teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2015

Dystans całkowity:438.04 km (w terenie 73.00 km; 16.67%)
Czas w ruchu:28:28
Średnia prędkość:15.39 km/h
Maksymalna prędkość:43.10 km/h
Liczba aktywności:21
Średnio na aktywność:20.86 km i 1h 21m
Więcej statystyk
  • dystans 55.74 km
  • 4.50 km terenu
  • czas 03:33
  • średnio 15.70 km/h
  • rekord 43.10 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z wiatrem do Tworek

Sobota, 14 listopada 2015 · dodano: 16.11.2015 | Komentarze 0

Dziś bardzo silny wiatr zachodni, więc popołudniu możliwe lekkie opady deszczu... postanowiliśmy więc pojechać na wschód do Pruszkowa i wrócić pociągiem.

Milanówek - tutaj udało się ochronić centrum miasta przed ekranizacją. Zamiast wysokich, zielonych ekranów stanęły bardziej estetyczne i niższe płotki. W miejscach gdzie z torów widać zabytkowe wille, nawet płotków nie ma, tylko niskie, przezroczyste ekraniki. Udało się też uchronić część drzew przed wycinką... teraz szykuje się wycięcie setek drzew przy WKD, ale o tym będzie niżej w tym wpisie.




Wille na pograniczu Milanówka i Podkowy Leśnej







Zejście do podziemnej rotundy... niestety podziemie strasznie zaśmiecone.



Po drodze przez Brwinów, ta willa jest w zdecydowanie gorszym stanie.



"Polskie wałki", instalacja artystyczna pod Pruszkowem




Już w Pruszkowie o pomoc poprosiła nas babcia, której nogawka wkręciła się w łańcuch i utknęła na śmieszce rowerowej. Żeby wykręcić nogawkę z powrotem, trzeba było podnieść rower (na szczęście nie z panią). Dobry uczynek na dziś zaliczony.

Park ze stawem po rewitalizacji... na górze są ławki, ale na dole przy stawie mniej wieje, więc tutaj zrobiliśmy postój.



Jeden z pruszkowskich cmentarzy i kwatera z II wojny światowej - pochowano tu poległych i pomordowanych w okresie od 1939 do Powstania Warszawskiego.





Tor kolarski... ponoć w kształcie kasku kolarskiego... no, ze względu na te świetliki na górze, bardziej przypomina francuski hełm Adrian.





Mostek WKD nad Utratą... po remoncie już nie jest tak klimatyczny jak kiedyś (wpis na blogu).



Kościół szpitala w Tworkach



Tworki witają, cel wycieczki osiągnięty



Dawna oczyszczalnia na terenie szpitala... ta drabinka kusi, ale niestety zaczyna się bardzo wysoko, dolne szczebelki zostały wycięte.




Tutaj ktoś źle odłożył skrzynkę do rury i trochę gimnastyki było - musiałem się trochę wdrapać i przepchnąć skrzynkę patykiem od góry.



A te drzewa są już chyba ponumerowane do wycięcia... mimo że WKDka dopiero za płotem. Tak to jest jak przepis nakazuje wycięcie wszystkiego w pień w odległości 15 metrów od torów. Jeśli chcecie więcej o tym przeczytać, albo podpisać petycję, zapraszam na stronę  www.kolejnadrzewa.pl




Wzdłuż Utraty od strony szpitala... tutaj obadaliśmy różne ścieżki-skróty, bo sytuacja jest dosyć skomplikowana - z jednej strony szpital w większości ogrodzony, z drugiej strony stawy rybne (też pogrodzone, a pomiędzy Utrata, kanałki itp. Jeden ze skrótów wiedzie właśnie tędy przez jaz, w tym celu wycięto dwa pręty w kracie, a dalej między Utratą  a kanałem aż prawie do WKD.

Tą dziurą chyba się roweru nie przepchnie, trzeba by przyjechać z brzeszczotem i wyciąć jeszcze kilka prętów ;-)



A skrzynka miała dzikich lokatorów



Stąd też widać hełm Adriana.



