teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 109102.90 km z czego 15619.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2022

Dystans całkowity:885.84 km (w terenie 120.60 km; 13.61%)
Czas w ruchu:52:22
Średnia prędkość:16.92 km/h
Liczba aktywności:34
Średnio na aktywność:26.05 km i 1h 32m
Więcej statystyk
  • dystans 22.81 km
  • 4.00 km terenu
  • czas 01:17
  • średnio 17.77 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

W pogoni za motylkami

Środa, 4 maja 2022 · dodano: 06.05.2022 | Komentarze 3

Znów pouganiałem się za motylkami i udało się to i owo sfocić.

Rusałka kratkowiec, pokolenie wiosenne. Tutaj ciekawostka, forma letnia ma zupełnie inną kolorystykę - jest głównie czarno-biała! Mamy więc do czynienia z tzw. dymorfizmem sezonowym. Początkowo przyrodnicy (w tym Karol Linneusz) traktowali je jako dwa odrębne gatunki



Dla porównania zdjęcie rusałki kratkowiec z pokolenia letniego.



Gdy robiłem zdjęcie tamtej rusałce, to okazało się że tuż obok siedzie sobie grzecznie rusałka pawik. Pawie oczka spotykam codziennie, ale że nieraz już były na blogach to aktualnie się za nimi nie uganiam... jednak jak już który wpadnie mi pod obiektyw, to cyknę fotkę, a co.

Ten ma po zimie dosyć mocno postrzępione skrzydełka.



Kolejna rusałka, którą udało mi się utrwalić, to rusałka żałobnik. Też w marnej formie po zimie.



Bielinek bytomkowiec, tylko z dokładnym ustaleniem płci może być problem, bo choć tutaj mamy dymorfizm płciowy, to jednak musiałbym mieć dobre zdjęcie wewnętrznej części skrzydełek by określić, czy to samiec czy samica.






A ten mi uciekł (i kilka innych też).



A po drodze na łące jeszcze udało się złapać mniejszego przedstawiciela bielinkowatych - był to wietek. Z wietkami jest tak, że one są bardzo podobne, o ile udało mi się ustalić, u nas w grę wchodził wiete gorczycznik i wietek irlandzki, ale żeby je odróżnić, trzeba by go złapać i dokładnie przebadać, po zdjęciu się nie da.

Niech więc będzie po prostu wietek.




Po drodze pooglądałem kwiaty mleczy i spotkałem kosmatki pospolite w jeszcze kilku miejscach. A tutaj to niezła impreza na tym kwiatku.



A to maleństwo to biedroneczka łąkowa (dawniej była nazywana biedronką łąkową, ale potem do nazwy gatunkowej trafiło zdrobnienie... no bo rzeczywiście to taka biedroneczka).





Pisia Gągolina, a jakże.



A z kwiaatków - żarnowiec miotlasty



Poziomka



Groszek wiosenny





Eee, majówkę chyba można uznać za zakończoną.





  • dystans 21.91 km
  • 3.30 km terenu
  • czas 01:11
  • średnio 18.52 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Motylkowa majówka

Wtorek, 3 maja 2022 · dodano: 05.05.2022 | Komentarze 4

Ten motylek to osadnik egeria,  wcześniej Kluska opisała i narysowała mi motylka, którego widziała i gdy go zobaczyłem, to od pierwszego rzutu okiem nie miałem wątpliwości, że to jest właśnie ten.



Dosyć dobrze się wtapia w tło.



Oto schemat, który mi narysowała Kluska. Co prawda nie ma oczek na dolnym skrzydełku, ale na pierwszy rzut oka człowiek ich nie zauważa (a Kluska widziała go tylko przez chwilę), dopiero przy drugim spojrzeniu się je spostrzega. Do tego są gorzej widoczne, gdy motylek tylko częściowo rozłoży skrzydełka, a niektóre egzemplarze mogą mieć mniejsze plamki  jasne otoczki wokół oczek/



Kolejny motylek - tutaj oczka z dolnego skrzydełka są właśnie słabej widoczne.




A jak złoży skrzydełka, to jest prawie niewidoczny na suchych liściach.




Poganiałem też trochę za bielinkami - strasznie trudno je podejść i w większości zdjęcia były takie sobie. Oto na przykład jedno zdjęcie po którym da się stwierdzić, że jest to bielinek bytomkowiec (oprószone żyłki na spodzie skrzydeł).



Te dwa to najprawdopodobniej też bielinki bytomkowiec, ale bez zajrzenia na spodnią stronę skrzydełka trudniej jest je zidentyfikować. Zasadniczo samica ma po dwie plamki na skrzydłach, a samiec po jednej, ale ponoć u wiosennych motyli mogą one zanika (motyle są też mniejsze od tych letnich).

