teczka bikera meteor2017

meteor2017 bs-profil

Poczet rowerów
Jakieś tam wykresy

Kalendarium
- 2025, Marzec18 - 46
- 2025, Luty12 - 32
- 2025, Styczeń15 - 50
- 2024, Grudzień21 - 69
- 2024, Listopad13 - 25
- 2024, Październik22 - 58
- 2024, Wrzesień16 - 36
- 2024, Sierpień9 - 19
- 2024, Lipiec12 - 32
- 2024, Czerwiec18 - 74
- 2024, Maj12 - 44
- 2024, Kwiecień15 - 56
- 2024, Marzec15 - 43
- 2024, Luty8 - 35
- 2024, Styczeń5 - 14
- 2023, Grudzień9 - 41
- 2023, Listopad10 - 43
- 2023, Październik22 - 106
- 2023, Wrzesień21 - 102
- 2023, Sierpień18 - 81
- 2023, Lipiec14 - 47
- 2023, Czerwiec19 - 74
- 2023, Maj28 - 100
- 2023, Kwiecień23 - 127
- 2023, Marzec16 - 87
- 2023, Luty19 - 99
- 2023, Styczeń17 - 91
- 2022, Grudzień18 - 113
- 2022, Listopad26 - 112
- 2022, Październik31 - 91
- 2022, Wrzesień30 - 114
- 2022, Sierpień22 - 95
- 2022, Lipiec26 - 104
- 2022, Czerwiec30 - 68
- 2022, Maj34 - 136
- 2022, Kwiecień23 - 78
- 2022, Marzec25 - 91
- 2022, Luty20 - 88
- 2022, Styczeń25 - 123
- 2021, Grudzień15 - 110
- 2021, Listopad21 - 64
- 2021, Październik22 - 105
- 2021, Wrzesień18 - 86
- 2021, Sierpień18 - 110
- 2021, Lipiec13 - 62
- 2021, Czerwiec16 - 78
- 2021, Maj23 - 95
- 2021, Kwiecień22 - 124
- 2021, Marzec19 - 95
- 2021, Luty10 - 38
- 2021, Styczeń14 - 63
- 2020, Grudzień15 - 27
- 2020, Listopad15 - 17
- 2020, Październik23 - 19
- 2020, Wrzesień21 - 77
- 2020, Sierpień16 - 82
- 2020, Lipiec18 - 77
- 2020, Czerwiec21 - 84
- 2020, Maj25 - 102
- 2020, Kwiecień28 - 220
- 2020, Marzec27 - 77
- 2020, Luty18 - 40
- 2020, Styczeń9 - 11
- 2019, Grudzień13 - 15
- 2019, Listopad13 - 12
- 2019, Październik22 - 47
- 2019, Wrzesień21 - 46
- 2019, Sierpień21 - 19
- 2019, Lipiec26 - 31
- 2019, Czerwiec27 - 17
- 2019, Maj35 - 48
- 2019, Kwiecień34 - 40
- 2019, Marzec34 - 49
- 2019, Luty29 - 44
- 2019, Styczeń36 - 162
- 2018, Grudzień16 - 22
- 2018, Listopad23 - 5
- 2018, Październik25 - 20
- 2018, Wrzesień21 - 24
- 2018, Sierpień25 - 57
- 2018, Lipiec26 - 59
- 2018, Czerwiec16 - 44
- 2018, Maj20 - 32
- 2018, Kwiecień23 - 66
- 2018, Marzec23 - 66
- 2018, Luty20 - 87
- 2018, Styczeń15 - 74
- 2017, Grudzień19 - 111
- 2017, Listopad12 - 46
- 2017, Październik24 - 49
- 2017, Wrzesień22 - 82
- 2017, Sierpień22 - 64
- 2017, Lipiec19 - 45
- 2017, Czerwiec21 - 60
- 2017, Maj24 - 171
- 2017, Kwiecień20 - 165
- 2017, Marzec17 - 73
- 2017, Luty11 - 46
- 2017, Styczeń17 - 84
- 2016, Grudzień14 - 48
- 2016, Listopad26 - 129
- 2016, Październik20 - 117
- 2016, Wrzesień26 - 103
- 2016, Sierpień37 - 179
- 2016, Lipiec32 - 278
- 2016, Czerwiec30 - 102
- 2016, Maj36 - 127
- 2016, Kwiecień36 - 139
- 2016, Marzec41 - 173
- 2016, Luty31 - 116
- 2016, Styczeń28 - 180
- 2015, Grudzień16 - 118
- 2015, Listopad21 - 82
- 2015, Październik32 - 98
- 2015, Wrzesień21 - 109
- 2015, Sierpień7 - 29
- 2015, Lipiec27 - 86
- 2015, Czerwiec32 - 71
- 2015, Maj25 - 168
- 2015, Kwiecień17 - 113
- 2015, Marzec16 - 88
- 2015, Luty9 - 90
- 2015, Styczeń4 - 22
- 2014, Grudzień19 - 192
- 2014, Listopad18 - 87
- 2014, Październik12 - 96
- 2014, Wrzesień20 - 85
- 2014, Sierpień13 - 26
- 2014, Lipiec12 - 78
- 2014, Czerwiec17 - 89
- 2014, Maj27 - 122
