teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108816.95 km z czego 15571.85 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 106.25 km
  • 11.00 km terenu
  • czas 06:32
  • średnio 16.26 km/h
  • rekord 35.20 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Światowy Dzień Turystyki i Odpustów 1

Sobota, 29 września 2018 · dodano: 03.10.2018 | Komentarze 3

Żyrardów - Studzieniec - Jeruzal - Esterka -  Raducz - Rossocha - Boguszyce - Krzemienica - Czerniewice - Spała - Konewka - Królowa Wola - Inowłódz - krzaki (MAPA)

Pogoda na weekend zapowiadała się sensowna, wiatr w sobotę północny, a w niedzielę południowy, czyli idealnie żeby uderzyć na południe, a następnego dnia wracać. Tak więc wstępnie zaplanowaliśmy dwudniówkę nad Pilicę... w międzyczasie okazało się, że właśnie tam będzie szereg imprez z okazji Światowego Dnia Turystyki, na które huann rozwoził pieczątki i  paszporty. Jako że raczej unikamy wszelkich imprez, zaczęliśmy się zastanawiać czy aby nie uderzyć jednak gdzie indziej... ale żal było idealnego wiatru, poza tym okazało się, że jest szansa spotkać się na miejscu z huannem i Moniką (to był dloa odmiany argument, żeby jednak tam pojechać). No to raz kozie śmierć (aczkolwiek w tym przypadku raczej żubrowi), jedziemy!

Prognozy mniej więcej się utrzymały i sprawdziły, choć początkowo wiatr był raczej zachodni, północno-zachodni i dopiero potem wykręcał na północny, na szczęście  z rana był słaby, a jak zaczął się wzmagać to już raczej pomagał. Początek to nabycie pieczywa na rynku i  wyjazd z miasta ruchliwą (nawet tak rano) szosą w kierunku na Skierniewice i Puszczę Mariańską, a potem odbicie na bocznej asfalty... za Studzieńcem okazuje się, że ostatni na tej trasie gruntowy odcinek wyasfaltowali! Super, a dalej okazało się że jeden z bardzo zniszczonych i wertepiastych asfaltów też wyasfaltowali na nowo... niestety dalej jest już typowy asfalt mazowiecki, ale i tak trasa się poprawiła.

Po drodze energia wiatrowa i biogenerator... wiatraki dopiero zaczynały ruszać, na początku dwa, a potem kolejne.



Udało się też znaleźć kilka kań - jedną na cmentarzu, a dwie jak udałem się w krzaczki. Tę drugą miejscówkę zapamiętałem, żeby ewentualnie zebrać grzyby w drodze powrotnej.



Początkowo tniemy tylko z krótkimi postojami na odpoczynek - miejsca odwiedzone wcześniej, pierwszy postój na zwiedzanie w Krzemienicy pod późnogotyckim kościołem, który akurat przechodzi remont.





W pobliżu kapliczka z datą 1635, też po renowacji i rekonstrukcji - zachował się postument i górna część która stała bezpośrednio na nim (bez kolumny). Tak więc teraz fragmenty są nowe, a fragmenty stare.




Daliśmy się zmonitorować



Tutaj kolejna kapliczka, która była w podobnym stanie (bez kolumny) i podobnie została zrekonstruowana.



Słonecznikowe pola.




Kościół w Czerniewicach, ten za to świeżo po remoncie




Stąd już prosto przez las do Spały (asfaltami, tylko krótki kawałek gruntówy), przejeżdżając obok stacyjki Spała, dostrzegam, że... stoi tam szynobus, a właściwie połączone dwa (SA135 Przewozów Regionalnych, ostatnio takim tylko Kolei Mazowieckich jechaliśmy z Tłuszcza, różnica jest taka że tamten miał jedną parę drzwi, a ten dwie i nieco inaczej rozplanowane wnętrze.

Zdziwko jest, bo tędy nic regularnie nie jeździ - jest to końcowa stacja linii odbijającej tu z Tomaszowa (raptem 8,5km). Na stacyjce znaleźliśmy rozkład jazdy, ale okazało się że tona dożynki dwa tygodnie wcześniej (dożynkowy rozkład jazdy), o dzisiejszym kursie nic tu nie było. W ogóle jak byłem tu z huannem 10 lat temu, to wtedy nawet okazjonalnie chyba nic nie jeździło, bo tory już ładnie zarastały.



