teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 120298.80 km z czego 17880.05 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 17.08 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2024 2023 2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009 Profile for meteor2017

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 43.20 km
  • 8.80 km terenu
  • czas 02:16
  • średnio 19.06 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Całkiem przyjemna rundka poranna

Poniedziałek, 4 sierpnia 2025 · dodano: 16.08.2025 | Komentarze 2

Wiesiołek w rosie. 




Chmury, dzięki którym przynajmniej rano nie było lampy. 




Susówka





Larwy susówki... normalnie to bym się nawet nie podjął identyfikacji, ale że żerowały na tym samym krzaku co owady dorosłe, to podejrzewałem że należą do tego samego gatunki. Kontrolnie sprawdziłem i rzeczywiście, okazało się że tak właśnie wyglądają larwy susówek.






O, jaki ładny robaczywek



i surojadka denaturatka




  • dystans 32.70 km
  • 3.50 km terenu
  • czas 01:41
  • średnio 19.43 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Rundka przedupalna minimum+

Niedziela, 3 sierpnia 2025 · dodano: 15.08.2025 | Komentarze 1

Miało się zrobić gorąco (i się zrobiło), a potem miały przyjść deszcze (przyszły)... no cóż, lato. W taką typowo letnią pogodę da się jeździć tylko rano, bo potem upał, deszcze i w ogóle.

A że od rana lampa i poranek też cieplejszy, to tylko pętelka przedupalna minimum... przy czym pierwotnie miała być krótsza o jakieś 10km, ale po wypatrzeniu kilku kań na łące (4 nadawały się do zbioru), postanowiłem jeszcze podjechać do jednej z ulubionych miejscówek kaniowych (ale było tam pusto). W międzyczasie zaczęło się robić coraz bardziej gorąco, ale  dobrze że chociaż trochę chmur przechodziło.

Polowiec szachownica - tego motylka widywałem parę razy, ale mi uciekał, a mi się nie chciało go podchodzić w słońcu... ale tym razem mi nie zwiał i udało się go cyknąć na szczawiu.





Strangalia wysmukła na jakimś baldaszkowcu




Strojnica włoska na innym baldaszkowcu (na pasternaku).



Jedna z rzeczonych kań, a w tle widać kolejne.



Muchomor czerwieniejący, z daleka myślałem że kolejna kania, ale z bliska już nie miałem wątpliwości. Chociaż jest to chyba grzyb, który najłatwiej pomylić z kanią... przynajmniej niektóre sztuki. Akurat tutaj pomyłka nie jest jakaś bolesna, bo jest to grzyb jadalny.





  • dystans 46.80 km
  • 19.00 km terenu
  • czas 02:26
  • średnio 19.23 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Ryzyk-Fizyk Upał-Deszcz

Sobota, 2 sierpnia 2025 · dodano: 13.08.2025 | Komentarze 2

Poranek przyjemnie chłodny, ale w ciągu dnia miało się zrobić gorąco, a popołudniu możliwe były deszcze (ale nie front ze ścianą deszczu, tylko takie pojedyncze chmury, co to trafią, albo nie). Toteż zaryzykowałem i wybrałem się na jagody licząc, że może nie będzie padać, ale przyjdą chmury, które złagodzą skwar. No i rzeczywiście nie padało, z tym się udało - chmury deszczowe przechodziły na południe od nas, jednak z upałem tak fajnie nie wyszło, zrobiło się gorąco, a chmury choć czasem się pojawiały na jakiś czas, to jednak słońca było dużo. Stwierdziłem, że w tych okolicznościach będę zbierał jagody na pół gwizdka - jak mi się robiło za gorąco i miałem dosyć, to instalowałem się w głębokim cieniu pod świerkami i czytając książkę (którą zapobiegliwie wziąłem), popijając kawkę lub herbatkę i zagryzając kanapkami czekałem na kolejne chmury. Zbiór nie był więc jakiś obfity, ale doczekałem do wieczora, by nie wracać w pełnym skwarze.

Jeśli chodzi o robale, to trafił się spachacz... zielonawy... to nie mój opis, tak ma w metryce. Cyknąłem go w nietypowej dla tego gatunku pozycji, ale na źdźble trawy nie było dużo miejsca i trzeba było odnóża ułożyć wzdłuż.




