teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Wrzesień, 2021

Dystans całkowity:612.21 km (w terenie 102.80 km; 16.79%)
Czas w ruchu:35:39
Średnia prędkość:16.45 km/h
Liczba aktywności:18
Średnio na aktywność:34.01 km i 2h 05m
Więcej statystyk
  • dystans 53.04 km
  • 17.50 km terenu
  • czas 02:58
  • średnio 17.88 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kolejne podgrzybobranko z nie-ogniskiem

Piątek, 10 września 2021 · dodano: 20.09.2021 | Komentarze 7

- 192 podgrzybki brunatne
- 1 podgrzybek zajączek
- 2 inne zajączki (podgrzybek złotopory i/lub obciętozarodnikowy)
- 4 prawdziwki
- 4 kozaki
- 5 maślaków pstrych
- 4 maślaki zwyczajne
- 2 maślaki żółte
- 140 kurek
- 6 kań
- 14 kolczaków obłączastych

Gorąco się zrobiło, człowiek musi popylać z powrotem w wersji ultra-light, znaczy w koszulce bez rękawów, krótkich spodenkach i sandałkach, na szczęście w lesie jest nieco chłodniej i do wytrzymania (choć jak się łazi po lesie, to i tak człowiek zlewa się potem, a potem chmary komarów się zlatują).

Tym razem pojechałem w inną miejscówkę, zobaczyć co tam rośnie... no i w zasadzie tak sobie, jakieś pojedyncze grzyby są, ale niewiele, a do tego często robaczywe... za to różnorodne, stąd lista znalezionych grzybów jest długa.

Ależ powyżerany kozak, chyba ślimacza sztuka nowoczesna. Były też inne, sporo robaczywych, ale kilka udało się zebrać.





Prawdziwki też w większości robaczywe, ale udało się zebrać dwa całe i dwa kapelusze.



Ten kopletnie robaczywy.




Trafiło się kilka kań.



Zysk z tej pierwszej miejscówki byłby zasadniczo niewielki, gdyby nie trochę kurek.



Które to kurka?



A tu odpowiedź:



Sprawdziłem też miejscówkę, gdzie trafiam czasem maślaki, ale tylko dwa żółte tam znalazłem.



Poza tym kilka maślaków zwyczajnych po drodze.



I maślaków pstrych na miejscówce podgrzybkowej.




O, opieńki zaczynają rosnąć... ale nie zbierałem, najlepiej byłoby przyjechać w następnych dniach, ale nie miałem na to czasu.




Ponieważ trafiłem na trochę kolczaków obłączastych, zdecydowałem się je zebrać. Trafiałem wcześniej na nie, jak i kolczaki rudawe, ale do tej pory ich nie zbierałem, ale jako że dziś ich było w jednym miejscukilkanaście, to się skusiłem.



Grzyb jest o tyle charakterystyczny, że na spodzie kapelusza nie ma ani rurek, ani blaszek, a kolce.





Było też sporo zajączków - jako że tą nazwą określa się kilka gatunków drobnych gatunków, spróbuję uściślić:

Był podgrzybek zajączek, którego rurki po uciśnięciu nie sinieją,  i ma nieco inny odcień kapelusza (określany jako oliwkowobrązowy... może i tak).  Podgrzybek zajączek był jakiś czas temu przeniesiony do rodzaju borowik (Boletus), ale już stamtąd wrócił i znów jest podgrzybkiem (Xerocomus).




A to są podgrzybki obciętozarodnikowe lub złotopore... niedawno zostały przeniesione z rodzaju Xerocomus (podgrzybek) do nowego Xerocomellus, który w tym soku otrzymał nazwę "suchogrzybek".

