teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 54.19 km
  • 18.30 km terenu
  • czas 02:46
  • średnio 19.59 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Za gorąco na jagody

Niedziela, 22 lipca 2018 · dodano: 24.07.2018 | Komentarze 3

Tak naprawdę to dwa tytuły "Za gorąco" i "Na jagody"... ale po prawdzie zrobiło się za gorąco na jagody i w ogóle na cokolwiek. Dziś było gorzej niż dzień wcześniej, rano nie było chmur i słońce prażyło od początku dnia, z rzadka jakaś pojedyńcza chmura dała chwilę wytchnienia przed tym żarem z nieba, no i praktycznie zero wiatru, w lesie trzy razy pojawiał się podmuch i miałem nadzieję że zacznie wiatr, ale po chwili cichło.

W lesie zainstalował się na miejscówce jagodonośnej, ponieważ najwięcej i najładniejsze jagody występują w lesie sosnowym , dosyć świetlistym, to niestety cienia jakoś dużo tam nie było (a gdzie przyjemny cień z gęstego stropu lasu liściastego, tam jagód nie było). W tej sytuacji jagód bardzo intensywnie nie zbierałem, robiłem często i długie przerwy - siadałem w cieniu pod drzewem i chłodziłem się kawą mrożoną z termosu, albo zimną wodą z zamrożonej butelki wsadzonej na noc do zamrażalnika. Do tego przegryzka i lektura Wiecha, trzeba się wprowadzać w klimat.

Start z przygodą - przejeżdżam przez Żyrardów, jadę ścieżką przez las... nagle patrzę, że nie mam licznika. Niestety blokadę zaczepu ma uszkodzoną, chciałem kiedyś kupić drugi taki sam, do drugiego roweru, żeby swobodnie żonglować licznikami między rowerami, ale okazało się że już nie ma takich w sprzedaży. Dobra, szybki rachunek sumienia - tuż przed parkiem sprawdzałem godzinę i mogłem go poluzować - spaść mógł najprawdopodobniej na progu chodnika przy wjeździe do parku, lub wyjeździe, na wertepie korzeniastym wjazdu do lasu, albo kawałek dalej jak znienacka chlastnęła mnie obłamana gałąź, której nie zauważyłem... ale też gdziekolwiek indziej.

Wracam patrząc na ścieżkę w lesie, sprawdzając dokładnie okolice gałęzi i początku ścieżki, dalej jadę oglądając przeciwległy skraj drogi i w parku okolice progów. Nic. Szlag. No trudno, wracam dalej się rozglądając, w lesie zsiadam z roweru i idę piechotą, bo jak poleciał na bok w trawę, konwalie, albo inne krzaki, to mógłbym przegapić... już straciłem nadzieję, gdy po 400m patrzę - jest! Leży sobie faktycznie z boku. Aha, no to już wiem co się stało - tutaj się zatrzymałem żeby odrzucić na bok ze ścieżki dwa średniej wielkości konary i musiałem zahaczyć o licznik. Grunt że się znalazł.

Idąc te 400m wypatrzyłem trochę większych i mniejszych, młodziutkich zajączków. Nie zbierałem z tych samych powodów, o których pisałem wczoraj, ale także dlatego, że tutaj nie zbieram grzybów - na mój gust z jednej strony za blisko miasta, a z drugiej obwodnicy, a poza tym sporo śmieci.




Z jadalnych grzybów wypatrzyłem tutaj jeszcze purchawki.



Już blisko celu wypadu zebrałem za to jedną kanię (albo inną czubajkę bardzo do kani podobną... gwiaździstą, sutkowatą, w każdym razie z tych jadalnych)



Oraz jedną sporą kurkę... tylko co mi po jednej kurce? Miałem nadzieję, że potem jeszcze coś znajdę, ale niestety.




