teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2018

Dystans całkowity:481.22 km (w terenie 27.50 km; 5.71%)
Czas w ruchu:29:57
Średnia prędkość:16.07 km/h
Maksymalna prędkość:45.90 km/h
Liczba aktywności:20
Średnio na aktywność:24.06 km i 1h 29m
Więcej statystyk
  • dystans 80.36 km
  • czas 04:58
  • średnio 16.18 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście x8

Środa, 16 maja 2018 · dodano: 07.06.2018 | Komentarze 0

Wąsik zieloniaczek, wąsalek czarnogłówek (Adela reaumurella)

przeczytaj o motylu na stronach:
- Insektarium
- Wikipedia
- Lepidoptera.eu
- LepiWiki

samiec, bo one mają takie długie czułki




Samica





to też samica z wąsikowatych, prawdopodobnie właśnie wąsik zieloniaczek



Telepię się leśną ścieżką, wtem! Zauważyłem jakąś chmurę owadów, przyjrzałem się bliżej, a to motylki z rodziny wąsikowatych, tak na 90% z gatunku wąsik zieloniaczek. Ot latało sobie grupowo lub pojedynczo kilkadziesiąt motylków nad kilkoma krzakami czeremchy. To były chyba same samce - każdy miał takie długaśne czułki (samiczki mają tylko nieco dłuższe od reszty ciała), ponoć właśnie samce wąsika zieloniaczka grupują się czasem w takie stadka.


































































Było też stadko wąsików zieloniaczków - samców, ale nie taka duża jak ostatnio.













samiczki



































































  • dystans 4.18 km
  • czas 00:17
  • średnio 14.75 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Niedziela, 13 maja 2018 · dodano: 07.06.2018 | Komentarze 0



  • dystans 4.20 km
  • czas 00:18
  • średnio 14.00 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu na dworzec

Piątek, 11 maja 2018 · dodano: 07.06.2018 | Komentarze 0



  • dystans 7.78 km
  • 1.20 km terenu
  • czas 00:36
  • średnio 12.97 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Po przedszkolu do wujka-dziadka

Wtorek, 8 maja 2018 · dodano: 10.05.2018 | Komentarze 4

Wujek-dziadek pytał się do ilu umie liczyć, gdy Klu powiedziała że do tysiąca, to nie za bardzo chyba uwierzył i zaczął odpytywać
- A co jest po 500.
Kluska nie za bardzo załapała o co chodzi, ale jej wytłumaczyłem że chodzi o kolejną liczbę, która jest po 500.
- 501!
- 502?
- 503.
- 599?
- 600 - no i pozamiatane.

Na miejscu trochę trzeba było pomóc w ogrodzie... Klu zabrała nam grabie i sama rzuciła się do grabienia.




W międzyczasie ja zostałem zatrudniony do zrobienia.




Jak się znudziło grabienie, to zawsze można było przenieść zgrabioną trawę.



A teraz w profesjonalnym wianku stokrotkowym zrobionym przez babcię... warto było poczekać.




Powrót min.  gruntową ulicą, która kiedyś została totalnie rozjeżdżona przez samochody omijające korki... teraz już prawie nikt się nią nie pcha, za to powstała pieszo-rowerowa ścieżka.




  • dystans 4.03 km
  • czas 00:17
  • średnio 14.22 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Po Klu na dworzec

Niedziela, 6 maja 2018 · dodano: 07.06.2018 | Komentarze 0



  • dystans 117.50 km
  • 8.30 km terenu
  • czas 07:17
  • średnio 16.13 km/h
  • rekord 41.80 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

W poszukiwaniu Marianów

Sobota, 5 maja 2018 · dodano: 07.05.2018 | Komentarze 8

Przy wielu drogach zostały już tylko pieńki, ale jeszcze tu i ówdzie nie wycięli drzew i można jechać przyjemnie zacienioną drogą.



Najpierw jedziemy do grodziska w Dzwonkowicach... hmmm, grodziska wczesnodożynkowe?



Już prawie się dopchaliśmy



Jest i Rawka, jest i grodzisko... lecz o tej porze już go z daleka nie widać, ot kępa drzew.