Czernidłak pospolity... grzybek podobno jest jadalny, ale nie wolno spożywać alkoholu przed i po jego spożyciu, bo coś tam powoduje i można się zatruć. Różne źródła podają różną ilość dni (1-4) bez alkoholu przed i po.




Wysyp czarny, nawet pod mikroskopem to widać.




A tu mostek (zakratowany na sztywno) na teren stawów.



Potem z sąsiedniego jeziorka przepłynęła flotylla kaczek, na jej spotkanie wypłanęła z brzegu druga flotylla i rozegrała się bitwa pod... a niech wariag dobierze odpowiednią bitwę morską. Zażegnana została przez lavinkę, która odstąpiła kaczkom połowę bułki.



Jeszcze na terenie szpitala.



Dziś nie piątek 13-ego, to i kot nie czarny.



W srodze na dworzec, podczas postoju na szukanie skrzynki w dziupli, które przerywaliśmy gdy ktoś się zbliżał... pewna pani zwróciła się do nas: "Kwiatuszki moje, nie stójcie pod starymi drzewami, bo w taki wiatr jakaś gałąź może na was spaść"

Na dworzec dotarliśmy kilka minut przed planowym odjazdem pociągu. W kasie ktoś kupował jakiś skomplikowany bilet i po chwili stania oceniłem że to jeszcze potrwa długo, więc postanowiłem poszukać biletomatu, był za winklem, ale właśnie jakaś pani podeszła do niego kupić bilet... a minuty lecą. W końcu i my kupiliśmy, a gdy kończyliśmy zapowiedzieli pociąg do Skierniewic. Polecieliśmy do tunelu i gdy wyszliśmy na peron, pociąg już stał... kątem oka sprawdziłem wyświetlacz ze do Skierniewic, ale gdy dobiegałem do drzwi przedziału bagażowo-rowerowego, zaczął zamykać drzwi, więc szybko się między nie władowałem z rowerem żeby nie mógł domknąć (gdybym wszedł do środka, lavinka by została na peronie). Gdy otworzył, wszedłem szybko do środka, a lavinka za mną, uff zdążyliśmy.

W Grodzisku gdy zapowiadali że po nas wjedzie kolejny pociąg do Skierniewic, zorientowaliśmy się że to jest chyba nasz pociąg,  a my złapaliśmy jakiś spóźniony poprzedni. Faktycznie, wydawało nam się w Pruszkowie że ciut za wcześnie przyjechał (ale stwierdziłem, że widać więcej minut minęło podczas kupowania biletu, nim nam się wydawało. W Żyrardowie poczekaliśmy chwilę żeby sprawdzić i faktycznie zaraz przyjechał kompletnie pusty Impuls którym mieliśmy złapać. Ot, podróże polską koleją.



Aha, winda (a właściwie chyba podnośnik) na peronie już zamontowana, aczkolwiek jeszcze nie można z niej skorzystać... zresztą jest zakaz wożenia rowerów. Wstawili aż 5 wykrzykników, tiaaa... krótko mówiąc, żeby się dostać na środkowy peron z rowerem, nie ma opcji żeby się dało bez noszenia po schodach. Co ciekawe, tunel ma wjazdy z obu stron, ale żeby zrobić pochylnię na peron to już się nie dało. A jesli chodzi o windy, to idę o zakład że za rok będą popsute, albo żeby skorzystać trzeba będzie dzwonić po ochronę.

Jeśli o mnie chodzi, to rower i tak bym wnosił po schodach, ale czasem chciałbym się dostać na peron z dzieckiem w foteliku...




  • dystans 3.01 km
  • czas 00:15
  • średnio 12.04 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Parowóz bezogniowy

Piątek, 13 listopada 2015 · dodano: 14.11.2015 | Komentarze 3

Dzisiaj włócząc się po Żyrardowie, odkryliśmy że na terenie dawnych  zakładów lniarski stoi sobie stary, kompletnie zardzewiały parowóz... ponoć stoi już od 5 miesięcy, tylko ze my nie chodzimy tam na zakupy (jest tam teraz pasaż handlowy), więc nie zauważyliśmy że coś stanęło.

