teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 114586.20 km z czego 16668.75 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.99 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 27.10 km
  • 12.80 km terenu
  • czas 01:28
  • średnio 18.48 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Bąbelki na bis

Czwartek, 13 lutego 2025 · dodano: 13.02.2025 | Komentarze 4

W związku z możliwymi opadami śniegu, znów podjechałem nad Suchszy Dopływ Suchej, by nacieszyć się bąbelkami, nim je zasypie... a jeśli nie zasypie, to będę mógł do nich wrócić. Tylko że dziś w ciągu dnia temperatura zrobiła się dodatnia, poznałem to po tym że z wierzchu lód zaczął topnieć, przez co miałem mokre kolana. Jest ryzyko, że ta warstwa wody zamarznie w mleczny lód ograniczający widoczność. No cóż, pożyjemy zobaczymy, a póki co bąbelki:



Te smugi bąbelków powstały, bo w tym miejscu pod lodem jest silny nurt.



No to przegląd bąbelków













A to bąbelki niezamarznięte, wepchnięte pod lód przez nurt



Ale odrobinę dalej były wmarznięte.



Z lodowych tworów było też trochę szronu.




Bobrza tama na Suchszym Dopływie Suchej



W tym miejscu spiętrzona woda rozlewa się na łąki, choć bobry po bokach też próbowały ją zatrzymać budując pomniejsze tamki.



Wężowe sploty wierzb



Ale wzdłuż koryta rosną głównie olchy (np. te kępy drzew dwie fotki wyżej).



Upadłe szyszki olchowe



i nasiona



Spacerując wzdłuż rzeczki, postanowiłem skorzystać z okazji, że dostępne są miejsca, do których bez woderów można się dostać tylko przy mrozach lub w czasie suszy i pozbierałem trochę śmieci. Wczoraj zresztą też, ale tak ze dwa razy mniej.



A po drodze takiego śmiecia znalazłem.



Krwawiąca sosna



Ten sam wtyk co wczoraj, dokładnie w tym samym miejscu co wczoraj... przymarzł, czy co?



  • dystans 30.90 km
  • 14.20 km terenu
  • czas 01:41
  • średnio 18.36 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Bul, bul, bul...

Środa, 12 lutego 2025 · dodano: 12.02.2025 | Komentarze 6

Bąbelkowy bałwanek... jak złapie mróz, to koniecznie trzeba poszukać bąbelków uwięzionych w lodzie.



Bałwanek w kapeluszu



Grzybek



Eee... pączkujące drożdże?



Dużo bąbelkowania






Bąbelki udało się znaleźć w lodzie na Suchej (Żyrardowskiej), na rozlewisku powstałym dzięki bobrzej tamie.




Dalej w korycie też ładnie zamarznięta, nurt znikomy, bo woda spiętrzona i zatrzymana przez kolejne bobrze tamy.




Głóg po drodze, w głogu był kos, ale mi uciekł




Liczyłem na zamarznięte Jeziorko Łabędzie, ale niestety wyschło i do tej pory nie odwyschło.



Zasilane jest przez Suchą (Mariańską), ale ona w ty, miejscu też nadal jest wyschnięta.



Olszyna nad Suchą




Dzięciołów tu nie brakuje



Grzybek też się trafił




Wtyk, chyba nakrzewny (mimo, że na drzewie)



  • dystans 41.30 km
  • 6.60 km terenu
  • czas 02:12
  • średnio 18.77 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rundka mrozo-słoneczna

Poniedziałek, 10 lutego 2025 · dodano: 11.02.2025 | Komentarze 2

Mount Piachest w paśmie Hindukurz.



A oto sprawczyni całej tej orogenezy - przesiewarka jakaś, cy cuś. Oddajmy jej głos:

- Gdy byłam mała, chciałam zostać samolotem, ale się nie udało i teraz usypuję te wszystkie Mount Żwiresty, Piachesty i inne Gruzenbergi. Ale zobaczycie, kiedyś usypię najwyższą górę na Ziemi i będę mogła na wszystko popatrzeć z góry!



Bardzo przyjemna łączka, jak sobie zrobiłem postój, to potem nie mogłem się zebrać, tak przyjemnie na słonku było.





Brzoza, dąb, sosna.



Kotki brzozowe.... hmmm, coś się przy nich chyba zalęgło.



O, przy tym pączku też



Ta szyszeczka, to zeszłoroczny owoc



A to pączki dębowe



Czas lokalny



Klasyczne kadry znad Pisi Gągoliny z lodowym sznytem






Dworek w Sokulach, ponoć grał w jakichś filmach, np. w serialu "Ranczo"... ponoć, bo nie oglądałem.