Rozwałka nad Rawką



A tymczasem łąki rozkwiecone - skalnica ziarenkowata





Jaskry




Kuklik zwisły



Tam gdzie kaczeńce lepiej uważać, żeby nie wpaść w błoto lub wodę



W krzakach przy grodzisku trzmielina pospolita



Zaś nad Rawką kwitną trawy



Rzut obiektywem na niebo




Dalej ruszamy kładką i skrótem na drugą stronę Rawki do Starej Rawy. Ten krzak przy kładce, to chyba kalina koralowa, ale głowy nie dam.





ścieżką przez łąki, teraz gdy roślinność jest wyższa, to jest ładnie wydeptana, ale wczesną wiosną można ją zgubić... zwłaszcza gdy się idzie nią pierwszy raz, co nam się właśnie kiedyś zdarzyło






Rzeżucha jakaś, czy co...



Do Marianów jesteśmy na dobrej drodze... od 1 do 7, no nam wyszło w sumie 3. A na górze portret Pana Marian przerzucającego łopatą trójkąty z jednej kupki na drugą.



Dwór Wilkowice






Gorzelnia przydworska



Widoczki z rzepakiem i farmą wiatrową... sraty taty, taka ona niby wiatrowa, a olejem rzepakowym napędzana!




Żwirownia po drodze



Żelazna - kościół i nagrobki przykościelne











Dwór tamże i zabudowania przydworskie



Chałupka w Byczkach. Tabliczka adresowa wzbudziła w nas wielką wesołość... i nie chodzi nawet o to, że Grom Byczki to dobra nazwa dla miejscowej drużyny sportowej, tylko o gospodarza który miłośnikom Kabaretu Potem kojarzy się jednoznacznie.




lavinka wrzuciła fotki na fanpage Kabaretu Potem, gdzie doceniono miejscówkę jako "dobre miejsce na gablotkę"... ba, obok jest nawet piwniczka! Ciekawe kto ma klucz do niej? Kto oglądał "Trąbkę dla Gubernatora,", ten wie o co chodzi.



Farma wiatraków i farma ślimaków





Wbijamy się do cegielni





Najciekawszy jest komin, a właściwie jego podstawa...trzeba by kiedyś przyjechać jak nie będzie dzikiego słońca i takich kontrastów, żeby to porządnie obfocić.






Poszperaliśmy jeszcze trochę i pomyszkowaliśmy





No i musieliśmy zdementować wszystkie kłamstwa Werrony na temat Pana Mariana i jego rodziny... pisze bowiem, że dziadek Marian miał na imię Antoni... żaden Antoni tylko Marian, a potem nam wmawiała, że Marian miał na drugie... no owszem, miał na drugie, ale też na pierwsze i trzecie. Na pierwsze imię miał Marian po ojcu, na drugie po dziadku, a na trzecie po pradziadku. Antoni to zdaje się była ksywka, bo za dużo było Marianów we wsi, a Antoniego żadnego... to chyba od św. Antoniego (patrz wiki), ale trzeba poczytać żywoty świętych i je porównać z biografią Dziadka Mariana, żeby ustalić o którego św. Antoniego chodziło i czy był to św. Antoni Marian Zaccaria, św. Antoni Marian Gianelli, św. Antoni Marian Pucci, czy też św. Antoni Marían Claret y Clarà.

Tak na marginesie, rozumiem że genealogia Pana Mariana jest dosyć skomplikowana i im głębiej się człowiek zagłębia tym bardziej można się w tych gałęziach zaplątać. No to słów parę na ten temat: dziadek Marian Marian Marian był z gałęzi tzw. szlachty kurnikowej (poziom niżej od szlachty zagrodowej), ciekawą sprawą jest jak pra...pradziadek Pana Marian (zresztą też Marian) zdobył to szlachectwo... niestety nie ma tu pewników, historycy się sprzeczają na ten temat, bo są dwie teorie na ten temat.

1) Pra...pradziadek Marian siedział sobie spokojnie w chałupie w mazowieckich lasach, gdy ciągnęło jakieś wojsko na wojnę... Pra...pradziadek nie zdążył się schować w ostępach i go zgarnęli do taborów. Po wielkiej bitwie (tu znów historycy nie są zgodni jaka to była bitwa - podaje się najczęściej Psie Pole i Cedynię), pra...pradziadek poszedł na pobojowisko znaleźć jakieś przydatne fanty, żeby z pustymi rękami do chałupy nie wracać i wziął jakąś szmatę na derkę. Gdy wrócił do obozu, to go okrzyknęli bohaterem który zdobył wrogą chorągiew i za to został nagrodzony szlachectwem.

