teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 121538.80 km z czego 18167.65 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.11 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 45.44 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 02:31
  • średnio 18.06 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Dżungla nad Pisią i Grodzisk

Poniedziałek, 24 maja 2021 · dodano: 29.05.2021 | Komentarze 5

Jedziemy do Grodziska, ale mniej więcej w połowie drogi robimy sobie postój nad Pisią Tuczną w Jaktorowie. Korzystamy ze ścieżki i ruszamy na ekspedycję w dżunglę.




Oto i Pisia Tuczna





Gdy kończy się ścieżka, ruszamy dalej bezdrożami






Nad rzeką




Jedną z fajniejszych rzeczy w tej dżungli, są przewrócone stare wierzby.






Na łąkach jest jeszcze jedna pocięta.



Żółciak siarkowy. Skusiłem się i gdy wracając zrobiliśmy znów tutaj postój, naciąłem trochę owocników. W domu przygotowałem z nich najbardziej charakterystyczną dla tego grzyba potrawę, czyli sznycle.



Borzewka - ten chrząszcz upodobał sobie żółciaka, widziałem tam kilka osobników.





Kolejny owad



A ten pluskwiak, to chyba plusknia jagodziak.



Ślimolek



Galasy



Kwiaty trzmieliny pospolitej



Głóg



Kościenica wodna



Jasnota



A oto i kładeczka nad Pisią, gdzie zrobiliśmy sobie postój.



Ona też zapewniała Klusce pewne wyzwania.





No i jeszcze słonik z kładki.





W końcu docieramy do Grodziska na skwerek z kulami, kule są podpisane - jaka to skała i skąd pochodzi.




Kompozycja jest koncentryczna i na pierwszy rzut oka wydaje się, że jest to Układ Słoneczny... ale przy drugim rzucie oka coś zaczyna nie grać i kul jest za dużo i nie bardzo pasują.

Owszem, jest Jowisz



Jest też Neptum.... chyba.



A może jednak jest to Układ Słoneczny, ale alternatywny? Z Kluską wymyślamy nazwy i podpisujemy - jest Planeta Salceson, jest Zienia Śnieżka (najbielsza kula) i inne.



Malowanie na trylince.



Siedzimy na ławce pod budką lęgową, w której coś młodego ćwirli, a co i raz coś tam podlatuje.



Sikorka, zdaje się że bogatka.



Przeskakujemy jeszcze na plac zabaw w parku - Kluska z większości już wyrosła, co poniektóre urządzenia zajmą ją na chwilę, ale teraz głównie na sieci siedziała.




No i tyle, w drodze powrotnej jeszcze raz stopik nad Pisią Tuczną.



  • dystans 22.00 km
  • 17.00 km terenu
  • czas 01:47
  • średnio 12.34 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Na zbiórkę i do lasu

Niedziela, 23 maja 2021 · dodano: 26.05.2021 | Komentarze 9

Rano jedziemy do lasu dostarczyć Kluskę na zbiórkę. Po raz pierwszy od dłuższego czasu jest to zbiórka całej drużyny, a nie zastępów jak do tej pory.



My oczywiście też pozostajemy w tym samym lesie, tylko jedziemy w inną miejscówkę... po drodze mijamy nieco starszych członków drużyny rozstawiających różne instalacje linowe dla młodzieży.




Docieramy do doliny Suchszego Dopływu Suchej, by skontrolować i ewentualnie przeserwisować dwie skrzynki w tym rejonie.



Wdziewam gumowe pończoszki i ruszam na podmokłe łąki.



Suchszy Dopływ Suchej ze względu na lepsze stosunki wodne w tym roku, jest mokry.




Zresztą w ostatnich latach jest w ogóle względnie mokry ze względu na działalność bobrów, przykład poniżej.



Posiedzieliśmy sobie w lesie i wracamy.



