teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108860.05 km z czego 15577.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

  • dystans 7.94 km
  • czas 00:33
  • średnio 14.44 km/h
  • temperatura -5.5°C
  • rower Zardzewiały Rower itp
  • Jazda na rowerze

Do biblioteki

Sobota, 23 stycznia 2016 · dodano: 24.01.2016 | Komentarze 32

Ulica Waryńskiego... trzy kroki na lewo jest sklep nocny i przejeżdżając tędy wózkiem, albo rowerem trzebo uważać na szkło z rozbitych flaszek.




Z rowerem wśród kaczek.




A skoro o bibliotece... mój pierwszy kontakt z biblioteką był traumatyczny. W pierwszej klasie nasza wychowawczyni przyniosła stos książek z biblioteki szkolnej i sobie wybieraliśmy do przeczytania. Nie pamiętam jaką książkę wziąłem, nawet mi się podobała, ale nim skończyłem czytać... zgubiłem ją. Już nie pamiętam jak się skończyło, zdaje się że odkupywaliśmy jakąś książkę w zamian, ale co się nadenerwowałem to moje i od tej pory unikałem biblioteki szkolnej jak mogłem... na palcach jednej ręki mozna zliczyć książki które z niej wypożyczyłem, a i to dopiero pod koniec podstawówki.

Na szczęście uraz nie przeniósł się na książki, wkrótce brat podrzucił mi Hobbita i była to pierwsza większa książka którą przeczytałem w całości. Od tej pory czytałem co mi w rękę wpadło, a że w domu byó sporo książek to miałem co czytać bez potrzeby korzystania z biblioteki... a i tak mama mnie zapisała do biblioteki miejskiej, a dokładnie do filii nr 1, która mieściła się w domu robotniczym naprzeciwko szkoły.

Historia biblioteki w tym miejscu sięga 1932 roku, kiedy została przez Pawła Hulkę-Laskowskiego i jego córkę Elżbietę uruchomiona Czytelnia "Zdrój" (krótka historia czytelni). W 1961 miasto odkupiło zbiory czytelni i uruchomiło filię nr 1 biblioteki miejskiej. Filia ta została później przeniesiona do budynku obok parku, a potem na Mostową gdzie została połączona z centralą MBP. Teraz tutaj jest urządzony gabinet Pawła Hulki-Laskowskiego, aczkolwiek nie jestem pewien czy w tym samym lokalu w którym była biblioteka 9bo wydaje mi się że była na parterze, a gabinet jest na piętrze... ale głowy nie dam).




Ponieważ filia nr 1 została przeniesiona i miałem do niej nieco dalej (aczkolwiek bez przesady, w Żyrardowie nigdzie nie jest daleko), dlatego rzadziej tam zaglądałem, ale zacząłem korzystać z filii nr 6, czy najstarzej żyrardowskiej biblioteki (tutaj trochę o historii biblioteki fabrycznej), która była nieco bliżej, wystarczyło przejść przez plac.




Filią nr 6 Miejskiej Biblioteki Publicznej jest ona od 1983, na starszych książkach można znaleźć taki oto stempelek.



Centrala MBP przy Mostowej... MBP powstała w 1950 roku (kalendarium MBP) i początkowo mieściła się przy Waryńskiego (być może w którymś z budynków z drugiego zdjęcia we wpisie). Za moich czasów Centrala była przy ul. Dekerta, co prawda to było obok mojego liceum, ale nim zacząłem do niego chodzić, bibliotekę przeniesiono na Mostową (także filię nr 1, raz oddział dla dzieci i młodzieży... na który trafiłem tam przy parku, gdy do tego samego budynku przeniesiono filię nr 1).

Dodam jeszcze, że ostatnio często korzystałem też do filii nr 2 przy ul. Wittenberga, a to dlatego że oprócz centrali, ta filia miała pełny dostęp do zbiorów przez katalog online... a poza tym naprzeciwko wejścia jest barierka przy trawniku do której można wygodnie przypiąć rower (na Mostowej są wywrikółka).



To może o Klusce - pierwszą książeczkę dostała gdy lavinka kupiła pudło używanych zabawek (ta fioletowa). Tak jej się spodobała, że wkrótce kupiliśmy drugą materiałową, a także plastikowe do kąpieli. Tak więc "czytała" mając ledwie kilka miesięcy.




W grudniu byliśmy też z Kluską w oddziale dla dzieci i młodzieży na Mostowej na pięterku (tu relacja) i Kluska wypożyczyła sobie pierwszą książeczkę z biblioteki... o pociągu.