2) W rodzinie Pana Mariana od wieków pędzono różne trunki... drzewiej rodzina znana była z fabrykacji lekkich miodów z kwiatów jabłoni, mieszali go też czasem z jabolem otrzymując nadzwyczaj orzeźwiający napitek. Tymczasem na dworze królewskim pito przednie, ale ciężkie miody po których kac był straszliwy. Gdy król bawił w okolicy na polowaniu, któregoś poranka na kacu cierpiąc pragnienie, zajechał przed chałupę pra...pradziadka Marian, który ugościł go podając zimny (prosto z piwniczki), orzeźwiający miód jabłkowo-jabolowy, którym król ugasił pragnienie i kac momentalnie minął. W ten sposób pra...pradziadek Marian wprowadził technologię klina na dwór, a sam otrzymał tytuł szlacheckim. Herb: W polu zielonym pszczoła złota, siedząca na gałęzi kwitnącej jabłoni, w przednich łapach trzymająca złotą renetę. W klejnocie puchar złoty, szlachetną rudą wysadzany.
Poza tym znana jest rodzinna historia jeszcze z czasów rzymskich pra...pradziadek Marianosław siedział sobie spokojnie w chałupie w mazowieckich lasach, nad strumykiem kurnikiem miał przydomową dymarkę i w wolnych chwilach hobbystycznie wykuwał sobie to i owo z rudy darniowej, na przykład raz wykuł bardzo poręczny mieczyk. Jak jacyś Wandale, czy inni Goci ciągnęli tędy, to mu zabrali ten miecz i jeszcze wszystkie dzbany z miodem (tam, już wtedy znali technologię produkcji miodu jabłkowo-jabolowego)... pra...pradziadek Marianosław się wkurzył i ruszył za nimi po zapłatę i tak dotarł do Rzymu... barbarzyńców co prawda nie dogonił, ale w Rzymie doceniono jego umiejętności trunkotwórcze i dostał niezłą fuchę reprezentacyjną - trzymał halabardę na dworze cesarskim (wtedy też zmienił imię z egzotycznego i szeleszczącego na Marian). Po upadku cesarstwa wrócił na ojcowiznę...



No to jedziemy dalej... kapliczka w Byczkach, kurczę mam wrażenie że ją otynkowali, bo pamiętam że tu była ceglana. Muszę sprawdzić na starych zdjęciach.



Kościół w Godzianowie. Oraz pomnik Kościuszki z 1917 roku




Maryjka z poprawionym błędem




Po drodze




Opuszczona szkoła... Werrona znów pisze, że Pan Marian miał problemy z nauką i że rzadko bywał w szkole, ale nie pisze dlaczego. Otóż problem polegał przede wszystkim na tym, że Marian jako nieprzeciętna osobowość przeżył twarde zderzenie z naszą rzeczywistością szkolną. Był na przykład geniuszem matematycznym, wymyślił własny system matematyczny opierający się na rachunku bimbrowo-flaszkowym będący bardziej precyzyjną i szybszą w rachunkach wersją rachunku różniczkowo-całkowego... niestety z matmy ledwie wyciągał na tróję na szynach, bo nauczycielka była zbyt tępa by zrozumieć Marianowe obliczenia na kartkówce (mimo poprawnego wyniku).

A język polski? Szkoda gadać, jak się ma nauczycielkę z Małopolski, czy Podkarpacia, która mówi o wychodzeniu "na pole" i jednocześnie stawia pałę za nasze lokalne "na dworzu" to trudno się dziwić. Albo każe "ubierać bluzę" i stawia dwóję z zachowania, bo Marian próbuje ubrać bluzę w kurtkę, by bluzie było ciepło i jeszcze szalik jej założyć. A jak Pan Marian napisze z mazowiecka "macierzanko leć do nieba, przynieś mi kawałek chleba", albo że do szkoły "szedł tędyk, a wracał tamtędyk" to oczywiście dwója z polaka gwarantowana. Podobnie było z panią od przyrody (też z południa) z którą się wykłócał że borówki są czerwone, a nie niebieskie... bo niebieskie są jagody, a jakieś brusznice to se może wsadzi w... no właśnie.