W końcu dojechałem na miejsce... niewiele jest krzakrów, które są oblepione jagodami, większość ma jedną, dwie, może kilka, ale za to dorodnych. Wcześniejsze już poopadały, teraz sa już te, które dojrzewały w warunkach większej wilgotności, a nie suszy. Ale to już chyba ostatni tydzień jagód u nas, za tydzień, a za dwa na pewno nie będzie już co zbierać... jak coś będzie na krzakach, to przejrzałe i łatwiej rozmaślić niż zebrać (już teraz sporo takich).

Borówki już się zaczerwieniły.



Czy pisklak się wykluł, czy jakiś mały drapieżnik wcześniej dobrał się do jajka?



Zbierając jagody, nagle z krzaczka zebrał takie coś... najpierw się przestraszyłem, że gniazdo os i chciałem uciekać, ale nic nie wylatywało, noc nie bzyczało.Małe, leciutkie, grzechotało w środku (albo tam coś było, albo po prostu środek bardziej się skurczył wysychając).




Potem znalazłem drugie takie coś, również przylepione do liści jagodzin... może celowo tak zostało umieszczone, a może spadając się przykleiło (wtedy jeszcze na ziemi należałoby szukać następnych). I teraz pytanie co to jest? Jakiś kokon, gniazdo, wypluwka... a może po prostu odchody?

Edit: to jest kokon, w którym ukrywa się poczwarka - np. pawica grabówka ma identyczny i możliwe, że to ona, bo widziałem kilka gąsienic tego gatunku żerujących na krzewinkach czarnej jagody.




Siedzę potem pod drzewem i czytam Wiecha, aż tu nagle - PAC! Coś mi spadło na torbę, patrzę a to gąsieniczka. Otrząsnęła się po upadku, rozejrzała naokoło i chodu.





Ufff, za gorąco nawet na siedzenie w lesie. Nie siedziałem więc do oporu, tylko zebrałem się późnym popołudniem, a może wczesnym wieczorem i ruszyłem, bo jadąc przynajmniej generowało się powiew. Byle nie jechać za szybko, unikać słońca i robić postoje, zwłaszcza gdy się człowiek zgrzał pokonując bardziej wertepiastą, czy piaszczystą dróżkę. Pojechałem bardziej lasem, żeby unikać słońca, a postoje robiłem,tak żeby zaliczyć przy okazji jakiś trainspotting.

EU07



Flirt ŁKA w trakcji potrójnej, w środku jedzie "Skra" w okazjonalnej okleinie.




Czekając na jeden z pociągów, przy okazji porobiłem też fotki kwiatków przy bocznej dróżce.

Większe i mniejsze osty, lub podobne gatunki.





A to chyba jakiś galas na jednym z ostów.



Dziurawiec



Ten baldach wygląda mi na kwiaty kozłka lekarskiego, zwanego też walerianą (tak, z jego korzenia robi się walerianę).



A to chyba centuria pospolita



Mimozami jesień się zaczyna... czy tam innymi nawłociami.



 Trochę złachany motylek



Na dziś żadnego świeżego kawałka a' la Wiech nie mam, ale jakiś przedwojenny Walerek w tematyce letni-kolejowej przecież się znajdzie: Dzień Dobry!, 1933-07-16

.



Komentarze
dornfeld
| 10:50 piątek, 27 lipca 2018 | linkuj Dziękuję za komentarz na moim blogu, dziś został zweryfikowany w terenie i niestety chyba był zbyt optymistyczny.
meteor2017
| 06:15 środa, 25 lipca 2018 | linkuj No udało się... ale jest ryzyko, że kiedyś w końcu zgubię na amen, bo już mi parę razy spadał, zwykle to widziałem, albo słyszałem stukot o twardą nawierzchnię. Ale raz w lesie się go już naszukałem, a teren był dużo trudniejszy, bo akurat przeciskałem się przez wiatrołom.
malarz
| 04:30 środa, 25 lipca 2018 | linkuj Ważne, że przygoda z licznikiem zakończyła się szczęśliwie.
Tak jest z wieloma rzeczami, produkują model danej rzeczy przez jakiś, najczęściej krótki, czas i koniec...
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa ciame
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]