teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110782.75 km z czego 15871.15 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 53.04 km
  • 17.50 km terenu
  • czas 02:58
  • średnio 17.88 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kolejne podgrzybobranko z nie-ogniskiem

Piątek, 10 września 2021 · dodano: 20.09.2021 | Komentarze 7

- 192 podgrzybki brunatne
- 1 podgrzybek zajączek
- 2 inne zajączki (podgrzybek złotopory i/lub obciętozarodnikowy)
- 4 prawdziwki
- 4 kozaki
- 5 maślaków pstrych
- 4 maślaki zwyczajne
- 2 maślaki żółte
- 140 kurek
- 6 kań
- 14 kolczaków obłączastych

Gorąco się zrobiło, człowiek musi popylać z powrotem w wersji ultra-light, znaczy w koszulce bez rękawów, krótkich spodenkach i sandałkach, na szczęście w lesie jest nieco chłodniej i do wytrzymania (choć jak się łazi po lesie, to i tak człowiek zlewa się potem, a potem chmary komarów się zlatują).

Tym razem pojechałem w inną miejscówkę, zobaczyć co tam rośnie... no i w zasadzie tak sobie, jakieś pojedyncze grzyby są, ale niewiele, a do tego często robaczywe... za to różnorodne, stąd lista znalezionych grzybów jest długa.

Ależ powyżerany kozak, chyba ślimacza sztuka nowoczesna. Były też inne, sporo robaczywych, ale kilka udało się zebrać.





Prawdziwki też w większości robaczywe, ale udało się zebrać dwa całe i dwa kapelusze.



Ten kopletnie robaczywy.




Trafiło się kilka kań.



Zysk z tej pierwszej miejscówki byłby zasadniczo niewielki, gdyby nie trochę kurek.



Które to kurka?



A tu odpowiedź:



Sprawdziłem też miejscówkę, gdzie trafiam czasem maślaki, ale tylko dwa żółte tam znalazłem.



Poza tym kilka maślaków zwyczajnych po drodze.



I maślaków pstrych na miejscówce podgrzybkowej.




O, opieńki zaczynają rosnąć... ale nie zbierałem, najlepiej byłoby przyjechać w następnych dniach, ale nie miałem na to czasu.




Ponieważ trafiłem na trochę kolczaków obłączastych, zdecydowałem się je zebrać. Trafiałem wcześniej na nie, jak i kolczaki rudawe, ale do tej pory ich nie zbierałem, ale jako że dziś ich było w jednym miejscukilkanaście, to się skusiłem.



Grzyb jest o tyle charakterystyczny, że na spodzie kapelusza nie ma ani rurek, ani blaszek, a kolce.





Było też sporo zajączków - jako że tą nazwą określa się kilka gatunków drobnych gatunków, spróbuję uściślić:

Był podgrzybek zajączek, którego rurki po uciśnięciu nie sinieją,  i ma nieco inny odcień kapelusza (określany jako oliwkowobrązowy... może i tak).  Podgrzybek zajączek był jakiś czas temu przeniesiony do rodzaju borowik (Boletus), ale już stamtąd wrócił i znów jest podgrzybkiem (Xerocomus).




A to są podgrzybki obciętozarodnikowe lub złotopore... niedawno zostały przeniesione z rodzaju Xerocomus (podgrzybek) do nowego Xerocomellus, który w tym soku otrzymał nazwę "suchogrzybek".

Te dwa suchogrzybki są bardzo podobne, toteż nie próbuję ich nawet rozróżnić. A co do cech, to  - mają czerwonawą nóżkę, uciśnięte rurki sinieją, uszkodzony kapelusz ma barwę czerwonawą/różowawą, skórka kapelusza często jest popękana. Poza tym bardzo często są robaczywe zapleśniałe, jak jest ciepło to bywa że i ponad 90%, dlatego często nawet nie opłaca się po nie schylać... starsze to w ogóle w 100%, w ogóle jest sens sprawdzać tylko najmłodsze.





Popękany kapelusz




A tu poczerwieniałe nadgryzienie przez ślimaka.




Ponieważ zbiór choć różnorodny, to jednak był mizerny, to przeniosłem się w las podgrzybkowy (dosyć młody sosnowy i w mchach... ostatni wysyp podgrzybków był tylko w mchach, inne miejscówki podgrzybkowe były puste).



Znów głównie mniejsze lub ciut większe łebki (co mnie oczywiście cieszyło).






Ślimacza, albo  żuczkowa stołówka. huann podpowiada, że może być gryzoniowa (ślady ząbków).



To tyle, jeśli chodzi o zebrane grzyby, ale oczywiście były też różne inne. Nie mogłem się powstrzymać, by nie sfoćić klasycznego muchomora czerwonego.



Pożar ściółki



A tu wystają jakieś uszy




W lesie pełno pająków, co i raz wpadałem w jakieś pajęczyny (choć niektóre udało mi się ominąć).




Krzyżak ogrodowy




A teraz historia ogniska. O 16-ej w miejscu ogniskowym pod Sokulami miało być ognisko dla dzieci z edukacji domowej. Obiecałem że wpadnę, ale dopiero między 18 a 19. To było tylko kawałek w bok od mojej trasy powrotnej z lasu, więc przyciąłem na Sokule.

Po drodze ucieszyłem się, że niedawno wyremontowali kawałek wertepiastej drogi w Sokulach, która była tak dziurawa i łato-kostropata, że jadąc w kiedunku ogniska jeździliśmy lewą stroną (gdzie wycięli cały pas aslfaltu z brzegu i położyli jedną długą łatę - jednak i ona zaczynała się już rozpadać). Super, będę miał dobrą wiadomość do przekazania.

