teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 110567.05 km z czego 15845.25 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.93 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 93.72 km
  • czas 05:40
  • średnio 16.54 km/h
  • rower Srebrny Rower
  • Jazda na rowerze

po mieście x10 (sierpniowe podsumowanie)

Poniedziałek, 28 sierpnia 2017 · dodano: 01.09.2017 | Komentarze 11

Przy okazji spisu zbiorczego na koniec sierpnia, wrzucę jeszcze parę fotek i informacji. Najpierw dla wariaga, z raportów ochrany w czasie rewolucji 1905 roku wynotowałem wspomniane jednostki wojskowe, których żołnierze byli w Żyrardowie... pisownia oryginalna ze źródła, bo nie miałem ich w oryginale, tylko w tłumaczeniu:

(14.02.1905) kozak drugiej sotni 6 Dońskiego Pułku Krasnostawskiego
(14.02.1905) dwaj obchodowi żołnierze 5 roty Ostrołęckiego Pułku
(29.11.1905) żołnierze 12 roty Tabolskiego Pułku Piechoty

W międzyczasie w jeden z gorących dni wziąłem na plac zabaw saperkę... chodziło o to, żeby dzieciaki za bardzo nie biegały na słońcu, tylko posiedziały w zacienionej piaskownicy. Piaskownice przerobiliśmy na mały punkt oporu wykopawszy w nim transzeję.



Kluska przygotowała jeszcze trochę umocnień na zewnątrz.




A poza tym standardowa nauka pisania w piasku... tu akurat cyferki, ale potrafimy też w ten sposób przelecieć cały alfabet.



W międzyczasie przed placem zabaw zostały wykopane tajemnicze dziury... myślałem początkowo że to jakieś wykopaliska archeologiczne i może znajdą jakiś samochodzik, który zgubiłem w dzieciństwie, ale nie. Jak się dowiedzieliśmy to były wykopy pod fundamenty siłowni plenerowej.

Dołki były chyba przez dwa tygodnie, a ponieważ tylko ogrodzone taśmą z tabliczką zakazującą wstępu, to oczywiście nie dało się skutecznie upilnować dzieciaków i na przykład psiapsiółka Kluski wpadła do jednego z dołków i  chyba coś sobie starła, albo przynajmniej obiła. Kluska robiła za karetkę pogotowia i zawiozła ją do domu.

- Żyjesz jeszcze tam z tyłu?
- Tak, tylko patrz przed siebie, bo za chwilę wpadniemy w kolejną dziurę.



Tak oto Kluska uczy się wozić dzieci "po żyrardowsku"



Ale wreszcie ekipa przyjechała znowu, urządzenia zostały zamontowane.



I naród zaraz ruszył do testowania. W sumie stanęło 6 urządzeń, każde z dwoma stanowiskami, ciekawostką jest ławeczka rowerowa (po prawej)... można siedzieć, gadać i pedałować (typowy rowerek jest swoją drogą).

Tak na marginesie, siłownia ma całkiem spore odbycie, zresztą miejsce jedno z lepszych na mieście, raz że na sporym osiedlu i dookoła dużo bloków (więc i dużo ludzi ma blisko), dwa że przy placu zabaw, który i tak był jednym z chyba bardziej uczęszczanych na osiedlu - raz że z tyłu kilka dużych drzew i latem gdy gorąco, jest w połowie zacieniony, a dwa że jest przyjemny, bo nie jest przyklejony do parkingów, bloków itp.



Uwaga, wędrujące kocyki! Kilka razy robiliśmy dzieciakom domki z kocyków na placu zabaw. Niby są tam domki z drabinkami itp. ale co domek z kocyka, to domek z kocyka.



Tęcza nad placem zabaw.




W międzyczasie wujek kupił Klusce klocki Lego (już takie regularne, a nie Duplo). Ponieważ jej się bardzo spodobały, to postanowiłem odkurzyć swoje stare i  jej dać. Na początek samochodzik, zieleń miejska i platformy. Jak widać, samochodzik przewozi kwiatki (a później drzewka) z jednego trawnika na drugi.




No, dobrze że tych klocków Lego nie wywaliłem, teraz się przydadzą... no cóż, jak człowiek ciułał te bony dolarowe, żeby za ciężkie dewizy kupić je w Pewexie, to potem żal wywalać, toteż skitrałem je głęboko w szafie.

Tak w ogóle, wtedy to nie to co teraz i kupowało się to co było, a nie co się chciało kupić... na przykład, z większych zestawów u nas było lotnisko (zestaw z terminalem i wieżą kontroli, samolot, helikopter, samochodzik wożący bagaże i płyta lotniska). No i bardzo chciałem to lotnisko, ale było potwornie drogie... akurat była komunia, więc rodzina chyba wiedziała że zbieram na klocki, więc dostawałem sporo kopert, oprócz złotówek było trochę bonów a nawet prawdziwych dolarów. A ja liczyłem i przeliczałem na dolary i na koniec wyszło mi że powinno wystarczyć na lotnisko. I wtedy dostałem ostatni prezent - moje wymarzone lotnisko! No i zostałem z gotówką na lotnisko mając jednocześnie to lotnisko.

