teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Październik, 2019

Dystans całkowity:865.24 km (w terenie 99.30 km; 11.48%)
Czas w ruchu:54:23
Średnia prędkość:15.91 km/h
Maksymalna prędkość:38.80 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:39.33 km i 2h 28m
Więcej statystyk
  • dystans 25.49 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 01:40
  • średnio 15.29 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Aaaaa idzie wiosna (Las Radziejewski z Klu)

Piątek, 18 października 2019 · dodano: 17.11.2019 | Komentarze 0

Kluska mistrzowsko zmieniła temat i przeszła od tematu jesieni dookoła do...

- Prawda, że za kilka miesięcy będzie wiosna?
- Tak.
- To ja znam piosenkę o wiośnie. Tylko że pamiętam tylko refren.

Była to "Wiosenna pieśń radości" Kabaretu Potem (link do jutuby), więc śpiewaliśmy refren, a ja przypominałem sobie fragmenty zwrotek, zaś luki uzupełniałem śpiewając "coś tam, coś tam, coś tam...".


A potem tradycyjnie czytanie.




- Jesteśmy na miejscu.
- Moment, muszę skończyć czytać.



Jesień zaiste złota.






A to nasz szałas, który zbudowaliśmy wiosną... stoi, wymagał tylko kilku drobnych poprawek. Poza tym dobudowaliśmy przedsionek przy jednym z wejść (Kluska sobie zażyczyła).



Nasza baza namiotowo-szałasowa...  lavinka właśnie rozstawia tarp (czyli po polsku - płachtę namiotową).



A to jadalnia naszej bazy... tudzież świetlica, gdzie można sobie siedzieć na pniu zwalonego drzewa.



No, ale jednak przede wszystkim zjeść.




Hmmm, jaki komunikat wysłać chorągiewkami?



"Otwarte! Można wchodzić!"




Pobiegać po takich liściach to sama przyjemność.



Patataj, patataj na "osiołku".



A to masz ogródek grzybowy.




Patyk, kawałek sznurka i już jest wędka. Można nią łowić... gałązki (kilka faktycznie udało się złowić).




Po drodze z przydrożnych krzaków wierzbowych nacięliśmy kilka gałązek i teraz zrobiłem z nich uk i szczały (cytując inny skecz potemowy). Tak więc mamy wiklinowy łuk... trochę za duży wyszedł, ale na szybko może być, potem się przytnie (metoda prób i błędów).





  • dystans 10.73 km
  • 0.70 km terenu
  • czas 00:36
  • średnio 17.88 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Szybki myk po okolicy

Czwartek, 17 października 2019 · dodano: 07.12.2019 | Komentarze 0



  • dystans 9.87 km
  • 0.50 km terenu
  • czas 00:35
  • średnio 16.92 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do Międzyborowa

Czwartek, 17 października 2019 · dodano: 13.11.2019 | Komentarze 3

Zanim podskoczyłem po Klu do szkoły, najpierw pojechałem na Wydmy Międzyborowskie, zobaczyć jak tam nasza zagroda, którą zbudowaliśmy ze trzy tygodnie wcześniej. Tak jak podejrzewałem, była zniszczona... wyglądało to na celowe zniszczenie, co mnie nie zdziwiło po doświadczeniach np. z plaży nad zalewem, gdzie jakieś gówniary próbowały zniszczyć zamek, który z Klu wcześniej zbudowaliśmy.

Ponieważ wiedziałem jaki może być lament z tego powodu, jak tu dojedziemy, szybciutko ją odbudowałem.







Kluska wyszła ze szkoły nie w humorze, no niestety można się było tego spodziewać, bo poszkole często jest marudna i teraz mi strasznie po drodze marudziła, ale jakoś ją doholowałem do wydm... nie było jednak szans dojść do zagrody, trzeba było znaleźć jakiś poprawiacz humoru, o co w lesie nietrudno - wystarczy jakiś patyk, zwalone drzewko itp. Zawsze można z brzózki zrobić bujawkę z konaru jakiś karabin czy wyrzutnię tego czy owego...

...można też niestety nasypać sobie próchna do oka. No i to by było na tyle, w innych okolicznościach może by jeszcze była szansa uratować wycieczkę, ale dziś po oczyszczeniu woka (w miarę możliwości), trzeba było wracać z klu marudzącą że ją nadal noli w oku.




Do domu na szczęście podrażnienie przeszło, a jesli coś zostało w oku, to wypłynęło z łzami. No ale już było po wycieczce...  ale żeby jeszcze skorzystać z dnia i nie siedzieć w domu, zaczęliśmy robić ścieżki w liściach, co okazało się świetną zabawą i dzień nie był całkiem zmarnowany.