- 2014, Kwiecień17 - 122
- 2014, Marzec9 - 85
- 2014, Luty7 - 69
- 2014, Styczeń5 - 53
- 2013, Grudzień17 - 187
- 2013, Listopad15 - 117
- 2013, Październik20 - 137
- 2013, Wrzesień18 - 162
- 2013, Sierpień16 - 74
- 2013, Lipiec4 - 20
- 2013, Czerwiec12 - 98
- 2013, Maj15 - 55
- 2013, Kwiecień8 - 76
- 2013, Marzec8 - 100
- 2013, Luty5 - 56
- 2013, Styczeń7 - 147
- 2012, Grudzień5 - 38
- 2012, Listopad5 - 127
- 2012, Październik4 - 23
- 2012, Wrzesień4 - 27
- 2012, Sierpień10 - 32
- 2012, Lipiec10 - 23
- 2012, Czerwiec6 - 31
- 2012, Maj17 - 116
- 2012, Kwiecień19 - 106
- 2012, Marzec12 - 79
- 2012, Luty4 - 21
- 2012, Styczeń3 - 37
- 2011, Grudzień3 - 31
- 2011, Listopad13 - 135
- 2011, Październik15 - 121
- 2011, Wrzesień15 - 26
- 2011, Sierpień6 - 9
- 2011, Lipiec14 - 2
- 2011, Czerwiec13 - 83
- 2011, Maj12 - 78
- 2011, Kwiecień9 - 35
- 2011, Marzec2 - 3
- 2010, Listopad1 - 1
- 2010, Październik13 - 14
- 2010, Wrzesień4 - 9
- 2010, Sierpień3 - 3
- 2010, Lipiec6 - 4
- 2010, Czerwiec7 - 3
- 2010, Maj8 - 5
- 2010, Kwiecień9 - 10
- 2010, Marzec1 - 0
- 2009, Grudzień7 - 13
- 2009, Listopad8 - 16
- 2009, Październik11 - 5
- 2009, Wrzesień19 - 21
- 2009, Sierpień18 - 14
- 2009, Lipiec25 - 11
- 2009, Czerwiec7 - 16
- 2009, Maj5 - 12
- 2009, Kwiecień10 - 22
- 2009, Marzec10 - 10
- 2009, Luty5 - 0
- 2009, Styczeń5 - 12
- dystans 31.80 km
- 8.60 km terenu
- czas 01:42
- średnio 18.71 km/h
- temperatura 11.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Zdążyć przed deszczem, którego nie było
Wtorek, 28 stycznia 2025 · dodano: 28.01.2025 | Komentarze 4
Taka tam rundka po okolicy przed zapowiadanym deszczem.Starzec zwyczajny
Nawet dmuchawca zdążył wytworzyć
Kępka płomiennic
Jaz na Pisi Tucznej
Bezimienny dopływ Wierzbianki, więc w sumie mogę go sam sobie nazwać jak Suchszy Dopływ Suchej. Może Olchowy Dopływ Wierzbianki? Od tych drzew na zdjęciu, co prawda w innym miejscu kojarzę że były wierzby, więc Wierzbowy Dopływ Wierzbianki też mógłby być.
Relikt budowanej (ale nieukończonej) w latach 70. i 80. linii kolejowej CMK Północ. W tym przepuście często stoi woda, teraz jest sucho.
Sklepik w Kopiskach już nie działa.
A poza tym nudy - gęsi gęgały
Kotki marcowały
A wierzby płakały
- dystans 44.60 km
- 3.50 km terenu
- czas 02:17
- średnio 19.53 km/h
- temperatura 10.0°C
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Cytrynek, kotki i inne badziewie
Poniedziałek, 27 stycznia 2025 · dodano: 27.01.2025 | Komentarze 2
Nad ranem przymrozek, a w ciągu dnia temperatura przebiła 10 stopni. Zrobiło się tak ciepło, że obudził się pierwszy cytrynek.Cytrynki zimują w ściółce schowane między liściami, dlatego są pierwszymi z motyli, które się budzą, wystarczy że zrobi się ciepło i słonecznie, nawet jeśli to styczeń lub grudzień. Takie rusałki pawik chowają się w przepustach, bunkrach, piwnicach strychach... co roku jakiś próbuje zimować u mnie w łazience. W takich miejscach trudniej im się zorientować w pogodzie i dlatego później się pojawiają.
Pokazały się też tramwaje, znaczy kowale bezskrzydłe.
Z pluskwiaków była też jakaś tarczówka
A chrząszcze reprezentowała siedmiokropka.
Muchi tyż byli.
No i kotki. Dziś trafiły się topolowe.
