teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Grudzień, 2015

Dystans całkowity:410.98 km (w terenie 36.30 km; 8.83%)
Czas w ruchu:24:46
Średnia prędkość:16.59 km/h
Maksymalna prędkość:43.60 km/h
Liczba aktywności:16
Średnio na aktywność:25.69 km i 1h 32m
Więcej statystyk
  • dystans 58.30 km
  • 6.00 km terenu
  • czas 03:37
  • średnio 16.12 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Nad Pisią Tuczną

Niedziela, 6 grudnia 2015 · dodano: 14.12.2015 | Komentarze 3

Najpierw jednak myk na CMK Północ... zaczynam od półwiaduktu




Jak nie ma liści, jest to niezłe miejsce na trainspotting... siedzisz sobie na murku, je placki, popija kawą, a pociągi przejeżdżają ci u stóp.




Są nawet grzybki



I kompletnie zarośnięta betonka



I nasyp tuż przed połączeniem z CMK Południe (to ten drugi nasyp z lewej)



Droga z Bud Radziejowskich do Bud Józefowskich... ufff, pokryli gruz czarnym żwirkiem. Na razie jest nieźle, ale obawiam że wkrótce zacznie się robić wertep, skoro nie polali asfaltem. Ale i wtedy powinno być nieco lepiej niż po gruzie.




jest i Pisia Tuczna w Kuklówce.



A tu w rejonie d. młyna Ogidel.



A to ruiny rzeczonego młyna. Młyn Ogidel był kiedyś na blogu pocztówkowym (link).







A obok na polance jeszcze taka rzeźba



Takie cuś w Jaktorowie... niestety na dojeździe, w samym Jaktorowie cpr-y jak były tak są, a nawet dobudowali (na i przy nowym wiadukcie nad torami, w większości o dziwo asfaltowe).



Kolejny ciek... to właściwie nie Pisia, tylko jej dopływ (łączą się kilkanaście metrów dalej).




A oto i sama Pisia Tuczna



Są i wspomniane cpr-y w Jaktorowie... oznaczenie jest przekręcone, tylko pytanie co zostało przekręcone - zakaz wjazdu, czy tabliczki pod nim.



Jaktorów c.d.



Tunel w Jaktorowie... tutaj zrobili pochylnię na peron... w Żyrardowie niestety są schody.




I jeszcze tunel pod Jaktorowem... tu był kiedyś przejazd, ale z mapy wynikało że obecnie już nie ma, więc zdziwiłem się tym tunelem. To znaczy oficjalnie przejazdu jeszcze nie ma, ale tunel jest już przejezdny (dla rowerów, bo samochodom wjazd zagradzają betonowe klocki).

Aha, no i mamy kostkowy cpr z górki :-/



A to przyczółki pod mostek, prawdopodobnie CMK Północ. Na szczęście przy okazji remontu torów nie wyburzyli ich. Wyburzyli natomiast kamienny mostek wiedenki i zastąpili betonowym, zniknął też z niego reper :-( Tutaj archiwalne fotki (link)




Podjechałem szukać kładeczki na Pisi Tucznej, którą wypatyrzyłem na mapie topograficznej... tyle że kładki już nie ma, no cóż zapomniałem że w tym miejscu jest teraz regularna droga asfaltowa i normalny most.



Jeszcze jeden mostek na Pisi T. pod Jaktorowem i jaz




Chemitrails w Pisi




  • dystans 71.12 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 03:47
  • średnio 18.80 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z huannem do Parku Bajka

Sobota, 5 grudnia 2015 · dodano: 06.12.2015 | Komentarze 35

Skoroświt o 11:30 wyjechaliśmy żeby złapać huanna w Szymanowie. Mały stopik na mostku, a to Pisia Gągolina... to tu gdzie są zatopione znaki.