Zasadniczo zbiórki trwają trzy godziny, czasem trzy i pół... instalujemy się w krzakach w pobliżu miejsca startu końca i z widokiem na ewentualne trasy dojścia. Czekamy pół godziny, godzinę... no trochę im się zeszło dłużej, nie narzekamy tylko sobie siedzimy w lesie. Czekamy półtorej godziny, dwie...  No i w końcu dotarli.

Kluska złojona, ale zadowolona, trochę odpoczęła, zjadła i była jak nowa.



Trochę jeszcze połaziliśmy i posiedzieliśmy w lesie, Kluska pokazała nam niektóre miejscówki przez które ich przegonili i do domu.



To tyle, teraz pora na część przyrodniczą, czyli robalowo-kwiatkową.

Borówka brusznica kwitnie



A czarna jagoda ma już jagody, lecz póki co różowe.



Siódmaczek leśny




Mokradła zaczynają kwitnąć - oto któryś z gatunków włosienicznika.



Kosaciec żółty





Sitowie leśne



A te trawy to mogą być jakieś turzyce, ale głowy nie dam. Kłos szczytowy - męski (widoczny na drugiej fotce), a na pierwszej zbliżenie na kwiatostany żeńskie, tutaj już się formują nasiona.




Kozłek



Hmmm, pączki kruszyny pospolitej?



Pora przejść do robali - najpierw pakiet owadów, co się napatoczyły pod obiektyw.




A to może być larwą jakiegoś pasikonika - przechodzą one przeobrażenie niezupełne, a więc larwy podobne się do imago.



To może być mała jeszcze gąsienica rusałki pawik, bowiem gąsienice tego motyla są czarne i żerują na pokrzywach tak jak ta.



Tego wypatrzyłem jak latał (dzięki czerwonym pokrywom) i udało mi się podążać za nim aż wylądował.




Takie poczwarki widziałem w sporej ilości rok temu na grabach i teraz spotkałem je w podobnej lokalizacji.



Ale teraz obok występowały w dużej ilości takie oto owady... możliwe więc, że to ten sam gatunek.

Trwa przygotowanie nowego pokolenia



Podsuszałem logbook z jednej skrzynki i obsiadły mi go te owady.




Przedstawiciel ryjkowcowatych



Po owadach pora na inne grupy stawonogów - równonogi



Krocionogi



Pajęczaki



A tego pająka Kluska wytresowała by reagował na komendy "podaj łapkę" i "siad" (wtedy się zatrzymywał. Serio!





Jakiś pajączek z rodziny skakunowatych (rzeczywiście skakał).


 
Domek pajączka




Oprócz stawonogów były też mięczaki - ślimaczek





  • dystans 25.30 km
  • czas 01:26
  • średnio 17.65 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Sobota, 22 maja 2021 · dodano: 28.05.2021 | Komentarze 7

Ostatnio wyciągnąłem z tylnej półki komiksy z Alfami, Klusce bardzo się spodobały. Mają one już trzydzieści lat, były wydawane przez dwa lata, ale ja mam tylko prawie połowę, a dokładnie 8 sztuk. Dobrze że ich nie wywaliłem, ale takich rzeczy się u nas w domu nie wywala... po prostu. Potem można robić wykopaliska na dnie szafy i odkrywać takie skarby.



A tu kolejny skarb z dzieciństwa. Komplet naklejek z Alfem. To były czasy gdy zaczynały się gumy do żucia z naklejkami i różnymi innymi rzeczami... wcześniej były tylko donaldówy, a w nich dołączony komiks z Kaczorem Donaldem.

W mojej klasie większość kolegów zbierała karteczki z samochodami z gum Turbo... ja byłem zawsze nieco w poprzek, motoryzacja nie interesowała mnie ani trochę, za to uwielbiałem książki science-fiction, stąd też bardzo mi się podobał serial Alf (początkowo oglądałem jeszcze po angielsku na telewizji satelitarnej) - w zasadzie to nie typowe kino s-f, tylko familijne, ot sitcom ale z nutką s-f.