Dziś też byśmy tamtędy nie przeszli, ale nad zaparkowanymi w błocie samochodami, zauważyłem jakąś zardzewiałą budkę. Myślałem, że może nad kapsułą czasu postawili taki retro pawilon (zarzekali się że zrobią wkrótce szklaną podłogę, ale temat zanikł), a to parowóz.

Wróciliśmy do domu, lavinka wyszukała informacje na temat lokomotywy (są tutaj razem z kolejnymi linkami), okazała się że jest to lokomotywa bezogniowa z początku XX wieku i była użytkowana na terenie zakładów lniarskich (aż do czasów po II wojnie). Poza tym szybko przygotowała skrzynkę i poszła ją założyć...  potem okazało się, że jesteśmy chyba ostatnimi żyrardowskimi keszerami którzy się o niej dowiedzieli, że kilka osób planowało założyć tu skrzynkę... ale ich ubiiegliśmy ;-) ostatni byli pierwszymi.







A poza tym włóczyliśmy się jeszcze nad stawem przyfabrycznym





Piątek 13-ego? Tylko? Eee tam... nam w piątek trzynastego drogę przebiegł czarny kot :-) Dzięki temu mieliśmy dziś szczęście - znaleźliśmy wszystkie trzy skrzynki których szukaliśmy, bonusowo rozwiązaliśmy jeden quiz i jeszcze znaleźliśmy tę lokomotywę.




  • dystans 60.54 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 03:29
  • średnio 17.38 km/h
  • rekord 30.10 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Cyklogrobbing Liściopadowy

Czwartek, 12 listopada 2015 · dodano: 12.11.2015 | Komentarze 1

Zanim jeszcze wyjechaliśmy z Żyrardowa, podskoczyliśmy do tzw. EkoParku zobaczyć jak tam wygląda Podwórko Nivea.



Najważniejszą częścią placu zabaw jest regulamin (powiększenie)... hmmm, zakaz zabawy w kaskach? Niedobrze, bo jak Kluska znowu się uprze jechać na plac zabaw w kasku jak ostatnio (link). A obok zbiór złotych myśli i ciekawostek (powiększenie)



Skorzystałem z wyrwikółki, choć rozmiarem to jest raczej na rowerki biegowe.



lavince najbardziej przypadł do gustu bujaczek



Obok siłownia plenerowa składająca się z drążków - oficjalna nazwa to Street Workout Park (powiększenie - tablicy informacyjnej z regulaminem i propozycje ćwiczeń).



A toto to stojaki rowerowe, czy jakiś przyrząd? Kluska i tak przejdzie dołem "tunelem"



Myk do Wiskitek na cmentarz, gdzie przebudowano mogiłę zbiorową z 1939. Nawet ładnie to wyszło. Myślałem że całkiem niedawno to wykonano, a tu zdziwko, bo w 2012. Tutaj notka o tym. Według tej informacji "pomnik nawiązuje architekturą do kaplicy nagrobnej rodu Łubieńskich i Sobańskich" (foto kaplicy)... nooo, nawiązanie jest chyba bardzo luźne.





Przypomniałem sobie, że jak robiłem zdjęcie mogiły przed odnowieniem, rozmawiałem z pewną panią która mówiła że tam dalej jest jakiś grób z katastrofy lotniczej. No to poszukaliśmy z lavinką i okazało się, że są to dwa groby kolarzy Żyrardowianki z Kozłowic, którzy zginęli 16 marca 1978  w katastrofie Tu-134 w Bułgarii (info, oraz wiki)




lavinka stwierdziła, że aby się nie zrypać za bardzo w tym wietrze wraca, a ja ruszyłem dalej z silnym wiatrem bocznym lub pod wiatr. Mogiła w Guzowie (z I wojny) jako zielona wyspa.