Komentarze
lavinka
| 14:39 środa, 10 lutego 2016 | linkuj Pół beczki ogórków kiszonych, mnią.
huann
| 09:52 środa, 10 lutego 2016 | linkuj A właściwie to whuonnąć! ;)
huann
| 09:51 środa, 10 lutego 2016 | linkuj Muszę koniecznie wypożyczyć - i pochłonąć - od klepki (z beczki z ogórkami) - do deski!
meteor2017
| 21:06 wtorek, 9 lutego 2016 | linkuj @"Znaczy Kapitan" - huannowi by się spodobała, bo bohater ma apetyt chyba nawet większy niż huann ;-) Ksiązka zaczyna się od zeżarcia pół beczki ogórków kiszonych, a potem porcje rosną ;-P
Gość wariag | 15:16 piątek, 29 stycznia 2016 | linkuj Niestety takiej knigi nie czytałem :(
meteor2017
| 22:25 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj No toż napisałem, że buduje lub remontuje ;-)
lavinka
| 21:28 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj Nie nie, on ją kupił okazyjnie, zabytek, do remontu. I dał jakiemuś kolesiowi do wyremontowania. Poszła na dno przy pierwszym wodowaniu. Wypłynął w rejs chyba ponad rok później, perypetie walki o tę łódź - naprawdę można umrzeć ze smiechu. Okładka była niebieskawa głównie, miękka okładka.
meteor2017
| 21:16 czwartek, 28 stycznia 2016 | linkuj A kojarzysz może taką książkę? Koleś buduje łódź (jakiś jacht cy cuś), albo remontuje by wyruszyć w podróż... ale łódź po zwodowaniu idzie na dno i musi zaczynać od nowa. I w zasadzie o tym jest ta książka :-)

lavinka na nią trafiła w domu (może doda jeszcze parę szczegółów z treści), ale nie pamięta tytułu, wieć nawet jak na nią trafimy to nie będziemy wiedzieć że to to :-(
Gość wariag | 16:11 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj @Huann - aaaaa, Lampo, pamiętam że w "Misiu" było to drukowane we fragmentach i czytałem to jeszcze przed "Lassie" :) Nawet pieska dziadków nazwałem Lampkiem (właśnie od Lampo).

@Meteor - tak, polecam plus jeszcze "Cuszimę" Nowikowa-Priboja, którą przeczytałem co najmniej 10 razy i "Z kapitańskiego mostku" Wasilewskiego. A z książek żeglarskich naturalnie "Samotny rejs Opty" Teligi i "Sama na oceanach" Naomi Jones.
huann
| 15:22 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj A Lampo - pies, który jeździł koleją - ma nawet własny pomniczek na stacji, która była jego domem: https://pl.wikipedia.org/wiki/Campiglia_Marittima
lavinka
| 15:13 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj Moje pierwsze udane przeczytane teksty to napis "pasmanteria" i "sklep spożywczy", a potem jakoś samo poszło, acz długo nie umiałam czytać na głos. Dukałam sylabami, no dramat, jeszcze w zerówce (w wieku Kluski już umiałam przeczytać kilka zdań). Aż któregoś pięknego dnia, przy czytaniu książeczki o Kołaczyku, która była prawdziwym koszmarem ze względu na czytanie na głos, zalewanie się łzami i porykiwanie, uaaaa, nigdyyy się nie na-u-czeeeee! - mama rzekła do mnie pamiętne zdanie. Skoro Ci nie wychodzi na bieżąco, to czytaj najpierw zdanie w myślach, a potem mów z pamięci. Ja, zalana łzami, pochlipując jeszcze - spróbowałam. O jeee działa! I tak z dnia na dzień zaczęłam czytać na głos najlepiej w grupie, pani w zerówce ze zdumienia przecierała oczy. :) A pierwsza poważna lektura, taka prawie bez obrazków, poważna książka, była o pewnej dziewczynce, która czekała na pracujących rodziców (czy na jakiś czas wyjechali, już nie pamiętam szczegółów), a w tym czasie zajmowali się nią dziadkowie i miała mnóstwo przygód. Mam tę książkę w starym domu, ale nie pamiętam ani tytułu, ani imienia dziewczynki. Książka była chyba skandynawska, bo ona i dzieci i dziadek mieli dziwne imiona. Większość akcji toczyła się zimą.
meteor2017
| 14:55 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj @wariag - rozumiem zatem że Kapitana i Kotwice polecasz? Jak będę miał nastrój na coś morskiego to może przeczytam, bo Znaczy kapitan jest w bibliotece, a Wybierać Kotwicę znalazłem ebook na chomiku.
meteor2017
| 14:48 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj O, to moją pierwszą i potem wielokrotnie czytaną książką był wspomniany Hobbit (wtedy Tolkien nie był jeszcze tak masowo czytany), a do lektur mogłem zaliczyć bo był na liście lektur uzupełniających. I też była mapka :-)
http://www.homeofbob.com/literature/curriculum/focusActvtes/hobbitMap265.jpg
http://www.galeriaplakatu.com/img/product_media/48001-49000/SPM003_THE_HOBBIT_mountain_map.jpg