Problemem było to, że nikt ze znajomych nie zbierał Alfa, większość turbówki, dlatego nie miałem się z kim wymieniać. Za to jak ktoś już przez przypadek miał kilka naklejek Alfa, to nie było problemu że nie chciał jakiejś oddać której nie miałem (zwłaszcza jeśli zaproponowałem mu w zamian dwie inne naklejki). Rany, ile kasy na to poszło, ale jakoś skompletowałem...  pod koniec to już miałem dosyć tych syfnych gum i je po prostu wyrzucałem.




Swoją drogą te rzeczy kolekcjonerskiej, to świetny chwyt marketingowy i z powodzeniem stosowany do dzisiaj. Ja po tych Alfach już miałem nauczkę i już nigdy na nic takiego nie dałem się złapać... ale starsze pokolenie w rodzinie, które się w młodości na to nie załapało, teraz przy okazji Kluski obstawia wszelkie serie w supermarketach - figurki, naklejki, maskotki, masakra jakaś. Klusce już się to znudziło i po pięciu minutach taka maskotka z Biedronki (Świeżaki, Słodziaki, czy inne Pierdziaki) ląduje w kącie pokoju z innymi pluszakami i się kurzy.

Teraz przynajmniej ze strony Kluski mamy spokój, bo nie chodzi do szkoły i nie udziela jej się szał zbierania, gdy każdy z rówieśników zbiera Pierdziaki... początkowe akcje udało nam się ominąć, potem niestety w przedszkolu się zaczęło, ale jedna maskotka wystarczyła by zadowolić Kluskę, gorzej jak rodzina to odkryła i koniecznie musieli skompletować wszystkie.

Taaa, mam jednak nadzieję, że dzięki wciskaniu maskotek i innych zabawek kolekcjonerskich (a poza akcjami marketowymi, są do kupienia różne inne figurki, fasolki, karty itp. do  kolekcjonowania) też będzie miała przesyt jak ja i będzie uodporniona na takie chwyty marketingowe w przyszłości. Już teraz własnoręcznie zrobiony pająk z patyków i sznurka, jest często lepszą zabawką niż kolejny badziewny plastik z Chin.


  • dystans 50.05 km
  • czas 02:55
  • średnio 17.16 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Coroczny wypad do Parku Bajka

Piątek, 21 maja 2021 · dodano: 25.05.2021 | Komentarze 5

Tradycyjny wypad do Parku Bajka w Błoniu... na Park Bajka trafiliśmy przypadkiem jesienią 2014 roku, był on zaraz po przebudowie, kiedy zapuszczony parczek przerobiono w zasadzie na jeden wielki rozproszony plac zabaw. Postanowiliśmy na wiosnę przyjechać tam z Kluską i tak od 2015 regularnie tam jeździmy prawie na cały dzień, początkowo dwa razy w roku, potem już tylko raz rocznie (wiosną lub jesienią, gdy nie jest zbyt gorąco i nie ma zbyt dużo ludzi). No, w 2020 się nie udało, bo a to był zamknięty, a to różne nakazy, lato odpadało bo za gorąco i za dużo ludzi w wakacje... No to teraz jedziemy po dwuletniej przerwie.

Jak mijamy pola z rosnącym zbożem, to tradycyjnie mówimy że tu rośnie chlebek... a teraz ustaliliśmy, że jest to forma larwalna kajzerki.



Postój mniej więcej w połowie drogi nad Pisią Tuczną (w drodze powrotnej też obowiązkowy postój w tym miejscu).




I na łąkach nad Pisią Tuczną.



Tata! Szybko, bo mi ucieknie! Każda sekunda się liczy!

O co ten alarm? Robalek.




Ślimolek



Bociany... dużo bocianów... naliczyliśmy dziesięć.



- Hej, Ziutek! To jest dużo świeżo wyoranych dżdżownikc!



No i docieramy do Parku Bajka. Stojak rowerowy Pac-Man.