Pewnym problemem było znalezienie skrzynki w pobliżu torów - najpierw pojechaliśmy do Spały, a potem przejeżdżając tędy ponownie stwierdziliśmy że nadal szynobusy stoją. Rzuciliśmy okiem do kabin maszynisty i wydawało nam się że nikogo tam nie ma. Podjechaliśmy więc już spokojnie w miejsce ukrycia skrzynki, ale na wszelki wypadek maskowaliśmy nasze poszukiwania robieniem zdjęć itp.





A teraz Spała. Jak podjechaliśmy do Spały pod Informację Turystyczną, to obok w stojaku rowerowym stały dwa przypięte rowery w tym... znajoma Meridzia. No dobra rower znaleziony, a gdzie jest huann? Dryndnęliśmy i okazało się że siedzą w karczmie przy kawie, ale niedługo będą. No to czekając pobraliśmy z IT paszporty które huann  kilka dni wcześniej rozwoził (pełna nazwa to Paszport Wojewódzkich Obchodów Światowego Dnia Turystyki na Ziemi Tomaszowskiej) i pobraliśmy do niego po dwa stempelki spalskie (pani już wiedziała gdzie jest na nie miejsce w paszporcie i szybko je tam przybiła, bo zanim my byśmy znaleźli...).

Poza tym ja tradycyjnie przybiłem pieczątki na mapie, a lavinka w notesie... i nie tylko te z okazji, ale też standardowy spalski, jaki pani tam miała.



W międzyczasie przyszła jakaś pani, żeby też wbić pieczątki i zagaiła:
- Turyści? O tam, gdzie jest namiot "łódzkie promuje" zaraz ma być leczo, bo w końcu muszą nam dać jeść! - widocznie pani też turystka i trafiła t z okazji ŚDTnZT.

Też przypięliśmy obok rowery i poszliśmy jeszcze na tyły budki obejrzeć kościółek.




Z kościółkiem miałem pewien problem by ustalić co i jak... są więc informacje że kościół zbudowano w 1923 roku (określany czasem jako kaplica), a kolejne że obok w 1992 roku wybudowano kościół polowy... problem w tym, że w obu przypadkach znaleźć można zdjęcia tego samego kościoła ze zdjęć powyżej, na miejscu też jest tylko jeden. Więc jak to jest?

Obok jest jakiś budynek, mi wyglądał na plebanię, ale kto wie, może to któryś z nich...



W końcu udało mi się poukładać informacje, bowiem "letni kościół polowy", to określenie nieco na wyrost, zwłaszcza informacja o budowie jest myląca. To po prostu placyk z ławkami i kapliczką, która chyba jest ołtarzem. A że na tyłach jest kościół z 1923, stąd wydaje się ze zdjęć, że to o tamten chodzi.



Gdy wróciliśmy do rowerów, była już ta Monika, ale dla odmiany huann poszedł nas szukać. W końcu jak się wszyscy zebraliśmy, poszliśmy na to wspomniane leczo, które już było rozdawane.



No, całkiem niezła porcja leczo, ale myślę że samotrzeć byśmy dali mu radę - znaczy ja, huann i Kluska (ale nie teraz, za rok, bo Kluska nie lubi teraz leczo, ale mówi że będzie lubić jak będzie miała 7 lat).




Takie miny, huann bo porcja za mała, a lavinka bo nie lubi leczo... i z bólem serca musiałem zjeść jej porcję.



Spotkanie było krótkie, bo huann z Moniką jechali teraz na Inowłódz, a my najpierw jeszcze chcieliśmy pofocić w Spale, potem pojechać do Konewki, a na koniec dopiero do Inowłodza, tak więc się pożegnaliśmy



Wieża ciśnień



Fundamenty pałacu carskiego, które można obecnie najłatwiej namierzyć po ciuchci. Na fotopolska jest sporo zdjęć pałacu i można zobaczyć jak wyglądał.




No i pomnik żubra... ustawiony pierwotnie pod Białowieżą Obecnie stoi tam kopia) po większej strzelaninie leśnej, podczas której sam car Aleksander II zamordował ponoć 10 żubrów.