Historia? No, polegała głównie na wkuwaniu dat, a Marianek nie miał pamięci do liczb (np. tabliczki mnożenia nigdy nie znał na pamięć, tylko szybciutko sobie w pamięci obliczał) i jak nawet nie znał dokładnej daty bitwy pod Zielonym Lasem... ba, dopiero za trzecią próbą wstrzelił się we właściwe stulecie, to wiadomo co było z oceną. Chemia... co by Marian nie zmieszał i tak ostatecznie wychodziła jakaś odmiana bimbru, podobnie z zpt - nawet jak strugał deseczkę do mięsa, to mu wychodziła odpowiednia aparatura. Język rosyjski? No talentów do języków nie miał, znał po rosyjsku jedną piosenkę, którą Mariankowi śpiewał ojciec jako kołysankę, a poznał ją gdy przez wieś ze śpiewem na ustach przemaszerowała Armia Czerwona... nie była to zbyt cenzuralna pieśń, więc jej tu nie przytaczamy by nie demoralizować młodzieży, ale to wyjaśnia problemy Mariana z tym językiem. Z geografii (gospodarczej) potrafił wymienić wszystkie Polmosy, browary i inne Warwiny w kraju, razem z asortymentem i cenami umownymi... ale poza tym słabo.





Pod Płyćwią postój przy torach z trainspottingiem. Kibel Przewozów Regionalnych, kibel jadący jako InterRegio (też PR) i pociąg towarowy. Ten towarowy stanął pod Płyćwią i potem go wyprzedziliśmy, a później jeszcze raz czy dwa na trasie spotkaliśmy. lavinka w zasadzie miała wracać ze Skierniewic pociągiem, bo już spory dystans w nogach i późno... ale po odpoczynku i  jak się zrobiło na wieczór chłodniej, wiatr zelżał i teren wypłaszczył, uznała że jej się na tyle dobrze jedzie, że dociągnie te dodatkowe 30km do Żyrka.






O od skraju Makowa do Skierniewic przez Las Zwierzyniecki zrobili taką oto ddrkę... asfaltową, w miarę szeroką, normalnie cywilizacja zaczyna docierać w te okolice. A na Zwierzynce zwanej też Pisią taki oto mostek.



Zaś dalej przy stawie taki oto pomost na palach z zadaszonym punktem widokowym.






No i koniec rumakowania, w samych Skierniewicach wracamy do normy prowincji... kostkowo-chodnikowy cpr  hopkami-obniżeniami na każdy wyjazd z posesji. Bo samochód raz nie może podjechać, a rowerzysta 30 razy owszem.



"Stacja Zwierzyniecka" (cokolwiek to jest) która była w budowie gdy ostatnio tu byliśmy już chyba ukończona...  i wagonik z WKD który był pociągnięty cały na bordowo teraz ma już chyba ostateczne barwy.





A tak na marginesie, dokończyłem w międzyczasie relację z wekkendówki sprzed miesiąca.
Pocisnąłem za pociskami dzień 1
Pocisnąłem za pociskami dzień 2

Z kwietnia została mi jeszcze do zrobienia relacja z jednej weekendówki i jednej długoweekendówki trzydniowej.


  • dystans 4.18 km
  • czas 00:17
  • średnio 14.75 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

Z Klu na dworzec

Piątek, 4 maja 2018 · dodano: 07.06.2018 | Komentarze 0



  • dystans 3.87 km
  • czas 00:23
  • średnio 10.10 km/h
  • temperatura 30.0°C
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Z klu do parku schronić się przed upałem

Czwartek, 3 maja 2018 · dodano: 03.05.2018 | Komentarze 3

Dziś skwar, więc w grę wchodziły miejsca zacienione, a poza tym możliwe były burze (ostatecznie nic nie doszło, nawet pewniak wieczorny przeszedł tak, że tylko widzieliśmy ją z okna), więc raczej blisko, żeby zdążyć uciec... dlatego odpuściliśmy sob ie wypad do lasu i pojechałem do parku.

Klu spotkała tam w sumie dwie koleżanki z przedszkola, ale nawet zanim przyszły, to znalazła sobie dwie dziewczynki do zabawy. Dzieki temu mogłem zalec w cieniu na ławce, popijać kawę mrożoną z termosu i ograniczać ruchy żeby się nie zgrzać... bo jak musiałem z Kluską przemierzać park, to nawet w cieniu się przegrzewałem.