Park ten ma kilka ciekawych rozwiązań - na przykład kule, które mogą służyć do siedzenia, skakania itp.




Kule w 2015:



Murek - tor przeszkód. Taka platformówka w realu.







My się zwykle instalujemy w najbardziej zacienionej części parku i na zmianę latamy za Kluską po innych częściach.



Gabinek krzywych luster.




Z części zamontowanych urządzeń Kluska wyrosła, albo nie wzbudza to już w niej takiego zainteresowania (ale dużo tego, więc nawet jak każdemu poświęci pięć minut, to trochę zajęcia ma). Do innych dla odmiany dorosła i nie potrzebuje naszej pomocy.




W 2015:




No, ale na leżaki to chyba jeszcze jest trochę za mała.



Takie tam...




Przy okazji podskoczyłem zapisać Kluskę do biblioteki, która jest obok parku. W zasadzie już za poprzedniej wizyty chciałem to zrobić, ale akurat była zamknięta... a potem musiałbym specjalnie podjechać, ale nie miałem kiedy. Okazało się na miejscu, ze pani bibliotekarka założyła też kartę mi, bo mają taki system, że opiekun też musi mieć kartę, no dobra, nie protestowałem.



Kwitnący jawor




I jeszcze jakieś drzewo



Z robali - parkowy równonóg.



No i powrót po całym dniu - kibel widziany po drodze.






  • dystans 35.20 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 01:47
  • średnio 19.74 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kolejna pętelka (kwiatko-biblioteczna)

Czwartek, 20 maja 2021 · dodano: 22.05.2021 | Komentarze 6

Zapomniałem o jednej książce, której termin oddania mi się zbliżał, a przedłużyć terminu zwrotu nie mogłem, bo już przedłużałem... no to szybki myk do mszczonowskiej biblioteki.

Pogoda i teraz i dzień wcześniej z gatunku tych idiotycznych - znaczy jak wychodziło słońce i zaczynało przygrzewać, to robiło się momentalnie cieplej, a jak zachodziło za chmurę, to momentalnie robiło się zimniej (zwłaszcza przez chłodny wiatr)... a że zmiany następowały szybko, to nie mogłem się przebierać i w końcu ustaliła mi się wersja pośrednia stroju, nieco regulowana podciąganiem rękawów i rozpinaniem suwaka bluza, ale i tak przy słońcu w paru punktach było mi za ciepło, a pod chmurą w paru punktach za zimno.

Dzień wcześniej od Mszczonowa była szczelna pokrywa chmur i mogłem zmodyfikować strój na ciut cieplejszy, ale dziś przez cały dzień były ciągłe zmiany.



W drodze powrotnej krótki stopik w lesie.



Konwalie właśnie zaczęły kwitnąć



Dąbrówka rozłogowa już w pełnym rozkwicie.





Ale kokoryczka dopiero ma pączki, choć lada dzień powinny pękać.



Poziomki



Kuklik zwisły, najłatwiej go spotkać na łąkach, ale jak widać i w lesie można się na niego natknąć.



Czosnek niedźwiedzi



Te gwiazdeczki to kwiaty gwiazdnicy




Jasnota gajowiec (albo gajowiec żółty)



Jasnota biała




Kiełkujące nasionko - liścienie liście zarodkowe) i pierwszy liść właściwy.







  • dystans 40.02 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 02:01
  • średnio 19.84 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kolejna rundka biblioteczna

Środa, 19 maja 2021 · dodano: 20.05.2021 | Komentarze 6

Tym razem do biblioteki we Mszczonowie. Jadę częściowo po trasie niedzielnego triathlonu - jak w sobotę tędy jechaliśmy w jedną stronę, to był czysty asfalt, a jak wracaliśmy to pojawiły się już oznaczenia.

To jest nasze ulubione - mieliśmy tutaj niezły ubaw, bo na początku oznaczali wszystkie dziury i górki z łat, ale dalej trochę sobie odpuścili i tylko co większe.