Zrobiliśmy bazę namiotową, bo oprócz sieci ścieżek przygotowaliśmy pod drzewem polankę na namioty z jadalnią (poniżej na zdjęciach przerwa na kawę).




Dobudowaliśmy też polankę rekreacyjną przeznaczoną na zabawy, poranną gimnastykę itp.




Oraz czytelnię. Przed snem idzie się do tego drzewka, pociąga za gałązkę, a ono czyta książkę na dobranoc. Z lewej widać ścieżkę wiodącą do punktu widokowego (to ta ławeczka widoczna u góry).



Tak nasza baza namiotowa wygląda z góry.

- z prawego dolnego rogu jest główne dojście (szlak) do bazy), dalej prosto prowadzi na punkt widokowy.
- powyżej tej ścieżki są polanki - z prawej namiotowa, powyżej niej rekreacyjna i na lewo od niej czytelnia.
- biegnąca od nich ścieżka na lewo w dół, prowadzi do toalety (u nas w domu)








  • dystans 43.37 km
  • 8.00 km terenu
  • czas 02:24
  • średnio 18.07 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kanie, kanie i kilka kozaków

Środa, 16 października 2019 · dodano: 13.11.2019 | Komentarze 0

Do złotego złotojesiennego lasu. Na grzybki, a jakże. Krótko mówiąc nadal jestem do tyłu na bikestatsie i lecą takie oto wspomnienia z połowy października.








Zapomniałem na bieżąco zapisać, jakie to grzybki zebrałem... dokładnie już nie pamiętam, ale było to sporo kań i kilka innych grzybków, z których większość masy stanowiły te oto trzy piekne kozaki (rosnące na środku leśnej dróżki):





A oto i stada kań.











Dla porównania czubajka kania i muchomor czerwieniejący (bodajże).




Hmmm, jakiś gatunek opieńki? Tylko ten kolor trochę nietypowy... zresztą, opieniek i tak nie zbieram, a nawet gdyby to tej bym nie ryzykował mając wątpliwości.








Powrót w mżawce przechodzącej w regularny deszcz.


  • dystans 34.41 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 02:00
  • średnio 17.20 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Wtorek, 15 października 2019 · dodano: 17.11.2019 | Komentarze 0

Szczerbówka ksieniszczerbówka wierzbówka (Scoliopteryx libatrix)

przeczytaj o motylu na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Medianauka
- Świat Makro
- Lepidoptera.eu
- LepiWiki



A to zimujące motyle i ćmy. Rusałki pawik, oraz szczerbówka ksieni. te gatunki często zimują razem np. w przepustach















































  • dystans 14.40 km
  • 8.80 km terenu
  • czas 01:25
  • średnio 10.16 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do lasu na kiełbaskę

Poniedziałek, 14 października 2019 · dodano: 12.11.2019 | Komentarze 3

Korzystając z ładnej, październikowej pogody, staramy się jak najwięcej czasu spędzać w plenerze. Tak więc zamiast jechać do szkoły, robimy sobie kolejne wagary i jedziemy do lasu na kiełbaskę.

Ponieważ Klu jedzie na własnym rowerze, poruszamy się chodnikami i śmieszkami rowerowymi (jakoś trzeba się przebić przez miasto). Ta śmieszka, to najgorsza asfaltowa droga rowerowa jaką znam* i normalnie objeżdżamy jej większość sąsiednimi uliczkami, ale z Klu jednak lepiej jest jechać tędy niż przepychać się wąskimi, zastawionymi samochodami chodnikami.

*) muldziasta, z kostkowymi wyjazdami z posesji, nierówne połączenie nawierzchni i jedzie się tak - góra dół dup dup, góra dół dup dup... upierdliwe jak nie wiem co.



Ale za to w lesie jest przyjemna ścieżka i miło się jedzie przez złotojesienny las.








A na miejscu ognisko, kiełbaska, hamak i różne zabawy... ot na przykład kijek z przywiązanym sznurkiem, który może robić za wędkę, a nawet łuk (bardzo długi). Oczywiście taki łuk do strzelania się nie nadaje, ale w zasadzie możemy zrobić i taki łuk do strzelania... oto pomysł do zrealizowania na następną wycieczkę.



Ale mamy też kawał sznura, którym możemy opleść drzewa i zrobić coś w rodzaju zagrody.





Ten sznur może też robić za kolejkę linową, wystarczy tylko dorobić wagonik.




Uwaga pasażerowie kolejki... bujanie!




