była cisza, spokój, jeszcze w pierwszy weekend mieliśmy trochę ludzi na bazie (wieczorami i rano), a poza tym pustawo. Baliśmy się czy Kluska nie będzie się nudzić, bo spodziewaliśmy się, że dzieci raczej nie będzie, ale jakoś się odnalazła na takiej bazie po sezonie. Dzięki temu udawało się częściej wyskakiwać na wycieczki piesze i rowerowe po okolicy, bo latem  to ciężko ją było wyciągnąć z bazy.




Tu jeszcze stację  Grybów - przed nami kibel do Krakowa.



A oto i nasz pociąg - tym razem fotka tabliczki z trasą (gdzie jest Żyrardów??!) z dedykacją dla Trollkinga, który wymyślił przeróbkę drugiego członu nazwy.



Jest dosyć luźno, my mamy miejsca przy środkowym stoliku, więc trochę gramy w karty, jemy, itp. Jest za wcześnie żeby iść spać, w Grybowie wsiadamy po 21-ej.



Ale w końcu przenosimy się do rowerowej kuszetki.



Jest okazja pokazać Klusce patenty na zamykające się okno.



A to już Żyrardów, wagon rowerowy z zewnątrz.



Kategoria wyprawki


  • dystans 36.62 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 02:26
  • średnio 15.05 km/h
  • rekord 52.50 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Bazowanie w Regetowie 11: Ech, pora wracać

Poniedziałek, 12 września 2022 · dodano: 02.10.2022 | Komentarze 4

Ostatni poranek na bazie, rudzik chyba się na nas obraził, że nie będziemy dostarczycielami okruszków.



Poranna kawa, grzanki... stoją na piecu, żeby nie wystygły.



Jako, że ruszamy po południu, to jeszcze zdążyliśmy usmażyć placki z jeżynami. Ciasto ma dziwny kolor, bo jeżyny puściły sok, który dolałem właśnie do ciasta... nie wpłynęło to dodatnie na wygląd. Poza tym jeszcze mamy ciasto.




No, ale teraz to już naprawdę ostatnia kawa na bazie i w droge.



Żegnamy Regetów i Kozie Żebro w tle.



Krowy pod Skałką.



Trasa pokonywana po raz czwarty (a odcinek do Uścia po raz nie  wiadomo który), toteż zdjęć z trasy niedużo. Aura korzystna, nie pada, niezbyt ciepło, ale też niezbyt zimno, tak wręcz idealnie.

Za Uściem pierwszy trudny odcinek, czyli przebicie się przez Pieniny Gorlickie.




Długa przerwa zdjęciowa i już jesteśmy przy naszym ulubionym mostku na Ropie i obowiązkowy postój. Nie wiem co to miejsce w sobie ma, ale Kluska po prostu je uwielbia.






Mamy ciasto na drogę.



A potem morderczy podjazd (w naszym przypadku raczej podejście) pod Śliwkową Przełęcz. W zasadzie najwyższy punkt na drodze nie jest przełęczą, bo droga nie leci doliną, tylko stokiem. Sama przełęcz jest już kawałek niżej na zjeździe... ale dla nasz okolice w rejonie przewyższenia i tak będą Śliwkową Przełęczą.



Oczywiście nazbieraliśmy śliwek na droge, mniam.



Po drodze znajdujemy skrzynkę na moście nad Białą. Kluska wykorzystuje magnes przy pojemniku, by przytrzymać lobook na barierce, by się wpisać.




A pod mostem.



No i docieramy do Grybowa, mamy trochę czasu do pociągu, bo jechaliśmy tak, by mieć zapas na wszelkie nieprzewidziane sytuacje.




Kościół jest otwarty, więc wchodzimy żeby obejrzeć, a tu okazuje że zakonnica właśnie go zamyka... ale powiedziała żebyśmy spokojnie zwiedzali, tylko wyjdziemy bocznymi drzwiami przy zakrystii.



W gablotkach można obejrzeć relikwia... a waściwie relikwiarze. Tutaj relikwie św. Katarzyny Aleksandryjskiej - takie jest wezwanie cerk... tfu, znaczy kościoła).



U góry relikwia chyba czwórki świętych, ale cięzko powiedzieć jakich, bo na zdjęciu jest niewyraźne. pośrodku relikwie św. Faustyna Męczennika. A na dole jedno z moich ulubionych - relikwie krzyża świętego.