Samiczka kosa w spiżarce, znaczy w krzaku ligustra pospolitego. Owoce ligustra są trujące dla ludzi i niektórych zwierząt, ale dla kosów widać nie, bo widziałem jak kilka razy je skubnął. (Początkowo pomyślałem, że to kwiczoł, ale Trollking podpowiada, że raczej kos)



Chałupka pod kwitnącą leszczyną





Znowu placki leszczynowe... ale tym razem nie takie zwykłe, tylko drożdżowe, czyli racuchy właściwie (przepis dorzucam do wpisu z innymi przepisami na placki z kotkami leszczyny).





  • dystans 40.40 km
  • 21.00 km terenu
  • czas 02:17
  • średnio 17.69 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Ujście Suchszego Dopływu Suchej do Suchej

Niedziela, 9 lutego 2025 · dodano: 10.02.2025 | Komentarze 2

Odwiedziłem bardzo ważne na mapie hydrologicznej zachodniego Mazowsza miejsce - ujście Suchszego Dopływu Suchej do Suchej.

Ta rzeczka płynąca z lewej to Suchszy Dopływ Suchej, a ta z głębi kadru to Sucha. Co prawda Sucha w tym miejscu była ciut węższa, ale miała żwawszy nurt i przepływ był ewidentnie większy.




Sucha jest uregulowana, ale zostawiona samej sobie, powoli się renaturalizuje.






Po dwóch nocach z przymrozkami, przy czym w drugą zmroziło już całkiem, całkiem, można było obserwować formacje lodowe przy brzegu, w całej ich róznorodności.












Miałem ze sobą lemoniadę leszczynową, żeby porobić jakieś zdjęcia, więc strzeliłem fotkę nad Suchą.



Nazbierałem trochę świeżych kotków, więc można robić kolejną lemoniadę, albo placki leszczynowe (przepis), albo nastawić ocet...




Kotki olchy



Zdjęcie rodzinne - na dole kwiatostany męskie jeszcze przed kwitnienie,, u góry po prawej kwiatostany żeńskie, a z lewej szyszeczki.



Ogłodek brzozowiec i wygryzione przez niego chodniki




Takie rzędem wygryzione dziurki w korze brzozy, to wentylacja chodnika macierzystego, w którym zostały złożone jaja.



Ale takie rozproszone to już co innego, może też wygryzione przez ogłodki, albo inne owady.



A to bobrze kaskady drugiej Suchej.




Wyschnięte mokradła, normalnie stoi tu woda, a wysycha tylko w okresie największych susz... no to zeszłego lata wyschło i nie wróciło jeszcze do normy, Rzeczki, które powysychały (Suche i ich dopływy) już wróciły do normy, także łąki nad Suchszym Dopływem Suchej są zalane, ale tutaj nie przepływa żadna rzeczka, która by zasiliła w wodę to mokradło.



Mech torfowiec



Grab i dąb



  • dystans 23.90 km
  • 0.20 km terenu
  • czas 01:21
  • średnio 17.70 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście

Piątek, 7 lutego 2025 · dodano: 07.02.2025 | Komentarze 4

Kwitnące kotki wierzby. Nie, jeszcze nie w terenie, w wazonie. Przywiozłem te gałązki jakieś dwa tygodnie temu licząc, że mi zakwitną.




A gdy je wyjąłem, by zmienić wodę... taka niespodzianka.

Nie zdziwiłem się, że wypuściły korzenie, bo wierzby są znane z tego, że wsadzi się patyk do ziemi, a on rośnie... nieco się zdziwiłem, że tak szybko.




  • dystans 44.80 km
  • 8.80 km terenu
  • czas 02:24
  • średnio 18.67 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Le Szczyny z Podlasia

Środa, 5 lutego 2025 · dodano: 06.02.2025 | Komentarze 2

Fermentuję... ale nie to, co myślicie, tylko ocet, albo lemoniadkę.

Tutaj ocet, zwykle w domu robi się ocet jabłkowy, ale leszczyna też ochoczo fermentuje. Ten w słoikach po bokach jest świeżo nastawiony, reszta tydzień temu. Fermentacja octu trwa ponad miesiąc, może i ze dwa... octu jeszcze nie robiłem, więc dokładnie nie wiem, a poza tym sam jestem ciekaw, czy mi wyjdzie.



Ten po lewej jest leszczynowo-olchowy, a ten pośrodku wbrew pozorom i kolorom tylko leszczynowy, po prostu kotki, które na powierzchni miały kontakt z powietrzem pociemniały.