A poza tym standardowo - olchowe
Wierzbowe
Leszczynowych dziś jakoś nie było na trasie, a jak trafiłem, to takie jeszcze zamknięte.
Dopiero pod koniec trafiły się otwarte. Były też brzozowe, ale akurat na gałązkach zbyt wysoko.
Mimo to zaparzyłem sobie herbatkę leszczynową, bo zapobiegliwie zabrałem ze sobą garstkę kotków, no i osłodzony wrzątek w termosie. Jak zrobić taką herbatkę - ot zalewamy garstkę kotków wrzątkiem, ewentualnie słodzimy, czekamy az naciągną i gotowe.A jak nazbieracie tych kotków, to możecie zrobić w domu placki leszczynowe).
Głóg też był
A z grzybów - grzybów dzwoneczkowata. Tę kolonię widziałem ponad miesiąc temu (w tym wpisie). Od tej pory podrosły, ale zę zużyły, nic dziwnego, w końcu przetrwały śniegi i mrozy.
W bezchmurny dzień lubię zajrzeć na zalane wyrobiska dawnej żwirowni we Wręczy, błękit nieba najładniej wygląda, gdy się odbija w tafli wody.
A, taki tam zestaw, trochę eksperymentów. Dżem z dyni zabrałem na przekąskę, a lemoniady do zdjęcia, zresztą nie są gotowe, muszą jeszcze trochę pofermentować. Świerkowa była odkryciem grudnia (przepis we wpisie Skubnąć Świerka), a leszczynowa jest moim prywatnym eksperymentem, nie wiem czy wyjdzie, jeśli tak, to do nazwy dodam epitet "wiosenna".
Dżem... na etykietce jest, że konfitura, a w przepisie miałem, że powidła... jak zwał, tak zwał, można nawet nazwać "pomarańczowa breja do smarowania chlebka".
Ruiny dworu we Wręczy
Żyrardowskie klimaty.
- dystans 42.35 km
- 1.00 km terenu
- czas 02:16
- średnio 18.68 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Błądzenie nie całkiem losowe z mżawką
Niedziela, 26 stycznia 2025 · dodano: 26.01.2025 | Komentarze 2
... ej, miało nie padać! W drodze powrotnej pomżyło, pokropiło i ogólnie wilgotność wzrosła. Dziś taki tam objazd dawno niejeżdżonych dróżek, sprawdzić czy sa przejezdne, czy coś się wyasfaltowało, a jak pojechałem w nieznaną gruntówę, to mi się skończyła w środku lasu... oczywiście nie będę się wracał (nie chciało mi się tyrpać z powrotem tym wertepem) i postanowiłem się jakoś przebić do pobliskiego asfaltu. Nieraz, nie dwa mi się to zdarzało podczas testowania dróg, tym razem miałem farta, bo szybko trafiłem na słabą, ale jednak dróżkę leśną, która mnie wyprowadziła na asfalt.Ostatnio daniem dnia były placki z kotków leszczyny. A tutaj herbatka leszczynowa parzona na miejscu (zabrałem termos z samym wrzątkiem... no, nie tak całkiem samym, bo z cukrem)
Kubek pełen lasu
Selfik brzozy w leszczynowej herbatce.
Oczywiście były kotki leszczynowe
I kotki olchowe, choć te jeszcze zamknięte
Ze zwierzaków była jeszcze jakaś larwa w trocinach.
Tutaj głównym tematem zdjęcia nie jest larwa, tylko kuleczka jej odchodów.
Zaspana siedmiokropka
Z grzybków był łzawnik rozciekliwy
To nie jestem pewien, ale chyba też, zwłaszcza że na tym samym pniu.
A to też łzawnik, tyle że w innym odcieniu.
Ulica Baby Jagi krzyżuje się z ul. Calineczki... szkoda, że nie Jasia i Małgosi.
No, ulica to mocne słowo.
Sucha.
A to druga Sucha. Tą pierwszą nazywam Suchą Żyrardowską (od nazwy stacji kolejowej, która wzięła nazwę od rzeczki z dodatkowym tylko epitetem), a drugą Suchą Mariańską, bo przepływa przez las i rezerwat o nazwie Puszcza Mariańska. Zresztą potem jedna Sucha wpada do drugiej, a może na odwrót.
33. Finał WOŚP w Żyrardowie
A, taki relikt znalazłem w szufladzie. Siedziałem wtedy przez parę godzin przy telefonie w studiu na Woronicza, bo byłem w ekipie obsługującej licytację złotych serduszek, stąd ta wejściówka.
- dystans 36.40 km
- 2.80 km terenu
- czas 01:53
- średnio 19.33 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Placki z leszczynowych kotków
Sobota, 25 stycznia 2025 · dodano: 25.01.2025 | Komentarze 4
Przepis: smażymy placki i ozdabiamy kotkami.No dobra, to taki żarcik. A teraz do rzeczy - zaczynamy od nazbierania kotków i właśnie taki był cel tej wycieczki. Pierwsze rozkwitające kotki znalazłem trzy dni temu, ale dzisiaj wcale nie było łatwo takie zlokalizować. Na większości krzaków kotki jeszcze zastanawiały się, czy się wychylać, czy wziąć na przeczekanie... w końcu dopiero styczeń.