Obok były grzybki na pniach ściętych drzew.




Wysyp brązowy





Przejeżdżam obok kolejnej mogiły pierwszowojennej w Guzowie



Przekraczam Suchą suchym kołem (bo po mostku)



I tak dojeżdżam do kolejnego cmentarza z I wojny, tym razem w Borzymówce. Krzaków już praktycznie nie ma. jakieś szczątki ostały się na skrajach.



Łukasz wspominał, że robi pomnik... tak jak na cmentarzu Orły-Cesin (foto w tym wpisie), tak i ten jest wzorowany na pomniku w Bielicach.






Od tego momentu głównie z wiatrem (co najwyżej z bocznym).

Co jest grane?





Hmmm... tak mnie zastanowiło, że ta podstawa wygląda na starszą? Co tu było wcześniej? A w ogóle ten teren ogrodzony słupkami, wygląda jakoś tak cmentarnie... w czasie cyklogrobbingu człowiek w pewnym momencie we wszystkim widzi cmentarze, ale kto wie?





Dalej po drodze



Świeżo położona śmieszka rowerowa pod Szymanowem już zarasta... a tam gdzie nie zarasta, kostka klekoce pod kołami.



Zajrzałem na koniec na cmentarz z I wojny w Szymanowie. Widzę że żadnych prac od ostatniej wizyty tu nie było, te krzaki i drzewa na jednym ramieniu wału nie są ruszone... za to ładnie wszystko zaczęło odrastać, odrosty są już wysokości człowieka, jeszcze chwilę i krzaczowisko będzie jak przed wycinką. Tylko drzew żal...






Odsłoniętych płyt nagrobnych naliczyłem coś z 15



Ach, no i znów grzybek na pniaku




Wysyp biały, bardzo obfity...








  • dystans 62.80 km
  • 18.50 km terenu
  • czas 04:05
  • średnio 15.38 km/h
  • rekord 31.10 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Wietrzna niedziela

Niedziela, 8 listopada 2015 · dodano: 10.11.2015 | Komentarze 9

Pogoda zapowiadała się taka sobie, a tu zdziwko - zrobiło się całkiem pogodnie, a potem zniknęły jakiekolwiek chmury. Tyle że wiało, dlatego jadąc najpierw pod wiatr trochę jechaliśmy lasem, a wracając z wiatrem bardziej otwartym terenem. No i ciepło było.



Symboliczne dwa grzybki - ten pierwszy miał trzonek w połowie rosnący w pniu.













Taka ładna chałupka... szkoda że w ostatniej fazie rozpadu





Przejeżdżając przez eSeŁkę trafiliśmy na pociąg






Na koniec taka historyjka - lavinka jadła placka i jednocześnie coś mi opowiadała... nagle zaczęła się ksztusić i pokazała, że mam ją rąbnąć w plecy. przywaliłem raz, czy dwa z liścia, ale niewiele pomogło, więc stwierdziłem że potrzebne są mocniejsze argumenty i zacząłem się za nimi rozglądać. O, patelnia będzie w sam raz... nie wprowadziłem jednak pomysłu w życie, bo lavinka stanowczo zaprotestowała. No cóż, staram się pomóc, ale moje wysiłki nie zostały docenione, moim zdaniem patelnia byłaby skutecznym środkiem.

Jak jej przeszło, stwierdziła że nie powinna mówić z jedzeniem w buzi. No to zwizualizowałem sobie jak rozmawia z jedzeniem w buzi:
- Jak ci tam w placuszku w jelitku?
- Jeszcze nie dotarłem.
- Aha, znaczy gdzie jesteś? W przełyku?
- Tak, idę do żołądka.
- To jesteś na dobrej drodze, teraz idź prosto, a potem znowu prosto... khe khe, kha kha, hrrrrr!