Relikwie JP II i Popiełuszki.



Kościół w Grybowie jest sanktuarium, jest tu bowiem cudowny obraz Matki Bożej Przedziwnej, w związku z tym są też gablotki z wotami.



Kontynuujemy spacer po Grybowie i trafiamy pod sklep z zabawkami, gdzie na murkach są wymalowani bohaterowie kreskówek.





Będąc tu w sierpniu trafiliśmy przy synagodze na mural, wykonany na podstawie starego zdjęcia. Teraz natrafiliśmy na kolejny (informacje o zdjęciu). Okazuje się, że tych murali jest więcej, a cały projekt nazywa się "Cichy Memoriał - Grybowska Saga" (o projekcie).




Później, jadąc już na dworzec, tafiliśmy na kolejny (info o zdjęciu).



A, taka tabliczka



Rowery zostawiliśmy pod wiatką USB i na zmianę spacerujemy z Kluską, podczas gdy jedno z nas pilnuje rowerów i ładującego się power banku.



Ładowarka przynajmniej działa, bo ekran z mapą już nie ( w sierpniu działał połowicznie), a w rowerowej stacji naprawczej pompka nie działa (na sprężone powietrze, czy normalna na pych nie byłaby trwalsza?), poza tym zastanawia mnie do czego jest to narzędzie? Zapasowe ogniwa do łańcucha, czy co?



No a potem w pociąg i do domu.



  • Chodzenie
współrowerzyści ma wycieczce:

Bazowanie w Regetowie 10: Bazowanie pełną gębą

Niedziela, 11 września 2022 · dodano: 01.10.2022 | Komentarze 2

Ostatni pełny dzień na bazie, z rana deszczowo i choć w ciągu dnia nawet zbyt dużo nie padało, to jakoś tak zalegliśmy na bazie i nie chciało nam się dalej ruszać.

Rano trzeba było zebrać salamandry wędrujące po bazie.



A ta urządziła sobie kryjówkę przy wiatce.



Trzeba też uważać na winniczki.



Na śniadanie jajecznica.



Bukiet coraz większy i coraz bardziej jesienny.




Grzybek w lesie za bazą.



Siedzimy na bazie, więc sobie pichcimy - tutaj placki z jeżynami.







Mniam!


A tu placki z twarogiem i śliwkami



A teraz bierzemy się za kolejne ciasto, bo tamto zeżryliśmy.







Gdy pada, to człowiek robi różne rzeczy pod wiatą - na przykład sortuje noże według wielkości, oraz przyprawy alfabetycznie.





Czerwone oczy wyszły przypadkiem, ale idealnie pasują do tematu fotki



Czasem trzeba się ruszyć spod wiatki na wyprawę





Kolejną rozrywką jest dokonanie wpisu... albo kilku wpisów w kronice bazowej. Im głupsze, tym lepsze, oto jeden z nich:

"Waga na ameby w kiblu, wciągają turystów. Nie są może zbyt szybkie, ale nie należy zbyt długo siedzieć w wygódce."





Można też narysować salamandrę (rys. Kluska).



Wieczorem, ponieważ od dłuższego czasu nie padało i jakoś się nie zanosiło, zastanawiałem się nawet czy by nie rozpalić ogniska i wieczoru przy nim nie spędzić... dobrze, że mi się nie chciało, bo jak lunęło! Po tym deszczu, w nocy pojawiła się nowa fala salamander, spotkałem nawet dwie w pozycjach bojowych, bo chyba były na polowaniu.




Wyszły też ropuchy (Ropucha szara - Bufo bufo), też jakby w pozycji bojowej (albo marszowej), zupełnie inaczej się prezentuje niż w pozycji rozklapciałej, w jakiej zwykle można ją spotkać.




Ten sam egzemplarz w pozycji rozklapciałej.



- Buzi?
- Weź przestań! Brzydzę się ludzi.



Kluska przygotowała wykresy podsumowujące nasze bazowanie, pokazujące ilu turystów mieliśmy której nocy, na drugim wykresie z podziałem na namioty bazowe i własne. Było dokładnie tak jak podczas bazowania latem 2009 - w tygodniu mieliśmy turystów na noclegu co drugą noc. Dokładnie tak samo było teraz!