Jeszcze kilka innych





Tematyczne półki w bibliotece.



Berberys kwitnący pod biblioteką




Krótki stopik przy ruinach pałacu we Wręczy... no, dworu.



Biegacz z takim turkusowym zabarwieniem




Ślimaczki





Stonogi... chyba że prosionki, albo inne równonogi.




To małe to chyba larwa równonoga.



Inny gatunek równonoga... albo jeszcze forma larwalna powyższego.







  • dystans 48.88 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 02:27
  • średnio 19.95 km/h
  • temperatura 14.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rundka biblioteczna

Wtorek, 18 maja 2021 · dodano: 19.05.2021 | Komentarze 4

Myk do biblioteki w Grodzisku... ściana deszczu od poprzedniego dnia ciągnęła się północ-południe przez Łódź i sięgała co najwyżej do Skierniewic i dziś miało być podobnie. Natomiast na wschodzie po południu miały się wykształcać komórki burzowe i choć z map wynikało, że do nas nie dotrą, to lepiej było wcześniej się uwinąć.

Temperatura optymalna, wiatr do Grodziska mniej więcej w plecy, a powrót oczywiście odwrotnie...

Poprzednio w tym miejscu nad Pisią Tuczną fociłem kwiaty mlecza, a teraz dmuchawce.




Jeden z murali na trafo w Grodzisku.



Już po powstaniu powyższego, wiatka śmietniskowa obok też zyskała godną oprawę.



Pole rzepaku w pełnym rozkwicie, na poprawinach majówki trafiały się takie bardziej przetykane zielenią, bo dopiero zaczynały kwitnąć.





Młode kwaczuszki



Skalnica ziarenkowata



Trawy




Co prawda jakoś mocno nie padało, ale po drodze lekko parę razy mżyło... jednak pod Żyrardowem jak i w samym Żyrku kapanie było chyba bardziej intensywne, sądząc po wilgotności dróg. Oczywiście masowo powypełzały ślimaczki i droga przez Międzyborów, a zwłaszcza przez Park Procnera była powolna, bo trzeba było ewakuować to towarzystwo z bocznych dróg i śmieszek.

Były wśrod nich: ślimak winniczek



ślimak zaroślowy



wstężyki







  • dystans 23.10 km
  • 1.50 km terenu
  • czas 01:21
  • średnio 17.11 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Niedziela, 16 maja 2021 · dodano: 22.05.2021 | Komentarze 1

Kwitnące kasztanowce w parku nad kanałkiem




Kasztanowiec czerwony, który jest mieszańcem amerykańskiego kasztanowca krwistego i naszego, choć pochodzącego z Bałkanów kasztanowca białego (czy też pospolitego, albo zwyczajnego).




Kasztanowiec rudy... eee, znaczy wiewiórka na kasztanowcu. Pracowicie przegryzała się przez skorupkę orzecha włoskiego, zzzyg zzzyg zzzyg. To jedyny moment gdy można ją przez dłuższy czas obserwować wiewiórkę nieruchomą - gdy zajmie się żarciem.





  • dystans 32.42 km
  • 1.70 km terenu
  • czas 02:04
  • średnio 15.69 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Esełkowanie

Sobota, 15 maja 2021 · dodano: 17.05.2021 | Komentarze 4

Upał nieco zelżał i między deszczami i różnymi obowiązkami udało się wyskoczyć na cały dzień eSeŁkę. Tym razem inna miejscówka, pociągi jeżdżą nie pod nami, lecz nad nami, a miejscówka tak skutecznie zacieniona, że gdy wiatr wiał to było wręcz chłodnawo... ale jak się wyszło na słońce, to okazywało się że jest gorąco.

Na S-Ł pprzywitał nas ten sam Różowy Smok (znaczy Dragon 033 w barwach Laude), którego spotkaliśmy trzy dni wcześniej



Sobota, pociągów dużo mniej niż w tygodniu, przez ponad siedem godzin widzieliśmy tylko siedem pociągów towarowych... w tygodniu tyle samo (lus pojazd techniczny) widzieliśmy w ciągu niecałych czterech godzin.