Z grzybów trafił się jakiś twardziak... w zasadzie jadalny, ale nie zbieram.




No i kurki...też jadalne, no i zbieram.



O, tu wyrasta ładna kępa.



Jagody? Były.



To tyle, jeśli chodzi o florę, faunę i fungę. Natomiast rano, jak jechałem do lasu, to po drodze, gdy już jakoś ominąłem kozy na gruntówie, to kawałek dalej musiałem jeszcze wyminąć stado babć... parę dziadków też się trafiło, ale głównie babcie. Gdy zobaczyłem księdza i osobę ze sporym krzyżem, to pomyślałem, że może pielgrzymki ruszyły, ale potem stwierdziłem że chyba za wcześnie na pielgrzymkę, z drugiej strony takie babcie to może wcześniej muszą ruszyć, ale z trzeciej tak ogólnie nie wyglądały na przygotowaną do długiej trasy.

Hmm, jest sobota to może weekendówka? Może idą po prostu do Miedniewic... w sumie jakoś na przełomie lipca i sierpnia jest tam w sanktuarium jakieś święto świętego obrazu, cy cuś.I rzeczywiście, sprawa się wyjaśniła w Miedniewicach, bo odpust był tam na całego, wzdłuż drogi kilkadziesiąt straganów, a na nich stosy plastikowego badziewia z Chin (na tym tle najlepiej się prezentowały stragany z obwarzankami).







  • dystans 55.90 km
  • 6.20 km terenu
  • czas 02:52
  • średnio 19.50 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Na mirabelki

Piątek, 1 sierpnia 2025 · dodano: 12.08.2025 | Komentarze 2

Borczyniec południowy ewentualnie owocowy.

Nimfa



Imago



A tu jednocześnie larwa i dwa osobniki dorosłe.



Jeszcze parę fotek larw, bo fajne są





Prawdopodobnie zmorsznik czerwony (czerwonawe są samice, a samce właśnie takie brązowe).




I motylek jakiś się trafił



Fijoł



A oto tytułowe mirabelki (na kompot)



Jeszcze czerwone były (ładniejsze do jedzenia, reszta na kompot)



A po drodze zerknąłem jak tam dojrzewają śliwki... węgierki znaczy, bo mirabelki to też śliwki. Zerwałem garść dojrzalszych na spróbowanie).



Tak wyglądał zbiór - dwa kolory mirabelek, odrobina węgierek i i liście mirabelki na herbatkę fermentowaną.



Brzeziniak od linijki.




  • dystans 36.90 km
  • 7.30 km terenu
  • czas 01:56
  • średnio 19.09 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Aura przyjemna, ale deszczowa

Czwartek, 31 lipca 2025 · dodano: 10.08.2025 | Komentarze 1

W zasadzie chciałem zdążyć przed deszczem, ale na końcówce mnie trochę dopadł, dobrze że niezbyt intensywny.

Jeśli chodzi o fotki, to skromnie, tylko strojnica włoska na pasternaku, ale za to trafiła się parka strojnic.








  • dystans 46.40 km
  • 18.80 km terenu
  • czas 02:24
  • średnio 19.33 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Jagodowy lipiec

Środa, 30 lipca 2025 · dodano: 10.08.2025 | Komentarze 3

Grzybstats:
- 26 kurek

Wypad na jagody, po drodze sprawdziłem jedną miejscówkę, gdzie dozbierałem trochę kurek. Niestety od rana lampa i z czasem zaczęło robić się gorąco, na szczęście później pojawiło się trochę chmur i od czasu do czasu przesłaniały słońce.  Wychodzi na to, że jagody dotrwały do końca tego miesiąca, choć już w pierwszym tygodniu lipca zaczęły obsychać i było ryzyko że zaraz opadną, ale na szczęście przyszły deszcze i jagody znów zrobiły się jędrne. Zobaczymy ile się jeszcze utrzymają na krzakach w sierpniu.



Skakun na mnie wskakunił




A ta malusia biedronka to podbierka przyleśna.




Knieżyca porzeczkówka, poprzednio była nimfa i świeżo przeobrażone imago, tym razem samo imago, które było już całkowicie wybarwione.