Niestety sporo ludzi dziś się tu kręciło, każdy robił sobie słit focie, toteż już samo zrobienie zdjęcia żubra bez nikogo wymagało od nas cierpliwości... tym razem więc na żubra nie właziłem, może następnym razem, a może wtedy już Kluska będzie włazić a nie ja (trzecie pokolenie).



A tu fotka sprzed dziesięciu lat.




A tu zdjęcia mojego taty (dowcip polega na tym, że najpierw ja sobie strzeliłem fotę na żubrze, a potem wyszperałem poniższe fotki).




Oglądamy jeszcze kilka budynków z czasów carskich - wozownia



Koszary... co prawda tylko kozaków, więc może i bez wariag zaliczyłby nam gminę, ale wolimy nie ryzykować.



Jedziemy na Konewkę (z szukaniem skrzynki na stacji po drodze, o czym już pisałem). Z paszportem zwiedzanie schronu kolejowego jest dziś za darmo, a pani widząc co wyjmuję mówi:
- Strona dwadzieścia sześć - i faktycznie tam jest opis Konewki i miejsce na pieczątkę, do mapy wbijam też dwie inne które tu standardowo mają.



Mały czołg porucznika Grubera... niestety w pelerynce przeciwdeszczowej.



Kiedyś tu byłem z huannem, ale tylko rzuciliśmy okiem z zewnątrz, decydując się że zwiedzimy drugi, ale niezagospodarowany, opuszczony schron kolejowy w niezbyt dalekim Jeleniu. Tak więc dziś nadrabiałem zaległości. Początek schronu zajmuje wystawa wszelakiego żelastwa militarnego itp. ale że schron jest długi, to dalej w głębi już ich nie ma.

Aha, w Polsce są cztery takie schrony kolejowe i występuję parami - Konewka i Jeleń, oraz Strzyżów i Stępina. Trzy są wybudowane na powierzchni, a ten w Strzyżowie to tunel wydrążony w górze - zresztą w nim byłem i miałem okazję nawet pojeździć w nim na rowerze, tutaj wpis o bunkrze w Strzyżowie.





Jest za to fragment z odsłoniętym torowiskiem (na większości jest przykryte dechami).



Tunel techniczny biegnący równolegle wzdłuż głównej, kolejowej części schronu, nieco zalewany... z niego są wyjścia na zewnątrz, ale obecnie zamurowane i niestety okazuje się że aby wyjść, trzeba się cofnąć do samego początku (jest też drugie wyjście, ale odkrywamy je poniewczasie).



A oto i schron z zewnątrz.






Jedno z bocznych wejść.



A to budynek hydroforni i zbiorników wody.



O, znalazłem skrzynkę i pojemnik na logbook... chyba.



A to budynki elektrowni, filtrów, wentylatorów, kotłowni...




Tu trafiamy do kanałów technicznych



No i gdzie wyleźliśmy?



No tak, to jest to tajne wyjście z bunkra kolejowego



Kochbunker (zdaje się że przeniesiony z Widzewa), oraz mobilna przyczepa dowództwa.



Oraz taka fotka sprzed dziesięciu lat i teraz.




Jedziemy na Inowłódz i po drodze spotykamy huanna z Moniką rypiących do Tomaszowa na pociąg (mówią, że zajrzeć na Konewkę już nie zdążą), krótka chwila na pogaduchy i każdy jedzie w swoją stronę.



W Inowłodzu zaczynamy oczywiście od romańskiego kościoła św. Idziego.





Z widokiem na Pilicę... choć samej rzeki niewiele widać spomiędzy krzaków.



Jedziemy do drugiego, nowszego kościoła, gdzie udaje mi się naliczyć cztery wmurowane pociski.





A stamtąd na zamek. O ile pamiętam, to chyba nie udało mi się zwiedzić wcześniej ruiny, gdy byłem chyba już trwała budowa i ruina została przebudowana do obecnego stanu. Z zewnątrz i na dziedzińcu wygląda nawet całkiem całkiem, ale wnętrza mi do gustu nie przypadły, zbyt nowocześnie urządzone i wykończone, nawet nie udają średniowiecznego zamku, na przykład podłogi wyłożone kafelkami w salach i na tarasach (dziedziniec na szczęście wybrukowany), a mogli przecież jakiegoś klinkieru użyć.

