teczka bikera meteor2017

avatar Miejsce robienia kawy do termosu: Żyrardów. Od 2009 nakręciłem 108749.60 km z czego 15563.35 wertepami i wyszła mi mordercza średnia 16.91 km/h
meteor2017 bs-profil

baton rowerowy bikestats.pl

Czerstwe batony

2022 2021 2020 2019 2018 2017 2016 2015 2014 2013 2012 2011 2010 2009
Profile for meteor2017

Pocztówki zza miedzy

Znajomi bikestatsowi

Jakieś tam wykresy

Wykres roczny blog rowerowy meteor2017.bikestats.pl

Kalendarium

Wpisy archiwalne w kategorii

lubelskie

Dystans całkowity:723.82 km (w terenie 92.65 km; 12.80%)
Czas w ruchu:45:49
Średnia prędkość:15.69 km/h
Maksymalna prędkość:42.60 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:51.70 km i 3h 31m
Więcej statystyk
  • dystans 28.75 km
  • 0.75 km terenu
  • czas 01:46
  • średnio 16.27 km/h
  • rekord 24.60 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

W Krainie Kwitnącej Czeremchy 1: Łukowianką do Łukowa

Piątek, 1 maja 2015 · dodano: 06.05.2015 | Komentarze 4

Żyrardów >>> Warszawa >>> Łuków - Turze Rogi - Strzyżew - Zarzec Łukowski - Olszewnica - lasek MAPKA

gminy: Łuków miejska i wiejska, Kąkolewnica (woj. lubelskie)
mezoregiony: Równina Łukowska

Wyjazd w te okolice planowaliśmy już rok temu, ale wtedy wypadł nam wyjazd do Wrześni po rower, a potem jakoś tak nie wyszło... ale co się odwlecze, to nie uciecze. Wyruszyliśmy na południowe Podlasie i zachodnie Polesie. Żeby jakoś ustalić mniej więcej granice  należy wziąć podział historyczny, czyli np. dawne województwo podlaskie (mapka podziału Polski na krainy historyczne, oraz fajne mapki z nałożeniem na Podlasie różnych historycznych granic), można też geograficzny, wtedy powiemy że jechaliśmy po Nizinie Południowopodlaskiej i Polesiu Zachodnim (tutaj mapka Polesia z makroregionami).

Prognozy przewidywały deszczowy piątek 1 maja, więc postanowiliśmy pojechać popołudniu, bo wieczorem tylko zanocować, ale od rana być na miejscu... za to na spokojnie wyszykować się do wyjazdu, bo z biegającą Kluską jest to trudne. Ostatecznie okazało się że połowa dnia była ładna i żałowaliśmy że nie pojechaliśmy z rana, ale jak jechaliśmy pociągiem do Warszawy, okazało się że tylko w Żyrardowie nie padało, z okien pociągu widzieliśmy że niedawno przeszły solidne zlewy. Jak oglądaliśmy mapy, przyszedł konduktor i ucieszył się że jedziemy na wycieczkę do Łukowa, bo to jego okolice.

W Warszawie przesiadka i po przebiegnięciu z peronu któregośtam na peron 7 (dobrze że nie na 8 ;-)) z powodu zmiany w ostatniej chwili, władowaliśmy się do pociągu. Dzięki temu że jechaliśmy o tej godzinie, nie mieliśmy przesiadki w Siedlcach tylko bezpośredni i przyspieszony pociąg do Łukowa. Mimo to niewiele skracał jazdę, bo planowo stał  Siedlcach 20 min.



Na trasach przyspieszonych Koleje Mazowieckie puszczają zazwyczaj nowoczesne piętrusy (o tych składach pisałem kiedyś na blogu - wpis 1, wpis 2), widząc więc z przodu lokomotywę, popędziliśmy na tył do wagonu sterowniczego, gdzie jest przedział rowerowy. Potem okazało się, że z przodu jest drugi wagon sterowniczy (może zestawiając długie składy, mają niedobór wagonów środkowych). Ale i tak było warto tam wsiąść, bo był luz prócz nas tylko jedna osoba jechała (i to od połowy trasy). Z przodu dużo więcej i ciekawostka, że lokalsi nie biegną do przodu lub tyłu do przedziału rowerowego, tylko wstawiają rowery do przedsionka na te kilka stacji.



Po drodze przebijamy się przez chmurę z ulewnymi deszczami... cieszymy się, że takie coś nie dorwało nas na trasie.



A oto i postój w Siedlcach. Jak konduktor sprawdzał bilety, podpytałem się z którego peronu jeżdżą pociągi powrotne (to w kontekście przesiadki w drodze powrotnej), okazało się że z 3 lub 4, bo 2 i 1 w tej chwili nie istnieją... faktycznie niezła rozpierducha na miejscu, to wyjaśnia pewne komplikacje w rozkładzie jazdy (pociągi z Czeremchy zatrzymują się na stacyjce Siedlce Baza i dalej jest autobus zastępczy, lub jadą w kierunku Łukowa i zawracają). Zbadaliśmy też jak wygląda przejście między peronami (prowizoryczne po torach, przynajmniej rowerów nie trzeba nosić po schodach).



A oto i stacja Łuków.




Focimy stację, pomnik... i z naszymi objuczonymi rowerami robimy za atrakcję turystyczną, pani któa stała obok pyta skąd jedziemy, dokąd itp. (w miejscowościach z małym ruchem turystycznym będzie to typowe).




No! :-)



MiG (ponoć 15). Stoi sobie na osiedlu między blokami, otoczony płotkiem... podejść się da, bo jest furtka, to dobrze bo nie trzeba skakać żeby szukać skrzynki. Ale z tym musimy się chwilę wstrzymać, po przechodzą dwie panie i pytają czy zwiedzamy Łuków, a skąd jedziemy, a dokąd?