W końcu trzeba wracać, pozbierać nasze rzeczy, zwinąć hamak, linki... oto kolia hrabiny von Pumpernikiel.



No i wracamy.








  • dystans 22.37 km
  • 1.60 km terenu
  • czas 01:26
  • średnio 15.61 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Do ruin i żwirowni we Wręczy (z Klu)

Niedziela, 13 października 2019 · dodano: 11.11.2019 | Komentarze 0

Wycieczka z Klu... po drodze tradycyjne czytanie książeczek podczas jazdy.



Ruiny pałacu (no, dworu) we Wręczy.






Dzisiaj jest wesoło,
Bo z nami de Zoo





Znajdujemy też skrzynkę, wpisu dokonujemy na kolanie...



...no, na cegle chyba wygodniej.




Następuje wymiana fantów... sznur pereł hrabiny von Pumpernikiel.



Te cegły to w zasadzie takie większe i ciężkie klocki... układamy z nich stołeczek i stolik.





Pod cegłami zawsze się coś znajdzie, a to ślimola, a to stonogę albo innego krocionoga.




A tu stworzyliśmy rzeźbę ślimaka wyglądającego przez okienko.




Był też prawdziwy ślimak, który robił był naszym modelem.



W praku




Ćwiczenia z równowagi na naturalnej równoważni




Podjeżdżamy jeszcze do żwirowni po sąsiedzku







Prawie jak na pustyni








  • dystans 49.15 km
  • 14.30 km terenu
  • czas 03:06
  • średnio 15.85 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kolejne grzybobranko

Sobota, 12 października 2019 · dodano: 09.11.2019 | Komentarze 3

22 podgrzybkki
14 kań
10 koźlaków
13 maślaków żółtych
12 maślaków wyczajnych
3 maślaki p
5 kurek
3 zajączki

Trochę kań (głównie małe).





A to największy znaleziony podgrzybek... inne w miarę duże nie nadawały się do zbioru.




Natomiast maleństwa trudno było wypatrzeć... w liściach nie było szans (jeśli w ogóle jakieś tam były), znaleźć dało się na tle mchu, czy w lesie iglastym, a i to łatwo było przegapić. Ot, na przykład zrobiłem postój - herbatka, kanapki i dopiero wtedy zauważyłe, że obok obrusika jest podgrzybek.




Zajączków niedużo, a i tak w większości stare lub robaczywe.



Trochę kozaków




Trafiło się trochę maślaków zwyczajnych



... i żółtych.




A także pstrych. Pamiętam, że kiedyś gdy wędrowaliśmy z namiotem wzdłuż wybrzeża, widzieliśmy ich sporo w młodnikach, a ludzie je zbierali. Ponieważ ich nie znaliśmy, podpytywaliśmy miejscowych grzybiarzy i oni mówili na nie "miodówki". Ostatecznie ich nazbieraliśmy i to sporo (naprawdę był niesamowity ich wysyp), upewnialiśmy się jeszcze u napotykanych grzybiarzy, czy zebraliśmy jadalne.

Ogólnie jednak obiad grzybowy nie wyszedł nam zbyt smaczny - raz, że zdaje się nie jest to grzyb z tych najsmaczniejszych, a dwa że w warunkach kempingowych nie mieliśmy dobrych warunków do ich przygotowania. Poza tym i tak nazbieraliśmy ich kilka razy za dużo jak na nasze potrzeby. Ale co była frajda z grzybobrania to nasze, jednak od tej pory w warunkach wędrownych nie porywam się na robienie potraw z grzybów, a jeśli zbieram to już ostatniego dnia by zawieźć do domu.




A tymczasem w lesi






O, pierwsze w tym roku lejkowce dęte. Jadalne, ale nie zbierałem.




Kolczak rudawy, nie zbierałem ale też jadalny mimo że ani blaszkowy, ani rurkowy, tylko kolczasty (albo sopelkowy jak kto woli).



To na pierwszy rzut oka może przyciągnąć uwagę jako podgrzybek czy prawdziwek... al  tu zdziwko, blaski pod spodem.



Mleczaje jakieś, ale nie rydze... generalnie u nas można spotkać sporo mleczajów, ale mleczaja rydza to jeszcze nie trafiłem, wszystkie miały wypływające białe mleczko po uszkodzeniu, albo nie wypływało nic, a rydza poznajemy po pomarańczowym mleczku.




To są sporawe grzyby, kilka takich i koszyk pełny... ale chyba niejadalne.