Oczywiście wiele innych książek czytałem dwa, trzy razy... ale książką którą czytałem bodaj tyle razy co Hobbita, albo i częściej były "Dzienniki Gwiazdowe" Lema (Lem był w lekturach, więc niewykluczone że Dzienniki też).
Gość wariag | 14:27 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj @Huann - no to całkiem podobnie było ze mną bo ja jako pierwszą książkę przeczytałem "Lassie wróć". O ile pamiętam to i ten owczarek szkocki przejechał koleją kaaaawał drogi.
huann
| 13:10 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj Kurcze - powinna być strona "znany lekarz kontra nieznana choroba" :(
A moją pierwszą książką naprawdę przeczytaną (bo czytać uczyłem się właściwie jednocześnie na "Powszechnym Atlasie Świata z, bodaj 1973 r.) było "O psie, który jeździł koleją". W książce była mapka Włoch z psimi trasami - i stąd ten atlas. Chciałem dokładnie zobaczyć co i jak, bo mapka była bardzo schematyczna, co wiedziałem już wtedy ;)
Gość wariag | 12:23 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj @Huann - a znam, znam znanych lekarzy (nawet zaopiniowałem jednego na minus) tylko że te moje choróbska najwidoczniej im nie są znane ;)
@lektury - jeżeli "Znaczy Kapitana" i "Wybierać kotwicę" uznać można za swego rodzaju lekturę to te pozycje zaliczyłem kilkunastokrotnie :)
huann
| 10:34 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj @Lektury: "Medaliony" to od deski do deski!
huann
| 10:33 środa, 27 stycznia 2016 | linkuj Dziadziu - Alusiowi cały czas skaczą różne parametry, co to nie powinny - ale trzyma się nieźle, prowadza w hopsasach i tarza (teraz już nie, bo się stopił) w śniegu ryjąc korytarze.
Tarzanie to niekoniecznie, ale może chociaż jakieś hopsasy?
A co do lekarza - tu są dobrzy, znani oraz dobrzy i znani: http://www.znanylekarz.pl/
Gość wariag | 20:35 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj @lektury - mnie też romantyzm nie "podchodził" ani dudu. Odetchnąłem w 3-ej klasie gdy weszły lektury pozytywizmu i Młodej Polski. W maturalnej też nie było wesoło, no może oprócz "Medalionów" Nałkowskiej.
Gość wariag | 20:18 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj @Huann - przyczyny mojej nieobecności streszczę krótko: jestem przeciwieństwem Alusia, tak jak przeczuwałem lekarze nie są w stanie mi pomóc. Przynajmniej ci małopolscy :(

@Meteor - a ja swego czasy sam sobie zrobiłem exlibris wycinając "K" z takimi prostymi ornamentami żyletką w gumce do mazania "Myszka".
meteor2017
| 20:01 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj A odnośnie exlibrisu, sam kiedyś planowałem zrobić sobie exlibris i oznaczyć książki w domu... ale jakoś w końcu się rozmyło.

Z ciekawostek - jak Terry Pratchett podpisywał kiedyś swoje książkiw Warszawie, to oprócz autografu wbijał pieczątkę ze Śmiercią "Ex Libris Mortis" czy jakoś tak ;-) ale żeby sprawdzić dokładnie musiałbym znaleźć właściwy tom... w tym który mam pod ręką są tylko pieczątki ze schronisk w Dolomitach ;-)
huann
| 19:26 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj A-cha - czyli Dziadzia zabalował w bibliotece (i słusznie - w końcu to kulturalna przestrzeń) - a tak Go wszyscy szukali!: http://meteor2017.bikestats.pl/1421245,Po-miescie.html#comment860629
meteor2017
| 19:15 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj No, te 100 książek to lekka przesada, to potrafi nawet osobę która sporo czyta zachęcić do kombinowania.

Ja zasadniczo z lekturami nie musiałem kombinować, ale jak po przeczytaniu Dziadów III dostałem pałę z odpytywania z treści, bo jedyne co mogłem powiedzieć to że siedział jakiś koleś w więzieniu i się chyba czegoś naćpał, bo w książce to są jego majaczenia... to po tym musiałem sięgnąć po opracowanie.