Gdzieniegdzie już się otworzyły, ale jeszcze nie pyliły.
Najwięcej udało mi się uzbierać takich dopiero się otwierających, ze względu na kolor nazywałem je zielonymi kotkami. Ale myślę, że jak poleżą w cieple, to się otworzą, a jak nie, to będą placki z "zielonych kotków".
Dla porównania - żółte kotki. Różnica minimalna, ale jest.
No dobra, nazbierane i co dalej? Kotka to rodzaj kwiatostanu, który występuje u drzew takich jak wierzba, olcha, brzoza, topola, czy właśnie leszczyna. Leszczynowa kotka składa się z mnóstwa gęsto ułożonych na łodyżce kwiatów męskich, tak tych odpowiedzialnych za produkcję pyłku i alergie.
Do placków potrzebujemy jednak pojedynczych kwiatków, dlatego po oderwaniu ogonków, rozdrabniamy kotki np. rozcierając między dłoniami. Nie musimy być super skrupulatni, jak się czasem trafi grudka kilkukwiatkowa, to i tak nie będzie wyczuwalna w plackach, podobnie możemy zostawić łodyżki z wnętrza kwiatostanu, bo są bardzo miękkie.
Przepis właściwy
Składniki:
- szklanka kwiatów leszczyny (może być pół)
- 1,5 szklanki mąki
- 1 szklanka mleka
- 1 jajko
- 1 łyżeczka cukru waniliowego
- 2 łyżeczki zwykłego cukru lub zamiennika
- szczypta soli, albo dwie
- 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia lub sody
- olej do smażenia
- cukier puder do posypania
Rozdrobnione kwiaty zalewamy mlekiem i moczymy (kwadrans wystarczy). Następnie wszystkie składniki dokładnie mieszamy w misce/garnku, jeśli ciasto jest za gęste to dolewamy odrobinę mleka, jeśli za rzadkie to dosypujemy mąki. Na patelnię z rozgrzaną, cienką warstwą oleju nakładamy porcje ciasta - łyżeczką jeśli placki mają być małe, łyżką jeśli większe. Smażymy z obu stron na złoty kolor (tak piszą we wszystkich książkach kucharskich, napiszę więc i ja). Zdejmujemy na talerz wyłożony papierowym ręcznikiem (wyciągnie resztki oleju z powierzchni) i posypujemy cukrem pudrem (albo i nie).
No i gotowe - smacznego, bon apetit, czy jak tam kto mówi...
UWAGA: niektórzy mają uczulenie na leszczynę i mogą nawet o tym nie wiedzieć, dlatego przed podaniem jakiejkolwiek potrawy z kotkami leszczyny, warto najpierw osobom degustującym dać po kawałku kotki do spróbowania, czy nie pojawi się jakaś reakcja alergiczna. Jeśli nic się nie dzieje, to szamiemy do woli.
Umieściłem przepis na blogu pocztówkowym i tam będę go w przyszłości upgrade'ował, uzupełniał i ogólnie aktualizował np. dodając inne przepisy na placki leszczynowe. Tak więc, tam zajrzyjcie, jeśli chcecie z niego skorzystać.
Można też tak, po wyłożeniu ciasta na patelnię, placki ozdabiamy kotkami. Nie wciskamy ich w ciasto, bo po obróceniu mogą zupełnie się w nie zapaść i będzie to ozdoba niewidoczna, tylko dla tych co wiedzą, że tam jest.
W zależności od proporcji mąka-mleko uzyskujemy różną gęstość ciasta (sezonowe dodatki też mają na to wpływ), żeby uzyskać preferowaną, dolewamy odrobinę mleka lub dosypujemy mąki. W zależności od gęstości, placki wychodzą trochę inne, więc warto popróbować jakie mniej więcej najbardziej nam pasują.
Wykorzystuję tu mój podstawowy przepis na ciasto, czasem smażę placki bez dodatków, czasem ze startymi jabłkami, jagodami, jeżynami, drobno pokrojonymi śliwkami i jakie tam się owoce nawiną. A teraz z kotkami Wiosną planuję usmażyć z zielskiem wszelakim, takim jak czosnek niedźwiedzi, pokrzywa i inne. Każdy może dodać kotki do swojego ulubionego przepisu na placki, można też zrobić racuchy drożdżowe, czy podpłomyki z leszczyną.
O, dziś na przykład trafiłem na głóg... niby nic niezwykłego, zwłaszcza że w zeszłych roku był niesamowity urodzaj na głóg i prawie wszystkie krzaczki są obsypane owocami. Tyle że obecnie najczęściej owoce są częściowo poczerniałe. Tutaj jednak większość owoców była ładna czerwona, może dlatego że krzak rósł wśród drzew, co nieco chroniło przed przymrozkami itp.