Trzeba uważać, by nie wpaść w rozpiętą między drzewami sieć krzyżaka.






  • dystans 60.55 km
  • 20.30 km terenu
  • czas 03:07
  • średnio 19.43 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Pół dnia idealnego lata

Wtorek, 29 lipca 2025 · dodano: 09.08.2025 | Komentarze 1

Chmury, 15-18°C, nie padało, nie było komarów... Lato idealne. Jedyny felerek to silny wiatr, ale to najmniejszy problem, gdy nie było trzech koszmarów lata - upału, ulew i komarów. Od rana mocno wiało, a ja miałem spory odcinek pod wiatr po totalnym wygwizdowie, gdy dojechałem najdalej na zachód, to na chwilę padłem odsapnąć. A potem już odbiłem na południe, wbiłem się w las i kierunek powrotny mniej więcej z wiatrem.

Gdy wymyśliłem tytuł, to brzmiał on "Jeden dzień idealnego lata", ale po południu zza chmur zaczęło wyglądać słońce... nadal nie było źle, zwłaszcza że chmur nadal sporo, choć z czasem coraz mniej, ale już idealnie nie było, gdy słońce przypiekało (w lesie przynajmniej dało się przed nim ukryć). I tu znów potwierdziłem, że powyżej 20 stopni jest już dla mnie za gorąco, bo gdy temperatura przekroczyła ten próg, zacząłem odczuwać dyskomfort. Tak więc moja skala jest mniej więcej taka:
>20°C - gorąco
>25°C - upalnie
>30°C - koszmarnie
>35°C - eee... yyy... critical error.. brain overheated


Grzybstats:
-  42 kurki
- okrawki prawdziwków
- 1 kozak
- 1 maślak żółty

Jeśli chodzi o grzyby, to głównie kurki... niedużo ilościowo, ale dosyć duże.





Mutant jakiś



Było też całkiem sporo prawdziwków... jednak kompletnie robaczywe. Ogonki praktycznie wszystkie, czasem kapelusz się nadawał po wykrojeniu okolic nóżki, a czasem w ogóle jakieś okrawki, jednak cierpliwie odkrawając dobre fragmenty, trochę się tego uzbierało. Tylko jeden prawdziwek był dobry, a to dlatego, że rósł prawie w mrowisku.

Ten, to wiadomo że robaczywek.



Ale ten niestety też...



Borowik vs pomrów
0 : 1 (knock out)



Kozak był nierobaczywy, tyle że miał nóżkę obgryzioną przez ślimole.



Maślak żółty



Zajączki (suchogrzybki) też są latem prawie w 100% robaczywe. Kontrolnie sprawdziłem kilka ładniejszych, ale bez sukcesu.




Może bym się skusił na te zielone gołąbki, ale one latem robaczywieją jak prawdziwki, czy zajączki i da się je zbierać dopiero jesienią. Kontrolnie sprawdziłem tego (kompletnie robaczywy), więc rosnących obok takich z rozłozonym kapeluszem nawet nie ruszałem.



Muchomory czerwieniejące, co prawda jadalne, ale tych grzybków nie zbieram (tylko fotozbiory).




No i jeszcze takie się trafiły.



Jakieś malinki też były.



Z robali - taka gąsieniczka na trędowniku.



Oraz taki motylek na malinie. Pierwszy raz go widzę, a że całkiem interesujący i do tego nie uciekał, to tak go obcykałem dookoła, że chyba model 3D dałoby się z tego zrobić. Ta  błyszcząca smuga na skrzydłach była złota, choć na zdjęciach średnio to widać.






A poza tym pluskwiaczki - było jakieś imago.



Oraz odorek w stadium larwalnym




Ślimaczek



A po drodze spotkałem... koziorożce. Na tej trasie jak nie zebry, to takie ło.




A gdy wracałem, to kozy przeszły w tryb wędrowny.



Białą dziewannę trafiłem. Właściwie, to bardzo, bardzo jasnożółtą.




Kępa macierzanki.