Puściliśmy kwiatki mniszka strumykiem, który wypływa z kanałki rura przy skałkach, potem przepływa pod kilkoma mostkami, koło placu zabaw (tam kiedyś w listopadzie Kluska trzylatek +/-1 rok się skąpała, a teraz bez problemu skacze przez strumyk na wysepkę), koło drugich skałek i wpada do Żabiego Oczka. Całą trasę pokonaliśmy z pierwszym kwiatuszkiem, który pokonał początkowe przeszkody.






Coooraaaz wooolniiiieeeej



Żabie Oczko!





  • dystans 25.25 km
  • 4.40 km terenu
  • czas 01:33
  • średnio 16.29 km/h
  • temperatura 21.0°C
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Pisio-kwiatkowycieczka

Środa, 2 maja 2018 · dodano: 03.05.2018 | Komentarze 10

Dziś było idealnie, wreszcie nie było za gorąco (w dzień temperatura ledwie przebiła 20 stopni), nie padało, wiatr nie był jakiś porywisty i było pochmurno (dzięki temu słońce nie smażyło i można było bez problemu porobić zdjęcia bez zwariowanych kontrastów).

A zatem - krótki wypad na kawkę nad Pisię Gągolinę, która w międzyczasie utonęła w zieleni... choć poziom wody znacznie spadł.








Kamienna Góra



A tak, to drzewko z którego wyciekał sok i ściągał mrówki to jednak jawor... a zatem mrówki zbierały syrop jaworowy. W którymś tomiku z serii "Domek na prerii" był dokładny opis zbierania soku z klonów i  całego procesu robienia syropu i cukru.



Dalej przez mostek i w prawo... tylko nie utonąć w tej zieleni.





Bobrze jeziorko, bobrza tama już ledwie widoczna za krzakami.








Zatopiony las



Wczesne kwiatki wiosenne już przekwitły, ewentualnie da się znaleźć pojedyncze, zapóźnione egzemplarze. Dwa dni wcześniej widzieliśmy pod Działdowem las cały w kwitnących zawilcach gajowych, tutaj trudno znaleźć ostatnie kwiatki.



Podobnie z zawilcami żółtymi i ziarnopłonami. Przylaszczek, złoci, kokoryczy, miodunek, zdrojówek w ogóle już nie ma.




Szczawik zajęczy już przekwitł, można poszukać czterolistnych koniczynek (nie znalazłem).



Łuskiewnik różowy też już przekwitł.



Śledziennica skrętolistna także... chociaż chyba można tu i ówdzie jakiś kwiatuszek wypatrzeć.



Kwitnie teraz bluszczyk kurdybanek




Zdrojówka rutewkowata





Gajowiec żółty, można też spotkać ze starszą nazwą jasnota gajowiec.






Jasnota też zresztą jest, plamista... a może purpurowa.



Gwiazdnica wielkokwiatowa





Czosnek niedźwiedzi dopiero zaczyna kwitnąć. Większość roślinek m a dopiero pąki, ale tu i ówdzie można znaleźć rozkwitające częściowo kwiatostany.







Konwalijka dwulistna ma dopiero pąki.




Konwalia majowa też, choć tu i ówdzie, można już znaleźć jeden czy dwa dolne kwiatki rozwinięte. A poza tym roślinki jeszcze często są fantazyjnie zwinięte,czemu poświęciłem osobny wpis na blogu pocztówkowym - konwaliowe spiralki, tam więcej zdjęć.





A z innych sporadycznie spotykanych dzisiaj - poziomki




Przetacznik



Mniszek żółci teraz na potęgę łąki (w mieście już nawet pojawiły się dmuchawce), a w lesie zakwitł min. na mostku.



A sosna?



Można już zbierać świeże pędy i zrobić syrop sosnowy.



Kwiaty męskie (u podstawy młodych pędów)



Kwiatów żeńskich nie znalazłem, ale też za bardzo dziś nie szukałem... znalazłem za to szyszeczki, rozwinięte z zeszłorocznych kwiatów (rok temu na szczycie młodych pędów, teraz u podstawy tegorocznych).



Taki sobie samotny dąbek, też kwitnie.





A to bodaj jabłoń.






  • dystans 4.17 km
  • czas 00:16
  • średnio 15.64 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Po Klu na dworzec

Wtorek, 1 maja 2018 · dodano: 02.05.2018 | Komentarze 0