W sumie nie wiem co za to kupiłem, z dużych zestawów mam jeszcze stację benzynową z myjnią i parkingiem wielopoziomowym + 4 samochodziki... w sumie zestaw taki sobie, ale wtedy kupowało się to co było. A może kilka mniejszych zestawów... no nie pamiętam. Parę lat później jeszcze dostałem jeden duży zestaw - zamek. No, oprócz tego jeszcze trochę małych, w tym trzy, albo cztery zestawy z samymi ludzikami.

Oczywiście miałem to w totalnym rozpirzu, toteż teraz jak nie było Kluski, rozkładałem pudła i składałem kolejne rzeczy - oprócz klocków, miałem komplet instrukcji, a nawet większość pudełek. Na koniec okazało się zginęło mi tylko kilka klocków (może kilkanaście), a co ciekawe, miałem też kilka nadprogramowych... o ile małe, typowe to mogłem gdzieś przegapić przy składaniu i jeśli nie były kluczowe, to nie przyczepić (miejsce na dwóch takich później znalazłem), ale jest kilka dosyć nietypowych i nie mam pojęcia skąd mi się przyplątały.

Po skompletowaniu, część skitrałem z powrotem, a kilka rozłożyłem, umyłem, popakowałem i teraz dajemy Klusce stopniowo. Na razie ma ten samochodzik ze zdjęcia, karetkę pogotowa, małą strażnice z duszkiem i rycerzem na koniu, oraz łazik kosmiczny. Bardzo jej się to podoba, wszystko już po kilka razy rozkładaliśmy i składaliśmy z powrotem, te łatwiejsze potrafi już sama złożyć z niewielką jedynie pomocą.

Powiększenia poniższych fotek po kliknięciu z zdjęcia.




A poza tym Kluska na otworzyła kramik z papierem toaletowym. Chyba idzie w ślady prababci (ze strony mamy), która też w papierowymi wyrobami handlowała na Placu Za Żelazną Bramą, tyle że nie papierem do... pierwszej krzyżowej, a własnoręcznie robionymi, papierowymi kwiatami.



Z minionych upałów - na mieście stanęły bodaj ze trzy, kurtyny wodne, tutaj pod ODeKiem, ale jeszcze jedna była na placu i chyba jeszcze jedna gdzieś tam.



A w parku wyrosły takie ładne grzybki.





Komentarze
meteor2017
| 09:17 niedziela, 3 września 2017 | linkuj O ile kozacy to tam kwaterowali od pewnego momentu na stałe, były u nas koszary (nieistniejące już) dla sotni, a może pół sotni kozaków. To piechotę dosyłali w miarę bieżącego zapotrzebowania... z raportów wynika, że zwykle rotę, albo dwie, np.:

- "Celem zapobieżenia wypadkom proszę o przydzielenie jednej roty żołnierzy"
- "Należy zostawić jeszcze na tydzień dwie roty żołnierzy"
Gość wariag | 07:30 sobota, 2 września 2017 | linkuj Dzięki za info w sprawie sołdatów i kozaczych synów ;)
U nas też mówi się szatany na te grzybki. A na goryczaki gorzkole.
meteor2017
| 18:43 piątek, 1 września 2017 | linkuj Mówisz? Ja tam nie bawiłem się w identyfikację (byłem z Kluską, tyle co zrobiłem zdjęcia), czy to borowik szatański, purpurowy, ponury czy jeszcze coś innego. Ale grzybek całkiem fotogeniczny... jeszcze jakiś widziałem w parku biegnąc za Kluską, ale potem nie mogłem go znaleźć.

U nas "szatan" mówi się na goryczaki :-)
lavinka
| 18:38 piątek, 1 września 2017 | linkuj @Meteor: A właśnie, muszę edytnąć opis przy niektórych osobach, bo się da. No i zabrać się wreszcie za zdjęcia.
malarz
| 18:26 piątek, 1 września 2017 | linkuj W parku wyrosły brzydkie grzybki - tzw. szatany (borowiki szatańskie).
meteor2017
| 18:23 piątek, 1 września 2017 | linkuj Bez informacji, kto jest od kwiatków, a kto od czego innego, to i tak się nie przyda ;-)
lavinka
| 18:21 piątek, 1 września 2017 | linkuj Mam Ci podlinkować drzewo genealogiczne? Tam są przodkowie i w 9 pokoleniu w niektórych liniach. A to tylko rodzina ze strony babci i dziadka ze strony mamy. Ojca rodzinę mam prawie nieruszoną. :)
meteor2017
| 18:18 piątek, 1 września 2017 | linkuj Od jednego pra w zwyż, to już zaczynam tracić rachubę... zwłaszcza że na poziomie Kluski trzeba dodać jedno pra.
lavinka
| 18:14 piątek, 1 września 2017 | linkuj A ta prapraprababcia mieszkała przy Senatorskiej, a na Ogrodowej mieszkała jej córka, moja prababcia(a Kluski praprababcia), która pracowała za młodu na służbie, a potem wyszła za mąż za taksówkarza i już nie musiała pracować (zaczęła dopiero po wojnie, po jego śmierci). :)
meteor2017
| 18:07 piątek, 1 września 2017 | linkuj A, to mi umknęło, bo mówiłaś że mieszkała między Halą Mirowską, a Kiercelakiem... to zapamiętałem, a Plac Za Żelazną Bramą mi umknął.
lavinka
| 18:04 piątek, 1 września 2017 | linkuj Prapraprababci. Pierwszego pokolenia zamieszkałego w Warszawie. I na placu Za Żelazną bramą. :)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa nnejt
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]