Dotarliśmy do przystanku na skraju Szymanowa... 16km od domu, tradycyjne miejsce na pierwszy, lub jeden z ostatnich postojów. Siedzimy, a tu jakaś dziewczynka na rowerze mówi nam "dzień dobry". Chyba tak często tu bywamy, że już nas tu znają ;-) Dobra zaznaczę że to był komentarz pół żartem, pół serio, żeby znów mi ktoś nie próbował tłumaczyć (jak kolejno lavinka, a potem huann), że na wsiach czasem jeszcze dzieci mówią dzień dobry. Wiem o tym doskonale, przecież sam ciągle  przejeżdżam przez różne wsie. A z drugiej strony tutaj naprawdę często przejeżdżamy i często siedzimy na tym przystanku, że faktycznie dzieci mogą nas tu znać :-)

Wkrótce dojechał huann, krótki postój powitalny i w drogę z wiatrem.



Fotka pamiątkowa na Pisi (bez epitetu, bo tu już poniżej połączenia wód Gągoliny i Tucznej).



Tak dojechaliśmy do Błonia, a tam dwóch kolesi widząc trójkę sakwiarzy, spytało nas:
- Przepraszam, którędy do Koszelówki?
lavinka i huann jako nielokalsi zrobili tylko głupie miny, a mi coś tam zaświtało że Koszelówka to jakaś miejscowość wypoczynkowa popularna u lokalsów. Tylko gdzie to jest? Co najmniej nad Pilicą, albo Zalewem Zegrzyńskim, jeśli nie dalej (taka Spała, Nieporęt czy inne Białobrzegi). W każdym razie wyczułem dowcip i odpowiedziałem.
- Pójdziecie tam - na dworzec. Wsiądziecie w pociąg do Warszawy, a dalej się zapytacie.
Próba dowcipu została zaliczona, kolesie nawiązali krótki, standardowy dialog "skąd-dokąd" i się złapali za głowę jak się dowiedzieli ile przejeżdżamy w grudniu.

A co do Koszelówki, to jak sprawdziłem okazało się że jest nad jeziorem pod Płockiem. Nawet z lavinką przejeżdżaliśmy kiedyś wzdłuż sąsiedniego jeziora.

W Błoniu zainstalowaliśmy się w Parku Bajka na główną rozwałkę. Kawa, herbata, cola, placki z jabłkiem, pączki, czekolada itp. Pączki nabył huann w sklepie w Czerwonej Niwie, tam co zwykle z huannem się spotykam (dziś ze względu na wiatr padło na Szymanów) - każdy inny,  z toffi, czekoladą i białą czekoladą, tyle że sam nie wiedział który jest który i odbyło się losowanie. Ja zeżarłem z białą czekoladą.



Trzy małe głody



Poza tym huann przywiózł trochę fantów (np. kolejny Bitewnik Łódzki)... jak zobaczyłem ten odblask, to omal nie spadłem z ławki ze śmiechu. A więc i do mnie dotarła akcja promocyjna Green Velo. Ale o co chodzi? No to po kolei.

Green Velo to szlak rowerowy po wschodniej Polsce, na jego budową zostało przeznaczonych 300 ml zł, (z czego 175 z funduszy unijnych na lata 2007-13). Była nadzieja że da się za to zrobić coś naprawdę porządnego, ale... jest on robiony typowo po Polsku.

Po pierwsze ogromne opóźnienia - fundusze muszą być rozliczone do końca 2015 roku, a budowa ruszyła chyba dopiero w tym roku i wszystko jest robione w pośpiechu... i nie wiadomo czy się uda skończyć. Zresztą w większości szlak nie jest budowany od zera, to tylko kwestia zamontowania oznaczenia i może budowy wiatek postojowych, gdyby był poprowadzony bo w miarę dobrych,, bocznych asfaltach, ale nierzadko palcem na mapie wyznaczono przebieg piochami, płytówami, do tego nieszczęsnymi kostkowymi śmieszkami rowerowymi.

Natomiast odcinki nowo wybudowane...to  różnie, czasem szutrowe i z ubitym tłuczniem (ale bywa że po paru miesiącach jest już luźny i jeździ się po kamieniach lub tarce - przykładowe info), czasem nieśmiertelną kostką, bywa też że asfaltem... ale nawet wtedy są różne kwiatki, jak na przykład nastawianie barierek w pięknej krajobrazowo okolicy (nad Narwią), oprócz zeszpecenia, barierki z gęstymi szczebelkami stanowią też barierę dla większych zwierzątek (tutaj info i zdjęcia)



Osobnym tematem jest promocja szlaku... jako że kasę trzeba rozliczyć do końca roku, to zaczęto Green Velo reklamować pod koniec lata, mimo że niewielkie fragmenty w ogóle były gotowe. Tak więc reklamowano szlak którego jeszcze nie ma. Teraz też wykupili reklame... reklamować szlak rowerowy w grudniu?