To prawie na pewno bielinek bytomkowiec i to samiczka - ma zażółcone brzegi skrzydełek, więc tył pewnie żółty jak na powyższym zdjęciu. Ma przyprószone żyłki (to cecha wyróżniająca bytomkowca i właśnie samicę tego gatunku). Samica powinna mieć po dwie plamki na górnych skrzydełkach, i ma jedną wyraźną, oraz tylko ślad drugiej, ale rzeczywiście w miejscu gdzie powinna być.



Mniej pewna identyfikacja jest tego egzemplarza, zakładam jednak że to bielinek bytomkowiec (innych tam nie widziałem) i raczej samiec, ma jakby cień plamki w miejscu w którym plamka powinna być i nie oprószone żyłki, w odróżnieniu od samiczki powyżej.



Lepsze zdjęcia udało się zrobić dopiero złączonej parce, też mi odlatywała, ale nie tak od razu i szybko siadała... nie tak łatwo lecieć, gdy skrzydełkami machał tylko jeden z tych dwóch motylków.




Ze zwierzaków trafiła się też żabcia.





A teraz pora na kwiatki - dąbrówka rozłogowa






Czosnaczek pospolity, nigdy nie pamiętam co to za kwiatek i co roku muszę go sprawdzić.




Ta niepozorna roślinka, to piżmaczek wiosenny




Zawilec gajowy, ale tym razem nie biało-zielone dywany, tylko egzemplarze o różowych kwiatkach, które można czasem spotkać.





Najczęściej można spotkać kwiatki, gdzie zewnętrzna część płatków jest lekko różowawa (co widać na powyższej fotce), czasem zaś są intensywniej zabarwione i wtedy jest szansa na wybarwienie także wewnętrznej strony.



Miodunka plamista, nadal można spotkać kwitnące egzemplarze.



Dmuchawce, ale nie mniszka, tylko podbiału pospolitego.



Ta czerwona łapa to liście klonu.



Tradycyjnie parę fotek znad Pisi.



Nasz szałas w zieleni. Chyba stał się małą atrakcją turystyczną, niedawno zuchy na zbiórce miały wycieczkę do "magicznego leśnego szałasu", a i ostatnia zbiórka drużyny Kluski była obok tipi.




Bajorko, które jest napełniane, gdy jest wysoki poziom Pisi i następuje wlewka.







  • dystans 18.18 km
  • 3.10 km terenu
  • czas 01:10
  • średnio 15.58 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Majówka nad Bobrzym Jeziorkiem

Poniedziałek, 2 maja 2022 · dodano: 04.05.2022 | Komentarze 6

Zwierzak dnia to jaszczurka zwinka, a dokładniej samiec w szacie godowej.



Jaszczurek było sporo, bo co i raz uciekały nam spod nóg, ale najczęściej nawet ich nie widzieliśmy. Na własne oczy widziałem jeszcze dwie - były mniejsze, bez barw godowych, a jedna z kikutem ogona. Tyle że nie udało mi się zrobić zdjęć.

Tego samca wypatrzyła Kluska i był on w dogodnym miejscu, gdzie nie było dogodnych kryjówek, w których mógł nam szybko zniknąć, toteż udało się zrobić dłuższą sesję zdjęciową.




Zwinka w zawilcach... brzmi jak specjalność szefa kuchni.



Oprócz jaszczurek zwinka były też zaskrońce zpiwka i żaby zcydra. Tyle że nie udało się im zrobić zdjęć, a szkoda bo na przykład jeden zaskroniec był naprawdę duży.

Ogólnie wycieczka nad Pisię Gągolnię, a konkretnie nad Bobrze Jeziorko 2. Jak się zainstalowaliśmy, to trzeba było rozpiąć daszek nad hamakiem, bo zaczęło kropić... w sumie krótko kropiło ze trzy razy, mieliśmy trochę farta bo byliśmy mniej więcej na granicy rejonu gdzie wykształcały się opady i leciały dalej na wschód. Gdybyśmy byli jakieś 10km dalej na S lub SE to pewnie by nam solidniej popadało.

Zaletą tego było to, że przez większość czasu mieliśmy chmury, bo gdy wychodziło słońce to robiło się za gorąco (daszek chronił też przed nim).



Bobrze Jeziorko 2 niestety nie prezentowało się tak ładnie jak ostatnio, było to bardziej Bobrze Błotko.





Zastanawiałem się, czy to efekt niższego poziomu Pisi, ale wydaje mi się że raczej trochę uszkodzonej tamy, W ogóle poprzednio nie mogłem podejść do tamy na głównym nurcie, teraz zaś po bocznej tamie, zwalonych drzewach itp. jakoś udało się pokonać błotko i do niej dotrzeć. Mamy nadzieję, że bobry naprawią tamę i jeziorko znów się zapełni.