ET22-790 w barwach PKP Cargo.




A tu się trafił ET42-011 produkcji radzieckiej w barwach PKP Cargo.




ET22-022 czyli kolejny spotkany Byk z przywróconymi barwami z początków służby.




Vectron w barwach Deutsche Bahn.



I czechosłowacka lokomotywa serii 181 w barwach STK.



I jeszcze jeden Różowy Smok, tym razem o numerze 031



Kluska ćwiczyła karate na pokrzywach i z kopa wykosiłą pół zagonu, potem dałem jej kijek (sam się tak bawiłem w dzieciństwie) i wykosiła jeszcze półtora zagonu pokrzyw. Kijek nazywa się Pogromca Pokrzyw, ustaliliśmy też kolejne stopnie krzalowego karate:
- Trawa
- Pokrzywa (ten ma Kluska)
- Jeżyna
- Tarnina




Poza tym graliśmy w:
- Łapkówkę (piłką tenisowa w siatkówkę ale z łapaniem, a nie odbijaniem)
- Ping-bez-Pong (Ping to odbijanie paletką, a Pong to odgłos odbijania o stół)



Potem zaimprowizowałem siatkę. Tak więc na koniec graliśmy w siatkowo-krzalową wersję tych gier.




Na "siatce" siedział taki oto wstężyk - uznaliśmy więc że jest sędzią (choć nie graliśmy na żadne punkty).



Otworzyliśmy też salon tatuażu naturalnego, wykonywany sokiem glistnika jaskółcze ziele.



Zaczęło się od tego, że posmarowałem sokiem jakąś brodawkę... ten sok ma właściwości bakterio-, wiruso- i grzybobójcze, oraz jest stosowany jako domowa metoda wypalania kurzajek (jak byłem mały, to leczyłem się z kurzajki u dziadka - kurzakiem, czyli odchodami kur... nie wiem, czy było to skuteczne, bo równolegle mieliśmy jakiś płyn z apteki).



Stąd już krok do pomysłu na wykonanie tym sokiem tatuaży.




W ten sposób płynnie przeszliśmy do części przyrodniczej - oto chyba jakiś starzec.



Przetacznik



Gwiazdnica



Skrzyp - pędy zarodnionośne




i pędy płonne



Botaniki jeszcze nie opuszczamy, ale już płynnie przechodzimy do zoologi.

Ślimak zaroślowy




Wstężyk na liściu pokrzywy



Kwitnąca jabłoń



Biedronka na jabłoni... i tu problem, bo nie mam dobrego zdjęcia żeby policzyć kropki, a znalazłem cztery gatunki w tej kolorystyce występujące w Polsce (choć mogłem jakieś przegapić), a więc:
- gielas dziesięcioplamek
- biedronka dwunastokropka
- gielas czternastoplamek
- pokropka wysączka (szesnastokropkowa)




A ta biedronka na trawie wygląda mi na gielasa dziesięcioplamka



Trzmiel się uwija na kwiatostanie mniszka




Ziuuucieeek!!!



I taki cuś




Jeszcze motylki - rusałka kratkowiec, pokolenie wiosenne. Tutaj ciekawostka, forma letnia ma zupełnie inną kolorystykę - jest głównie czarno-biała! Mamy więc do czynienia z dymorfizmem sezonowym. Początkowo przyrodnicy (w tym Karol Linneusz) traktowali je jako dwa odrębne gatunki (link - tu można poczytać o tym motylu i zobaczyć motyle z pokolenia letniego)



Osadnik egeria - samica (samiec ma mniejsze jasne plamki.