Łukowa dokładnie nie zwiedzamy, ot sobie przejeżdżamy przez centrum miasta, dlatego oglądamy tylko jeden z dwóch zespołó klasztornych w mieście (ten pijarów)... a na jednym z budynków klasztornych obok kościoła natrafiamy na tabliczkę, okazuje się że jesteśmy o dwa dni za wcześnie na okrągłą 224 rocznicę.





Obok na skwerku jeszcze pomnik, a za nim Dąb Wolności posadzony w listopadzie 1918 (archiwalna fotka z sadzenia dębu)





Wyjeżdżamy z łukowa i kierujemy się na wschód i wieś Turze Rogi wita nas - z jednej strony babą jadłem i napitkiem (fotki później od lavinki), a z drugiej strony dziadem z wąsami.



Wieczór, pogoda jak widać, ale póki co nie pada... ta rzeczka to Krzna Południowa.



Zarzec Łukowski, parafia Zarzec powstała w 1921. Jej proboszcz "Dowiedział się, że parafianie z Piszczaca zbudowali nową murowaną świątynię, a dotychczasową drewnianą postanowili sprzedać. Rada parafialna z proboszczem kupili ten drewniany kościółek za 250 000 marek."  (źródło). To było w 1920, 1922 albo może i w innym roku w zależności od źródła. Ten kościółek został wybudowany w 1905, a przez Piszczac będziemy jechać następnego dnia. Obecnie obok drewnianego, stoi nowy murowany kościół, ale na niego nie marnowaliśmy klatek.



Gdy robiliśmy zdjęcia kościółka, nagle zagrzmiało, a my zobaczyliśmy idącą czarną chmurę. No to w długą, do lasu w którym mieliśmy się rozbić było już niedaleko. Na szczęście jadąc uciekaliśmy od chmury, a ta nie szła zbyt szybko. Wpadliśmy do lasu, znaleźliśmy jakie takie miejsce na rozbicie namiotu (w międzyczasie zaczęło kropić), pod koniec rozstawiania i pakowania gratów do środka padało już na dobre, ale na szczęście las jeszcze trochę chronił. Ufff, zdążyliśmy.

Już na spokojnie ugotowaliśmy sobie lekką kolację na epigazie - ot chinszczak, kisielek/budyniek, herbata, bo trasa niezbyt długa i męcząca, ubytek kalorii mały, a wczesny obiad zjedliśmy jeszcze w domu. Padało jakiś czas, ale gdy przeszło to do samego rana kapało z drzew.

Poranna fotka z biwaku. Wszędzie wokół jagodziny (cały las był taki), jakby było lato, to jagody byśmy mogli zbierać prosto z przedsionka i dorzucić do kisielku.



Galeria na Picasie - więcej zdjęć z wycieczki

.
Kategoria lubelskie, wyprawki


  • dystans 2.81 km
  • czas 00:10
  • średnio 16.86 km/h
  • rekord 20.50 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Dęblyn minimum

Sobota, 29 listopada 2014 · dodano: 03.12.2014 | Komentarze 2

Mieliśmy jechać z Werroną do Dęblyna... plan był taki, że bierzemy rowery, pakujemy do samochodu Werrony, jedziemy na miejsce i tam jeździmy sobie rowerami (oczywiście nie dogadałem się wcześniej z lavinką i gdy wychodziliśmy okazało się że chce jechać bez roweru... i w ostatnim momencie było przeszykowanie się na inny rodzaj wycieczki). Myk rowerowo do Werrony (i to były jedyne kilometry dziś), pakowanie rowerów i w drogę.

Po drodze fotostop przy drewnianym kościele w Dobieszynie. Kościół nieco nietypowy, ale zaraz wyjaśnia się dlaczego, jest stosunkowo nowy bo wybudowany w latach 1945-49, ale całkiem ładny.




A potem już Dęblin... zaczynamy od parowozowni w której byliśmy z lavinką na początku września









Okazało się że lavince przezmarzły stopy i nie bardzo może jeździć na rowerze. Powinna była siedzieć z przodu, bo z tyłu faktycznie było zimniej w nogi... ale cóż, rowery wypakowaliśmy i zaraz zapakowaliśmy z powrotem. Podjechaliśmy jeszcze samochodem w kilka punktów i zwiedzaliśmy z buta.

Oto cmentarz forteczny (kliknij w fotkę tablicy i pierwszych dwóch nagrobków, by zobaczyć powiększenie)







Hmmm, ta kaplica to chyba cerkiew cmentarna




I mauzoleum... hmm, może pierwszowojenne? ale informacji na temat jakie to, na razie nie znalazłem.




Welcome to Dęblyn



Kolejny stopik, to Brama Lubelska, pomnik i most... a i jeszcze opuszczona chałupka











A kompletnie przemoczona skrzynka (słaby pojemnik) została przez poprzedników opakowana w papier toaletowy



Potem już pora wracać do domu
Kategoria lubelskie


  • dystans 61.53 km
  • 11.00 km terenu
  • czas 04:07
  • średnio 14.95 km/h
  • rekord 38.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Azoty Puławy - Twierdza Dęblin

Niedziela, 7 września 2014 · dodano: 18.09.2014 | Komentarze 0

chwilowo nie mam czasu zrobić relacji... może później

  • dystans 61.58 km
  • 6.00 km terenu
  • czas 03:48
  • średnio 16.21 km/h
  • rekord 40.70 km/h
  • rower Wrześniowy Rower
  • Jazda na rowerze
współrowerzyści ma wycieczce:

Twierdza Dęblin - Azoty Puławy

Sobota, 6 września 2014 · dodano: 18.09.2014 | Komentarze 0

chwilowo nie mam czasu zrobić relacji... może później