Również pieczątek nie udaje się zdobyć - ciężko ocenić które pomieszczeniu szukać obsługi (w tym najoczywistszym, za drzwiami pod tabliczką IT nikogo nie ma), ponadto nikt ze spotkanych osób nie wygląda na obsługę... no cóż, jesteśmy w ostatniej godzinie otwarcia zamku, to prawie jak po fajrancie. Aż tak bardzo na pieczątkach nam nie zależy, żeby wszystkich po kolei zaczepiać i pytać czy są operatorami pieczątek, zbieramy je niejako tylko przy okazji.




- Jaki współczesny serial historyczny był tu kręcony?
- ???
- Panie Kazimierzu, gdzie pan takie ładne króliki dostał?
- Szwagier mi dwa z Czech przywiózł, 50 halerzy za króla.
- Daj pan na wystawę, sukces murowany.
- Bardzo proszę nie podpowiadać!
- "Kazimierz - król który został mularzem".



Zahaczamy też o synagogę, w której uzupełniamy zapasy pieczywa, a przy okazji zwiedzamy wnętrza.





Rzucamy jeszcze na galerię Manufakturę Simcinów, którą polecał huann... niestety ok. 18-ej wszystko na rynku jest już pozamykane na głucho. Swoją drogą, tutaj galeria chyba niedawno się przeniosła, wcześniej była po drugiej stronie Pilicy, w części Inowłodza o nazwie Simcinów właśnie. 

A huann, który miał okazję zajrzeć do galerii, wspominał że ponoć Simcinowie to według legendy były jakies bliżej nieokreśone istoty żyjące nad Pilicą, takie miejscowe trolle... ciekawe tylko, czy to autentyczna legenda, czy wymyślona na potrzeby galerii. Tak czy inaczej, oto fotka Simcina z Simcinowa.




Przejeżdżamy przez Pilicę i ruszamy dalej drogą wojewódzką w kierunku Opoczna... i tu miłe zdziwko, wzdłuż szosy biegnie taki miły asfalcik rowerowy, do tego nijak nieoznaczony więc jak kto ma ochotę zasuwać szosą, to kodeks drogowy tego nie zabrania (choć chyba tylko najbardziej zatwardziali szosowcy nie skuszą się na tę nieusankcjonowaną znakami ddr-kę. Powoli zapada zmrok, ruch na szosie spory, więc my z przyjemnością korzystamy z asfalciku (oj, taki by się przydał u nas z Żyrka przez las).

Niestety kończy się wraz z granicą Spalskiego Parku Krajobrazowego, dalej na Opoczno trzeba rypać szosą, czasem tylko chyba można jakimiś serwisówkami... ale trzeba uważać, bo czasem się kończą ślepo i trzeba się wracać, albo przebijać się przez rów, a może i barierki. Ale to u nas częsty problem, że nawet jak jest fajna ddr-ka, to urywa się ni  w pięć, ni w dziesięć, a pociągnęli by jeszcze kawałek do pierwszej wsi za torami, to można by dalej pojechać wygodnie bocznymi asfaltami.

My na szczęście tutaj i tak odbijamy w las, ale wiemy na przyszłość, że dalej niestety nie ma na co liczyć.



No i co? Wbijamy się gdzieś w krzaki, rozbijamy namiot, kolacja i lulu.



Komentarze
meteor2017
| 07:40 czwartek, 4 października 2018 | linkuj Może dlatego nie udało się zrobić fotki na żubrze, bo teraz pora na Kluskę ;-) Tylko trzeba pamiętać, żeby oprzeć rower o cokół.
lavinka
| 07:23 czwartek, 4 października 2018 | linkuj Trzeba przywieźć na żubra trzecie pokolenie. :)
malarz
| 04:32 czwartek, 4 października 2018 | linkuj Super wycieczka! :)
Niesamowicie piękna rodzinna tradycja z tym żubrem i rowerami :)
Interesująca kapliczka z 1635r.
Zdjęcia potężnej patelni, ceglany mur kościoła św. Idziego oraz druga fotka z dawnej synagogi, to trafne fotograficzne spostrzeżenia!
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa anico
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]