Jakbym komercyjnie produkował ocet leszczynowy, to bym go nazwał "Le Szczyny"... ale taką etykietkę i tak mogę sobie walnąć, a co.



A tu mój eksperyment, czyli lemoniada leszczynowa. Po sukcesach z fermentowaną lemoniadą świerkową (przepis we wpisie Skubnąć Świerka), postanowiłem spróbować, czy leszczynowa też będzie dobra. Przepis zasadniczo ten sam, tylko zamiast gałązek świerka, do buteleczki naładowałem kotki leszczynowe (no i drożdże nie są potrzebne, bo kotki mają własną brygadę dzikich drożdży).

Pierwsza próba była nieudana, okazało się że dzikie drożdże ostro się wzięły do roboty i tak ochoczo fermentowały, że gdy otworzyłem po ośmiu dniach (lemoniadę świerkową fermentuję 8-10 dni, a nawet dłużej jest niezła), to okazało się że zeżarły cały cukier i jest zbyt wytrawna. Przy drugiej próbie sprawdziłem już po pięciu dniach i ta okazała się całkiem smaczna, więc nastawiłem kolejne i będę próbował w zakresie 4-6 dni.

Na fotce pośrodku lemoniada już gotowa, a po bokach dwie świeżo nastawione.



A to kolejny eksperyment, próbuję zrobić lemoniadę olchową, zobaczę czy coś wyjdzie.



A co do wycieczki, to pojechałem na Podlasie... taka wieś wieś na Mazowszu.



Tytułowe Le Szczyny z Podlasia




Były też kwiaty żeńskie, ale nie takie ładne jakie trafiły mi się w zeszłym tygodniu.



A to kawałek dalej, już w innej wsi. Przejechałem prawie całą Leszczynową i ani jednej leszczyny nie widziałem, już myślałem że tak zupełnie od czapy ją nazwali, ale na końcu rzeczywiście kilka krzaków było, z niewłaściwej strony jechałem.



A ten krzaczek był przy ul. Frezji. Ciekawe ile octu by z tego krzaczka wyszło... albo placków (przepis na placki leszczynowe tutaj).





Olcha też zaczyna kwitnąć.




Ale podobnie jak w przypadku leszczyny, część drzewek jeszcze czeka.



Trochę brzeziniaków na trasie, w słońcu ładnie się prezentują.





A to nie kotki, tylko owoce brzozy z zeszłorocznego kwitnienia




Kiblolino, czyli charakterystyczna modernizacja Kibla, ale nie EN57, tylko czteroczłonowa, dalekobieżna wersja tegoż ED72. W barwach Polregio, jedzie jako InterRegio na trasie Łódź - Warszawa.



I parę widoczków na koniec







  • dystans 21.60 km
  • 10.50 km terenu
  • czas 01:09
  • średnio 18.78 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Kotki na bis

Wtorek, 4 lutego 2025 · dodano: 05.02.2025 | Komentarze 2

Tym razem kotki olchowe, prawdopodobnie olszy czarnej. Trafiłem na takie, które już prawie zaczynają kwitnienie.




Co ciekawe, na sąsiednim drzewie kotki były jeszcze zamknięte.



Na tym prawym już się otwierają, a na tym lewym jeszcze czekają na przedwiośnie.



To były kwiatostany męskie, a tak wyglądają żeńskie chwilę przed kwitnieniem. To z nich rozwijają się szyszeczki.




Po drodze jeszcze takie w pośrednim stadium trafiłem.



Zagadka - z czego teraz będę robił placki?




Tak, zgadliście - z kotków olchy (przepis na placki leszczynowo-olchowe tutaj).

A to kotki brzozowe



Pierwszych kwitnących kotków, czyli leszczynowych też nie mogło zabraknąć. Zwykle są podwójne lub potrójne, tutaj w tle widać poczwórne.



A ten na pierwszym planie był poszóstny.



Tyle kotków na dziś (a właściwie na wczoraj), teraz grzybki.

Kisielnica kędzierzawa... a nie, od stycznia obowiązuje nazwa kisielnica czarniawa. Wcześniej na moich zdjęciach dominowała wypukła, ale tutaj jest już jakby wklęsła. A teraz cytat z Wikipedii: "W Anglii gatunek ten miał ludową nazwę masło czarownic. Wierzono, że jest to masło rozrzucane nocą przez czarownice podbierające krowom mleko. Ponieważ czarownice kojarzone były ze złem i szpetotą, również ich masło było czarne, brzydkie i szpetne. Z tego samego powodu w Szwecji gatunek ten znany był pod nazwą masło Trolla".