  • dystans 28.57 km
  • 13.00 km terenu
  • czas 02:10
  • średnio 13.19 km/h
  • rekord 23.50 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Mglista sobota

Sobota, 7 listopada 2015 · dodano: 09.11.2015 | Komentarze 3

Pogoda niepewna, nad ranem padało ale potem było już bezdeszczowo tylko mgliście... no to wyskoczyliśmy na niezbyt długie kółko zinwentaryzować tablice w okolicy.

Najpierw jadąc do Międzyborowa zrobiliśmy fotkę tablicy tzw. Trasy Zdrowa (FOTO), Z Kluską już kiedyś oblecieliśmy stanowiska 1-7 (relacja bikestatsowa), ale przy tablicy startowej było za ciemno na zdjęcie, dlatego też 8 i 9 sobie odpuściliśmy. A na fotce widok na stanowiska 1 i 2.



Następnie ruszyliśmy odszukać nowe tablice na ścieżce dydaktycznej w Międzyborowie. Na dwie trafiliśmy przypadkiem wcześniej (wyliczałem błędy na jednej z nich we wpisie na bikestatsie). Nigdzie w internecie nie ma jakiejś mapki, czy wskazówek jak je zlokalizować... jest tylko stary opis z listą przystanków, który jest obecnie nieco nieaktualny (np. zmieniła się numeracja).

Ta stara ścieżka sprzed kilku lat była dosyć słabo wyznakowana i tylko część lokalizacji udało mi się namierzyć, teraz jest o tyle łatwiej, że te tablice są z daleka widoczne, w odróżnieniu od słupków.

Ruszyliśmy najpierw na skrzyżowanie z przystanku nr 10 wg. starej numeracji (S-10), jednak nie było tam tablicy, potem ruszliśmy w rejon gdzie przypuszczałem że powinien być S-11 ale tamtego już poprzednio nie namierzyłem i teraz też nie. Znalazłem tylko słupek S-12 ale bez nowej tablicy... a to dlatego, że willi już nie ma (już dawniej była w stanie rozkładu).



Ruszyliśmy w miejsce gdzie był słupek S-1 przy stacji... ale nigdzie w okolicy nie udało nam się namierzyć nowej tablicy (N-1). Albo jej nie ma  (na przykład jeszcze nie postawili z powodu remontu stacji), albo jest zbyt dobrze ukryta.

Za to znaleźliśmy S-2/N-2 (powiększenie tablicy) u stóp wydmy .. nie będę tym razem wnikał w treść, choć czasem mieliśmy ubaw z niektórych sformułowań, bo widać że gimbaza pisała, jak ktoś chce, to przy numerach linkuję do fotek tablic. Tutaj zdziwiliśmy się że nie ma daszka... wcześniej mysleliśmy że jeszcze nie zamontowali, ale widać tak miało być. Aha, słupek przemalowali na nowe barwyścieżki.




Kolejny przystanek między wydmą a bajorkiem (S-3), ale teraz stoją tu dwie tablice N-3 i N-4, No i wyjaśniło się przesunięcie w numeracji względem starej ścieżki... wobec braku willi, widać tutaj dodatkowo dostawili jedną tablicę żeby było 12.



Stąd widać kolejną tablicę, przy krzyżu upamiętniającym Powstanie Styczniowe - S-4/N-5




Tutaj trafiamy na nowe oznakowanie ścieżki... dawniej było na żółto z zielonym paskiem (a tutaj była też żółta strzałka), teraz zostały w tym miejscu pomalowane zielono-pomarańczowe kwadraty, moim zdaniem niezbyt szczęśliwy wybór kolorów, które są słabo widoczne, na żółto było lepiej. Mimo tej słabej widoczności jest nieco lepiej oznakowana, bo jakby więcej wymalowanych znaków... problem w tym że z daleka ich nie widać, tylko dopiero gdy do nich dochodzimy. Mimo że z grubsza wiedzieliśmy gdzie iść, bo wiedzieliśmy gdzie jest większość przystanków, to i tak raz udało nam się zgubić ścieżkę.