Te dwa suchogrzybki są bardzo podobne, toteż nie próbuję ich nawet rozróżnić. A co do cech, to  - mają czerwonawą nóżkę, uciśnięte rurki sinieją, uszkodzony kapelusz ma barwę czerwonawą/różowawą, skórka kapelusza często jest popękana. Poza tym bardzo często są robaczywe zapleśniałe, jak jest ciepło to bywa że i ponad 90%, dlatego często nawet nie opłaca się po nie schylać... starsze to w ogóle w 100%, w ogóle jest sens sprawdzać tylko najmłodsze.





Popękany kapelusz




A tu poczerwieniałe nadgryzienie przez ślimaka.




Ponieważ zbiór choć różnorodny, to jednak był mizerny, to przeniosłem się w las podgrzybkowy (dosyć młody sosnowy i w mchach... ostatni wysyp podgrzybków był tylko w mchach, inne miejscówki podgrzybkowe były puste).



Znów głównie mniejsze lub ciut większe łebki (co mnie oczywiście cieszyło).






Ślimacza, albo  żuczkowa stołówka. huann podpowiada, że może być gryzoniowa (ślady ząbków).



To tyle, jeśli chodzi o zebrane grzyby, ale oczywiście były też różne inne. Nie mogłem się powstrzymać, by nie sfoćić klasycznego muchomora czerwonego.



Pożar ściółki



A tu wystają jakieś uszy




W lesie pełno pająków, co i raz wpadałem w jakieś pajęczyny (choć niektóre udało mi się ominąć).




Krzyżak ogrodowy




A teraz historia ogniska. O 16-ej w miejscu ogniskowym pod Sokulami miało być ognisko dla dzieci z edukacji domowej. Obiecałem że wpadnę, ale dopiero między 18 a 19. To było tylko kawałek w bok od mojej trasy powrotnej z lasu, więc przyciąłem na Sokule.

Po drodze ucieszyłem się, że niedawno wyremontowali kawałek wertepiastej drogi w Sokulach, która była tak dziurawa i łato-kostropata, że jadąc w kiedunku ogniska jeździliśmy lewą stroną (gdzie wycięli cały pas aslfaltu z brzegu i położyli jedną długą łatę - jednak i ona zaczynała się już rozpadać). Super, będę miał dobrą wiadomość do przekazania.

Dojeżdżam na miejsce jakoś tak 18:20-18:30, a tam nikogo nie ma. Hmmm, może komary ich prawie zeżarły i uciekli, albo może odwołane? Stwierdzałęm, że już nie będę objeżdżał naokoło asfaltami, tylko pojadę skrótem przez las i tunelikiem dla zwierząt pod obwodnicą (bo przejść dla ludzi nie zrobili). Wracam do domu, a tam nikogo nie ma. Jednak nie zdążyłem się rozpakować, gdy lavinka i Kluska wróciły. I co się okazało?

Otóż pojechały na to ognisko (przez las, tak jak jak wracałem), a na miejscu nikogo nie ma. Po wykonaniu telefonu do osoby organizującej ognisko, padło pytanie:
- Jesteście na miejscu? Jak wam udało się tam dojechać?!
- Normalnie, przez las.

Okazało się, że osoby próbujące dotrzeć samochodem utknęły po drodze, bo droga była zamknięta z powodu remontu i miała być otwarta dopiero o 18-ej (i była, bo nią przejechałem - a więc ten asfalt był dzisiejszy). Dlatego stanęło na tym, ze przyjadą za dwie godziny, toteż lavinka z Kluską rozpaliły ognisko - znaczy Kluska jako harcerka rozpalała i to skutecznie co widać na zdjęciu (co prawda z powodu sesji zdjęciowej, ognisko wygasło, ale udało się na nowo odpalić dorzucając kory brzozowej i rozdmuchując żar).

Tylko w międzyczasie okazało się, że jednak nikt nie dojedzie o 18-ej, bo część pojechała nad zalew, część w ogóle zrezygnowała i wróciłą do domu... a można było spróbować inaczej tam dotrzeć, dało się zostawić samochód grdzieś pod lasem i dalej z buta kilometr lub dwa. Można też było objechać las dookoła i dotrzeć do wjazdu od drugiej strony. Można też było co najmniej na dwa sposoby przejechać przez las - da się nawet legalnie drogami leśnymi z dozwolonym ruchem, choć może nie każdy samochód sobie poradzi z tymi wertepami.