Zresztą sposób promocji... w materiałach reklamowych nie ma rowerzystów z sakwami, są za to sportowi, robiący różne akrobacje, także na bmx-ach, jest pani z walizką na bagażniku, są nawet celebryci w... samochodzie z logo Green Velo.

A teraz kilka moich ulubionych fotek (z oficjalnej stron GV). Ten motyw regularnie się powtarza na pokazach i potem w różnych wersjach jest w galeriach... stąd złośliwe hasło "Green Velo - prosto w krocze", co biorąc pod uwagę jakość trasy, oddaje sposób w jaki szlak traktuje rowerzystę.



A to wspomniana rowerzystka z walizeczka... a po takiej nawierzchni bardzo wygodnie się jeździ.



No i perełka z folderu reklamowego - wąwóz w Sandomierzu, do którego obowiązujego zakaz wjazdu rowerem! (artykuł).

Różnego typu wpadek było mnóstwo, nie bez powodu powstał profil Green Failo, który zbiera różne wpadki, niedociągnięcia, absurdy itp. Szlakiem GV zainteresował się nawet NIK (info).

A jeśli chodzi o nasze kontakty z GV, to wypełnialiśmy kilka lat temu ankietę o naszych oczekiwaniach wobec szlaku. W maju zaś jechaliśmy przypadkowo kawałek jego trasą (wtedy jeszcze nie wiedzieliśmy że jest w fazie budowy), ale w terenie jeszcze tam nie było śladu tego szlaku. No cóż, miało być tak fajnie, a wygląda na to że wyszło jak zwykle.



Wracając do Błonia, po żarełku poszliśmy pokazać huannowi park - najpierw igloo.





A potem plenerowy gabinet luster... krzywych





Parkowanie na Pac-Manie




I wielkie leżakowanie...




A potem każdy w swoją stronę. My jeszcze trochę się pokręciliśmy po Błoniu, jakiś cyklogrobbing itp.



Stacyjka pod Błoniem. Dałoby się tu zrobić pochylnie, bo jest miejsce, ale są tylko schody. Pochylnia zaś została wydeptana, Nawet wózkiem  wózkiem dziecięcym da się tam wjechać, tylko trzeba trochę się nagimnastykować... byłoby wygodniej gdyby nie postawili tu tej tablicy.




A potem rypanie do domu pod wiatr i płod słońce, a potem z widokiem na płonące niebo i  chmury.






  • dystans 36.07 km
  • 8.20 km terenu
  • czas 02:09
  • średnio 16.78 km/h
  • rekord 43.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Glinianki w Radziejowicach i cieki wodne w okolicach

Piątek, 4 grudnia 2015 · dodano: 05.12.2015 | Komentarze 16

Zaczynam jednak o grzybków :-) i mchów




Miałem zamiar wbić się do parku przy pałacu, ale tylna furtka zamknięta z powodu remontu alejek. o to na glinianki... niestety opuszczony budynek cegielni z którego wchodziło się do tunelu z taśmociągiem pod drogą, został zburzony, a dziura w ziemi zasypana. Taśmociągi nad wodą też usunięto, została sama taśma. Ech,  a na tym taśmociągu i w tunelu były nasze skrzynki.(OP401D, OP401F). Szkoda, to była fajna miejscówka, było gdzie wleźć - na górę lub do dziury - tutaj stare fotki z bikestatsa relacja 1, relacja 2.



A przy gliniankach trzcinowisko





W trzcinowisku wydeptane ścieżki, po których fajnie się chodzi... aczkolwiek przepchnięcie tędy roweru było ciut uciążliwe.





Nie to żebym się tu kiedyś nie kąpał ;-)



Rzut okiem do góry, ładna pogoda dzisiaj




Mostek na Pisi Gągolinie, z góry wygląda dosyć niepozornie... swoją drogą, niedawno wymieniono dechy i barierkę.