W międzyczasie spróbowaliśmy jeszcze odnaleźć N-1... nie udało nam się, ale wpadliśmy na N-12 (które jest chyba ustawione jest przy skrzyżowaniu, czyli chyba gdzie indziej niż S-11 które chyba było gdzieś w lesie)

W miedzyczasie dwa razy opadła nas ujadająca sfora kundli, a przy kolejnym przystanku z gospodarstwa wyleciał jakiś większy pies i trzeba było się tyłem wycofywać z tego miejsca, bo jak się do niego odwracaliśmy plecami, to zaraz startował w naszym kierunku... nie ma co, świetna okolica na spacer z dziećmi :-/

S-5/N-6 - miejsce w pierwszym rzędzie z widokiem na ostatnią bitwę Grupy AK Kampinos... na szczęście już bez błędu w dacie, jak w starej ścieżce. Zamiast 1944 wpisali jakoś 1945 albo 1943, czy 1939 (już nie pamiętam), zgłaszałem ten błąd ale jeszcze kilka lat wisiał na stronie.



S-6/N-7 opisuje wyrobisko piasku... tylko nie znając terenu można się zastanawiać gdzie to wyrobisko jest, tak niefortunnie umieszczono przystanek. Od tablicy widać tylko wzgórek wydmy, a ze skraju wyrobiska tak widać tablicę.



Tu robimy sobie rozwałkę... przy okazji parę fotek lekko przymglonego lasu i szczudłaków sosnowo-piaskowych







Potem ruszamy dalej do sosny, która od niedawna ma tabliczkę pomnika przyrody. Tu S-7/N-8



Stamtąd prawie na przełaj przez las... stare oznaczenia tak rzadko, że nijak nie dało się trafić za nimi, nowe są jednak gęściej i jakoś daje radę, zwłaszcza że i tak wiedzieliśmy gdzie jest S-8/N-9. Tutaj resztka numeru na słupku, jak widać nie został usunięty.




Dalej znika zielony kolor w znakach i zastanawiamy się czy zabrakło drugiej farby, czy koleś z zieloną puszką zabłądził i może zielona połówka prowadzi gdzieś na manowce... my pojechaliśmy za żółto-pomarańczowymi do S-9/N-10



Dalej za strzałkami, pomarańczowa też chyba na wykończeniu, bo nie przemalowali żółtego kwadracika.




Dojeżdżamy od drugiej strony do skrzyżowania i tym razem natrafiamy na tablicę S-10/N-11, ale wiemy teraz dlaczego, po prostu została ustawiona w pewnej odległości od skrzyżowania i nieco schowana z boku. Tu widać ewidentnie że brak zielonej.



Nie zauważyliśmy oznaczeń kierujących do N-12 ale że wcześniej ją znaleźliśmy to wiemy gdzie jechać, próbujemy jeszcze raz znaleźć N-1, ale się nie udaje... jedziemy więc dalej.





Przy torach trafiamy na kumulację pociągów



Jak zrobić zbliżenie, to okaże się że na zdjęciu są trzy pociągi - KM (Impuls) do Warszawy, TLK do Łodzi, oraz Pendolina na wiadukcie CMK.



A to pół wiaduktu CMK Północ do Gdańska



Jedziemy sobie dalej betonką wzdłuż CMK Północ







No to pora wracać, bo się ściemnia... jeszcze takie coś po drodze





  • dystans 5.78 km
  • czas 00:23
  • średnio 15.08 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Bezpieczny plac zabaw i na dworzec

Piątek, 6 listopada 2015 · dodano: 09.11.2015 | Komentarze 5

Dziecko zażyczyło sobie założyć na rowerek biegowy... kask. To jest nowy nabytek, chyba się spodobał.  Nie jesteśmy z tych rodziców, co dzieciom jeżdżących na rowerku biegowym (albo uczącym się chodzić) zakładają kask... ale skoro samo sobie zażyczyło, to nie będziemy zabraniać.






A bo to teraz takie niebezpieczne te place zabaw budują... aż strach na nie bez kasku chodzić.