No i co, komu się udało dotrzeć na ognisko? Tylko rowerzystom. I jak tu nie zakrzyknąć ROWERY GÓRĄ!!!

Ze śmiesznych rzeczy, Kluska z lavinką ruszyły do domu z 10-20 minut przed tym jak ja tam dotarłem. Jechały mniej więcej tą samą trasą co ja, tylko w jednym miejscu skręciły w inną ścieżkę i tam musiałem je wyprzedzić, dlatego jako pierwszy dotarłem do domu, ale niewiele brakowało, żebyśmy się spotkali po drodze.



A to zmarnowane grzybki ze zbioru tego dnia (w drugim rzędzie jeszcze kilka słoiczków).



Większość, to podgrzybki brunatne, jeden to mix maślaków z kozakami i jeden to eksperymentalny słoiczek z kolczakami.



Reszta poszła na "kotlety mielone". Znów ze względu na obfitość innych potraw grzybowych (kanie, kurki(, większość do zamrażalnika, będę przez zimę je wyciągał.







  • dystans 49.17 km
  • czas 02:44
  • średnio 17.99 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Rundka bajkowo-biblioteczna

Środa, 8 września 2021 · dodano: 18.09.2021 | Komentarze 3

Wypad do biblioteki w Błoniu, a że Kluska w tej bibliotece nie była, to z nią... a przy okazji wizyta w Parku Bajka.

Tradycyjny postój na mostku nad Pisią Tuczną.



Kluska udaje niewiniątko - z nimbem z precelka.



No i u celu - Park Bajka. Jedna z fajniejszych rzeczy w tym parku, czyli murek będący jednocześnie torem przeszkód. Taka trochę platformówka w realu, dodać jeszcze tylko jakieś smakołyki na trasie do zbierania...






Kilka klasycznych kadrów z parku.






Robal też musiał się jakiś trafić - robalem dnia została jakaś larwa jakiegos pluskwiaka.



Potem odwiedziny w bibliotece.



O, jakie słitaśne krzesełka.



O, Pyza!





W drodze powrotnej spotkaliśmy jakiegoś krzyżaka na tym samym mostku nad Pisią Tuczną. Ale postój krótki, bo już wieczór i komarów pierońsko dużo.



Dobranoc.






  • dystans 46.77 km
  • 13.00 km terenu
  • czas 02:58
  • średnio 15.77 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Pogrzybkobranie z domieszkami

Wtorek, 7 września 2021 · dodano: 16.09.2021 | Komentarze 6

- 202 podgrzybki brunatne
- 4 podgrzybki zajączki
- 11 maślaków zwyczajnych
- 9 maślaków pstrych
- 1 kozak
- 1 prawdziwek (kapelusz)
- 23 kurki
- 4 kanie

(wycieczka sprzed tygodnia, więc stan zagrzybienia nieco już nieaktualny) Ponieważ podczas poprzedniej wizyty w lesie zauważyłem, że pojawiły się łebki podgrzybków, liczyłem że to początek wysypu i po weekendzie ruszyłem do lasu.  Spodziewałem się, że w weekend zostaną wyzbierane, więc chciałem aby podrosły, i może bym jeszcze poczekał, ale na środę zapowiadali 25 stopni, więc ruszyłem we wtorek gdy miało być tylko 20.

Po drodze udało się znaleźć trochę maślaków:





Brązowy kapelusz, pierścień na nóżce (a u młodszych osłonka rurek), a więc maslak zwyczajny... bo są maślaki bez pierścienia, zaś maślak żółty ma jaśniejszy kapelusz (choć są odcienie pograniczne kapelusza, gdy trudno stwierdzić, czy to jeszcze zwyczajny, czy już żółty).