Dojeżdżam na miejsce jakoś tak 18:20-18:30, a tam nikogo nie ma. Hmmm, może komary ich prawie zeżarły i uciekli, albo może odwołane? Stwierdzałęm, że już nie będę objeżdżał naokoło asfaltami, tylko pojadę skrótem przez las i tunelikiem dla zwierząt pod obwodnicą (bo przejść dla ludzi nie zrobili). Wracam do domu, a tam nikogo nie ma. Jednak nie zdążyłem się rozpakować, gdy lavinka i Kluska wróciły. I co się okazało?

Otóż pojechały na to ognisko (przez las, tak jak jak wracałem), a na miejscu nikogo nie ma. Po wykonaniu telefonu do osoby organizującej ognisko, padło pytanie:
- Jesteście na miejscu? Jak wam udało się tam dojechać?!
- Normalnie, przez las.

Okazało się, że osoby próbujące dotrzeć samochodem utknęły po drodze, bo droga była zamknięta z powodu remontu i miała być otwarta dopiero o 18-ej (i była, bo nią przejechałem - a więc ten asfalt był dzisiejszy). Dlatego stanęło na tym, ze przyjadą za dwie godziny, toteż lavinka z Kluską rozpaliły ognisko - znaczy Kluska jako harcerka rozpalała i to skutecznie co widać na zdjęciu (co prawda z powodu sesji zdjęciowej, ognisko wygasło, ale udało się na nowo odpalić dorzucając kory brzozowej i rozdmuchując żar).

Tylko w międzyczasie okazało się, że jednak nikt nie dojedzie o 18-ej, bo część pojechała nad zalew, część w ogóle zrezygnowała i wróciłą do domu... a można było spróbować inaczej tam dotrzeć, dało się zostawić samochód grdzieś pod lasem i dalej z buta kilometr lub dwa. Można też było objechać las dookoła i dotrzeć do wjazdu od drugiej strony. Można też było co najmniej na dwa sposoby przejechać przez las - da się nawet legalnie drogami leśnymi z dozwolonym ruchem, choć może nie każdy samochód sobie poradzi z tymi wertepami.

No i co, komu się udało dotrzeć na ognisko? Tylko rowerzystom. I jak tu nie zakrzyknąć ROWERY GÓRĄ!!!

Ze śmiesznych rzeczy, Kluska z lavinką ruszyły do domu z 10-20 minut przed tym jak ja tam dotarłem. Jechały mniej więcej tą samą trasą co ja, tylko w jednym miejscu skręciły w inną ścieżkę i tam musiałem je wyprzedzić, dlatego jako pierwszy dotarłem do domu, ale niewiele brakowało, żebyśmy się spotkali po drodze.



A to zmarnowane grzybki ze zbioru tego dnia (w drugim rzędzie jeszcze kilka słoiczków).



Większość, to podgrzybki brunatne, jeden to mix maślaków z kozakami i jeden to eksperymentalny słoiczek z kolczakami.



Reszta poszła na "kotlety mielone". Znów ze względu na obfitość innych potraw grzybowych (kanie, kurki(, większość do zamrażalnika, będę przez zimę je wyciągał.








Komentarze
Marecki
| 19:17 środa, 22 września 2021 | linkuj Niezłe okazy..
yurek55
| 14:58 wtorek, 21 września 2021 | linkuj Forumowy mykolog z kolejnym wykładem. Dobra robota!
huann
| 13:23 wtorek, 21 września 2021 | linkuj @M2017 - wydaje mi się, że ślimak z braku zębów robi w kapeluszach tylko takie koliste wgłębienia, a tu wyraźnie widać ślady zębisk - może nawet doszło tutaj do aktu kanibalizmu, gdy zajączek zeżarł zajączka? ;)
meteor2017
| 07:09 wtorek, 21 września 2021 | linkuj @Trollking - ja oczywiście nie miałem co do tego wątpliwości :-) Jeden z problemów z samochodem polega na tym, że rozleniwia i zazwyczaj jest tak, że po pewnym czasie człowiek nie potrafi się nigdzie ruszyć bez niego.

Właśnie, ognicho wyszło, tyle że w innej nieco formule. Dziewczyny się dzielnie spisały.

A nie są to uszy, jakichś naszych trolli? ;-)
meteor2017
| 07:04 wtorek, 21 września 2021 | linkuj @huann - Hmmm, możesz mieć rację co do tych gryzoni... ja osobiście gryzoni wcinających grzyby nie widziałem - tylko ślimaki, żuczki (o szlag, miało być "jeszcze "żuczkowa, a mi zjadło?), czy inne robale. Żuczka to nawet widziałem w akcji, jak mi zmasakrował kanię, którą nieopatrznie położyłem przy rowerze i poszedłem dalej szukać grzybów ;-)
Trollking
| 22:33 poniedziałek, 20 września 2021 | linkuj Oczywiste, że rowery górą! Samochód to tylko rezerwowy dodatek do chwil, gdy kółek bywa za mało. No i determinacji.

Szkoda, że ognicho nie wyszło. To znaczy wyszło, ale nie dla tych, których spacerowanie przerosło.

Te uszy to tych, którzy zjedli grzyby, nie znając się na nich tak jak Ty :)
huann
| 20:58 poniedziałek, 20 września 2021 | linkuj Ta stołówka porzeźbiona rzekomo przez ślimaki to raczej przez jakieś gryzonie (wiewiórka? leśne myszy?)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa brodk
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]