Jak rasowa bobsleistka



Kluska już umie się bujać na takiej bujawce dla większych dzieci.




No i kolejna rundka rowerka. Tutaj kluska pokazuje że mam biegać - macha rękami jak biegacz w czasie biegu. Zabawa polega na tym że ja biegnę w jej kierunku, ona jedzie w moim i się mijamy o włos (najlepiej jak tata musi uskoczyć przed Kluską na trawnik, wtedy jest najweselej)




Powrót na plac zabaw, bo się jeszcze nie bawiliśmy w piaskownicy i na karuzeli.





A tu rzecz niebywała - Kluska przez kilkanaście minut nie biegała, tylko stała i się patrzyła. Śmieciarka podjechała zabrać liście z kontenera. Trochę to trwało, bo parę razy panom coś nie wyszło, przy okazji Kluska nauczyła się kilku nowych słów (choć tata mówił, żeby nie słuchała).



I kolejna rundka na rowerku.







A wieczorem na dworzec. Prowizoryczne przejście jest już zwinięte, ale otworzyli tunel... sęk w tym że są pochylnie wjazdowe z obu stron i na skrajny peron, ale na środkowy nie ma. Jest jakaś winda, czy podnośnik, ale jeszcze nie jest czynna i nie wiemy czy się zmieścimy do niego z rowerem... a poza tym jak będzie badziewny podnośnik, to one często są na dworcach popsute.



Tak więc nie da się już Kluski zaholować w foteliku na peron,. trzeba ją wyjąć i wejść po schodach (dziś nie było problemuy bo była babcia, ale normalnie jedna osoba wchodzi z Kluską, a druga z dwoma rowerami).

- Ej, co zostajecie z tyłu? Nie marudzić tam!







  • dystans 4.00 km
  • czas 00:17
  • średnio 14.12 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Park po raz kolejny

Środa, 4 listopada 2015 · dodano: 08.11.2015 | Komentarze 0

Zaczynamy od zabawy w liściach



A potem przenosimy się do amfiteatru pod pałacykiem i zaczyna się zabawa samolocikami...  Kluska uczy je latać zrzucajhąc z tarau. Na razie bez skutku, może są jeszcze za małe i  jak podrosną to się nauczą (o ile dożyją).



- Tata, telas ty zuć.



Spacer na krawędzi... amfiteatru



- Jestem kotkiem!




Ale liście są najfajniejsze





  • dystans 6.03 km
  • czas 00:32
  • średnio 11.31 km/h
  • rekord 21.30 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Na rynek

Środa, 4 listopada 2015 · dodano: 08.11.2015 | Komentarze 0

Ciemnokres czeremszak (Lomographa temerata)

przeczytaj o motylu na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Lepidoptera.eu
- LepiWiki









  • dystans 3.90 km
  • czas 00:17
  • średnio 13.76 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Do parku

Wtorek, 3 listopada 2015 · dodano: 08.11.2015 | Komentarze 4



Zaczynamy standardowo od placu zabaw i biegania, wspinania się itp.




A potem przenosimy się do amfiteatru, gdzie Kluska bawi się babuszkami przywiezionymi przez babcię z jakiejś Łotwy czy Estonii. Potem bawi się nimi z Hubertem, a także biega z nim po schodach itp.





Na koniec oczywiście karmimy kaczki, gołębie i kawki (Kluska już potrawi powiedzieć "kawka").






  • dystans 5.00 km
  • czas 00:19
  • średnio 15.79 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Biegając za cytrynkiem

Poniedziałek, 2 listopada 2015 · dodano: 06.11.2015 | Komentarze 0

No dobra, jesteśmy na Jordanku... trzeba skoczyć do piaskownicy po świeży piach



O, tyyle piachu... ojej, jaki cięęężki!



No, ja psyniosłam kubełek z piaskiem... tata, kopsnij się z łaski swojej po foremki, co?



Ablakadabla dwa kije
Niech w lody zmieni pomyje



O cytrynek!