Znalazłem też parę prawdziwków, ale że jest ciepło, to kompletnie robaczywe (jak ten z fotki), udało się tylko pozyskać jeden kapelusz po odkrojeniu robaczywej nóżki.




A co do podgrzybków - na pierwszej miejscówce zebrałem tylko kilkanaście łebków, bo dalej już grasował jakiś grzybiarz. Na drugiej ze dwadzieścia ale większych. Na trzeciej z 70 głównie mniejszych lub większych łebków, choć też trochę większych kapeluszy w krzakach i na czwartej znów ze 100 łebków.

Ogólnie wysyp trwa





Zajączek nadgryziony przez jakiegoś drapieżnego ślimola



Maślak pstry - w odróżnieniu od maślaka zwyczajnego ma suchą skórkę, kapelusz jasny, często można określić jako piaskowy, często przyprószona drobinkami, jakby był przybrudzony.  Rurki brązowe (jasnobrązowe u starszych owocników, ciemnobrązowy u łebków), po przekrojeniu niebieszczeje.

Nie jest to jakiś bardzo smaczny grzybek, ale na domieszkę się nadaje. Wcześniej rzadko go u nas spotykałem, ale od paru lat, gdy jeżdżę na obecne miejscówki podgrzybkowe, często udaje mi się znaleźć po kilka-kilkanaście sztuk.



A teraz historia, gdy po raz pierwszy miałem z nim do czynienia - kilkanaście, może nawet dwadzieścia lat temu, jak szliśmy sobie wzdłuż wybrzeża z Ustki na Hel, to w młodych sosenkach było ich zatrzęsienie. Konsultując się z grzybiarzami, którzy mieli pełne kosze tego, też szybko nazbieraliśmy aż za dużo i potem jeszcze paru osób się popytaliśmy, by się upewnić co do grzyba. Miejscowi nazywali ten grzybek miodówką. Wieczorem ugotowaliśmy to na kempingu, ale jako że grzybek nie jest super smaczny, a w warunkach kempingowych trudno się gotuje, to potrawa nie wyszła jakaś rewelacyjna.




Kania



A to, na pierwszy rzut oka wyglądało jak jakieś prawdziwki albo kozaki... niestety były to goryczaki żółciowe, największe jakie w życiu widziałem, bo zwykle nie są takie okazało i takie wysmukłe.



Jakiś inny grzybek, raczej niejadalny, ale ładny




Gody krzyżaków ogrodowych. Samczyk (z prawej) dosyć ostrożne podchodzi do samiczki - szybko podskakuje  od razu odskakuje i tak kilka razy... potem przerwa i od nowa. Musi być ostrożny, żeby samiczka go nie przegoniła, albo nawet pożarła (choć to ponoć nie jest to takie częste jak u niektórych pająków - np. tygrzyków, ale tam samczyk jest kilka razy mniejszy od samiczki).





Włochata gąsienica, z gatunku jakie nieraz tu spotykałem i znów z jakimiś pasożytami.



W drodze powrotnej musiałem amfibiować przez zalaną drogę. Rzeczywiście jest tu obniżenie terenu, a po bokach drogi są mokradła, ale po ulewach zalało tutaj także kawałek lasu i drogę (tydzień później nadal była zalana).




O, tu po prawej tereny zazwyczaj zalane, a z lewej las który zwykle jest suchy.



Zasiedziałem się w lesie prawie do zachodu Słońca, choć pod koniec komary były upiorne.



Ponieważ sporo łebków, to udało się zapełnić kilka słoiczków marynowanymi grzybkami.