  • dystans 31.39 km
  • 4.50 km terenu
  • czas 01:57
  • średnio 16.10 km/h
  • temperatura 30.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Poprawiny Majówki 2: We wte

Środa, 12 maja 2021 · dodano: 14.05.2021 | Komentarze 2

W nocy można spotkać sporo stawonogów, które prowadzą nocny tryb życia. Tak było i tym razem, spotkać można było różne owady, pajęczaki, a także przedstawiciela skorupiaków - mianowicie takie coś, dalekiego krewnego stonogi i prosionka. Podejrzewam, że jest to jakaś kulanka, ale jaka konkretnie i czy aby na pewno, to nie wiem.



Pierwszy egzemplarz znalazła Kluska i jak zwinął się w kuleczkę, to nie chciał wyjść. A potem okazało się, że jest ich tam sporo, toteż nazbieraliśmy je do pudełka, żeby rano dokładnie obejrzeć i obfocić



Rano wypuściliśmy je na pniaczek i obserwowaliśmy jak się rozchodzą.








A te plamki z tyłu, udają chyba oczy.



Było też sporo pajęczaków, ale tutaj tylko jedna symboliczna fotka pająka.



Owady też były.



Oprócz różnego drobiazgu, były też biegacze.



Oprócz biegaczy w kolorze czarnym (ewentualnie opalizujących), były też biegacze zielonozłote... tak obstawiam, o dczytałem się, że biegacz zielonozłoty prowadzi nocny tryb życia, a bardzo podobny biegacz jest owadem dziennym.

Znaleźliśmy jednego większego (wychodzi na to, że samicę) i dwa mniejsze (samce), po czym załadowaliśmy je razem do pudełka, przy czym wywaliliśmy wcześniej nazbierane mniej efektowne biegacze. Sądząc po poniższym obrazku, będziemy rodzicami chrzestnymi małych biegaczyków (a swatami na pewno już jesteśmy).





Natomiast rano na namiocie wygrzewał się taki oto bzykacz.



Poza tym warto oglądać zwierzęce odchody, bo na przykład niepozorny bobek może się okazać... poczwarką. Podejrzewam, że jest to poczwarka jakiejś ćmy, bo one mogą się walać luzem nieprzyczepione do żadnych roślin itp. Korciło mnie żeby zabrać do domu i zobaczyć co się wylęgnie... musiałem użyć całej siły woli, żeby się powstrzymać.



Jeśli chodzi o zwierzęta niezbyt już żywe, to czaszka z mszakową sierścią. Możliwe że lisa, ale równie prawdopodobne, że psa.



Aha, w nocy oprócz robali obserwowaliśmy nowe Starlinki przemykające między jeszcze bezlistnymi gałęziami drzew... taki sznur światełek naprawdę robi wrażenie, a że rzeczywiście są dosyć jasne, nie dziwię się że projekt budził protesty astronomów, którzy obawiali się, że istotnie zakłóci obserwacje nieba.

Paprocie się rozwijają, a niektóre już się rozwinęły.


]


Dąbrówka rozłogowa zaczyna kwitnąć.



Trawy też kwitną



I poziomki... rozśmieszyła nas flaszka, którą znaleźliśmy kilkanaście metrów dalej, aż wróciliśmy do poziomki, żeby zrobić jej zdjęcie.



Poranek był niespieszny, nad ranem najlepiej się śpi. Tak więc zanim powstawaliśmy, zjedliśmy śniadanie, poszwendaliśmy się po okolicy, minęło sporo czasu, No a potem się zebrać, spakować, toteż wyruszyliśmy jak zwykle świtkiem pod południe.

Offcy jeszcze się nie chce wstawać.



Amfora, albo inny dzban - żeliwny z epoki mariańskiej... tak ustaliliśmy opierając się na legendzie o tym, jak Pan Marian został sołtysem Chojnaty, a potem pierwszym królem Polski.