To jest chyba wrośniak szorstki





Kolonia boczniaczków pomarańczowożółtych ma się dobrze.





Coś tu się wylęgło, podobnie wyglądają żerowiska korników, ale one żerują na drzewach iglastych, a to była brzoza

Poszukałem i wychodzi na to, że to chyba ogłodek brzozowiec.



Na dole chodnik macierzysty, w którym samica tego chrząszcza złożyła jaja, a od niego odchodzą chodniki larwalne. Zawsze mnie fascynuje, jak te chodniki robią się coraz szersze, w miarę jak larwa je i rośnie.




  • dystans 43.80 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 02:18
  • średnio 19.04 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Dominacja kotków

Poniedziałek, 3 lutego 2025 · dodano: 03.02.2025 | Komentarze 2

Mroźna noc, nad ranem jakieś -4°C, toteż wszystko było ładnie zamrożone, ale że było bezchmurnie, to gdy słonko trzepło, wszystko stajało i zrobiło się całkiem ciepło, choć nominalnie dobiło ledwie do 2°C . Z czasem zaś coraz więcej chmur się pojawiało.

A w ogóle na weekend był zapowiadany jakiś armageddon - deszcz, śnieg, śnieg z deszczem, deszcz ze śniegiem... jak przyszło co do czego, to na paru mżawkach się skończyło. Wstępnie było więc ryzyko, że dziś będzie biało, ale się nie sprawdziło.

Sprawdziłem, czy pojawiły się u mnie przebiśniegi (jeszcze nie), zerknąłem też na miejscówkę, w której najwcześniej spotykam kwitnące podbiały (też nie ma), tak więc główną oznaką zbliżającej się wiosny pozostają kotki - zwłaszcza leszczynowe (będą na placki leszczynowe - tutaj przepis)..





Z daleka się żółcą takie drzewka.



Kotki olchowe też już nabrzmiewają i szykują do kwitnięcia.




Kotki wierzbowe... jakbym się uparł, to i topolowe, oraz brzozowe mógłbym też fotnąć.



Tłusty Czwartek się zbliża wielkimi krokami, toteż nie powinno dziwić, że coraz więcej pączków - tutaj chyba bez (lilak pospolity).



A tu już liście wychylają się z pączka - to zaś na pewno jest bez czarny, jestem pewien, bo osobiście znam ten krzak. Poza tym pająk się trafił.



Jak słoneczny dzień, to warto zrobić tradycyjny stopik nad zalaną żwirownią we Wręczy.




Troszkę powiewało,



Zajezdnia tramwajowa




Grzybki też jakieś były np. rozszczepka pospolita, u nas uważana za niejadalną, jednak jadana w niektórych krajach, zwłaszcza ceniona w tropikach. Poza tym jest grzybem leczniczym.





Skórnik wielobarwny



Rzeczka Sucha, tutaj jest jeszcze malutka, ale bobry zbudowały tamę, dzięki której szeroko się rozlała.



Pozostałość nocnych przymrozków



Nasiona olchy i rzęsa



Nawet ślimaczek się trafił



A to jakiś pomniejszy dopływ Suchej



Fotka krajobrazowa



Sezon leszczynowy w pełni, podawałem już przepis na placki z leszczynowymi kotkami, to dziś będzie przepis na placki z leszczynowych kotków... językowo różnica subtelna, ale tym razem placki składają się niemal wyłącznie z kotków, bo prawie nie ma w nich maki i mleka.

Placki z leszczynowcyh kotków

Składniki:

- szklanka rozdrobnionych kotków
- 2 jajka
- 2 łyżki mąki
- łyżka mleka (opcjonalnie)
- 1-2 łyżeczki cukru
- szczypta soli lub dwie

- tłuszcz do smażenia
- ewentualnie cukier puder do posypania, lub coś innego do posmarowania

Algorytm:

1. Jajka rozbełtać.
2. Dosypać kotki, dolać mleka, wymieszać i zostawić na kwadrans.
3. Dosypać resztę składników i wymieszać.
4. Smażyć.
(4.5. Posypać cukrem pudrem, lub posmarować dżemem, marmoladą, miodem, twarogiem... ewentualnie)
5. Szamać.




Ciasto



Placki z dodatkami. Pośrodku cukier puder, a zaczynając od tego najbardziej po lewej i wymieniając zgodnie z ruchem wskazówek zegara: marmolada, twaróg z marmoladą, twaróg, miód, dżem dyniowy, twaróg z miodem.