Nazbierałem trochę głogu i następnym razem chyba dodam do placków z kotkami (te z fotek są wczorajsze, z poprzedniego zbioru)
Wracając do leszczyny, przy okazji można zrobić sobie napar - a mówiąc po ludzku, herbatkę z kotków. Mając to na uwadze, do drugiego termosu nie zabrałem herbatki jak zwykle (w pierwszym jest kawa), tylko wrzątek z cukrem do zalania kotków.
Zabrałem Kubek z Grzybem, do zbioru i herbatki, bo kolorystycznie najlepiej pasował.
Kubek pełen lasu
Chyba po okolicy rozeszło się zaproszenie na herbatkę, bo taki złotook przyleciał i na mnie przysiadł.
Z grzybków dziś tylko porost - złotorost ścienny.
- dystans 11.30 km
- 7.00 km terenu
- czas 00:37
- średnio 18.32 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Do lasu na kawę
Piątek, 24 stycznia 2025 · dodano: 24.01.2025 | Komentarze 2
Króciutki wypad do lasu - ot, napić się kawy z termosu i zobaczyć jak tam grzybki, a w szczególności płomiennica zimowa.Szukając płomiennic po raz kolejny w tym miejscu spotkałem wygłodka biedronkowatego. No i nic dziwnego, bo żywią się one grzybami nadrzewnymi. Na wygłodniałego nie wygłodniałgo nie wyglądał, ale na biedronkowatego jak najbardziej... takiego czterokropka.
- O rany, jakieś fałdowanie tu było, czy co?
Płomiennica się trafiła, niedużo, ale jako dodatek do zupy się nada.
Tak w ogóle, to miejscówkę płomienniconośną znalazłem w lesie blisko miasta, niestety miejsce to ma do siebie, że dociera tam sporo ludzi... to znaczy :niestety" dotyczy nie bezpośrednio samych ludzi, tylko pośrednio poprzez śmieci, które zostawiają, bo ten rejon lasu jest strasznie zaśmiecony.
Jednak kilka wizyt w tym miejscu przynosi efekty, za każdy razem wywożę co najmniej dwie torby śmieci i już się nie potykam o śmieci co drugi krok, dziś tylko jedna torba, ale do tego dziewięć butelek. Otwarte butelki ustawiam do góry nogami, a puszki zatykam na gałęziach, żeby obciekły i obeschły nim je zabiorę ze sobą... no i dziś widziałem, że jakiś debil pozrzucał w jednym miejscu te puszki (jedna mogła spaść sama, ale nie wszystkie trzy), jak już mu przeszkadzały te wiszące puszki, to mógłby mnie wyręczyć i zabrać je do najbliższego kosza.
A wracając do grzybków, kilka innych też się trafiło, ot taka kisielnica kędzierzawa, chyba mózg tego lasu.
Z mózgowców była jeszcze galaretnica mięsista, ta co wymyśliła jak produkować mykodiesla, czyli mieszaninę węglowodorów podobną do stosowanych przez ludzi mieszanek paliwowych.
Z fioletowych by jeszcze chrząstkoskórnik purpurowy.
Wydaje mi się, że to żylak promienisty.
Odwiedziłem też drugie stanowisko boczniaczka pomarańczowożółtego... o, dobrze kolejność kolorów z pamięci podałem.
- dystans 22.60 km
- 9.80 km terenu
- czas 01:12
- średnio 18.83 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Pętelka po mrożonym błocie
Czwartek, 23 stycznia 2025 · dodano: 24.01.2025 | Komentarze 2
Tym razem w nocy był przymrozek i to taki odrobinę solidniejszy, przebiło -2 a może i -3°C. No, to nie jest -20, -10, czy choćby -5°C, ale wystarczyło żeby trochę zmrozić świat... i błoto na gruntówach. Toteż ruszyłem do lasu przejechać się drogami, które ostatnio omijałem ze względu na błotnistość. Co prawda z rana szybko dobiło do 0°C, ale na tym się na dłużej zatrzymało i błoto nie topniało, dopiero koło południa temperatura znów zaczęła rosnąć.Lód na kałużach nie był malowany mrozem, lecz rżnięty jak kryształ.
Zamarznięte poziomnice opadającej wody w kałuży.
Ślad wmarznięty w błoto
Kotki też zamarzły, styczeń to jednak nie jest dobra dla kotków - miesiącem kotów i kotków jest marzec. Tymczasem testy przepisu na placki z kotkó leszczyny wypadły pomyślnie, jak rozmarzną dozbieram na kolejną porcję.
Żołądź przyozdobiony szronem.
W ogóle wszystko było w szronie - gałązki i pączki (właśnie, kiedy w tym roku Tłusty Czwartek?)
Tarnina
Brzoza
Grzybki
Łzawnik rozciekliwy nie wyglądał na zarzniętego, też grzyb, choć z wyglądu trochę jak śluzowiec.