  • dystans 50.80 km
  • 10.50 km terenu
  • czas 02:37
  • średnio 19.41 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Deszczowy poniedziałek

Poniedziałek, 28 lipca 2025 · dodano: 06.08.2025 | Komentarze 4

Tego dnia od rana byliśmy na granicy przechodzących opadów, a właściwie tuż poza nią. Tak więc jazda była z ryzykiem deszczy, ale udało się bez zlewy, tylko początkowo parę razy mżawki mnie zahaczyły, a potem chmury się nieco oddaliły i już nawet takich nikłych opadów nie było. Kolejne deszcze przyszły dopiero późnym popołudniem, za to burze z konkretnymi ulewami.

Nieco przymglone widoczki




Widoczek z wrotyczem



Widoczek z dziewanną



Widoczek z pałkami



Trawy perłonośne




Perłowiec malinowiec




Z grzybków suchogrzybek, popularnie zwany zajączkiem



Muchomor czerwieniejący, w zasadzie jadalny, ale nie zbieram... z blaszkowymi wolę uważać, a z muchomorami szczególnie, bo nieco podobne są gatunki trujące.



Jakaś koralówka





  • dystans 41.50 km
  • 10.60 km terenu
  • czas 02:07
  • średnio 19.61 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Deszczowa niedziela

Niedziela, 27 lipca 2025 · dodano: 05.08.2025 | Komentarze 3

Rano miałem dylemat, czy ruszyć na rower i spróbować zdążyć przed chmurą deszczową, czy poczekać aż przejdzie... wybrałem to drugie, ale okazało się, że szła wolniej niż się spodziewałem, tak więc bym chyba zdążył. Ruszyłem po deszczu i zasadniczo wyglądało na to, że następne są na tyle daleko, że mam sporo czasu... no, chyba że nagle coś bliżej by się wykształciło, więc lepiej było za bardzo nie zmarudzić w terenie.

Kwiaty róże... wszystkie tego typu krzaki róży nazywam dziką różą, ale ten to właściwie róża pomarszczona (zwana też różą japońską). W zasadzie pora kwitnienia róż już dawno minęła, ale o ile w przypadku dzikiej róży był to definitywny koniec, to róże pomarszczone nadal mają pojedyncze kwiatki... a jak cudownie kwitną. Ba! same płatki bardzo ładnie pachną. Nazbierałem ich i użyłem do aromatyzowania lemoniady i kombuchy, dzięki czemu uzyskałem takie oto hybrydy:
- świerkowo-różana lemoniada fermentowana,
- kombucha (herbata fermentowana) - mieszanka zielonej herbaty i czarnego earl greya z dodatkiem płatków róży.



Kwiaty nieliczne, ale krzak obsypany owocami.



Kontrola śliwek. W zeszłym roku przegapiłem, jak podjechałem to były jeszcze kwaśne i postanowiłem wrócić za jakiś czas... ale potem były upały, więc wróciłem dopiero po dwóch tygodniach i okazało się, że większość owoców już opadła, została resztka, tyle co do jedzenia, ale na przetwory za mało. Może w tym roku się uda dzięki rundkom przedupalnym , nie jest też tak sucho i gorąco jak rok temu, więc może dłużej będą się trzymały na drzewkach.



Jadę ja sobie przez las, wtem coś smyrgnęło z boku. Patrzę, a coś siedzi na drzewie z drugiej strony... eee, koala??? Takie było moje pierwsze wrażenie.

Zatrzymałem się, obszedłem drzewo z drugiej strony, ale zwierzak już się wspiął w międzyczasie, więc fotki na daleki zoomie.  Wygląda na to, że spotkałem pierwszego szopa, zatem dotarły i do nas.





Jagoda bagienna




Larwa odorka






  • dystans 51.70 km
  • 22.80 km terenu
  • czas 02:39
  • średnio 19.51 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Deszczowa ruletka i prawdziwki-robaczywki

Piątek, 25 lipca 2025 · dodano: 04.08.2025 | Komentarze 2

Grzybo-jago-stats:
- Jagody czarne - 8 literków
- Malina właściwa - 1 kubeczek
- Jeżyna krzewiasta - domieszka
- Prawdziwki robaczywki - 10
- Maślaki + Robaki - jakiś tuzin
- Prawdziwki dobre - 2
- Podgrzybki dobre - 1

Znowu prognoza była taka, że będzie padać, albo i nie. Jednak wg map pogodowych, te deszcze będą występować punktowo i w niewielkiej ilości, toteż zaryzykowałem jagodowy wypad na meteo-strzelnicę - znaczy było ryzyko, że pogoda trafi we mnie deszczem, ale spora szansa, że spudłuje. I co? Spudłowała! Choć jedna chmura deszczowa co pojawiła się pod Piątkiem, szła centralnie na nas, ale wyczerpała zasób deszczu jeszcze przed Bolimowem, za to jad do mnie doszła to się zrobił przyjemny chłodek i w powietrzu rzeczywiście czuć było deszczem.