Jeden słoiczek rozmaitości, a reszta z podgrzybkami brunatnymi



A reszta do duszenia. Za dużo tego do bieżącej konsumpcji, zwłaszcza że cały czas mieliśmy też kurki i kanie, toteż większość tego poporcjowałem ido małych pojemniczków po jogurtach i załadowałem do zamrażalnika. Mrożone grzybki nie są oczywiście tak dobre jak świeżo duszone, ale są wystarczająco dobre, by sobie przypomnieć smak jesieni po sezonie grzybowym.





  • dystans 40.56 km
  • 4.60 km terenu
  • czas 02:12
  • średnio 18.44 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kolejna rundka biblioteczna

Poniedziałek, 6 września 2021 · dodano: 14.09.2021 | Komentarze 2

Korzystając z ładnej pogody, zrobiłem rundkę do kolejnej biblioteki (tym razem Mszczonów), by uzupełnić zapasy książkowe.

Większość zwierzaków (pasikoniki, jaszczurki, motyle) uciekały z drogi, gdy obok przejeżdżałem... ale nie ten pasikonik, musiałem wrócić i go przegonić, żeby go co potem nie przejechało. A przy okazji strzeliłem fotkę.



Po drodze zauważyłem, że nie ma już znaków objazdu, więc zaryzykowałem i zamiast jechać nieco naokoło pojechałem prosto - rzeczywiście wiadukt nad CMK w  Świnicach gotowy. Nawet śmieszka w miarę ok. - asfaltowa, dosyć równe łączenie nawierzchni na przejazdach... ale niestety są też standardowe utrudniacze:
- przed Świnicami przeskakuje na drugą stronę, by za Świnicami znów wrócić na pierwszą (a tu zakręty pod kątem 90 stopni są oczywistością
- do tego zaszło jakieś fałdowanie (samochód wyjeżdżający z posesji nie może raz podjechać, a rowerzysta może kilka albo kikanaście razy) - i tak dobrze, że jest cały czas asfalt, a nie że na każdym wyjeździe kostka (jak w Żyrku, gdzie nie potrafili też na gładko połączyć nawierzchni i jest dół-dup-dup-góra-dup-dup).



WTEM! Znalazłem się na granicy... kurczę, przecież jest stan wyjątkowy, aż się zacząłem rozglądać czy mnie jakieś służby nie zgarną... żarty żartami, ale trochę chyba przesadzili z tym oznaczeniem.



Jako że biblioteka pod szkołą, to tu też fotka z rowerami na stojakach. Jak stawiałem, to było ich więcej, bo musiałem się wsunąć pomiędzy nie, te pierwsze w kadrze też były zajęte.



Temat miesiąca w bibliotece.



Rzut okiem na zalane wyrobiska dawnej żwirowni





Rodzina łabędzi (2+2)




Rybka na płyciźnie pruje fale





Martwa rusałka admirał, no cóż życie motyli jest krótkie. Zbieram takie motylki, bo potem można obejrzeć skrzydełka pod mikroskopem.




Wracając przejechałem przez las, udało się znaleźć kilka kań



I kilka kozaków, ale nierobaczywe były tylko dwa




Hmmm, maślak? Otóż nie, z wierzchu podobne, ale jak mu się zajrzało w rurki, to okazywało się, że ma blaszki.




Taka purchaweczka




  • dystans 16.06 km
  • 9.50 km terenu
  • czas 01:16
  • średnio 12.68 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do lasu

Niedziela, 5 września 2021 · dodano: 13.09.2021 | Komentarze 11

Wspólny wypad do lasu żyrardowskiego, nie jest to las jakoś bardzo obfitujący w grzyby, a co gorsza dużo w nim ludzi, więc dodatkowo są one często wyzbierane... ale coś tam udało się przy okazji znaleźć:

- 22 podgrzybki
- 20 czubajek
- 11 kurek

Mchy i porosty



Porosty i grzyby



Ścieżka zdrowia - trzeba pokonać tor przeszkód, a to przeskoczyć jakąś gałązkę leżącą na trasie, a to się przed jakąś schylić, a to ominąć, a to przejść po pniaczkach...