Mchy
Choć Dolina Suchszego Dopływu Suchej jest z powrotem zalana, to mokradła wzdłuż torów kolejowych nadal są suche. Podobnie jak Rudy Potok (tak nazywam ciek, nad którym znalazłem pierwsze bryły rudy darniowej)
Olbrzymy o zielonych stopach
- dystans 21.40 km
- 9.00 km terenu
- czas 01:09
- średnio 18.61 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Inhalacje sosnowo-świerkowe
Środa, 22 stycznia 2025 · dodano: 23.01.2025 | Komentarze 2
Wiadomość dnia - kotki leszczynowe zaczynają kwitnienie.Nazbierałem trochę, by przetestować przepis na placki z kotków leszczyny. i sprawdzić czy takie ledwo otwierające się kotki też się nadają - (nadają się!)
Ale trzeba trafić na właściwe drzewko, bo część jest jeszcze zamknięta.
Do kwitnięcia olchowych kotków jeszcze trochę czasu.
Noc niby z dodatnią temperaturą, ale nawet nie jednocyfrową, do tego bezwietrznie, toteż po tym jak pojeździłem w dymno-spalinowej atmosferze, mój organizm domagał się odtrucia.
Wsie też lepiej było omijać, mam wrażenie że ta mgiełka w większości składa się z dymu.
Pojechałem więc do lasu na inhalacje sosnowo-świerkowe. O ile do sosnowych wystarczy przejazd przez las, bo wszędzie ich pełno, to świerka tak dużo nie ma i nie wszędzie, toteż pojechałem w jeden z rejonów świerkowych.
Mch, mch
Jeżyk
Ta pleśń porasta jakieś odchody
Symboliczny grzybek, grzybówka jakaś chyba, ale nie ta co poprzednio.
Glinianki pod Wiskitkami
- dystans 50.20 km
- 1.30 km terenu
- czas 02:38
- średnio 19.06 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Przeminęło z kluczem
Wtorek, 21 stycznia 2025 · dodano: 22.01.2025 | Komentarze 2
Rundka biblioteczna, przy okazji obfociłem najnowszy grodziski mural, który powstał z okazji zeszłorocznego Festiwalu Kultur Świata. Fotki muralu festiwalowego z 2023 można obejrzeć tutaj.Natomiast przyrodniczo, dzień był POD znakiem kluczy gęsi. Dwa takie stada po kilka kluczy przeleciały, poza tym kilka małych się trafiło.
Na stawie w Jaktorowie... czy tam innych Chylicach, oprócz kaczek były też dwa łabędzie, zapewne te, które poprzednio tu spotkałem. A z lewej coś, co początkowo z daleka wziąłem za gęś.
Ptaki były w trakcie porannej... no, przedpołudniowej toalety. Łabędzie i kaczki trzepotały się w wodzie, a to z lewej się iskało na sucho.
Gdy wracałem, to większość towarzystwa przeniosło się do wody bliżej brzegu i mogłem się im dokładniej przyjrzeć.
I wtedy okazało się, że to z lewej to młody łabędź. Chyba nie lubi zimnej wody.
Potrzaskany i wmarźnięty z powrotem lód.
Mrozem malowane.
Ze zwierzaków były jeszcze kotki - leszczynowe.
Oraz karpik - znaczy Dart przejechał.
Tym razem były chmury, ale słońce czasem wyglądało spomiędzy nich, albo zza niezbyt grubych chmur.
Ogród mchów
Ogródek dobrze uzbrojony
Z grzybków - jakieś stare boczniaki.
- dystans 44.45 km
- 1.50 km terenu
- czas 02:19
- średnio 19.19 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Sublimujący na słońcu szron
Poniedziałek, 20 stycznia 2025 · dodano: 21.01.2025 | Komentarze 4
Wczoraj był ładny, słoneczny dzień, szczególnie poranek był piękny w mgłach i szronach.Od czego by tu zacząć? Głupie pytanie - oczywiście od grzybków! Grzybówka dzwoneczkowata, to niewielki grzybek, który podobnie jak płomiennica jest odporny na mróz, zawiera substancje, które zapobiegają tworzeniu się kryształków lodu w tkankach, dzięki czemu po rozmrożeniu nie zamieniają się w szmatę i mogą rosnąć dalej. Tyle, że w odróżnieniu od płomiennicy, grzybówka jest niejadalna.
Tę kolonię spotkałem dokładnie miesiąc temu, tylko była ciut mniej rozwinięta. To te grzybówki znad Pisi z tego wpisu.
Inne grzybki też były, różnież nadrzewne.
Oszroniony pęd jałowca
W porannym słońcu i w porannych mgłach świat wyglądał wręcz magicznie. Za część z tych mgiełek odpowiada sublimujący na słońcu szron (choć chyba tylko za część, bo w nocy było trochę mgliście i trochę chyba zostało do rana), ewentualnie parujące kropelki ze stopniałego szronu - w jednym miejscu z nasłonecznionego ogrodzenia aż buchały kłęby pary.
Z daleka, pod słońce i we mgle, to nawet typowa polska wieś wygląda na ładną.