Pakiet innych grzybków












Pora wracać, bo się ściemnia





  • dystans 48.85 km
  • 14.40 km terenu
  • czas 03:03
  • średnio 16.02 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Grzyyyybyyy

Sobota, 5 października 2019 · dodano: 02.11.2019 | Komentarze 1

- 31 podgrzybków
- 22 zajączki
- 25 kań
- 15 kurek
- 9 maślaków żółtych
- 5 maślaków pstre
- 2 maślaki zwyczajne
- 4 prawdziwki
- 3 kozaki

Zaczynam od miejscówek kaniowych... początkowo słabo idzie, bo spotykam stare, zmurszałe grzyby. Potem udaje się nazbierać większą ilość kań, ale małych lub średnich, bo te większe to właśnie te stare.




Upadła kania



Przy okazji trochę innych grzybów, ale niezbyt dużo... wszystkiego po trochu - są kurki, trochę podgrzybków, zajączki i prawdziwki.



Co jest pod grzybkami? Podgrzybki.






Największy zebrany grzyb... na prawdziwki można pod tym względem liczyć



Zajączków oczywiście było więcej niż zebrałem, ale znaczny odsetek robaczywych... nie licząc nawet starych egzemplarzy.





Zajączek dobrze zamaskowany i drugi raczej słabo




Zajączek przytulony do mleczaja i drugi też z eskortą.




Poza tym trafiłem dwa pieńki opieniek. Opieniek zasadniczo nie zbieram, ale taka kolonia jest bardzo malownicza i fotogeniczna... niestety tydzień później okazało się, że miejscówka została odkryta przez innego grzybiarza, opieńki wycięte w pień, toteż nie udało mi się zrobić zdjęć porównawczych z cyklu "rozwój opieńki".










Opieńki nie na pieńku, toteż w mniejszej ilości



Potem jadę dalej na miejscówkę podgrzybkową. Po drodze trafiam jeszcze na maślaki i kozaki, na miejscu trochę podgrzybków i maślaków pstrych... ale wysypu nie ma. Jakbym jeszcze połaził, to coś bym pewnie mimo to dozbierał, ale zapada zmrok, więc pora się zwijać z lasu.

Maślak żółty



Koźlarze




A to zidentyfikowałem jako kozaka albinosa... ale że stuprocentowej pewności nie miałem, więc zostawiłem go w spokoju.



Taki ładny grzybek.




Pojawiły się lakówki ametystowe. Jadalne, ale nie zbierałem.



To też chyba jakaś lakówka



Ale wracając do lakówki denaturowatej, oto inne denaturowate grzybki, surojadka i jeszcze jeden.





A to jakiś różowy kieliszek



Na zakończenie coś z pniaczka




  • dystans 6.21 km
  • czas 00:35
  • średnio 10.65 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z Klu do biblio, na zbiórkę i dworzec

Piątek, 4 października 2019 · dodano: 01.11.2019 | Komentarze 1

Najpierw do biblioteki



Krótki postój (a raczej posiedzenie) na ławeczce w sweterku. Ten sweterek to nowość, więcej jej fotek we wpisie na blogu pocztówkowym.




Kluska czyta książeczki dla maluchów... a właściwie ogląda, bo tekstu w nich mało, albo i wcale. Nie wypożyczamy tego, ale Klu lubi je sobie pooglądać w bibliotece.





A tę rozkładaną książkę już kiedyś mieliśmy w domu... teraz tylko sobie obejrzeliśmy jeszcze raz.




Powrót



Zbiórka zuchowa jest w Dwójce (Szkoła Podstawowa nr 2), ten budynek i boisko to co prawda Dwójka, ale za moich czasów była tu Trójka, czyli moja szkoła (ale potem została przeniesiona do nowo wybudowanego budynku, a ten stał się częścią Dwójki). Główny budynek Dwójki znajduje się poza kadrem na prawo i kiedyś od Trójki oddzielało je ogrodzenie, ale obecnie jest zdemontowane i zostały tylko relikty.

Klu ma zbiórki w głównym budynku Dwójki, ale zaczynają się/kończą na dawnym boisku Trójki... czyli moim boisku z lat szkolnych.



Z ciekawostek, na krzaku pod domem pojawiły się stada larw (i poczwarek) biedronki.




Wzięliśmy do domu dwie poczwarki na listku, by sprawdzić co z nich wyjdzie. Zgodnie z podejrzeniami biedronka azjatycka... bo siedmiokropka tak masowo nie występuje.



W parku zakwitły opieńki



A z ciekawszych wypożyczonych książek - Podręczny NiePoradnik profesora Kurzawki i adiunkta Kwasa - Do czego nie służy młotek.



Oto kilka stron z książki, powiększenie po kliknięciu w fotki.