teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108781.00 km z czego 15566.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • Chodzenie

Żabie Oczko i resztki zimy

Wtorek, 19 stycznia 2021 · dodano: 23.01.2021 | Komentarze 3

Fotki z końcówki ataku zimy (prognozy sugerują, że będzie drugi) - końcówka kilkunastostopniowych mrozów kilkunastostopniowych mrozów i początek odwilży.

Zanim jednak zacznę, dopisek do poprzedniego wpisu, bo zapomniałem o tym istotnym szczególe:
Nim dojechałem do kładki, zamarzły mi przerzutki... z przodu byłem w stanie manetką co najwyżej przerzucić z 1 na 2 i z powrotem, ale musiałem ręcznie przestawić łańcuch na zębatkach. Tyłu już nawet nie próbowałem ruszać. Jes to dowód, że dobrze skalibrowałem mój Termometr rowerzysty (pod tym linkiem), bo zamarzanie przerzutek dałem właśnie na -15°C


Ale do rzeczy - po sprawdzeniu że Żabie Oczko solidnie zamarzło, udaliśmy się z Klu do parku, żeby zrobić ślizgawkę (rany, co za czasy... jak byłem młody, to już dawno byłaby tu ślizgawka na całą długość stawy i tłumy dzieciaków!). Odśnieżyliśmy tor, połówka była idealna, dalej z powodu przydeptanego śniegu, trzeba było dopiero oczyścić i wyślizgać.



Kluska wzięła się też za wytyczanie krętego toru.




A tutaj ptasie patenty na przetrwanie zimy... tylko sami ich nie stosujcie! (powiększenie po kliknięciu w fotkę)



A propos ptaków, z okna widziałem parę razy jakieś szarobrązowe ptaki... większe od wróbli, mniejsze od gołębi, coś wielkości kosa (kosa też widziałem ostatnio na osiedlu, ale to na pewno nie były one). W końcu udało mi się takiego namierzyć na osiedlu i podejść na tyle blisko, by zrobić moim aparacikiem zdjęcia na których było coś widać i dało się zidentyfikować delikwenta.

Okazało się, że to kwiczoł.



A tu już w czasie odwilży.



- Cześć stary, gru gru, długo tu siedzisz?
- ...
- Mówię "cześć" gamoniu, gru gru!
- Ty, on jest jakiś sztywny, gru gru.
- Co się dziwicie, gru gru. Zamarzł na tym parapecie już trzy lata temu!
- A właściciel balkonu nie ma nic przeciwko martwemu gawronowi? Gru gru.
- A kto go tam wie, gru gru... może się brzydzi usunąć?



Jak widać takie plastikowe krukowate nie są skuteczne w odstraszaniu gołębi (bo zakładam, że taki jest ich cel), ptaki to spryciule i prawie wszystkie metody ich odstraszania są nieskuteczne. Co nas zdziwiło, to ile tego jest na balkonach tego bloku. Zaczęliśmy się rozglądach po innych blokach i czasem jest jakiś plastikowy ptak na jednym, góra dwóch balkonach... ale ten blok jest jakiś dziwny!





Takie tam fotki z zimy




A to nasz Osiedlowy Wierch, najbliższa górka na której można zjeżdżać z sanek. Większa górka jest w EkoParku, ale ten jest zamknięty od jesieni.

Tutaj ostatnia wizyta już w czasie odwilży, takie pożegnanie dopóki jeszcze da się zjeżdżać na resztkach śniegu, ale na górce byliśmy także parę razy w czasie mrozów. Teraz to pusto, tylko przez chwilę była jeszcze dwójka maluchów, ale tak to byliśmy sami... wcześniej to zawsze jakieś dzieciaki były na górce, w czasie ferii więcej, a gdy musiały iść do szkoły to już zdecydowanie mniej (czasem z zazdrością się patrzyły na nas dzieciaki przechodzące obok z plecakami).

Z górki można zjeżdżać obecnie tylko na dwie strony - z trzeciej jest plac zabaw, a z czwartej parking. W ogóle przez te parkingi ten plac jest średnio przyjemny, bo z dwóch stron otoczony parkingami.




To wszystko nasze ślady sanek... w ogóle chyba byliśmy ostatnimi saneczkowiczami na tej górce.



A tu taka ciekawostka - pudełeczko z biedronkami azjatyckimi. Nazbierałem je późną jesienią, gdy zbierały się na balkonie pod zamkniętym parasolem, szukając miejsca do zimowania. Jakoś nie miałem sumienia ich tak po prostu zlikwidować, ale też uznałem że nie mogę ich z powrotem wypuścić, bo to gatunek inwazyjny. I jakoś tak nie miałem pomysłu co z nimi zrobić, więc zostały w pudełku na balkonie na zimę.

Ostatnio sobie o nich przypomniałem i zajrzałem do pudełka, i co się okazało? Otóż większość zdechła, ale około dziesięciu nadal żyje! Przetrwały kilka dni ujemnej temperatury, w tym ponad dwie doby kilkunastostopniowych mrozów. Temperatura dochodziła do -20°C, aczkolwiek zakładam że na balkonie było ciut cieplej od mieszkania i do -20 nie dobiła, ale one praktycznie nie miały żadnej osłony przed mrozem. To daje pojęcie jak niesamowicie odporne są owady.



A to jest Śmierć Szczurów ze Świata Dysku według Kluski.








Komentarze
meteor2017
| 08:12 niedziela, 24 stycznia 2021 | linkuj To nie komórka, tylko taki pancerny aparacik, który jest w stanie przetrwać moje użytkowanie dłuższy czas :-)

Też mieliśmy wiatraczki... nie działają :-) Lubimy odwiedzające nas gołębie, a gdy zaczęły składać u nas jaja, to była niesamowita przygoda przyrodnicza... jednak po dwóch lęgach uznaliśmy że wystarczy (balkon po jednym dniu wyglądał jak po miesiącu z wizytami gołębi, a co gorsza w gniazdach było pełno pasożytów), a te spryciule jeszcze dwa razy znalazły miejsce na złożenie jaj, mimo że staraliśmy się zablokować wszystkie zakamarki ;-)
Trollking
| 21:54 sobota, 23 stycznia 2021 | linkuj Dokładnie - jak na komórkę to kwiczołowa fota świetna :)

Teściowa moja zamiast sztucznego gawrona stosuje wiatraczek. Podobno działa. Ja tam nie wiem, bo cieszę się, jak gołębie się moszczą niedaleko mojego parapetu. A że przy tym wygląda on jak nieczyszczony szalet miejski? Cóż, życie :)
Marecki
| 13:51 sobota, 23 stycznia 2021 | linkuj Dobre foty i całkiem ładny kwiczoł Ci wyszedł..
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz dwa pierwsze znaki ze słowa namii
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]