Choć to gospodarstwo z ostatniego zdjęcia nie jest brzydkie nawet jak spojrzeć z drugiej strony... przynajmniej w połowie, bo domek i stodoła są drewniane.
A ta kropka na drzewie, to myszołów
W taki bezchmurny dzień koniecznie trzeba wybrać się nad wodę, a najfajnieszy kadr w okolicy jest w dawnej żwirowni we Wręczy i jej zalane wyrobiska. Mróz w nocy nie był jakoś bardzo duży, nieco przebił -2 stopnie, było może -2,5... ale przygruntowy przymrozek musiałem być solidny, bo jeziorko całkiem zamarzło. Na środku mógł być jeszcze stary lód, ale przy brzegu było swieżutki, kilkumilimetrowy.
Malowanie mrozem
A tutaj chyba bardziej wykrawanie mrozem.
Kolejna fotosesja z kubeczkami, trzeba korzystać z dogodnych warunków.
Tym razem MoomiKubek obfociłem dokładnie dookoła
Z widokiem na podwodne, podlodowe wydmy.
Takie kółeczko wytopiłem gorącym kubkiem, nie przetopiłem się na wylot, ale dałbym radę jakbym dolał więcej herbaty i dłużej poczekał.
A tu zrobiłem mikroprzerębel sprawdzając grubość lodu scyzorykiem i trochę wody wydostało sie na wierzch, tworząc nalodową kałużę.
Trafił się gęsi klucz
A samoloty miały akurat mijankę
Oszroniona asfaltowa śmieszka, wzbogacona o walory estetycznie, bo ten szron aż migotał w słońcu podczas jazdy... bardzo dobrze się po czymś takim jechało.
Tutaj udało mi się uchwycić kilka błysków. Mój jest ten ślad po lewej.
Można by się zastanawiać, czy to był śnieg, czy szron, ale wystarczyło rzucić okiem na trawy z boku, by dojść do wniosku, że szron potrafi stworzyć nawet taką grubą warstwę.
Śniegu były nieliczne płaty tu i tm.
Wizyta nad Pisią.
Pajęczyna z osiadłymi na niej kropelkami, które zamieniły się w lód.
Inny relikt śniegu
Nadrzewne ogrody mchów.
No nie wiem, ta topola jakoś dziwnie się na mnie gapiła.
- dystans 22.45 km
- 6.00 km terenu
- czas 01:11
- średnio 18.97 km/h
- rower Wrześniowy Rower
- Jazda na rowerze
Pierwszy grzybstats w tym roku
Sobota, 18 stycznia 2025 · dodano: 18.01.2025 | Komentarze 6
- Płomiennica zimowa - a cholera wie ile,- Trzęsak pomarańczowożółty - sztuk jedna.
Wiązka płomiennic i kubek z ... wiadomo kim.
Ostatnio nasza rodzina kubeczków się powiększyła o kolejny kubek. Zabrałem więc go na wycieczkę, by strzelić jakąś fotkę... a także kilka innych kubków dla towarzystwa.Oto one (od prawej):
- Czerwony Kubeczek z Jamboru - był to najmniejszy kubek w kolekcji, prezent od huanna, u którego mieszkał na działce w Jamborze i gdzie do tej pory powinien być jeszcze jeden taki.
- MoomiKubek (na razie nazwa robocza) - najmłodszy członek rodziny, jest wielkości Jamborowego Kubka, prócz Muminka i Włóczykija jest na nim jeszcze Ryjek, na ostatniej fotce jest do góry nogami.
- Absolutnie Apolityczny Kubeczek z Kaczuszką - kubek średniej wielkości i choć słabo to widać, jest on większy od poprzednych dwóch.
- Kurakowy Kubek Rodowy, Hej! - mój pierwszy kubek wyjazdowy, niby w domu były wcześniej jakieś blaszane kubki emaliowane, ale bez żadnego wzoru. Duży, półlitrowy, kupiłem go specjalnie na wyjazdy w góry.
Właśnie, kiedyś na sąsiednim blogu popełniłem wpis "Wszystkie Kubki Wujkia To Mi'ego" i chyba muszę go zaktualizować, ale są tam zdjęcia pozostałych półlitrowych kubków.
Małe i średnie kubki idealnie pasują do termosów - nie kolebocą się i nie brzdękolą na wertepach w sakwach, no i nie zajmują dodatkowo miejsca, choć na jednodniówkach to zwykle nie jest aż tak ważne... no chyba, że jest wysyp grzybów i człowiek wraca zapakowany na sztywno.
Płomiennica zimowa vel zimówka aksamitnotrzonowa - udało się trochę nazbierać, nie za dużo, ale na raz do obiadu starczy. Odwiedziłem miejsca, gdzie jeszcze przed mrozami i śniegami kiełkowały. Na zdjęciach są jednak młodsze grzybki, które w międzyczasie wyrosły, bo są bardziej fotogeniczne. Te w większości zostawiłem na następny raz, by podrosły.