Tym razem jedziemy z wiatrem, jest już gorąco toteż odpuszczamy sobie ewentualne zwiedzanie... no, zwiedzamy tylko sklep w Woli Pękoszewskiej, suchy prowiant mamy, ale musimy uzupełnić mokre picie. No i ważny punkt programu - pomenelować pod sklepem z lodami. Ale to był krótki postój, docieramy do eSeŁki i w sprawdzonej dzień wcześniej miejscówce instalujemy się na przeczekanie popołudniowej gorączki.

Zaczynamy trainspotting - ten pojazd techniczny nas zaskoczył, ale chyba znów WM-15 , być może ten sam co we wtorek.



ET22-898 w barwach PKP Cargo.



Kolejny ET22 PKP Cargo, tym razem numer 1106.



Dragon w barwach Laude - które trudno pomylić z czymkolwiek, natomiast oznaczenia E6ACTab i jak się nie da zapamiętać.



Vectron 193 567 "Wojtek" z logo Cargounit i Bahnoperator.



Poza tym gramy w łapkówkę - jest to gra będąca czymś w rodzaju siatkówki z łapaniem piłki., Gramy piłeczką tenisową, rzucając nią nad gałęzią sosny, potem łapiąc i odrzucając.



Ponieważ wiał wiatr i gdy był lepszy podmuch, to sosny rzucały w nas szyszkami, a ponadto ostatnio Klu ma fazę na piosenkę "Przechyły", to zrobiliśmy przeróbkę (pierwsza zwrotka i refren na miejscu, resztę wymyśliliśmy w domu). Oto ona:

Emeryckie Przechyły

1) Pierwszy raz przy nowym opatrunku
Trzymam kule i kuśtykam na jacht
I jest jak w szpitalu geriatrycznym
Boli brzuch i ciągle mnie mdli

Ref. O-ho-ho, emeryckie przechyły
   O-ho-ho, czy fala jakaś mknie? (Nie!)
   O-ho-ho, trzymajcie się babcie (Za kapcie!)
   Ale wiatr! Jedynka chyba dmie!

2) Zwrot przez sztag, a niech to lumbago
Czuję jak w krzyżu łupie mnie (Łup!)
Ale wiatr! Przeziębi mi nerki (Ojojoj!)
A lekarstwa za burtę zwiało mi

3) Hej ty tam, za burtę wychylony
Dziś Twój obiad rybki będą żryć
A mówiłem, jedz tylko lekkostrawne
Na coś więcej to już nie ten wiek

4) Morska toń - ten żywioł nas wykończy
Chyba czas, żeby już zejść na ląd
A przecież nawet nie odcumowaliśmy
Będzie wstyd Neptuna spotkać nam

5) A wieczorem w tawernie trwa syskusja
I przy ziółkach wspominki z młodych lat
Z Magellanem, a ten pływał z Kolumbem
Nowy ląd - wypatrzył właśnie on


Do taktu skrzypi nam skrzyp



W końcu ruszamy dalej



UWAGA STOOOOOOP!!! ROBAL!



Ogólnie jest za gorąco, niby z wiatrem jedzie się lekko i się go w ogóle nie czuje... no właśnie, nie czuć wiatru chłodzących podmuchów i skwar jest masakryczny. Do tego trasa głównie w terenie otwartym na słońcu. No cóż, trzeba było posiedzieć nad eSeŁką jeszcze z godzinę, albo i dwie czy trzy, jednak Klusce już trochę zaczynało się nudzić.

No cóż, nie ma rady - rypiemy. W ogóle miałem zamiar dziś założyć na spieczone ramiona koszulkę z rękawem... ale jak włożyłem, to zaraz zdjąłem i powróciłem do tej bez rękawów. Oczywiście ramiona spiekłem sobie jeszcze bardziej, ale ciut mniej się gotowałem w trakcie jazdy.



Książki przeczytane podczas jazdy.



No cóż, było ciężko, zdecydowanie za gorąco, środek dnia musieliśmy spędzić w cieniu... ale ogólnie całkiem fajna wycieczka wyszła, jakoś daliśmy radę, a przynajmniej dwa dni w plenerze spędziliśmy.