Co do grzybów, to tak sobie - początkowo jak się znalazło jakiegoś podgrzybka, to był robaczywy.



Nazbieraliśmy więc trochę czubajek, nie za dużo, tylko trochę małych łebków.



W końcu udało się trafić na parę dobrych podgrzybków i kurek




W międzyczasie jednak, Kluska zaczęła robić to co ja, gdy brak jadalnych grzybków... zaczęła zbierać niejadalne, "do kolekcji" jak to określiła. Podpowiedziałem więc, że możemy je zbierać, by w domu zrobić wysyp zarodników. Bardzo się też zaangażowała w sprawdzanie, czy dany grzyb jest mleczajem - nacinała blaszki i sprawdzaliśmy jakie mleczko wycieka. Oczywiście na żadnego rydza nie trafiliśmy, mleczko było białe albo przezroczyste, najciekawsze było białe szybko przebarwiające się na żółte.





Gołąbek denaturatowy




Lejkowce dęte



Purchawki



Tata purchawka, mama purchawka, dziecko purchawka i niemowlak purchawka



Purchawka po wizycie w solarium, albo na plaży.



Hmm, czyżby jakaś czubajeczka? Aczkolwiek to maleństwo może być równie dobrze jakimś muchomorem.



Zbiry posegregowane - z prawej kurki, pośrodku u góry czubajki, u dołu podgrzybki, a z lewej niejadalne (choć część może być nawet jadalna).



Żuczek wylądował na gołąbku



Przyłapani w trakcie zbiorów



A tak było 4 lata temu



Klu z grzybkami, teraz to już z niej doświadczona grzybiara, gdy w parku znalazła z koleżankami grzybka rorkowego, to tłumaczyła, że trzeba polizać i jeśli gorzki tfu! tfu! to niejadalny.



Dwa lata temu



Cztery lata temu



Siedem lat temu



A tu jak miała roczek z kawałkiem i pierwszy samodzielnie zebrany grzybek - czubajka!



W drodze powrotnej znaleźliśmy krzaczki owocujące ślimaczkami:




W domu przygotowujemy wysyp



Wysyp zarodników następnego dnia



Na szkiełku do mikroskopu



I na kartkach








  • dystans 55.05 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 02:51
  • średnio 19.32 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Standarcik bibioteczny

Piątek, 3 września 2021 · dodano: 12.09.2021 | Komentarze 4

Korzystając z dobrej pogody (nie pada, słonecznie, ciepło... ale nie gorąco), wyskoczyłem do bibliotek w Grodzisku i Jaktorowie, by uzupełnić zapasy książek, bo już nam się kończyły po deszczowym tygodniu.

Dobra pogoda sprawiła, że parkingi rowerowe pod grodziską podstawówką pękają w szwach.





Nawet stojaki przy bibliotece zostały zajęte, toteż nie miałem gdzie przypiąć... normalnie to bym się przypiął do latarni, ale że ja tylko oddać i odebrać zamówienie, a filia w Pawilionie Kultury jest przeszklona, to tylko postawiłem rower tak by widzieć go ze stanowiska bibliotekarzy.




W Jaktorowie tur w jarzębinach



Dzisiejszy urobek.



Po drodze znalazłem zagon pokrzyw, na którym masowo śniadały gąsienice rusałki pawik.




Obok zagon mięty i imago rusałki na kwiatkach. W tym kadrze są co najmniej cztery motyle, ale te dalsze mają złożone skrzydełka i nie bardzo widać. W ogóle na tej mięcie motylków było sporo i jak człowiek zatrzymał się i zaczął wślepiać, to wypatrywał co i raz kolejne (choć początkowo wydawało się, że jest jeden lub dwa).