Na jednym pniaku obok płomiennic rosło coś takiego, co ewentualnie można było wziąć za wyrastające płomiennice...
Ale tutaj już widać, że to nie płomiennica, tylko łzawnik rozciekliwy
Trzęsak pomarańczowożółty, jeden symbolicznie zebrany na domieszkę (zresztą więcej nie było)
Boczniaczek pomarańczowożółty - ponoć dosyć rzadki, ja w zeszłym roku jeszcze w listopadzie znalazłem dwa stanowiska, nadal się trzyma, mimo że kapelusze nie są zbyt twarde.
Grzybówka dzwoneczkowata
Pieknoróg szydłowaty
No, to tyle leśnych grzybków. A pogoda była dziś wyjątkowo ładna, a drogi po odwilży już generalnie obeschły. Jutro jest możliwa mgła, to może uda się ten kadr powtórzyć w mleku.
W nocy przymrozek toteż z rana gruntówy były ładnie ścięte, jednak potem zrobiło się ciepło i zaczęło błotnieć, toteż powrót wybrałem już bez dróg gruntowych.
To coś z lewej, co przypomina trochę siedzunia (tak, wszystko mi się kojarzy z grzybami), to jedna z pozostałych grud śniegu na łąkach, topnienie i zamarzanie stworzyły taką ciekawą strukturę.
Pod Żyrardowem w lesie jeszcze resztki śniegu można było uświadczyć, ale tak jak na tej fotce było rzadko.
Częściej jakoś tak. A dalej od miasta śniegu nie było wcale, widać mniej tam napadało, bo niezależnie od tego jaki typ lasu, to nie uświadczyłeś ani grama
Za to w dolinie Suchszego Dopływu Suchej wreszcie jest mokro. Jak tu byłem na początku grudnia, to te łąki były kompletnie suche i nawet w korycie rzeczki (jest tam, gdzie linia drzew z lewe) nie było ani kropli wody. Później w grudniu pojawiło się trochę wody w korycie, a teraz po opadach deszczu, śniegu i odwilży wreszcie i łąka jest podmokła.
Wierzby nieśmiało wypuszczają bazie-kotki.
Na gałęziach olch również są już kotki... no, już w grudniu były.
W zeszłym roku głóg obrodził, ale chyba już o tym wspominałem.
No, to tyle. Dystans mały, ale do tego sporo łażenia po lesie.
Ale na koniec jeszcze fotki... grzybków, a jakże, tyle że tym razem z hodowli w domu. Wczoraj zauważyłem, że zaczęły kiełkować:
Jest to nasza eksperymentalna hodowla płomiennicy zimowej (w starszych atlasach można ją spotkać pod nazwą zimówka aksamitnotrzonowa). Jej bliskim krewnym jest grzyb hodowlany enoki, więc stwierdziłem że spróbuję wyhodować płomiennicę.
Tak w ogóle, to enoki był kiedyś uważany za ten sam gatunek co płomiennica zimowa, ale w wyniku badań niedawno wydzielono go jako osoby gatunek Flammulina filiformis, polskiej nazwy systematycznej nie ma. Nasza płomiennica bywa nazywana po angielsku wild enoki, stąd te dopiski.
Oto nasza hodowla - grzybki pojawiły się w tej butelce z lewej i w zasadzie nie mam jeszcze stuprocentowej pewności, że wyrósł ten grzyb o który mi chodzi, ale jest to bardzo prawdopodobne. W zasadzie można nabyć grzybnię enoki do hodowania, ale raz że mi chodziło o dziką płomiennicę, a dwa że jak się coś wyhoduje samomemu od zarodnika, to więcej emocji i większa radość jak się uda.
Podłoże stanowią trociny drzew liściastych (na iglastych nie rośnie lub rośnie rzadko) wymieszane z ziemią, wysterylizowane w piekarniku żeby nie było konkurencji dla naszych grzybków. Po napełnieniu butelek (mają obciętą górną połówkę, żeby dało się zajrzeć do środka) podlałem je wodą z zarodnikami.
A stąd są zarodniki - tutaj wysyp na sreberku, robiłem też w plastikowym pojemniku po lodach, chodziło o to by je potem zmyć wodą, bo z papieru raczej słabo by się spłukało.
A jeśli chodzi chodzi o eksperymenty, to jeszcze parę fotek szampana (bo robiłem go na Sylwestra) tudzież lemoniadki świerkowej. Jak się ją robi opisałem w grudniu we wpisie Skubnąć świerka, więc nie będę się powtarzał.
Fotki sprzed kilku dni, stąd tyle śniegu. Lemoniadka może zmętnieć, co ciekawe gdy się doda skórki cytryny, pomarańczy lub mandarynki, to bardziej mętnieje niż bez takich dodatków.
Według prognoz jutro możliwa jest mgła, ale czy rzeczywiście będzie? Jakby co, to tutaj mam fotkę mgły.
No to już definitywny koniec, toteż wstawię gałązkę świerka z dziś.