Ale ślady działalności bobrów były wszędzie dookoła i całkiem interesująco się to prezentowało, zwłaszcza w zawilcach.






Bobrzy tor przeszkód. Bo czymś takim to wszelkie drabinki i inne takie rzeczy na placach zabaw są nudne. Poniekąd taki leśny tor jest nawet bezpieczniejszy, jak Kluska w coś poważniej przydzwoniła, to na placu zabaw, a nie w lesie. Może to być efektem tego, że na zwalonych pniach i dziecko i rodzice są ostrożniejsi niż na placu zabaw z atestowanymi urządzeniami... a spaść, czy w coś przydzwonić można równie łatwo i tu i tu.






Jeszcze jeden dywan zawilcowy, bo nie mogłem się powstrzymać.



A przechodząc do kwiatków, to teraz dosłownie z dnia na dzień można odnaleźć coraz to nowe rozkwitające rośliny. Nic dziwnego, jak jest tak ciepło to roślinność o tej porze roku rozwija się w oszałamiającym tempie. I tak jednego dnia jakaś roślinka nie kwitnie, drugiego zaczynają pojedyncze egzemplarze, trzeciego jest już ich sporo, a czwartego jest ich zatrzęsienie na wszystkich stanowiskach.

Tak mniej więcej było w ostatnich dniach z gwiazdnicą wielkokwiatową.




Gajowiec żółty (inaczej jasnota gajowiec), to kolejny kwiatek, który ostatnio rozpoczął kwitnienie.





Pierwsze wypatrzone kwiaty kuklika zwisłego.




A to chyba jakiś jaskier. Nie bawię się w dokładną identyfikację gatunkową jaskrów, jest ich zbyt dużo i zbyt podobnych. Kiedyś popełniłem ten błąd i skończyło się na bólu głowy, ale miałem nauczkę i od tej pory się już tego nie tykam.




Ziarnopłon wiosenny, ale jakiś taki mikrokwiatek.




To wygląda na jakąś rzeżuchę.




A teraz pora na robale - ten pluskwiak z rodziny tarczówkowatych to prawdopodobnie odorek zieleniak, lub jakiś podobny (np. odorek jednobarwek).





Pająki (oczywiście różnych pająków było więcej, ale te akurat wpadły mi w obiektyw).




Ślimaczki



Żuki




A ta biedronka to gielas dziesięcioplamek




I właśnie tej biedronce zawdzięczam bliższe zainteresowanie liśćmi, na których siedziała. Na pierwszy rzut oka wydawało mi się, że są grabowe, ale potem stwierdziłem że są jakby jakieś inne - jaśniejsze, nieco innego kształtu, a także z włoskami na brzegu. Po porównaniu z innymi (na 100% grabowymi) liśćmi, a także po dokładnym obejrzeniu pni, stwierdziłem że nie mam do czynienia z grabem pospolitym (zwyczajnym), a z bukiem zwyczajnym.

Było to dla mnie zaskoczenie, bo zasadniczo województwo mazowieckie jest poza granicą zasięgu buka, co nie wyklucza jednak pojedynczych wystąpień (zwłaszcza że granica jest niedaleko - wyznacza się ją gdzieś na pograniczu łódzko-mazowieckim). Tak czy inaczej znalazłem tutaj kilka-kilkanaście drzew i drzewek pośród grabów, dębów i brzóz.





Bukowy pień z charakterystycznym okiem... grabowe też mają oczy, ale nie tak wyraźne. Poza tym bukowy pień widziany z daleka ma jednolitą barwę, a grabowy ma zwykle smugi (fotka niżej).



Dla porównania liście i pień grabu.




A wniosek z tego taki, że nawet w dobrze znanym miejscu, nadal można odkryć coś nowego.

A zabawne jest to, że jak robiłem to zdjęcie, to stwierdziłem że to wygląda dokładnie jak beskidzki las wiosną, a wtedy jeszcze nie wiedziałem że są to liście bukowe (myślałem że grabowe).



Pora wracać.





  • dystans 19.88 km
  • 2.00 km terenu
  • czas 01:01
  • średnio 19.55 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze

Pierwsza majowa, pierwszomajowa pętelka

Niedziela, 1 maja 2022 · dodano: 03.05.2022 | Komentarze 4

Zwierzakiem dnia został zdecydowanie paź królowej. W zasadzie są to ostatnie wykonane fotki, ale daję je na początek. Już wyjeżdżałem z lasu, gdy na słonecznym skrzyżowaniu leśnych dróg udało mi się go wypatrzeć... chwilę podchodzenia, i gdy usiadł na trzecim z kolei kwiatku, udało mi się strzelić w miarę dobre zbliżenie. W ostatniej chwili, bo potem sobie poleciał.