  • dystans 22.90 km
  • 12.30 km terenu
  • czas 01:13
  • średnio 18.82 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Nie na ryby, nie na lwy by...

Czwartek, 30 stycznia 2025 · dodano: 30.01.2025 | Komentarze 4

Na grzyby!      I na kotki!    

To ostatni taki ciepły i słoneczny dzień, teraz znowu ma wrócić zima... a przynajmniej listopad. Takie sa prognozy na najbliższe dni, a potem? Tego nie wiedza nawet najstarsze pogodynki. Skorzystałem więc z okazji i wyskoczyłem do lasu nazbierać płomiennic zimowych i kotków wiosennych (na na placki leszczynowe)..

Kotki leszczynowe, to kwiaty, a właściwie kwiatostany męskie. Natomiast kwiaty żeńskie są niepozorne i łatwo je przegapić. Są w postaci pączków (Tłusty Czwartek już blisko) z wystającymi różowymi znamionami.





Przyjechałem nazbierać kotków, bo poprzednie mi się już rozeszły na placki (tutaj przepis na placki z kotkami), herbatki i różne eksperymenty kulinarne.



Kotek... a właściwie kotka - całe mnóstwo malutkich kwiatuszków na łodyżce.



Odwiedziłem dwie miejscówki płomiennicowe (zresztą w tym samym rejonie lasu) i w pierwszej miejscówce udało się trochę nazbierać, będzie może na dwa razy do obiadu. W drugiej miejscówce znikoma ilość.



W większości były to te, które znalazłem w poprzednim tygodniu i zostawiłem do podrośnięcia, jednak młodych grzybków bardzo mało, więc z najbliższym czasie nie ma co liczyć na płomiennicobranie, chyba że się trafią w innej miejscówce.



Płomiennice w zasadzie rosną na pniakach, ale czasem można na nie trafić jak wyrastają ze ściółki.



Prawdopodobnie rosną na jakiejść zagrzebanej gałązce, albo na korzeniu tego pniaka.



O, dobrzy znajomi, to jest wygłodek biedronkowaty, ale tym razem trafiła się spora grupa (a nie wszystkie załapały się w kadr)



Były też larwy wygłodka.



Głowę toto ma z prawej.




Z grzybów trafił się jeszcze trzęsak pomarańczowożółty.



Maślanka ceglasta - taka maslanka jest niejadalna.



Oprócz grzybów, nazbierałem też trochę śmieci. Niestety miejscówki płomiennicowe są w lesie blisko miasta, który jest potwornie zaśmiecony. Na początku grudnia odkryłem, że rosną tu płomiennice i od tej pory regularnie odwiedzam te miejscówki co tydzień, co dwa i zawsze wywożę co najmniej tyle śmieci, co na zdjęciu... ale wreszcie te miejsca zaczynają przypominać las, a nie wysypisko śmieci, czy melinę. Jednak wystarczy się zagłębić poza wysprzątany przeze mnie krąg występowania płomiennic, a człowiek znów zaczyna się potykać o śmieci.

Zawsze staram się zabrać z lasu jakiś śmieć, czy kilka, przy czym skupiam się na wysprzątaniu moich ulubionych miejscówek. Normalnie o tym nawet nie piszę, ale zauważyłem że wpisy huanna, czy dornfelda o wyzbieraniu śmieci w lesie, czy na łąkach, podnosiły mnie na duchu, że jest przynajmniej jeszcze paru szaleńców, którzy wbrew trendom wywożą śmieci z lasu, a nie do lasu.  Bo czasami widząc ten syf naprawdę można zwątpić.



Ale wracając do przyjemniejszych rzeczy - jakiś maluch wykopał tu sobie domek i pewnie się ucieszył, że mu wysprzątałem podwórko.



Jeden z licznych pajączków buszujących w suchych liściach



Pierwsze pokrzywy już są



Oraz roślinkę, którą muszę w końcu zidentyfikować. Rośnie na terenach podmokłych i ma bardzo intensywny zapach. Jak się łazi w miejscu gdzie rośnie i parę razy w taką wdepnie, to po zapachu można poznać, że tam występuje. (Edit: na razie najbardziej podejrzany jest przetacznik bobowniczek, ale pewności nie mam).



Trafiłem też na kuźnię dzięcioła



  • dystans 16.60 km
  • 1.00 km terenu
  • czas 00:52
  • średnio 19.15 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Króciutka pętelka

Środa, 29 stycznia 2025 · dodano: 30.01.2025 | Komentarze 4

Kotek, tym razem topolowy



Klucz gęsi znienacka