Ciemna strona rusałki pawik







  • dystans 47.90 km
  • 12.50 km terenu
  • czas 03:07
  • średnio 15.37 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Nagły Wysyp Podgrzybków

Czwartek, 2 września 2021 · dodano: 11.09.2021 | Komentarze 6

Wypad z początku września, więc uwagi odnośnie pogody itp. dotyczą stanu sprzed ponad tygodnia.

Wyskoczyłem do lasu, gdy po ulewnych dniach w końcu pogoda się w miarę ustabilizowała. Liczyłem na to, że po tych deszczach będą grzyby. No i wreszcie pogoda jak trzeba - nie leje (tylko jeden przelotny deszczyk), nie ma upału, słońce rzadko wygląda zza chmur i wtedy ściągam koszulę, a tak można popylać po lesie w długich spodniach i długi, rękawie.

Co do grzybów, to wyjazd był udany, oto liczby:

- 374 kurki
-153 podgrzybki
- 5 maślaków pstrych
- 2 prawdziwki
- 1 kozak


Po drodze sporo rusałek - te gąsienice, co w ostatnich tygodniach masowo wkraczały na drogi w poszukiwaniu miejscówek na przepoczwarzenie... przepoczwarzyły się.





Jeszcze jakieś gąsienice rusałki pawik można spotkać, ale zdecydowanie mniej.



Biegacz napotkany na śmieszce rowerowej, pouczyłem go  że lepiej biegać po krzakach i nie pchać się na drogę.



Pod koniec, gdy otworzył się widok naokoło, okazało się że jestem między dwiema chmurami deszczowymi. Miałem nadzieję że uda utrzymać mi się to "pomiędzy". Jednak jak byłem już w lesie coś zaczęło popadywać, na szczęście niezbyt intensywnie i pod drzewami niewiele do mnie docierało. Jedyny negatywny efekt, to że po deszczyku pojawiło się więcej komarów.



Krwiopijców niestety całe mnóstwo i nie można sobie zrobić przerwy na kanapkę i kawkę, oraz posiedzieć pod drzewem... nie, trzeba było cały czas być w ruchu, pod tym względem miesiąc temu było lepiej, komary były ale dało się posiedzieć. Jednak jak się chodziło za grzybami, to aż tak bardzo nie dokuczały, byle by się na dłużej nie zatrzymywać.

A co do grzybów - były kurki




Trafiła się kania po drodze, ale jej w końcu nie zebrałem.



Czubajek całe mnóstwo (ale też nie zbierałem).



Temperatura sensowna, grzyby rosną, wrzosy kwitną, wrzesień - jesień... gdyby nie te komary.



W końcu dotarłem na miejscówki podgrzybkowe i okazało się, że większych grzybów mało, ale za to w miarę sporo łebków. Trzeba było się za nimi nałazić, bo od czasu do czasu było jakieś skupisko, albo pojedyncze grzybki, ale trzeba było za nimi się nałazić, żeby nazbierać większą ilość. Jednak zbiór udany, chyba zaczyna się wysyp.



To jeden z nielicznych większych podgrzybków.



Jeszcze kilka łebków






Poza tym na tych miejscówkach trafiło się też kilka maślaków pstrych



Trzeba było uważać, żeby nie zebrać goryczaków żółciowych



Prawdziwki w większości robaczywe (jak ten z fotki), ale udało się zebrać dwa dobre. Podobnie z kozakami, jeden nadawał się do zbioru.




A co poza tym? Na przykład śluzowce








Takie włochate gąsienice





Pająki (rany, w ile pajęczyn wlazłem).




Oczywiście łebki poszły do marynowania



Poza tym trochę do suszenia (tyle ile zmieściło się na raz do suszarki), na fotkach razem z wcześniej ususzonymi.. A z reszty grzybowe kotlety mielone (choć można by je nazwać plackami), trochę tylko na spróbowanie, ale resztę do zamrażalnika, przez zimę będę je wyciągał.






po mieście

Środa, 1 września 2021 · dodano: 10.01.2022 | Komentarze 2

Przegapione kilometry jeszcze z 2021