A tak to było w kratkę, rano lampa, ale potem przyszły chmury, potem znów słońce i robiło się skwarnie, znów chmury, słońce przypiekające zza chmur i w końcu chmury, ale raz grubsze, a raz cieńsze. Ogólnie gdy świeciło słońce (nawet jak nieco zza chmur) to robił się skwar, potem łagodzony przez chmury, ale koniec końców ogólnie zrobiło się gorąco, więc zdecydowałem się na odwrót... zwłaszcza że istniało ryzyko, że w końcu jakaś chmura trafi tam gdzie jestem. Ale w drodze powrotnej zatrzymałem się jeszcze na maliny... są priorytety, najwyżej mnie zleje deszczem, albo potem. Nie zlało, a i słońce już nie wyszło zza chmur, uff.



Wpis grzybowy, ale tradycyjnie zacznę od robali - najciekawszym spotkaniem było to z nimfą pluskwiaczka o nazwie zawadzik leśniczek.



Larwa z wyglądu z grubsza do innych larw pokrewnych pluskwiaczków, ale pierwszy raz widzę taką z metalicznym połyskiem. A żeby było ciekawiej, trafiłem ją z upolowanym omiękiem powolnym (widać był zbyt powolny). Omięk nabity na kłujkę, która ma ponoć haczyki... dzięki nim nimfa zawadzik nie zgubiła ofiary, bo podczas próby ucieczki przed obiektywem, omięk zsunął się z liścia.




A obok omięk, który miał szczęście że nie napatoczył się na zawadzika. A to wszystko działo się na krzakach malin.



A to rzeczone maliny. Omięków tu było sporo, a i w jagodach często je spotykam.



Kolejny pluskwiaczek - knieżyca porzeczkówka, ale jagodami też się żywi i tam spotykam duże ich ilości. Tutaj nimfa i świeżutkie imago, jeszcze nie wybarwiony dorosły osobnik zaraz po przeobrażeniu.



Pluskwiaczki te często żerują grupowo, z drugiej strony liścia była jeszcze jedna larwa.



Były też jakieś gąsieniczki, obstawiam błonkówki, może jakiś bzygun (nie mylić z bzygami).




I druga



Poczwarka jakaś



Także, ale jakaś taka łaciata



A, grzyby... byłbym zapomniał o grzybach. Na tradycyjnym stopiku w lesie za miastem nadal rósł ten prawdziwek co go wczoraj widziałem



A obok wyskoczyły dwa kolejne - też już robaczywe, ale z jednego dobry był przynajmniej kapelusz, a w drugim trzeba było wykroić środek przy ogonku. I to były te dwa dobre prawdziwki z grzybstatsa



Potem trafiłem już w docelowym miejscu kolejne... ale wszystkie robaczywe.



Aha, znalazł się winny podgryzania.





Dobry był jeszcze jedyny podgrzybek, którego znalazłem.



Zajączek, oczywiście robaczywy.



Maślak jakiś, możliwe że zwyczajny... robaczywy



Maślaki ziarniste, kilkanaście sztuk... robaczywe. Sprawdziłem te mniejsze, bo tych starszych to nawet nie było co sprawdzać.




Maliny z domieszką jeżyn. Maliny to te czerwone, a jeżyny to te czarne... niby piszę rzeczy oczywiste, ale po akcji z czarnymi malinami okazuje się, ze to wcale nie jest takie oczywiste... po odkryciu czarnych mali świat już nie będzie taki sam.



Maliny w plastikowym pojemniczku, bo w szklanym słoiku bardziej się obijają i ugniatają w transporcie. W tym drugim pojemniczku jest twaróg z jagodami do kanapek.



Żeby nie było, że z tymi jagodami to ściema