A skoro faktycznie była i w bibliotece praktyka odpytywania z treści, to może i u nas tak było. Wątpiłem w to, bo kilka razy pod koniec podstawówki skorzystałem z biblioteki szkolnej i przygotowałem się zawczasu na odpytanie a tu nic... więc pomyślałem, że to taka plotka na straszenie się wzajemnie. Ale może wtedy była inna bibliotekarka, albo odpytywała wyrywkowo, albo coś.
Gość | 17:05 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj A biblioteka żołnierska w Skierniewicach miała taki oto exlibris :

http://www.koledzyzwojska.pl/obraz/exlibris-jw-2232
Gość wariag | 16:18 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj Pamiętam że w młodszych klasach podstawówki trzeba było mieć oddzielny zeszyt, w którym wpisywało się książki wypożyczone w bibliotece szkolnej, w podobnym schemacie jak opisałem wcześniej. Należało także umieścić rysuneczek poświęcony jakiejś scenie z książki. Ten zeszyt był też przeglądany przez panią od polskiego na pewno i być może przez bibliotekarkę.
Gość wariag | 16:13 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj Coś mi świta z tym odpytywaniem w szkolnej bibliotece, chyba tak istotnie było.
Co do pożeraczy czasu - a tzw praca społeczna? Każdy uczeń musiał ileś tam godzin takowej pracy uzbierać i z tego był rozliczny na godzinach wychowawczych. To pochłaniało sporo czasu, nawet w ferie i wakacje. A zbieranie makulatury i innych surowców wtórnych ? No i kiedy tu przeczytać dodatkowo 100 książek z polecenia mocno szurniętej pani D. :(
meteor2017
| 16:07 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj Tak mi się przypomniało, że ponoć pani z biblioteki w szkole odpytywała z treści oddawanych książek, by sprawdzić czy rzeczywiście się czytało ;-P Nie wiem czy to była prawda, bo nie korzystałem, ale tak słyszałem.
meteor2017
| 16:05 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj Ale z drugiej strony nie było tylu różnych "pożeraczy czasu" jak gry komputerowe, czy telewizja (no może była, ale dużo dużo mniej).
Gość wariag | 08:07 wtorek, 26 stycznia 2016 | linkuj Było tym ciężej "wyrobić normę", że wtedy we wszystkie soboty chodziło się do szkoły i nie było ferii zimowych tylko tzw. przerwa świąteczna. Pamiętam, że w akcie desperacji wpisałem nawet broszurę "Co zwykły obywatel o obronności cywilnej wiedzieć powinien i co dla niej czynić", którą nie wiem z jakiej okazji znalazłem w domu :)
meteor2017
| 22:09 poniedziałek, 25 stycznia 2016 | linkuj No, jeszcze można było przyjąć strategię by wybierać krótkie książki :-) Ale na tym można się przejechać, bo ciekawą grubą książkę szybciej się czyta niż krótką a nudną.

Ja czytałem Nową Fantastykę... a że niektóre opowiadania bywały potem rozwinięte do pełnej powieści (czasem czytałem i opowiadanie i powieść), to człowiek niewiele się mijałby z prawdą ;-)

A recenzje nieistniejących książek to jedna z książek Lema ;-)
meteor2017
| 22:02 poniedziałek, 25 stycznia 2016 | linkuj Fakt, liczba książek zaporowa... czyli odliczając wakacje wychodzi 10 miesięcznie, to jest jedna na 3 dni. Nie to żeby nie zdarzało mi się przeczytać tylu (zdarzało się że miesięcznie i 20 czytałem), ale tak na zawołanie w podstawówce mogło być ciężko. A połowa tej liczby byłaby sensowna, bo to wychodziłoby jedna książka tygodniowa.
Gość wariag | 19:20 poniedziałek, 25 stycznia 2016 | linkuj Nasza polonistka w 8-ej klasie podstawówki zarządziła, że wszyscy zamierzający iść do LO maja oprócz obowiązkowych lektur szkolnych przeczytać 100 książek. Potwierdzeniem tego były notatki w zeszycie wg schematu : autor, tytuł, czas akcji, osoby, krótkie streszczenie. Jako że było to zadanie z gatunku tych niewykonalnych wpadłem na pomysł aby :
- z przeczytanych w "Przekroju" stronicowych opowiadań "stworzyć" książkę
- wymyślać fikcyjne książki (było ich z pewnością ok. 30 )
- kilkakrotnie wpisywać tę samą książkę co 3-4 miesiące

W ten oto sposób "przeczytałem" chyba 140 książek i tylko raz pani od polskiego zakwestionowała wpisanie kilka razy tej samej książki. Na to miałem gotowy argument że książka mi się tak podobała, iż przeczytałem ją ponownie, a nawet 3 razy.
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa oispi
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]