To był pierwszy paź, jakiego udało mi się sfotografować, wcześniej widziałem kilka razy jak mi przelatywały, raz nawet próbowałem jednego podejść i zrobić fotkę, ale jak się spłoszył z pierwszego kwiatka, to uciekł. Z tego też powodu nie mogłem z pamięci określić, który to paź, dopiero w domu sprawdziłem dokładnie (teraz już będę w stanie zidentyfikować od razu w terenie).




W pobliżu latało kilka bielinków, ale tak uciekały, że po kilku próbach sobie odpuściłem. Za to na mniszkach zauważyłem jakieś robale i okazało się że wcześniej nie miałem okazji takich obserwować.Zidentyfikowałem je jako - kosmatek pospolity. Było ich tu kilka, więc mogłem poszaleć z ujęciami, jak za długo jakiegoś fociłem, to zniecierpliwiony odlatywał, ale wtedy miałem już zwykle kilka dobrych ujęć.




Charakterystyczny układ plamek, ten ma dobrze wybarwione, wręcz wzorcowe,  ale niektóre egzemplarze mają mniejsze, czasem te środkowe plamki są prawie niewidoczne (co utrudnia identyfikację).



Przez chwilę zastanawiałem się, czy to nie jest inny chrząszcz, albo jakiś odmmenny egzemplarz z żółtym futerkiem... ale okazało się że jest opasany zerwanym płatkiem mlecza.

- Za dzielne zapylanie zostajesz odznaczony orderem nasionka z wieńcem dmuchawców i pręcikami na mniszkowej wstędze.




A propos bzyczących owadów (bo kosmatki bzyczały odlatując) - w ostatnich dniach musiałem ewakuować z domu trzy osy, dwie takie w miarę typowe i jedną małą oskę. Jak coś zaczyna w domu bzyczeć, to jestem wzywany na odsiecz i wyposażony w szklanke i talerzyk ruszam do akcji.

Zjazd w dolinę Pisi i Las Radziejewski.




Za zieleń odpowiadają w większości liście grabu.



Tutaj gałązka z grabowymi kotkami.




Zanim zaczną kwitnąć konwalie, to jeszcze trochę czasu minie, ale już kiełkują.




Jasnota. Nie próbuję zidentyfikować dokładnie gatunku, bo różowo-fioletowych jasnot jest kilka i trudno je odróżnić. Takie jasnoty widywałem już wcześniej na poboczach (aczkolwiek nie wiem, czy był to ten sam gatunek), jednak w lesie zaczęły kwitnąć dopiero teraz... to znaczy mogły kwitnąć już od kilku dni, może nawet od tygodnia, ale żeby je odnaleźć, musiałbym objechać wszystkie miejscówki, a nie tylko niektóre. Ale cóż, nie mam czasu za każdym razem przepatrzeć całego lasu.



Knieć błotna, czyli kaczeniec



Śledziennica skrętolistna była tu w początku kwitnienia, teraz niektóre roślinki wyglądają tak



Porzeczka... nad Pisią w paru miejscach można znaleźć rachityczne, półdzikie krzaczki porzeczek, pewnie wyrosły z nasionek lub gałązek przyniesionych przez rzeczek. Nie było o dla mnie żadne zaskoczenie, bo trafiałem już na nią nad Pisią, próbowałem nawet dojrzałych owoców.




A to jakieś turzyce. Ich cechą charakterystyczną jest to, że na szczycie są kwiaty męskie, a z boku łodyżki wyrastają kwiaty żeńskie.







Trudno przejść obok zawilcowych dywanów, by nie strzelić im kolejnej fotki.




Nad Pisią pojawiły się komary, na razie widziałem przede wszystkim samce i  choć są one wegetarianami, to sympatią ich i tak nie darzę, ze względu na gatunek który reprezentują.




Nad Pisią jak zwykle wiosną jest przyjemnie i ciężko się stąd ruszyć dalej.







Jedna z bobrzych tam.



Czeremcha zwyczajna zaczęła już kwitnąć... dosłownie z dnia na dzień coraz więcej krzaczków i drzewek rozkwita.







A to czeremcha amerykańska (gatunek obcy, inwazyjny), od rodzimej czeremchy zwyczajnej różni się tym że kwitnie i owocuje później (mniej więcej miesiąc), ma gładsze, bardziej błyszczące liście i mniej gorzkie owoce.



Z kwitnących drzewek po drodze - grusza.