Z dołu duzo bardziej okazale sie prezentuje... otóż tutaj droga niewiele schodzi w dolinę Pisi, bo leci dalej po nasypie i dlatego mostek taki wysoki.



Jaz w Hamerni... wydawało mi się że tu był wodowskaz, ale widać sie myliłem. Człowiek tyle jazów widział, że mogło się poplątać.



A tu jaz w Korytowie. I tu wodowskaz jest.



Mostek też całkiem okazały.




Obok młyn, do niedawna ruina, ale obecnie w remoncie.




W młynie była kiedyś skrzynka, ale ze względu na remont została przemieszczona bardziej na most. Szukając skrzynki znalazłem... mydło. Jakby ktoś chciał się umyć tu w Pisi, to może go poszukać :-)



Zalew Korytowie, tu się uczyłem pływać - dyrektorską żabką, kraulem z zadyszką i grzbietowym ze skoliozą... bo w Pisi mogłem się nauczyć najwyżej po warsiasku - tyłkiem po piasku (ewentualnie rozpaczliwym pieskiem). Nie pływałem jakoś rewelacyjnie, ale bez problemu przepływałem zalew w poprzek w najszerszym miejscu. Potem na studiach zapisałem się na basem i wreszcie nauczyłem się pływać pełnym stylem (a właściwie tymi trzm,a wymienionymi, bo delfinka już się nie nauczyłem).

Na zalew chodziliśmy na piechotę z działki, a kawałek było. Obecnie przy naszej byłej działce jest Zalew Żyrardowski, ale wtedy jeszcze nie było, za to była sama Pisia. Czasem jechaliśmy dalej na Hamernię (przy tym wcześniejszym jazie).




  • dystans 5.60 km
  • czas 00:24
  • średnio 14.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na dworzec

Czwartek, 3 grudnia 2015 · dodano: 05.12.2015 | Komentarze 0

No i Kluska ma w ten sposób 12 miesięcy w tym roku na rowerze :-)


  • dystans 18.67 km
  • 0.70 km terenu
  • czas 01:04
  • średnio 17.50 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po mieście i okolicach

Czwartek, 3 grudnia 2015 · dodano: 04.12.2015 | Komentarze 0

Do biblioteki, sklepu itp. A potem powrót naobkoło.

Winogronowa altanka



Winogronka już dobrze sfermentowane, więc nie kosztowałem bo jeszcze by mnie policja z alkomatem shaltowała. Poczekamy do wiosny i może będzie można rodzynki zbierać... z duża ilością ołowiu i innych mikroelementów, bo blisko bardzo ruchliwej drogi.



Wierzbianka, reliktowy mostek na pgraniczy międzyborowa i Żyrardowa. Najśmieszniejsze jest to, że obecnie przepływ jest nisko z boku, a ten główny chyba jest suchy... może w czasie odwilży, albo po ulewach tamtędy się przelewa.





A to mostek kolejowy na Wierzbiance... hmm, zrobili osobno gruntowy przejazd, a osobno koryto. Choć jak będzie dużo wody, to może się przelać. Kiedyś też czasami tu przejeżdżalki samochodem, dnem rzeczki... ale gdy była wyschnięta tak jak teraz.

To w ogóle jest TEN mostek. Tak, TEN na którym stają pociągi dojeżdżające do Żyrardowa... zwykle tylko na chwilę, ale czasem zdarzało się że stał tu kilka, kilkanaście minut albo i dłużej... jak ktoś miał z tego miejsca niewiele dalej do domu niż z dworca, to wysiadał na mostku, przy dłuższych postojach i tak było się kilka minut do przodu.



A tu dalszy bieg Wierzbianki.




  • dystans 30.16 km
  • czas 02:19
  • średnio 13.02 km/h
  • rekord 27.60 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Na rynek, do sklepu, do biblioteki itp.

Środa, 2 grudnia 2015 · dodano: 04.12.2015 | Komentarze 1

Wpis zbiorczy

Na rynek po jabłka, pomidory, ziemniaki (wymieniam, bo huann znów się będzie

W tym roku nowością są jabłka Jonagored Prince... na rynku można spotkać wszelkie wariacje na temat nazwy - Pince, Prins, Jonagoret Prins